Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem rowerzystą. Takim dziwnym, bo znam przepisy i stosuję się do nich.…

Jestem rowerzystą. Takim dziwnym, bo znam przepisy i stosuję się do nich.

Jadę sobie rowerem na wycieczkę, już prawie wyjechałem z miasta. Dojeżdżam do skrzyżowania, na którym mam zamiar jechać prosto (druga możliwość to skręt w prawo). Nie sygnalizuję zamiaru skrętu i nagle na skrzyżowaniu wyprzedza mnie samochód, który wpycha się dosłownie przede mnie, hamuje i skręca w prawo. Gdyby nie mój refleks i dobre hamulce, byłaby kolizja. A tak to cóż, samochód pojechał, ja stanąłem i na kogo trąbili ci jadący za mną? A wystarczyło poczekać 1-2 sekundy aż przejadę.

Druga sytuacja. Jadę rowerem do pracy i jestem już bardzo blisko. Zbliżam się do skrętu na parking i zaczynam sygnalizować ręką, że będę skręcał (skręt w lewo z prawego pasa). W lusterku widzę, że jedzie samochód, ale jest dosyć daleko także nie będę go wstrzymywał. Dojeżdżam już do skrętu i zjeżdżam do środka jezdni, cały czas sygnalizując skręt. A co robi samochód za mną? Nagle przyspiesza i lewym pasem przejeżdża jak gdyby nigdy nic. Gdybym nie zahamował, byłaby kolizja. Podobnie jak w pierwszej historii - 1-2 sekundy wystarczyło poczekać. A gdyby samochód nagle nie przyspieszył, to w ogóle by nie musiał czekać, aż przejadę.

Trzecia akcja. Droga krajowa, bardzo ruchliwa. Ale jest jakieś pobocze, to się go trzymam. Osobówki mnie wyprzedzają bez problemu, nawet nie muszą czekać na brak ruchu z naprzeciwka, bo pas dosyć szeroki, a do tego jadę poboczem. Ale TIR-y w większości jadą tak, jakby mnie w ogóle na tym poboczu nie było. Nawet nie zjadą bliżej środka jezdni i nie zwolnią przy wyprzedzaniu. No i w końcu jeden z TIR-ów wyprzedzał mnie w tak bliskiej odległości, że prawie szorowałem ramieniem po pace. Efekt był taki, że zostałem zepchnięty do rowu i uratowała mnie tylko barierka żeby nie spaść dalej. Zanim się pozbierałem, to TIR-a już nawet nie było widać. Na szczęście tylko lekko sobie starłem skórę na ręce przy starciu z barierką. Gorzej gdyby barierki nie było - kilka metrów w dół.

Czarty przypadek. Dojeżdżam do ronda, jest pusto - wjeżdżam. Jestem na rondzie i widzę, że do ronda dojechał samochód i się zatrzymał. Mam pierwszeństwo, to stoi. Tak myślałem, dopóki nagle nie ruszył. Myślał, że jednak zdąży przejechać... Gdyby nie mój refleks i hamulce - wbiłbym się kołem w lewe drzwi samochodu. A tak to "tylko" lekko uderzyłem w tylną część pojazdu. Samochód pojechał, a ja stanąłem na środku ronda. I na kogo znów trąbili?

To jest tylko mała część tego, co mi się przytrafiło na drodze jako rowerzyście. Wkrótce pewnie znowu coś opiszę.

droga

by konto usunięte
Dodaj nowy komentarz
avatar Armagedon
9 11

Jak zdążysz... Bo może ci w którymś momencie refleksu zabraknąć, albo hamulce zawiodą. Panowie kierowcy cię zlewają, bo nie stanowisz żadnego zagrożenia. W razie czego nie ich z asfaltu będą zbierać. A rowerzystów na drodze nie lubią, oj nie lubią... Ja bym na twoim miejscu przemyślała te podróże, szczególnie ruchliwą trasą pośród tirów...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

@Armagedon: Tylko, że ja bardzo lubię jeździć rowerem. Ale niestety czasem trzeba jechać ruchliwą trasą, bo innej nie ma, żeby się gdzieś dostać...

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 5

@Interstellar: No cóż, hazardzista z ciebie. Ewentualnie kamikadze...

