Ech Ferian, Ferian, przypomniałeś mi coś... Zabawnego? Piekielnego? Sami oceńcie:
Przez cały czas, jaki moja córka spędziła w przedszkolu, ja byłam pracującą samotną matką. Bywało różnie - były miesiące kiedy się nawet coś odłożyło, były takie, kiedy za 300 zł (alimenty) musiałam opłacić przedszkole i sama wyżyć (zapewniając dziecku śniadanie i obiadokolację, oprócz posiłków jadanych w przedszkolu).
Opłaty za przedszkole kształtowały się rozmaicie, zależnie od miesiąca, ale jedna pozycja była stała - Rada Rodziców, 40 zł. Niby nie do końca obowiązkowe, ale z tych pieniędzy finansowane były wycieczki, mikołajki, rozmaite inne imprezy - mnie nie interesowały już żadne nadprogramowe składki. Więc płaciłam twardo co miesiąc, powtarzając sobie, że nikt nie będzie mojemu dziecku teatrzyków sponsorował wbrew własnej woli.
Jednak pewnego miesiąca usłyszałam od sekretarki:
- Wie pani co, niech pani tej Rady nie opłaca. Chodzą do przedszkola dzieci, które mają oboje pracujących rodziców, dwa samochody i nie płacą. Jak kogoś stać na utrzymanie dwóch aut, to powinno go być chyba stać na opłaty?
Najspokojniej jak umiałam zgasiłam ją, że mnie czyjeś samochody i portfele nie interesują, ja postępuję jak uważam za słuszne.
Z jednej strony uchylanie się od opłat wydaje mi się piekielne. Ale zaglądanie ludziom do portfela i informowanie o jego zawartości obcą osobę chyba to przebija...
Przedszkola...
Teraz ty mi coś przypomniałaś, choć nie potwierdzam w 100% autentyczności. Nauczyciele z różnych szkół często ze sobą rozmawiają, mieliśmy stały kontakt z okolicznymi przedszkolami, bo stamtąd szły do nas nieraz dzieci. W każdym razie, słyszałem, że w jednym z dalszych przedszkoli zrobiono tak, że te dzieci, których rodzice nie zapłacili za radę rodziców nie dostały nic na mikołajki. Zrobiła się taka afera, że ponoć nawet kuratorium w to wciągnęli, gdyż to oczywiście niesprawiedliwe i krzywdzące dla dzieci, że jedne dostały, a inne nie... Tylko czy to, że jedni płacili, a drudzy nie było sprawiedliwe? Ponoć nie płacili i biedni i bogatsi. Jak się skończyło niestety nie mam pojęcia.
Odpowiedz@Ferian: ciekawe. U mnie w przedszkolu zbieralam osobno na rade i osobno na mikolajki. Pisalam na co ida pieniadze itd. Poinformowalam w mailu i slownie ze jak ktos ma problem z pieniedzmi niech mowi a dwa ze glupio bedzie jak jedno dziecko nie dostanie. Moja grupa jako pierwsza wszystkie pieniadze miala wpladzone do glownego skarbnika. Duzo rodzicow jest zle lub w cale nie formowana.
OdpowiedzMoim zdaniem tamta Pani chciała dobrze, doradzając, byś nie marnowała kasy na głupoty.
Odpowiedz@poziomkowePomelo: Jakie głupoty? Te pieniądze szły na MOJE DZIECKO!!!
Odpowiedz@singri: Przyzwyczajaj się xD
Odpowiedz@poziomkowePomelo: Otóż to ! Sekretarkę oburzyła po prostu niesprawiedliwość - osoby zamożne nie płacą, a osoba, która utrzymuje się z trudem płaci, choć mogłaby tego nie robić - przecież i tak z tych pieniędzy korzystają wszystkie dzieci.
Odpowiedz@singri: Nie te pieniądze rozkładały się na wszystkie dzieci w grupie (przedszkolu), dlatego sekretarka uznała że za płacenie powinny się bardziej wziąć osoby, które są w lepszej sytuacji materialnej niż ty. Tylko ze tak to już jest często ci którzy ledwo wiążą koniec z końcem jak trzeba to zacisną pasa i spróbują pomóc lub wysupłają jakieś dodatkowe fundusze na dzieci, a ci których stać podchodzą do sprawy co na innych będę płacił.
OdpowiedzKurde, babka wykazala empatie, mowi co mozna byloby zrobic, zeby ulzyc Tobie i dziecko mialoby lepiej, bo nawet zamozni rodzice nie placa, a dzieci i tak nie beda skrzywdzone i moglabys je wydac na SWOJE DZIECKO w inny sposob, a Ty do niej z ryjem i uwazasz ja za piekielna. Ty w tej sytuacji jestes piekielna. Moze idz na jakas terapie, bo troche wieje drazliwoscia i niska samoocena. A potem sluchamy o tym jak to sekretarki nie maja empatii albo maja w dupie kogos sytuacje rodzinna, bo jak nawet chca dobrze i zasugerowac rozwiazanie na czyjs problem, to jakas samotna wariatka im zarzuci, ze sa nieprofesjonalne albo wcinaja sie w cudze zycie, bo mowia ogolnie jak jest.
Odpowiedz@Nayka: Akurat tę sytuację widzę bardzo podobnie. Rada rodziców to takie wielkie g..., z którego kasa najczęściej przepada na jakieś pierdoły, a większość wydatków i tak trzeba pokrywać extra. Sekretarka pewnie chciała dać do zrozumienia, że Twoje wpłaty, choć honorowo, nie są niezbędne i de facto Twoje ciężko zarobione pieniądze idą na inne dzieciaki z grupy, których rodzice tak honorowi nie są. Ok, to naprawdę godne pochwały, że nie dajesz się mierzyć cudzą miarę, ale piekielności nie widzę.
OdpowiedzPiekielna to Ty byłaś.
Odpowiedz