Tak się tylko zastanawiam...
Dlaczego zabawki dla dzieci z bateriami są takie głośne?
Mam sąsiadów z małym dzieckiem. Znamy się dość długo. Jakiś czas temu wyprawiali małą imprezę (roczek) dla malucha i dziecko dostało prezenty. Nie dało się nie słyszeć pierwszego uruchomienia jednej zabawki (jakiś robot). Dziecko prze-szczęśliwe, rodzice nie. Ja... też nie, a mieszkam pod nimi. Oczywiście tego wpisu by nie było, gdyby dziecko nie polubiło tej zabawki od razu, wszem i wobec, najbardziej.
Chyba każdy wie, jak to z małym dzieckiem. Czasami nie śpi do 1 w nocy, czasami obudzi się o 4. Ja osobiście kieruję się tym, że jak kupuję prezent dla małego dziecka, to ma on nie tylko sprawiać radość, ale też najnormalniej w świecie nie być uciążliwy, a nawet pomocny dla rodziców. Przede wszystkim dla rodziców nie powinien od być właśnie uciążliwy.
Osobiście wiedząc, że dzieciak będzie miał roczek, a ja i mój M jako tako z jego rodzicami się widujemy mimo wszystko, a swoich dzieci nie mamy, no to kupiłam im przed czasem książeczkę, która "sama się czyta", a na prawdę była niedroga. I na prawdę przez prawie dwa tygodnie to dziecko z tą książeczką było wszędzie. W wózku, w piaskownicy, na balkonie. Wszędzie. Przewrócenie kartki i wciśnięcie guzika nie jest takie trudne a roczne dziecko rozumie już, że to jest jakaś historia i może "samo ją czytać".
No i pojawił się ten nieszczęsny robot... kupiony przez koleżankę matki. Ta koleżanka żywi w ogóle do niej jakiś uraz, że pierwsza ma męża, dziecko. Tak to zrozumiałam a i sama też tak to odebrałam.
I być może dlatego niektóre zabawki są takie głośne: żeby zrobić na złość rodzicom.
A być może jest tak, jak z moją sąsiadką pomyślałyśmy (jako druga odpowiedź): żeby dziecko ogłuchło i żeby trzeba było zainwestować w aparat słuchowy.
PS. Zaklejenie wyjścia głośnika taśmą (zwykłą i izolacyjną) prawie nic nie dało. Wyłączenie zabawki nic nie daje, tak jak chowanie i podsuwanie innych. Słabsze baterie robią tylko "ik ik" albo "ik och och rok"... co też się nie podoba. Dziecko się zafiksowało i nie chce odpuścić. Może ktoś zna jakiś sposób, żeby chociaż dobrze przyciszyć tę zabawkę? Niech ona sobie gra i gada, tylko niech nie przewierca murów i mózgów jak robi to obecnie ;-)
Na prawdę zlitujcie się nad rodzicami. Nie kupujcie ich dzieciom tak głośnych zabawek.
Pozdrawiam.
dzieci prezenty dziecko roczek urodziny polska prezent robot zabawka
Witam serdecznie. Rozwiązanie tego problemu jest bardzo proste i kosztuje zawrotne 20gr :) należy udać się do sklepu elektronicznego i kupić opornik 110 ohm około oraz 220 ohm o mocy 0.25W zabawkę otworzyć i uciąć jeden z kabelków głośnika i podłączyć w miejsce rozcięcia opornik. Jeżeli 110 za mało przyciszy to dać 220. Jak jeszcze za mało to 470 :) po przeróbce powinno to wyglądać tak że z płytki elektronicznej urządzenia kabelek idzie do opornika a z drugiej strony opornika kabelek to głośnika. Podłączenie szeregowe w razie co w google można sprawdzić. Każda jedna zabawkę bez obaw o uszkodzenie można tak wyciszyć. Tym większy opornik tym ciszej. Pozdrawiam
Odpowiedz@Malak888: No faktycznie proste.
OdpowiedzNa litość, dzieciak ma rok?! Chowasz zabawkę lub wyciągasz baterię i bombelek po niedługim czasie zapomina. Jeżeli ktoś ma tego typu problem z tak małym dzieckiem, to może zamiast się rozmnażać kupić np. chomika. Najlepiej pluszowego!
