Sprzed chwili.
Byłam dziś na zebraniu klasowym. I o ile pierwsza kwestia mnie zdziwiła, o tyle druga wręcz oburzyła...
1) Drugie śniadanie do szkoły NIE POWINNO składać się z wafelków, batoników, cukierków czekoladowych i tym podobnych łakoci. Łakocie są dobre na deser. Wydawałoby się, że wszyscy dorośli o tym wiedzą. Okazuje się, że nie - niektóre dzieci w klasie dostają takie drugie śniadanie.
2) W statucie szkoły jest m. in. opisane, jak uczeń powinien wyglądać. Skupię się na dwóch punktach: strój galowy i włosy.
Strój galowy dla dziewczynki ma się składać z białej bluzki koszulowej oraz czarnej bądź granatowej spódnicy i stosownego obuwia bez obcasów. Na cztery dziewczynki w klasie jedna miała na rozpoczęciu roku bluzkę koszulową. Moja córka, tak się śmiesznie składa. W starszych klasach ten procent jest jeszcze niższy. Mniejszy problem ze strojem galowym mają natomiast panowie…
Włosy natomiast mają być czyste, schludnie uczesane (u dziewczynek preferowane końskie ogony i warkocze), W KOLORZE NATURALNYM. Koleżanka z klasy mojej córki ma grzywkę ufarbowaną na platynowy blond. Reszta włosów ciemnobrązowa. Jej brat, uczeń klasy starszej w tej samej szkole (więc obowiązuje go ten sam statut) ma włosy całkiem na platynowo zrobione. Z czarnego. Ja się grzecznie pytam, KTO POZWALA FARBOWAĆ WLOSY DZIECKU W DRUGIEJ (CZY KTÓREJKOLWIEK) KLASIE PODSTAWÓWKI?! Co ciekawe, tatuś po usłyszeniu tej uwagi powiedział wprost "Ale chcieli, to co mieliśmy zrobić?".
Mnie całe życie uczono, że są miejsca, gdzie obowiązują pewne zasady. W szkole wyglądamy i zachowujemy się inaczej niż na podwórku, ale nie obowiązuje nas taka elegancja jak np. w teatrze. I czy to było takie złe?
Szkoła
Ale że jak? Nie może Dżesika czy Brajanek przyjść z fioletowymi czy zielonymi włosami? I z takim wyprzedzeniem - jeszcze się wiele razy autorka zdziwi. Teraz takie czasy, że dzieciaki w trakcie roku szkolnego jadą na 2 tygodnie do Egiptu...
OdpowiedzPamiętam, że jak chodziłam do szkoły to na obozach organizowanych przez szkołę modne były płukanki, którymi farbowało się włosy. Kolor zazwyczaj schodził po kilku myciach, ale bywało, że u kogoś został dłużej niż powinien. Nikt nam na obozach tego nie zabraniał, a na początku roku nie robili problemów jeśli kolor nie wypłukał się całkowicie. Oczywiście w trakcie roku takie akcje dozwolone nie były. Natomiast tekst ojca niezbyt dobrze świadczy na przyszłość, bo czym innym jest pozwolenie dzieciom na odrobinę szaleństwa w wakacje, a czym innym pozwalanie na wszystko w każdych okolicznościach.
Odpowiedz@Always_smile: Teraz są do tego spraye. Też się łatwo zmywają, może nawet łatwiej niż płukanki.
Odpowiedz@singri: widać nie jestem na bieżąco, dzieci jeszcze za małe na takie eksperymenty :)
Odpowiedz@Always_smile: Moja też, ale w drogerii widziałam. A raz ciotka przyniosła taka kredę do włosów, ale to beznadzieja, zlepia włosy...