Odpowiedz
avatar Shi
7 7

@Interstellar: w autach są kamerki samochodowe to może jakiś gopro czy inna kamerka na kask? W razie czego może zarejestruje rejestrację pojazdu i będzie można ścigać sprawcę za wypadek.

Odpowiedz
avatar Iras
2 2

@Shi: spotkanie rowerzysta vs samochód, nawet przy prędkości 10 -20 km/h kończy się często połamanymi gnatami u tego pierwszego, a moze i zgonem, jeśli rowerzysta łepetyną o asfalt trzaśnie. Biorąc po jakich drogach autor się porusza to kamerka może i połużyć do ścigania - jednak samego autora efekt nie będzie już obchodził...

Odpowiedz
avatar Shi
3 3

@Iras: jeżeli będzie miał kask to nie tak łatwo skończy się zgonem przy bliskim spotkaniu trzeciego stopnia głowy z asfaltem. Jeśli trafi do szpitala to jest duża szansa że będzie miał kogo ścigać o odszkodowanie.

Odpowiedz
avatar per_aspera_ad_inferi
4 4

Nie znam się na przepisach, ale może jakaś kamerka na kierownicę? Zawsze jakiś dowód w razie wypadku. Bo jak widać sporo kierowców ma gdzieś zdrowie innych uczestników ruchu. Orientuje się ktoś, czy w takiej sytuacji, jak ta z tirem, można to zgłosić na policję? W końcu to stwarzanie zagrożenia, i to całkiem poważne.

Odpowiedz
avatar Litterka
2 2

@per_aspera_ad_inferi: Nie na kierownicę, za bardzo trzęsie. Tylko na kask, bo głowa to najlepszy amortyzator.

Odpowiedz
avatar per_aspera_ad_inferi
2 2

@Litterka: Dobry pomysł. W przyszłym roku będę robić prawko i pierwszą rzeczą, o jaką zadbam w moim aucie, jest właśnie kamerka. Niektórzy mają takie deficyty wyobraźni na drodze, ze mnie to przeraża. Mniejsza z tym, jak sami władują się na drzewo. Gorzej, jak zabiorą ze sobą innych.

Odpowiedz
avatar hulakula
0 0

@Litterka: No ja jeździłam z kamerą na kierownicy.

Odpowiedz
avatar justjoan
3 3

Zainwestuj w kamerkę i zgłaszaj na Policję takie przypadki. Mając numer rejestracyjny pojazdu znajdą sprawcę.

Odpowiedz
avatar Iras
2 2

Co do ostatniej sytuacji - zdarzyło mi się cos podonego. Z tą różnicą, że kierowca ruszył dokładnie w chwili kiedy go właśnie mijałam. Kiedy sie zorientowałam, że idiota rusza prosyo we mnie probowałam jeszcze uciec to udało się na tyle, ze przywalił w tył roweru, a nie w moją nogę. Szczęście nr 1. - nic za mną nie jechalo, inaczej szanse na zachowanie - zerowe. Szczescie 2 - dzięki temu, że miałam dośc wypchany plecak nie przygmociłam łbem o ziemię. Szcescie nr 3 - zima, więc dość grube ciuchy na sobie miałam - więc troche amortyzacji na większości ciała bylo. To co się nie udało - w przypadku nogi od strony na którą trzasnęłam - rama roweru znalazła się akurat na wysokości kolana. Szlag trafił więzadło kolanowe, rzepkę i bloczek rzepki (czyt: kolano do wymiany) Kierwca tłumaczył się, że mnie nie zauważył...(fakt - możliwe - jeśli ruszając gapił się w telefon, czy cos).

Odpowiedz
avatar unana
-1 3

@Iras: Niekoniecznie gapil się w telefon. Nie wiem czy jesteś kierowca ale sama wiem po sobie (i napewno nie ja jedna tak mam), że czasami włączając się do ruchu wypatruje innych samochodów - czyli dwóch świateł. Zeby to zobrazować historia mojego brata: wyjeżdżał z parkingu hipermarketu i włącza się do ruchu. Dużo aut, maksymalnie skupiony żeby wstrzelic się w lukę. W końcu jest! No to ostro rusza i BACH! Zderzenie z motocyklem. Ale jak?! On go nie widział! Otóż nie widział dwóch świateł charakteryzujących samochody, do świadomości nie przebił się informacja, że na jedno światło motocykla też trzeba uważać no i ruszył...