Odpowiedz@miyu123: dobre xD Mam dwie cory i nigdy nie miakam takiego problemu :) jakas zabawka mi nie pasuje: chowam, wywalam. Dziecku tlumacze. Starsza ma prawie 3lata juz a nigdy wiekszego problemu nie bylo. Jak to mowia, kazde dziecko jest inne i kazdy rodzic inny.. Ktis chce sie meczyc, niech sie meczy..
Odpowiedz@miyu123: O! Dobrze gadasz. Tyle, że na tę radę za późno cokolwiek, towarzystwo już się rozmnożyło. Ale, prawdę mówiąc, trudno uwierzyć w aż takie zidiocenie OBOJGA rodziców. Więc albo skrajny, patologiczny przypadek odpieluchowego zapalenia mózgu, albo iloraz inteligencji rodziców oscyluje wokół zera, albo historia mocno naciągnięta. Tym bardziej, że... "Dziecko 12-miesięczne uwielbia się bawić, ale oczekuje, że będziesz mu w tym towarzyszyć. Samo potrafi się zająć jakąś zabawką najwyżej przez kilka minut."
Odpowiedz@Armagedon: może autorka wyciągnie jakieś wnioski, chociaż czytając o jej teorii spiskowej: zazdrosna koleżanka&prod. zabawek/aparatów słuchowych nie robię sobie wielkich nadziei.
Odpowiedz@Armagedon: jeśli chodzi o to towarzyszenie. To ja np sama sobie winna byłam/jestem że starsza córa jest do mnie tak bardzo przywiązana. Od samego poczatku byla ze mna, na rekach, wszystko z nia robiłam. Mimo żłobka, przedszkola jest wrzask i ona tylko ze mną wiele rzeczy chce robić. Na szczęście udało mi się i sporo już się sama bawi. Cóż mądry człowiek po szkodzie. Druga wciąż sama (wiadomo musze zrobić obiad, posprzątać i przede wszystkim nadal ogarniać starszą) i potrawi sama się bawić nawet 30minut do godziny (nie raz nad ranem ją do innego pokoju dawałam a ja jeszcze do łóżka wracałam). Więc jestem w stanie uwierzyć że dziecko z historii się tak zachowuje. Kwestia rozpuszczenia, przywiązania itd Będzie ciężko na wejściu do przedszkola i ciekawe jak sobie z tym poradzą xD
OdpowiedzJakie to są dzieci z bateriami?
Odpowiedz"wszem i wobec" - hm, czy autor wie, co znaczy ten zwrot?
Odpowiedz@Bubu2016: Biorąc pod uwagę, że stosuje błędną formę, to raczej nie bardzo. Prawidłowo "wszem wobec" czyli "wszystkim razem" lub "wszystkim obecnym". Pierwotnie wyrażenie brzmiało "wszem wobec i każdemu z osobna". Zresztą "na prawdę" użyte w tekście świadczy, że autorowi naprawdę nie jest po drodze z językiem polskim.
Odpowiedz@Bubu2016: jesli nie potrafi nawet napisac poprawnie "naprawdę", to szczerze watpie
OdpowiedzNaprawdę* Boże, przypomniał mi się dzieciak, który mieszkał w domu naprzeciwko, gdy przez kilka miesięcy mieszkałam na wsi. Miał taki samochodzik, którym jeździł po ogródku, a ten samochód po naciśnięciu któregoś przycisku grał melodyjkę - jedną. I ten chłopiec jeździł tym samochodzikiem (z przerwami chyba tylko na jedzenie i siku) od ok. południa do 21. Zabawka była głośna niesamowicie, aż się dziwię sąsiadom, że tego nie wymontowali w cholerę, bo ja prawie oszalałam oddzielona od nich ogródkiem i ulicą.
OdpowiedzWyjęcie baterii rozwiąże problem.
OdpowiedzNaprawdę Naprawdę Naprawdę Powtórzyć, aż się nauczysz.
OdpowiedzJesteś większa i sprytniejsza od tego dziecka. Da się zabrać dziecku zabawkę, gwarantuję że po kilku dniach o niej zapomni.
OdpowiedzWystarczy wyjąć baterię
OdpowiedzTo proste, rozkrecasz głośniczek i między głosnik a obudowe wkładasz wacik kosmetyczny, robiłam tak kilka razy, zawsze działało.