OdpowiedzCórka moja była wakacjach z ciocią. W czasach przed gimnazjalnych. Wyprosiła mnie czy może sobie zafarbować włosy farbą blond,taką która zmywa się po trzech,czterech myciach.Ok zgodziłam się. Jak ją zobaczyłam po powrocie to mi się słabo zrobiło. Ciociunia zafarbowała jej włosy farbą normalną. Już były odrosty ciemne.Mimo że miała dość jasne włosy to były one bardzo widoczne. Musiałam jej zacząć robić małe pasemka żeby zniwelować różnicę. A jak zobaczyłam zdjęcia z wakacji jak ciociunia pozwalała jej się malować to mi ręce opadły. Mając 12 lat wyglądała na 15. I tym sposobem ciociunia wyszła na super babkę.
Odpowiedz@Balbina: ale zaraz jak niby farba blond mialaby sie zmywac z ciemniejszych wlosow? jakim cudem? ja mialam afere w 2 klasie chyba. mialam wlosy za pas, bylam dzieckiem zyjacym na podworku, a w wakacje wiiadomo- slonce. moja mama i babcia mialy upodobanie w czesaniu mnie w rozne wymyslne fryzury, wynikiem czego rozne partie wlosow byly wystawione na owo slonce. w efekcie mialam sporo pasemek, w kilku-kilkunastu odcieniach mama zaliczyla awanture ze jak to tak, ze 8latka ma zrobiony balejaz?!
Odpowiedz@bazienka: Nie farba w dosłownym znaczeniu a szampon koloryzujący. Taki co się zmywa po paru myciach.Miał być. Córka jasna szatynka a i tak jak ciotka walnęła blond jasny to efekt był przy odrastaniu.
Odpowiedz@Balbina: no wlasnie tlumacze ci moja droga, ze nie da sie pofarbowac ciemniejszych wlosow na jasny kolor hmmm czasowo. to sie nie zmywa, to sie po prostu rozjasnia na stale w druga strone ( jasne wlosy ciemna farba) dziala jak najbardziej :)
Odpowiedz@bazienka: Taż wiem.Opisywałam tylko radosną twórczość mojej kuzynki która 12-letniej dziewczynce zafarbowała włosy normalną farbą a nie szamponem koloryzującym jak było ustalone.
OdpowiedzA ja jednak wolę szkoły, które bardziej niż o to co uczeń ma na głowie dbają o to co ma w jej wnętrzu.
OdpowiedzPolecam jakieś hobby, zamiast na siłę wyszukiwać "piekielności". Współczuję ścisku d..., skoro zafarbowane włosy obcego dzieciaka wywołują u autorki tak wielkie oburzenie.
OdpowiedzMoże jeszcze niech wszyscy mają włosy obciete identycznie? Katalog kilku fryzur jak w Korei Północnej, identyczne ubrania. A jak ktoś będzie miał inny kolor sznurówek to niech kibluje drugi rok w tej samej klasie. Nie jest ważne jak kto wygląda w szkole. Ważne żeby się zachowywał porządnie i się uczył.
Odpowiedz@silicon_messiah: Tobie jak widać czytanie ze zrozumieniem nie weszło podczas nauki.
Odpowiedz@Iceman1973: raczej Tobie, bo zupełnie nie zrozumiałeś ironii i mojego komentarza
Odpowiedz@silicon_messiah: mozna zrozumiec, ale sie z nim NIE ZGADZAC
OdpowiedzCzyli co roku dziecku w podstawówce kupować białą koszule, by ubrało ją 2 razy do szkoły? Sama byłam takim dzieckiem. Jeszcze chłopcom zrozumiem, bo zwykle koszulę ubiorą i na urodziny cioci i do teatru, ale dziewczyny zazwyczaj mają bardziej kolorowe ubrania na takie wyjście. Spódnica? Serio? W jakim wieku my żyjemy, by dziewczynka w spodniach oburzała? Rozumiem ubrać się schludnie i galowo, ale to nie wojsko...
Odpowiedz@livanir: Jaki jest cel ubierania ubrań? Ubraniom jest zimno? Czują się nagie?