Odpowiedz
avatar Iras
2 2

@unana: to jest właśnie to "czy coś". Wszyscy jesteśmy tylk0 ludźmi. Każdy może mieć akurat czymś zajęte myśli, bo problemy finansowe, bo ciotka stasia choruje, bo, bo, bo coś. I powiem szczerze - zwisa mi i powiewa czy ktoś bawił się telefonem, zamyślił się, martwi się o kogoś, koncentrował się, czy inny samochód nie jedzie - czy cokolwiek innego. Jak się wsiada za kółko - ma się zasrany obowiazek zwracac uwage na innych uczestników ruchu - którym są nie tylko inni kierowcy samochodów. "ojej, nie zauważyłem, każdy czasem tak ma" NIE jest usprawiedliwieniem. Przeprosic, że sie nie zauwazyło może sobie ktoś, kto powiedzmy - sprzeda 'Idącego "kopa dziecku, które nieupilnowane, wlezie mu po nogi. Kierowca ma się spodziewać, że w kadej chwili może mu się pojawić coś na na drodze - łacznie z rzadszymi uczestnikami, jak i wszystkim czego na drodze nie powinno być. Jeśli ktoś ma problemy z zarejestrowaniem pojawienia się rzadszego uczestnika drogi, czy czegoś co czego na tej drodze nie powinno być - nie powinien jeździć. Mojego kolana, czy ewentualnego trupa naprawde nie obchodzi przczyna "niezauważenia" , skoro nie było absolutnie niczego co to zauważenie by mogło utrudnić. A jeśłi tą przyczyną był wlaśnie mózg kierowcy - to powinien zfinansować wszelkie leczenie i zostać obarczony opłacaniemm renty dla ewentualnego kaleki.

Odpowiedz
avatar xyRon
0 4

A od kiedy to można z prawego pasa skręcać w lewo?

Odpowiedz
avatar Shi
0 0

@xyRon: W tedy gdy masz dwa pasy i oba są do skrętu w lewo (i, np, prawy również do jazdy prosto i w prawo. Znam takie skrzyżowanie), ale wątpię by to była taka sytuacja skoro skręt był na parking...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@xyRon: Chodzi o skręt na parking. Żeby na niego wjechać, trzeba przepuścić pojazdy jadące z naprzeciwka. A te, którą jadą za mną, powinny poczekać aż skręcę. Chyba, że jest tyle miejsca że mogą mnie wyminąć prawą stroną, a nie w taki sposób jak przedstawiłem w historii.

Odpowiedz
avatar xyRon
1 1

@Interstellar: Czyli to zwykła droga dwupasmowa, po jednym pasie ruchu w obu kierunkach? Jeśli tak, to spoko. :)

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
0 6

znasz przepisy -to dobrze; ale nie znasz zdrowego rozsądku - to źle w połączeniu z tym pierwszym. bo wydaje ci sie, że możesz - bo masz przepisowe prawo. ale zapamiętaj: "ty masz racje, ale samochody są z blachy"

