Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

On. Mój były ukochany. Człowiek tak toksyczny, tak chory i przeżarty nienawiścią…

On. Mój były ukochany.

Człowiek tak toksyczny, tak chory i przeżarty nienawiścią i zazdrością, że rzucił mnie na 9 dni przed terminem porodu.

Dlaczego?

Bo przeszukał mojego maila.
Znalazł rozmowy, z ortalu randkowego, na którym byłam 2 lata zanim się poznaliśmy.

Znalazł rozmowę z facetem, który w pewnym momencie wysłał mi swoje nagie zdjęcia.
Moja odpowiedź brzmiała, że nie rozumiem, dlaczego faceci myślą, że kobieta chce takie coś zobaczyć.
Mimo, że on wciąż wysyłał, ja już nie odpisywałam.
Nie tego tam szukałam.

I mimo, że według mnie, zachowałam się ok, mimo tego, że to było wiele lat wcześniej kiedy o ojcu dziecka jeszcze nawet nie wiedziałam...
Zostalam sama, z brzuchem, na kilka dni przed porodem.
Z dala od rodziny, bez możliwości szybkiej przeprowadzki.
Po tym, jak wszystko rzuciłam dla niego, jak pomogłam mu jak nikt nigdy mu nie pomógł.

Dlatego, ostrzegam, jeżeli widzicie chorobliwą zazdrość u partnerów, chore zachowania i jazdy... Nie wierzcie w to, że oni się zmienią.
Oni się nie zmieniają.
Toksyk zostanie toksykiem na zawsze.

Polska

by ~Ona30
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Armagedon
4 42

"Toksyk zostanie toksykiem na zawsze." A głupia baba - głupią babą. Sorry, ale należało ci się. Decydujesz się na związek z chorobliwie zazdrosnym facetem, dajesz sobie zrobić dziecko, rzucasz dla niego wszystko i pomagasz jak nie wiem co, a potem całkowicie się od niego uzależniasz. W dodatku - wiedząc jaki on jest - przechowujesz maile z gołym facetem przez ponad dwa lata. Na pamiątkę? I wcale się nie zdziwię, jeśli swojego konta z tego portalu randkowego też nie usunęłaś. Wiesz co? Ja specjalnie zazdrosna nie jestem. Ale gdybym przypadkiem znalazła w poczcie narzeczonego gołe fotki jakiejś panienki, które tam trzyma od lat, wuj wie po co - też bym się wkurdwiła.

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
10 12

@Armagedon: chyba, że trafisz na typa, który działa małymi kroczkami. Tak jak już wyżej wspomniała Weronika.

Odpowiedz
avatar Armagedon
7 15

@FlyingLotus: Ten tu nie miał czasu na małe kroczki, bo zbyt krótko ze sobą byli. W dodatku jest jeszcze taka opcja, że facet "kochał bardzo", dopóki autorka była mu potrzebna. Potem "wyskoczyła" ciąża i zaczął odstawiać cyrki, żeby może to ona go rzuciła, a w końcu wytropił "dobry pretekst", pieprznął drzwiami i sam odszedł. Tuż przed rozwiązaniem. Po co miałby sobie brać na głowę taki kłopot jak niemowlę i niekochana baba, którą trzeba utrzymywać?

Odpowiedz
avatar Lapis
2 8

@Armagedon: autorka chyba edytowala historię po twoim komentarzu, bo w tej chwili nie sposób określić ile trwał związek, a rano faktycznie było zdanie, po którym można było określić że znają się mniej niż 3 lata.

Odpowiedz
avatar MyCha
6 12

@Armagedon: No to ze mną byś się nie mógł związać nigdy. Zwyczajnie nie mam zwyczaju usuwać maili ze skrzynki. Zdjęć również, ze zdjęciami byłych włącznie. Często zwyczajnie nie chcę do nich wracać a ich selekcja by mnie do tego zmuszała. Z drugiej strony ja również nigdy nie udostępniam swoich haseł. Bez względu na wszystko.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-4 14

@MyCha: Sorry, ale nie zwykłam wiązać się z kobietami, bo jestem hetero. Swoją drogą, ciekawe. Już ponad siedem lat produkuję się dość aktywnie na tej stronce (ty, zdaje się, również) a nadal nie wiesz jakiej jestem płci. Chociaż znaczek przy nicku widoczny jest...