Odpowiedz@livanir: Dokładnie. Dziecko zaraz wyrośnie z białych koszul, a założy je na rozpoczęcie i może na zakończenie. Lepiej ubrać się czysto, schludnie, a nie pod dress code z ubiegłego wieku.
Odpowiedz@livanir: Nie, nie,spodnie są jak najbardziej dopuszczalne! Moja wina, nie dopisałam. Czarne powinny być wg. statutu. A bluzkę zakłada sie więcej niż 2 razy. Rozpoczęcie, dzień nauczyciela, jakiś teatr, koncert (tak, tam obowiązuje sztywna elegancja!), zakończenie... A na imieniny można założyć tę samą bluzkę do kolorowej spódnicy.
Odpowiedz@singri: ok, koszula może się przydać w teatrze, ale podczas dnia nauczyciela? Serio, w podstawówce twojego dziecka oczekuje się bardziej odswietnego ubioru na dzień nauczyciela? Może moje szkoły były dziwne, bo nigdy tego od uczniów nie oczekiwano.
Odpowiedz@Pattwor: u mnie nie tylko na dzien nauczyciela, ale takze na comiesieczne "apele samorzadowe"
OdpowiedzŁojzicku, no dramat. Co to za różnica czy bluzka koszulowa czy jakakolwiek inna, byle w miarę schludna? Kogo to obchodzi? Nigdy też nie rozumiałam tej histerii o włosy. Komuś ta pofarbowana grzywka robi krzywdę? A tak w ogóle to zazdroszczę życia, skoro ubiór i fryzury obcych dzieciaków wzbudzają w tobie aż takie oburzenie.
OdpowiedzChciałabym mieć takie problemy jak ty, skoro z takiej głupoty jak brak bluzki koszulowej i pofarbowana grzywka u jakiegoś obcego dzieciaka są dla ciebie aż tak straszliwe, że aż historyjka z tego powstała...
Odpowiedz@Iras, @Alien, to nie kwestia histerii, tylko zdziwienie autorki, na "społeczne" przyzwolenie na totalne olewanie "dres kodu" szkolnego teraz, a jakiegokolwiek w przyszłości. I potem mamy panienki w szortach na pogrzebie, albo goliznę w miejscach publicznych - bo komuś się pomyliła plaża z restauracją... A co do białej "bluzki koszulowej" - naprawdę was nie stać? Nie musi być "od Prady". To max 2-3 flaszki. Malowanie włosów i się do szkoły. Jakoś nie spotkałam uczennic "ubranych na galowo" bluzgających jak kur_wki. Ale panienki w wieku szkolnym wyglądające jak w/w nie mają z tym problemu. I potem zdziwienie, że tak są traktowane.
Odpowiedz@Ata11: Czy ty aby ździebełko nie histeryzujesz? Czyli jak ktoś kwestionuje sens kupowania jakiejś rzeczy by ją założyć jeden raz to jest menelem dla którego walutą są flaszki? A każda uczennica której matka nie stroi na galowo to potencjalna, bluzgająca "kur_wka"? Ty to na poważnie?
OdpowiedzJasne, powinnam 24 na dobę myśleć i mówić o tym, że płuca mojej nienarodzonej córeczki są mniejsze od jej serca, więc nawet jeśli przeżyje poród, to się udusi i że rozważam przerwanie ciąży póki jest na to czas... Lepiej Ci? Nadal chcesz mieć takie problemy jak ja? Jak to łatwo ocenić, że jak przejmuje się tym jak się ubierają i zachowują dzieci z otoczenia mojej córki, to na pewno nie mam żadnych problemów a życie płynie miniak po różach...