Odpowiedz
avatar yfa
-2 4

Cmentarze pełne są ludzi, którzy mieli pierwszeństwo, zatem nawet nie musisz epatować swoją znajomością przepisów (to plus kamerka przyda się, żeby rodzina mogła wystąpić o odszkodowanie). Generalną zasadą, jaką należy się kierować, to że uważać musi ten, kto ma więcej do stracenia. Przykładowo, jadąc samochodem z dziećmi zwykle uważa się bardziej, niż jadąc samemu (o ile ma się mózg). Czy motocykliści - są albo świadomi, że ryzykują i akceptują ten stan rzeczy, albo uważają na wszystkich wokół, bo wiedzą, że ich nie widać, albo ...są głupi i prędzej czy później trafią pod kogoś (i jeśli przeżyją, to mają pretensje). Większość rowerzystów przypomina tylko tę trzecią grupę motocyklistów - totalny brak refleksji, bo przecież "znam" przepisy (w ciapkach, bo często jest to znajomość iluzoryczna). Nie wiem, czy to kaski tak mocno uciskają na mózgownicę, czy to efekt wdychania spalin, bo chyba nie zostawiają kilograma mózgu, żeby zmniejszyć masę własną. Jak nie chcę dostać po ryju, to nie pcham się w środku nocy w niebezpieczne uliczki. Nie chcesz ocierać się o samochody, nie ładuj się w szybkie ulice. Piszesz kilka razy, że wystarczyłoby "poczekać 1-2 sekundy"; może usiądź kiedyś w samochodzie z przodu i poproś kogoś z prawem jazdy, żeby zademonstrował, ile czasu oraz drogi potrzeba na zatrzymanie samochodu i ponowne ruszenie. Nie, nie da się w ciągu 1 sekundy zatrzymać (druga sekunda, którą łaskawie dałeś, na ruszenie), bo jaśnie pan cyklista sobie właśnie wyciągnął łapkę do skrętu. Nie, nie wierzę, że samochód z sytuacji drugiej przyspieszył - skoro był wystarczająco daleko, żebyś go nie wstrzymywał, to musiałby być chyba jakiś kretyn polujący na rowerzystów; nie słyszałem w TV, żeby kogoś takiego ostatnio zatrzymano (no dobra, w Gdańsku szukają kierowcy Opla, który gonił po pasach rowerzystę - jeżeli piszesz z Gdańska i to ten, to przepraszam). Bardziej prawdopodobne jest, że po prostu źle oszacowałeś odległość i prędkość samochodu (masz lusterka?) i teraz zwalasz winę na gościa, któremu ładowałeś się przed maskę zjeżdżając w lewo. Skoro często znajdujesz się w tak "piekielnych" sytuacjach, to albo coś nie tak jest ze światem/okolicą, albo z Tobą. W obu przypadkach sam możesz podjąć decyzję, żeby przestać ryzykować własnym życiem, albo dalej dzielnie "walczyć" o swoje prawa - ale raczej nie na forum, tylko tak jak inni sugerują za pomocą kamerki i spędzonych godzin w komisariacie (tak, na każde zgłoszenie zarezerwuj sobie ze 2 godzinki).

Odpowiedz
avatar whateva
-1 3

@yfa: Skąd wniosek, że autor nie ma prawa jazdy? Po co w ogóle takie głupkowate wtręty, gnomie? Z sekundą przesadził, ale ogólnie każdy pojazd dopuszczony do ruchu ma mieć sprawne hamulce, a przed i na skrzyżowaniu trzeba zachować szczególną ostrożność. Czy przed sobą masz rower, czy ciągnik sygnalizujący zamiar skrętu, zwalniasz, a w razie potrzeby się zatrzymujesz. Spytaj opiekuna, może ci lepiej wytłumaczy.