OdpowiedzOczywiście, że tak to jest z tymi głośnymi w ...uj zabawkami. Jak kogoś nie lubisz idziesz i kupujesz najgłośniejsze badziewie w sklepie. Serio. Oczywiście doświadczyłam na sobie takie bezmózgowe sposoby umilenia życia. Z pierwszą taką zabawką męczyliśmy się kilka dni, druga skonfiskowana na kilka lat. Trzecia poszła w drzazgi pierwszego wieczoru. Wszystkie od jednej i tej samej osoby. Nawet nie warto wspominać kim jest. Ze swojej strony zawsze pilnuję by jej dziecko dostało najnudniejszą dla danego wieku zabawkę i jesteśmy kwita.
Odpowiedz@CuruniaTatunia: Chore akcje macie, moze lepiej by było gdybyś była ponad to
Odpowiedz@CuruniaTatunia: moze lepiej wyjasnic sytuacje lub zerwac kontakt z ta osoba, nie zapraszac jej itp? jak przyniesie kolejny glosny prezent mimobraku zaproszenia, to podziekowac i schowac?
OdpowiedzGłośne zabawki to najczęściej najtańszy chiński szmelc. Zabawki porządnej jakości mają albo regulację głośności, albo mają tę głośność ustawioną na poziomie bezpiecznym dla słuchu dziecka, a co za tym idzie, raczej niesłyszalnym przez ściany. Każdą zabawkę można ściszyć zwykłym wacikiem kosmetycznym. Większość chińszczyzny ścisza się sama (zazwyczaj ostatecznie) góra po trzecim upadku. W ostateczności głośnik wymontować, odciąć, cokolwiek - słuch dziecka jest chyba ważniejszy, niż chwila histerii, prawda? A rodzicom, którzy nie potrafią poradzić sobie z ogarnięciem roczniaka, to ja bardzo gratuluję. Za dwa lata będą mieli fajnie. A za dziesięć to już w ogóle.
OdpowiedzJestem Chrzestna. I z rodzicami chrzesnicy mam prosty uklad. Zawsze konsultuje to co chce podarowac dziecku. Zalezy mi by prezent sie podobal, ale tez aby tez wpasowal sie w wychowwcze cele rodzicow. Dlatego albo pytam wprost, co potrzeba ( na razie dziecko male wiec nie ma zachcianek), albo podsuwam kilka propozycji zeby rodzice sie wypowiedzieli co bedzie ok. Co innego moja mama, ktora oczywiscie tez sie cieszy z mojej Chrzesnicy. I tez chciala sprawic prezent. 4 razy jej powtarzałam. Nie kupuj ubranek bo oni maja 4 wory ubran i i tak nie maja gdzie tego trzymac... I co zrobila moja mama... no kupila ubranko.. bo jej sie podobalo...
Odpowiedz@TakaFrancuska: o i ja też tak robię. Moja ciocia zawsze mówi konkretnie co na prezent dla dzieci. Był na początku w rodzinie bój że jak to tak nie można kupować co chwilę i tego co się chce. Teraz już każdy się dostosowal i wszyscy szczęśliwi :)
OdpowiedzWyjęcie baterii nie wystarcza w przypadku bębenka lub trąbki :) Tania i skuteczna odpowiedź na roboty, samochodziki i inne piskliwe badziewie.
OdpowiedzDoskonale znam ten ból droga autorko. My zaklejaliśmy głośniki taśmą izolacyjną, trochę dawało to rezultat - zabawka grała ciszej. Ale jak się rodzina dowiedziała, że syn ma zacięcie muzyczne to zaczęli mu kupować bębenki, cymbałki i inne akordeoniki... myślałam, że umrę, zginę, ogłuchnę jeszcze bardziej (i tak jestem już głucha), a częstotliwość dźwieków z tych zabawek sięgała do mózgu w takie rejony, o których nigdy nie miałam pojęcia
Odpowiedz* "naprawdę", RAZEM, serio w piekle jest specjalne miejsce dla ludzi kupujacym dzieciom glosne zabawki
Odpowiedzproste wyjscie, schowac i przeczekac zale, male dzieci naprawde szybko zapominaja pomeczy sie z tydzien-2 max i spokoj a zabawke wepchnac gdzies gleboko/wysoko, albo jedno i drugie
Odpowiedz