Odpowiedz
avatar layla999
4 16

@Armagedon: Gratuluję moralności i przyzwoitości, skoro przyczepiłaś się tego, że Autorka jest głupia, a to, że toksyk zostawił ją w ciąży, to już dla Ciebie mniej istotne. Tkwienie w związku z toksem to nie kwestia łupoty, tylko współuzależnienia i niekiedy bardzo trudno jest się z tego wyplątać, nawet gdy się wie, że jest się krzywdzonym.

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
3 11

@Armagedon: Kobieto, a kto by spamiętał, co ma w starych mailach? Jeżeli nie wyrzucasz od razu, to później nie ma szans, żeby to w ogóle znaleźć i usunąć. Chyba, że opcją "zaznacz wszystko". :D

Odpowiedz
avatar Eander
4 8

@eulaliapstryk: Może i kto by spamiętał, ale jakoś nie wiem po co autorka miała by zostawiać zięcia nagiego faceta na poczcie. W jej sytuacji od razu wywaliłbym maile ze zdjęciami do kosza, a kolesia do dał do spamu i po kłopocie, ale coś mi się wydaje że autorka nie do końca chciała "zmykać" tą furtkę. Co do samego związku z toksyczną osobą to współczuje ale przychylam się do teorii @Armagedon o tym ze koleś wcale autorki nie kochał i szukał pretekstu do ucieczki. @layla999: Wybacz ale spojrzenie na znaczek przy niku przed dodaniem komentarza to nie jest jakiś wielki wyczyn, a @MyCha też nie jest nowym użytkownikiem piekielnych by o nim nie wiedziała.

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
4 4

@Eander: Dostałam głupawki ze śmiechu. To znaczy, jest racja w tym co piszesz i w sumie się zgadzam, ale wyszła świetna literówka z tym zięciem na poczcie. :D

Odpowiedz
avatar szafa
4 8

@Eander: Pewnie po prostu w ogóle nie usuwa niczego z poczty i tyle. Niektórzy tak robią, bo im się po prostu nie chce. No ale skoro jesteś z tych, co jeśli kobieta została rzucona przez debila, to jej wina, że związała się z debilem to dzięki takim, jak Ty mamy takie wspaniałe polskie społeczeństwo. Masz otwarty plecak i ktoś ci coś ukradł? Twoja wina. Szłaś sama wieczorem i ktoś cię zgwałcił? Twoja wina. Poszłaś do klubu i ktoś ci wrzucił pigułkę gwałtu? Twoja wina. Bardzo prosta mentalność prostego człowieka, który uważa, że to normalne, że wykorzystuje się innych i że bardzo dobrze, że mają teraz nauczkę.

Odpowiedz
avatar Eander
-1 1

@szafa: "Co do samego związku z toksyczną osobą to współczuje ale przychylam się do teorii @Armagedon o tym ze koleś wcale autorki nie kochał i szukał pretekstu do ucieczki." Jak rozumiesz tą część mojej wypowiedzi?

Odpowiedz
avatar Eander
1 1

@eulaliapstryk: I teraz nie wiem czy przeprosić czy podziękować za "uznanie" :D Jednego jestem pewien koniec z pisaniem komentarzy o 2 w nocy ;)

Odpowiedz
avatar Shakkaho
1 3

@Armagedon: "A nieczuły bemózg pozostanie bezmózgi" aż ciśne się na usta... Szczerze życzę, byś nigdy nie stał się ofiarą psychicznej manipulacji i nie został oszukany.