Odpowiedz
avatar yfa
0 2

@whateva: prawo jazdy to może i ma (ale wątpię - wspomniał by o tym, a nie znajomości przepisów "bez kwita"), ale na pewno nie jest kierowcą - nie pisałby bzdur o 1-2 sekundach na przepuszczenie go (50 km/h to 14 m/s, podwyższone 70 km/h to już 20 m/s, a przecież wspomina też o jeździe pozamiejskiej). Zwracam także uwagę, że zjazd na parking to często nie jest skrzyżowanie, do zachowywania szczególnej ostrożności zobowiązany jest zjeżdżający z drogi. Gdyby autor znał dobrze przepisy, czym się tak chwali, to raczej by wspomniał, że przed tym zjazdem była linia ciągła, a samochód mimo to go chciał wyprzedzać. Nie napisał także, czy upewnił się, że nie jest wyprzedzany - a jeśli nie było linii ciągłej, bo nie było skrzyżowania, to kierowca mógł ten manewr rozpocząć dobre 30 metrów wcześniej; szczególnie, że "objects in the mirror are closer, than they appear". Przyznajesz mi, że z sekundą przesadził - widząc jedną bzdurę, osobiście nabieram dystansu także do reszty; ja twierdzę, że przesadził także z innymi sprawami - np. z tym wczesnym sygnalizowaniem. Dla niego 20 metrów to może być dużo, ale dla samochodu to będzie właśnie ta 1 sekunda nawet przy szczególnej ostrożności - czas reakcji człowieka 0,3 sekundy, gdy akurat nie mrugnie, a nasz pan rowerzysta jest jedynym uczestnikiem ruchu, na którego musi zwrócić uwagę; przy kilku obiektach do obserwacji (okolice przejścia dla pieszych, inne samochody), czas reakcji to będzie przynajmniej 0,5 sekundy - dla młodego, sprawnego kierowcy przy idealnych warunkach drogowych. Wystarczy, że rower znajduje się od strony słońca, a jego wehikuł nie jest dobrze oświetlony (nie pamiętam, kiedy widziałem dobrze oświetlony rower - rowerzyści tylko na zawodach mają odblaskowe kamizelki, na drogi ładują się w gustownej czerni), co przy równie nieświecącej ręce, robiącej za kierunkowskaz, powoduje, że kierowca zaczyna na taki manewr reagować 5 metrów przed naszym bohaterem. Nie mając szans na zatrzymanie się (w zasadzie trzeba by zaczynać hamowanie od razu w chwili, gdy rowerzysta zaczyna podnosić rękę) i znając praktykę, że rowerzyści zwykle nie upewniają się, że pierwszeństwo zostało im udzielone (no bo po co stosować zasadę ograniczonego zaufania), to już chyba lepiej postarać się przejechać PRZED nim (ryzykując, że to on wbije się w nas - przynajmniej niska prędkość), niż ryzykować, że wyhamujemy do 30 km/h i zgadniemy go mimo to na maskę. Krótko mówiąc: akurat ta sekunda, z którą przesadził, jest kluczowa dla oceny reakcji kierowców. Akurat to, że zjeżdżał na parking, mogło być kluczowe dla pierwszeństwa (jeżeli był już prawidłowo wyprzedzany, to powinien się zatrzymać i przepuścić samochód). W pierwszej sytuacji - skrzyżowanie w kształcie litery "T", również nie wiadomo, czy skręt w prawo nie miał pierwszenstwa (klasyka przecież, droga prosto wiedzie w las, gdzie chciał jechać na wycieczkę, prawoskręt wiedzie drogą główną); autor konsekwentnie pomija WSZYSTKIE okoliczności istotne dla sprawy, a które mogłyby świadczyć na jego niekorzyść. Wierzysz w takie historie? Bo ja wiem jedno - o ile szczęście sprzyja przygotowanym, to jak trzeci raz słyszysz, że jesteś koniem, to pora szukać sobie siodła. Skoro autor notorycznie pakuje się w takie sytuacje, to może jednak z nim jest coś nie tak? Z jego znajomością przepisów, może wyobraźnią? A o sytuacje wg jego relacji zapytaj profesjonalistę, skoro mi nie wierzysz - policjanta, egzaminatora czy szkoleniowca nauki jazdy; żaden z nich, bez dopytania się o oznakowanie pionowe i poziome, status dróg i pewnie parę innych kwestii, nie zaryzykuje twierdzenia o winie czy choćby piekielności kierowców. Brak egzaminu z przepisów oraz umiejętności praktycznych (np. tego wystawiania ręki w taki sposób, żeby im nie urwało) to największa krzywda, jaką można rowerzystom wyrządzić - wydaje im się, że coś wiedzą, a później lament rodziny. Ze szczególną krzywdą dla tych rowerzystów, którzy prawo jazdy posiadają i zachowują się odpowiedzialniej od ich "niepiśmien

