No cóż, przebystrość studentów nie zna granic. Za czasów dawnych, bo będzie kilkanaście lat temu, jeden z moich znajomych szukał mieszkania do wynajęcia w jednym z średnich miast w PL, nazwijmy je Wlove :D. Szukał długo i zawzięcie, ale to albo kwota nie taka, albo właściciel dziwny, albo zamiast właściciela ciągle odzywała się jakaś agencja... Nie znalazł.
Poddał się... nie.
Dał ogłoszenie (sam też trochę poszukał), że szuka lokalu komercyjnego, na obrzeżach (miał auto, więc komunikacja nie była problemem). Przedstawił warunki: 30-40 mkw + łazienka z prysznicem, raczej biuro, może być w przyziemiu. 4-5 dni, jest stary, bo stary lokal, bez łazienki, ale z przyłączem i ze ścianką. Trzeba pomalować, bo długo stało. Ale sucho, ogrzewanie z miasta, prąd jest. Była krótka rozmowa: on, młody programista szuka lokalu, żeby spotkać się z klientem i pracować w spokoju do późna (no przecież po to mu ta łazienka), bajka. Umowa cywilno-prawna spisana... tylko oddający w najem nie mógł pojąć, dlaczego młody się aż tak cieszy.
Otóż:
- lokal za circa 600 netto,
- + opłaty (może 200/m),
- z ogrzewaniem miejskim,
- miejsce do zaparkowania na ulicy,
- lokal wziął w najem na 5 lat.
Szybka akcja w stylu biała farba + meble z ikei i z demobilu, podłoga umyta, kibelek + drzwi + kabina w stylu ekonomicznym założona, kuchnia była prowizorka, ale zrobił coś w rodzaju aneksu, nawet mała pralka weszła, szyby do wysokości oczu zaklejone kremową folią, na folii napis - programowanie w językach XYZ + numer telefonu, na drzwiach napis: nieczynne zaraz wracam. Koszt - czuję, że zmieścił się w 3000 spokojnie.
Po tygodniu kawalerka na 5 lat na miłosnej-cławskiej polibudzie jak się patrzy za 600 co miesiąc netto, na użytek indywidualny, bez współlokatorów, bez problemów.
student wynajem lokal
Ale co tu piekielnego?
OdpowiedzAle jaka puenta, o co chodzi, i po co cyrk z fikcyjna dzielnością?
Odpowiedz@Pixi: Czytaj ze zrozumieniem komentatorze. Nikt nie wynajął mieszkania nielegalnie, nikt nie robił fikcyjnej działalności. Lokal wynajął ją na Pan Iksiński, adres taki a taki NIP 1111111111, Jaki dostał kiedy rozpoczął pierwszą pracę, wtedy PESEL nie wystarczył. Nawet fakturę co miesiąc dostawał :). Piekielne jest to, że mając trochę pomysłu w głowie można się na 5 lat ogarnąć z lokalem bez współlokatorów tylko trzeba wykorzystać mózg i możliwości. Nic nie legalnego, czysty legal i kapitalizm w najpiękniejszej postaci, nikt nikogo nie wykorzystał, wszystko na papierze. Samodzielność, brak socjalu, własne łapy do roboty, los w swoich rękach. Coś co wielu trudno jest pojąć.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 września 2019 o 17:41
@jatonieja: ale czemu uwazasz to za piekielne? raczej za pomyslowe i tyle tak samo mozna sobie wynajac lub kupic kawalek gruntu z mediami, doslownie 20/20 i tam postawic kilka kontererow mieszkalnych lub takowy kontener wynajac, zalozyc sanitariaty, dogadac sie z miastem na wynajem tego skrawka przestrzeni...
Odpowiedz@Pixi: nip mogl sobie wyrobic po prostu w urzedzie, ja tak zrobilam jak po raz pierwszy szlam do pracy na studiach- pyk wniosek do urzedu i jest nip. zadnej dzialalnosci nie mialam nigdy
Odpowiedz@jatonieja: czyli kolega wynajął tanio „lokal” na zadupiu, w suterenie i do remontu. Wszystko zgodnie z zasadami logiki, oprócz obklejanoa szyb. Właścicielowi wisi co tam będzie robił, fakturę dostawałby tak czy tak. Ale Ok, kolega jest rekinem biznesu
Odpowiedz@Pixi: niekoniecznie w suterenie- wtedy nie musialby obklejac okien nie bylo slowa o stanie "do remontu"- po prostu dostosowal sobie do swoich potrzeb, w lokalach biurowych nie ma zazwyczaj np. prysznica podejrzewam, ze ten lokal byl frontem do ulicy, wiec oklejenie zapewnialo mu prywatnosc
OdpowiedzNie do końca rozumiem. Po co zrobił fikcyjną działalność?