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
1 1

@Eander: Nie, ale to nie było złośliwe "uznanie". Naprawdę fajnie wyszło. :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@eulaliapstryk: W każdej poczcie jest wyszukiwarka.Wystarczy jedno słowo, które w takim mailu było i znajdziesz wszystko.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

Wygląda jakby szukał pretekstu. A teraz tak będzie: na pare lat zapomni ze jest „ojcem” i będziesz się szarpać o jakieś grosze w sądzie, a potem jak się wyszaleje poczuje silna potrzebę zostania rodzicem roku. Powodzenia

Odpowiedz
avatar Crannberry
19 19

Jeśli był chorobliwie zazdrosny od początku, to dziwię się, że autorka się z nim związała i jeszcze zdecydowała na dziecko. Jeśli natomiast zaczęło się bardzo niewinnie, a dopiero z czasem nasilało, to będąc uwikłanym w relację, nie tak trudno jest przegapić moment, w którym zostaje przekroczona granica tego, co jest akceptowalne. Przykład sytuacji, kobieta zaczyna spotykać się z mężczyzną, jest powiedzmy listopad, wcześnie robi się ciemno. Za każdym razem kiedy ona skądś wraca (z pracy, siłowni, spotkania z przyjaciółmi), on nalega, że wyjedzie po nią samochodem, żeby nie wracała sama po ciemku. Robi to uparcie i nie przyjmuje odmowy do wiadomości. Na tym etapie, jeśli ktoś nie miał wcześniejszych doświadczeń z „toksykiem”, nie sposób jest stwierdzić, czy mamy do czynienia z troskliwym dżentelmenem z nadmiarem wolnego czasu, czy też z psychopatą, który właśnie wykonuje pierwszy krok w kierunku osaczenia partnerki i przejmowanie kontroli nad jej życiem. Zabroni mu tego kategorycznie albo w ogóle zakończy znajomość - okaże się, że facet miał dobre intencje, a ona wyszła na paranoiczną dzikuskę i być może przegapiła miłość życia. Pozwoli mu, a on faktycznie okaże się psychopatą - zostanie nazwana głupią babą, która sama wiedziała w co się pcha

Odpowiedz
avatar calodniowysen
9 9

@Crannberry: Dokładnie tak jest. Sama miałam takiego toksycznego byłego, który na początku był taki zakochany, że wszystkim chciał pokazać że jestem jego dziewczyną, później zaczął robić się zazdrosny, bo on na studiach, a ja w liceum i nie spędzamy razem czasu, a jemu tak zależy i on mnie tak kocha i boi się że znajdę kogoś innego a później już leciał na całego z zabranianiem spotykania się, kontrolą itd. Z perspektywy czasu wiem, że to było złe, ale wtedy, będąc w środku nie widziałam tego do póki nie było za późno. Czasami trudno się obudzić, zwłaszcza, że hormony robią swoje i jest się w stanie na wiele rzeczy przymknąć oko, bo "przecież nam tak dobrze razem".

Odpowiedz
avatar Armagedon
4 10

@calodniowysen: Moja droga. Byłam z takim człowiekiem przez dwa lata, poznałam go mając 17. To był koszmarny koszmar. Nie, nigdy nie podniósł na mnie ręki, ale ja WIEDZIAŁAM, że jest to tylko kwestią czasu. I, owszem, "tak dobrze razem" też nam było. Ściśle mówiąc - nigdy później nie spotkałam faceta, który miałby taki łóżkowy talent i erotyczną intuicję. A mimo to, już po roku znajomości miałam ochotę spieprzać od niego na drugi koniec świata. Psychola się po prostu wyczuwa. Tylko większość kobiet lekceważy sygnały i własne przeczucia spychając podświadomość na dalszy plan. Po prostu - nie przyjmują pewnych rzeczy do wiadomości. Fakt, bałam się go zostawić, bo groził i mnie i sobie. Raz twierdził, że mnie zabije, innym razem, że siebie. Byłby zdolny to zrobić. Zaczęły się intensywne próby zrobienia mi dziecka, wcześniej się zabezpieczał. Tyle, że ja to przewidziałam i już brałam antykoncepcję. O czym, oczywiście, nie wiedział. Trzeba umieć chronić własny tyłek. Zerwałam po dwóch latach "chodzenia", na odległość, znaczy... listownie. Komórkę rzadko kto miewał, o internecie nie wspomnę. Wyjechałam na praktyki wakacyjne, a on znał tylko nazwę miasta. W liście wyjaśniłam wszystkie powody zerwania i nie zostawiłam mu żadnych nadziei. Bałam się, że mnie jednak znajdzie. Bałam się wrócić. Ojciec koleżanki odwiózł mnie z dworca i odprowadził pod same drzwi. Przez pierwszy miesiąc na każde pukanie, lub dzwonek, reagowałam paniką (domofonu nie było). Domownicy uznali, że mam świra, paranoję i pukali się w głowę. Na szczęście, albo mnie jednak nie szukał, albo szukał, ale nieskutecznie, albo - po prostu - zabrakło mu na to czasu, gdyż musiałby pilnować klatki dzień i noc. Miałam spokój. Po roku mnie odwiedził. No, nie spodziewałam się go. Nie bałam się już tak bardzo, ale jednak... Zaczął coś pierniczyć o powrocie do siebie, że on JUŻ zorganizował imprezę na tę okoliczność, i że to jest DZIŚ o dziewiętnastej, więc mam przyjść. OCZYWIŚCIE obiecałam, że na pewno będę, nie dyskutowałam, nie sprzeciwiałam się, bo należało jak najszybciej pobyć się go z mieszkania. Nie pojechałam, rzecz jasna. Mogłam sobie tylko wyobrazić, co - prawdopodobnie - spotkałoby mnie na miejscu. Były i kilku jego kolegów, których nie znałam... Od tamtej pory go nie widziałam. Ale do dziś wyczulona jestem na ten typ facetów. No, po prostu, wyczuwam ich każdym zmysłem już z daleka. Po tym jak się poruszają, jak patrzą, jak się zachowują, jak się wypowiadają, jak gestykulują... Emanuje z nich "to coś"... Przypominam, że WTEDY miałam tylko osiemnaście lat. Teraz dobiegam czterdziestki. I już nigdy się nie pomyliłam, ani nie pomylę.