Odpowiedz
avatar yfa
-1 1

Edycja nie działa, więc jeszcze jedna rzecz: "skręt w lewo z prawego pasa" - żaden kierowca nie mówi o "prawym pasie", gdy nie ma pasa lewego - czyli dwóch pasów w jedną stronę; autor tłumaczy później, że "prawy pas" to po prostu "jego" pas, tj. jedyny przeznaczony do jazdy w tym kierunku, bo drugi pas jest dla kierunku przeciwnego. Kierowca po prostu by napisał, że zjeżdża w lewo z drogi dwukierunkowej (dwupasmowej, nikt by raczej nie uzupełniał informacją, że jednojezdniowej, bo to się dorozumiewa samo przez się - inaczej ciężko byłoby go wyprzedzać).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@yfa: Jeśli skręcam w lewo z drogi dwupasmowej i sygnalizuję skręt, to mam poczekać aż przejedzie Jaśnie Pan Kierowca jadący za mną? Mam lusterka i widziałem samochód daleko, ale normalne jest chyba, że on nie stoi w miejscu i się zbliża, a ja nieco zwalniam żeby skręcić. Tylko on gwałtownie przyspieszył i minął mnie z lewej strony. Gdyby jechał ze stałą prędkością, ja bym skręcił a on spokojnie by jechał dalej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@yfa: Chłopie, nie wiem jaki Ty masz problem, ale raczej nie lubisz rowerzystów. I tak się składa, że mam prawo jazdy, jestem kierowcą, rowerzystą i pieszym. A to, że popełniłem błąd nie pisząc o drodze dwupasmowej, to z miejsca można stwierdzić, że nie jestem kierowcą.

Odpowiedz
avatar yfa
-1 1

@Interstellar: tak "znafco" przepisów, jeśli Jaśnie Pan Kierowca rozpoczął już wyprzedzanie, to masz go przepuścić. Ba, nawet gdyby zrobił to nielegalnie (linia ciągła), to w sądzie mogłoby być różnie. Zresztą w to, że przyspieszył wcześniej, gdy mógł jeszcze zwolnić, po prostu nie wierzę - nie masz możliwości stwierdzenia tego ze swojego roweru, chyba że jechałeś tyłem na bagażniku albo już stałeś w miejscu. Zapewne przyspieszył (jeżeli w ogóle) w momencie, gdy zobaczył kretyna, który mu się zaraz wbije pod koła. Oczywiście nie ustosunkowałeś się do zarzutów natury prawnej (oznakowanie dróg itp.) co tylko potwierdza moją tezę o tym, że po prostu nie umiesz poruszać się po drogach - w końcu minusik przy komentarzu to nadargument ostateczny. Czyżby pedalarz typu https://piekielni.pl/60861#comment_694984 ?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 października 2019 o 4:47

avatar yfa
-1 1

@Interstellar: rowerzystów nie lubię, bo jakoś tak typowo buraczą na drodze - wcześniej już pisałem dlaczego, nie będę się powtarzał szczegółowo (nieprawidłowe poruszanie się po drodze, nieznajomość przepisów, fochy i domaganie się swoich "praw" bez żadnych obowiązków, w szczególności składania się na te drogi oraz brak OC). Podobnie jak kiedyś kierowcy ciężarówek się często zachowywali i mieli paskudną opinię, ale ich w końcu utemperowano. Tyle że ich zachowanie to było moje ryzyko, a zachowanie rowerzystów to ryzyko rowerzystów - szkoda tylko, że zanim selekcja naturalna nauczy ich poruszać się po drogach, to masa normalnych kierowców zostanie niesłusznie ukarana. To samo tyczy się motocyklistów (na co już zwracałem uwagę), ale oni w większości mają uprawnienia, tablice rejestracyjne, OC oraz świadomość ryzyka. Z drugiej strony ta pedałująca hołota (i dla jasności - odnoszę się "tylko" do tej części rowerzystów, którzy są hołotą) zwykła rozjeżdżać pieszych po chodnikach, bo wtedy to oni są silniejsi z racji sprzętu i ochrony osobistej. Czy są normalni rowerzyści? - oczywiście, widuję i znam. Ale to jest jakaś mniejszość spotykanych na drodze. Prawo jazdy radzę natomiast złożyć w depozycie, bo tacy co dają sobie "sekundę-dwie" na wykonanie manewru, to często kończą pod jakimś pociągiem albo w innym rowie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@yfa: Dobra, jesteś najlepszy i najmądrzejszy. Jutro oddaję prawo jazdy.

Odpowiedz
avatar szafa
-1 3

Dlatego jeżdżę zazwyczaj po chodniku (gdy nie ma ścieżki) i kropka. Wolę mandat niż cmentarz.

Odpowiedz
Udostępnij