Odpowiedz@Jaladreips: zeby na papierze wszystko bylo ok?
OdpowiedzWow. Koleś wynajał mieszkanie. I co w związku z tym?
Odpowiedz@Iras: nie wynajal mieszkania a lokal biurowy, ktorego wynajem jest zazwyczaj tanszy taki lokal jak sobie chodzisz po miescie i masz witrynki "fryzjer" czy inna piekarnia
OdpowiedzGorzej gdyby właściciel za jakiś czas wypowiedział umowę. Zresztą wątpię, żeby zmieścił się w 3000 z meblami i całą armaturą łazienkową. Już nie mówiąc o tym, że w łazience powinny być kafelki.
Odpowiedz@dayana: historia ma chyba 5-10 lat a wtedy była inna siła nabywcza, a pensja minimalna wynosiła 899zł
OdpowiedzCoś mi się wydaje, że historia - piekielna, czy nie - to ściema. Chyba że faktycznie wynajmujący (właściciel lokalu) to kompletny ignorant w kwestii umów najmu. Tak się składa, że mam trochę do czynienia z takimi umowami i najczęściej już w tytule jest rozgraniczenie - albo "Umowa najmu lokalu mieszkalnego", albo "Umowa najmu lokalu biurowego" (czy też jeszcze jakiegoś innego). A jeżeli w nagłówku mamy tylko "Umowę najmu", to praktycznie w pierwszych paragrafach jest wyszczególnione, na jakie cele wynajmowany jest lokal, a potem - zwykle - w kolejnych widnieje zastrzeżenie, że korzystanie z lokalu w celach niezgodnych z przeznaczeniem, przewidzianym w umowie, jest podstawą do jej wypowiedzenia. Tak jak napisałem, wynajmujący musiałby naprawdę być kompletnym ignorantem, żeby zgodzić się na taki układ, jak opisany wyżej. Przecież mieszkanie w lokalu oznacza wyższe zużycie prądu i wody niż praca biurowa 9-17 (a nawet 8-20) plus jeszcze parę innych różnic.
Odpowiedz@quack: Toż wynajął pomieszczenie biurowe - stąd "nieczynne" na drzwiach. Rachunki nie mają tu nic do rzeczy, skoro najemca sam je płaci. Jedyna różnica pomiędzy lokalem mieszkalnym a biurowym to ta, że w biurze nie można się zameldować. Druga rzecz, to - w razie komplikacji - właścicielowi łatwiej się pozbyć delikwenta, bo wystarczy okres wypowiedzenia i "spadaj, misiu". Nie ma bujania się latami po sądach, jak w przypadku pozbywania się lokatorów z mieszkania. Patrząc realnie, właściciel również zrobił dobry interes, więc obie strony były zadowolone. Żeby zrobić remont na cele mieszkalne, potrzebowałby dużej kasy. Na biuro - trochę mniejszej, ale i wynajem biura nie jest tak zyskowny, zwłaszcza na peryferiach. A za pusty lokal i tak musiał płacić - za ogrzewanie i opłaty przesyłowe.
Odpowiedz@niemoja: tak, zwłaszcza "opłaty przesyłowe" rujnują
OdpowiedzI tak przepłacił. A wystarczyło zamieszkać w altanie na działkach.
OdpowiedzNo i?
OdpowiedzA co w tym piekielnego?
OdpowiedzZ Twojej ekwilibrystyki słownej wnioskuję, że chodzi o miasto krasnoludków - tylko mi to "średniej wielkości" nie pasowało. Tylko że kilkanaście lat temu na obrzeżach miasta można było wynająć za 900-1000 zł kawalerkę o podobnych warunkach, więc przy opłatach za wynajem 724 brutto - warto było za taką różnicę aż tak kombinować?
Odpowiedz