Odpowiedz
avatar Crannberry
5 5

@Armagedon: Zbierałam się od kilku godzin, żeby odpisać na Twój komentarz. Przypomniał mi się koszmarny okres mojego życia, kiedy sama się wpakowałam w podobną sytuację, tylko mnie to dopadło w okolicach trzydziestki, w sumie tuż po rozstaniu z mężem (tym od durnej mamuśki). Po rozstaniu z kolesiem, który przez ostatnie pół roku związku pokazywał mi, jak bardzo ma mnie w dupie, wpakowałam się w związek z „kochanym misiem, który się troszczył i interesował”. Myślę, że zauważanie pewnych sygnałów bądź nie, nie jest tyle kwestią wieku, co doświadczenia z taką osobą. Nieważne, czy ma się 15 lat trzy 50, „normalna” osoba nie doszukuje się cech psychopatycznych w każdym napotkanym człowieku, bo często nie przyjdzie jej nawet do głowy, że istnieją ludzie, którzy czerpią przyjemność z bezinteresownego dręczenia najbliższych im osób. Dopiero kiedy doświadczy się już takiego człowieka, jest się tak niesamowicie wyczulonym, że rozpozna się z kilometra sygnały, których nikt inny nie zauważy.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-2 6

@Crannberry: Wiem o co ci chodzi. Owszem, trzeba nabrać doświadczenia, owszem, nie zawsze od początku wyczujesz faceta. Ale przecież po jakimś czasie już wiesz jaki jest. Odejść od takiej osoby nie jest rzeczą prostą, można się bać, można nadal kochać (choć w moim przypadku miłość wywietrzała szybko), można się uzależnić, chociażby od seksu. Jednak to TY chcesz odejść, a nie ten facet. To ty szukasz ucieczki, a nie wychodzisz ze skóry, by go przy sobie zatrzymać. Nie dajesz sobie robić dziecka (lub, co gorsza, nie inicjujesz "wpadki") - gdyż chcesz się od niego uwolnić, a nie brnąć w toksyczny związek. Gdyby facet, o którym pisałam, SAM ode mnie chciał odejść - chyba bym dała ma mszę dziękczynną. A autorka historii rozpacza, że toksyk ją zostawił. Wiem, że pewnie jest w bardzo trudnej sytuacji teraz, ale przecież sama do tego dopuściła. Kładąc całe swoje życie na jedną szalę. I jeszcze coś. Gdyby mój toksyk znalazł gdzieś u mnie gołe foty jakiegoś chłopa - chyba bym wieczora nie doczekała. Ale przedtem byłaby spowiedź. Kto to jest? Jak się nazywa? Gdzie mieszka? Od kiedy z nim się puszczam? Jak często? Dobry jest? Gdzie się z nim łajdaczę? W hotelu? U niego...? ŻADNE wyjaśnienia by nie dotarły. Obawiam się, że by mnie skatował, potem "zdradę" wybaczył i żył ze mną dalej "długo i szczęśliwie". Gdybym była w ciąży, od początku podawałby w wątpliwość swoje ojcostwo i pewnie upokorzyłby mnie żądaniem badań genetycznych. Patologiczny zazdrośnik nie myśli racjonalnie. A ten tutaj - trzepnął drzwiami i po prostu sobie poszedł. Może nie aż taki z niego toksyk, jak by się zdawało? Tylko zwykły drań, który chętnie skorzystał z pomocy, gdy jej pilnie potrzebował, a potem szukał pretekstu, by wyplątać się ze związku, w którym tkwił "z wdzięczności".

Odpowiedz
avatar calodniowysen
2 2

@Armagedon: Też byłam z takim człowiekiem niecałe dwa lata, a zorientowałam się, że coś jest mocno nie tak po około roku. Miałam 19 lat, pierwsza wielka miłość, chłopak się nawet oświadczył. Mama była przerażona, bo widziała jak chłop mnie powoli odcina od rodziny, znajomych, przyjaciół, własnych ambicji i planów. Odejść było ciężko. Pierwsza taka rozmowa o tym, że chce odejść wywiązała się po 1.5 roku, a wtedy tak naprawdę mentalnie już z nim nie byłam. Jego reakcja oczywiście że on się zmieni, on nie będzie, on się uspokoi. Dwa tygodnie spokoju i powrót do starych nawyków. Wtedy powiedziałam "o nie, tak nie będzie", ale usłyszałam "ja bez ciebie nie przeżyję!". Po rozstaniu ja wyjechałam do pracy za granicę, dwa miesiące z rodzinką i pracując i wróciłam do normalności. Wszelkie próby kontaktu ucięłam - zablokowany numer, fejs, messenger a chłop próbował się kontaktować nawet dwa lata później z pytaniem "co u ciebie, przyjmij mnie do znajomych, bo cię wyrzuciłem w afekcie". Teraz też rozpoznam takiego gościa z daleka. Wręcz spotkałam takiego u koleżanki i na szczęście dziewczyna się zorientowała po kilku miesiącach, że tak być nie może, nie dała się wciągnąć min. dlatego, że ze szczegółami jej opowiedziałam do czego prowadzi ta cała "opieka kochanego misiaczka". Pod wpływem wspomnień skłaniam się do twojej opinii - że facet wcale nie był takim toksykiem, na jakiego kreuje go autorka. Bo mój po wspomnieniu rozmowy szczerej z kolegą (też w tym czasie w związku) całą noc wisiał mi na telefonie z pytaniami, płaczem itp. więc nie wyobrażam sobie, by odpuścił nagie zdjęcia na mailu.

Odpowiedz
avatar Wizardess
5 5

@Armagedon: wszystko się zgadza, ale trzeba paniętać, że kobiety, które wplątują się w toksyczne związki mają za sobą często traumatyczną przeszłość, niskie poczucie własnej wartości, bywa, że są DDA, bywa, że nie miały nic a teraz mają wszystko i poczucie, że znaczą cokolwiek dla kogoś. Nie zdają sobie sprawy z tego, że te więzi nie są zdrowe, często mają nieprawidłowe wzorce wyniesione z domu, nie mają punktu odniesienia, który pozwoliłby im rozpoznać przemocowca w sposób prawidłowy i uciec. Mają często wdrukowany właśnie taki patologiczny obraz rodziny, więc taki związek traktują jak normę i potrafią w nim żyć latami... i nie jest to do końca ich wina. Czasem trzeba lat terapii, żeby zrozumieć co i dlaczego się zadziało. To, że TY rozpoznajesz przemocowca po pewnych cechach, nie oznacza, że każda kobieta potrafi, jak również nie znacza to, że jest ona głupia, pusta, naiwna. Czasem jest osobą z zaburzeniami emocjonalnymi wynikającymi z doświadczeń z dzieciństwa, czasem z głębokimi kompleksami, ale zawsze wymaga pomocy. Nie wrzucaj proszę wszystkich do jednego worka, bo to troszkę krzywdzące.

Odpowiedz
avatar Zwierzaczkowa
2 2

@Armagedon: jakbym czytała o swoim toksyku:) współczuję sytuacji i gratuluję, że udało się wybrnąć - wiem, że to nie jest łatwe, u mnie trwało 10 lat.

Odpowiedz
avatar Crannberry
1 1

@Armagedon: wie, co masz na myśli. Jak dokładnie przebiegała dynamika związku autorki niestety sie nie dowiemy, a w historii jest za mało informacji i możemy tylko gdybać. Ale faktem jest, że "typowy psychopata" nie chce sam odejść, bo jak powietrze do życia jest mu potrzebna ofiara, którą może gnębić. Bez niej on nie istnieje. Partner autorki (choć to są tylko moje spekulacje) wygląda mi raczej na inny typ zazdrośnika, czyli faceta, który mając ciepły kącik u kobiety, sam zdradza ją na potęgę, a swoje zachowanie przerzuca na partnerkę (w psychologii się to nazywa bodajże projekcja), bezpodstawnie oskarżając ją o rzeczy, które robi sam. Czasem jest to manewr dla odwrócenia uwagi od siebie, czasem taki naprawde wierzy w to co mówi, może chcąc w ten sposób uspokoić sumienie. I będzie ją non stop oskarżał o wyimaginowane zdrady, a ona będzie mu udowadniać, że nie jest wielbłądem. Jak mu się znudzi i znajdzie nową sugar mamę, winy za rozstanie absolutnie nie weźmie na siebie, tylko trzeba będzie przerzucić ją na partnerkę. W obecnym jej zachowaniu nie znalazł niczego, do czego mógłby sie przypie*dolić, więc zaczął grzebać w przeszłości na zasadzie "daj mi człowieka, ja ci znajde paragraf". Znalazł jakies stare zdjęcie penisa i heja! Miał idealną wymówkę. Podejrzewam, że gdyby w jej przeszłości również nic nie znalazł, rzuciłby ją zaraz po porodzie np, za "świecenie gołą d*pą przed personelem medycznym"

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
-3 9

Wiele już tu napisano, nie bardzo jest co dodać, ale jedno muszę. Nie trzyma się takich maili. Nie trzyma się takich zdjęć. Chyba że umie się jest tak ukryć, zaszyfrować, że nie ma możliwości odczytania ich przez postronną osobę.

Odpowiedz
avatar Zwierzaczkowa
1 7

@tatapsychopata: normalna osoba nie kasuje namiętnie maili po urwanym kontakcie. Nie szyfruje maili i nie zabezpiecza wszystkiego, chyba że ma coś do ukrycia lub ma psychopatycznego partnera-szpiega-amatora. Kobieta miała święte prawo nie myśleć po zakończeniu rozmowy z facetem o tym, żeby usunąć wszystkie ślady, po prostu urwała kontakt. Miała też prawo w tamtym momencie nie zakładać, że zwiąże się rok czy kilka miesięcy później z psycholem, czytającym jej maile sprzed kilku lat.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
-1 7

@Zwierzaczkowa: Nie. Nikt nie ma świętego prawa nie myśleć. A drugie to sama napisała że te zdjęcia nie budziły jej entuzjazmu, więc po co trzymała?

Odpowiedz
avatar Morog
-1 5

Osobiście nie wierzę w twoje tłumaczenia odnośnie nagich zdjęć obcego faceta w twoim komputerze, zapewne on też nie uwierzył

Odpowiedz
avatar Szpadelek
0 4

Przepraszam, że się wtrącam, ale mam pytanie. Na jakiej zasadzie osoba nie będąca właścicielem skrzynki mailowej ma prawo przeglądać nieswoje wiadomości? To chyba złamanie tajemnicy korespondencji. I to taka osoba jest ojcem? Jeśli w tą stronę zmierza ten świat, to ja wysiadam

Odpowiedz
Udostępnij