Odpowiedz@Iras: przerysuje troche, ale najlpiej, by lazili z krokiem w kolanie albo dresie, dziewczynki w minioweczkach jak male lolitki i do teogkolczyki na twarzy i wygolenie i farbowanie u dzieci 8-12letnich? przeciez to "taka glupota"
Odpowiedz@bazienka: No i właśnie w tym przerysowaniu jest problem. Brakuje umiaru i wyważenia między sztucznym strojeniem się "bo tak trzeba" a całkowitą dowolnością stroju. Z tego co wiem, czytasz funpaga Leny. Mniej więcej tydzień temu wrzuciła post właśnie o tym zbędnym nacisku na ubiór w szkole. Generalnie mogę powiedzieć, że tamten tekst idealnie podsumowuje moje myślenie na ten temat i jeśli go nie czytałaś - polecam jako bardzo dobry argument jednej ze stron w dyskusji ;)
Odpowiedz@Ata11: To nie widziałaś mnie przed i po maturze... Galowy strój nie ma magicznej mocy hamującej bluzgi :) Stać mnie, ale szkołę skończyłam dawno temu, więc wolę flaszki :D Przesadzasz. Nie pamiętam, w co byłam ubrana we wcześniejszej podstawówce na rozpoczęcia/zakończenia roku i inne głupoty; pamiętam tylko, że później miałam to totalnie gdzieś a jakoś nie świecę golizną na pogrzebach, w restauracjach ani nigdzie indziej. Dziecko wypada nauczyć odrobiny krytycznego myślenia, a nie stosowania się do nawet najdurniejszych zasad "bo tak", to i problemów w poźniejszym życiu nie będzie.
Odpowiedz@bazienka: Kolczyki na twarzy to głupota, dziecko rośnie, skóra się rozciąga i mogą zostać blizny, natomiast w uszach potrafią zrobić i rocznym (jak nie młodszym) i nikt specjalnie nie robi z tego afery. Natomiast włosy mają to do siebie, że odrastają...
Odpowiedz@kitusiek: no i ja napisalam, ze nie nalezy przesadzac w zadna strone i farbowanie wlosow u 12-13letnich dzieci to dla mnie za wczesnie. i pozwalania na chodzenie w tym wieku jak lolitki. nawet im wyslalam taka stronke gdzie oceniali "12 czy 20 lat" zjedli mmnie, nie chcialo mi sie dyskutowac, jesli jedynym slusznym argumentem dla nich w dyskusji jest zgadzanie sie z nimi, i koment usunelam, zeby mnie powiadomienia nie irytowaly. towarzystwo wzajemnej adoracji przyklaskiwalo sobie i klepalo sie po pleckach, bo oni tacy postepowi oh i ah, pozwalajmy dziecku ( podkreslam dziecku. 10, 12-letniemu DZIECKU) na ekspresje! napisalam ze nie przeszkadza mi ekspresja ludzi w liceum, 15- czy 17-letnich, ale pozwalanie na za wiele maluszkom juz tak i zrobil sie dramat w komentarzach
Odpowiedz@bazienka: To wyjaśnia dlaczego nie mogłem znaleźć Twojego komentarza. Czyli w sumie zrobili to, z czego samo się nabijają. A z Twoją argumentacją się zgadzam, bo generalnie ciężko się nie zgodzić z klasycznym "we wszystkim ważny jest umiar" ;)
Odpowiedz@kitusiek: no wlasnie zmiazdzyla mnieich razaca ignorancja i rozkrecanie gownoburzy pod moim komentarzem, go smiem se nie zgodzic z tymi dzieciaczkami na jej profilu chodzacymi do szkoly, i matkami, ktore pamietaja czasy byuntu. i mowily bez zenady, ze w przedzkolu malowaly dziewczynkom paznockie na czerwono, bo tak jak zaczely sie wjazdy personalne, to doloadlo mi sie, ze jest Jedyny Sluszny Poglad, a jak go nie wyznajesz, to hejt ( mimo ze Lena niby sie tym hejtem brzydzi, aha) i wywalilam moj post, bo zalosc brala, jak to czytalam
OdpowiedzMoże czas powołać Radę Szkoły i zmienić ten niedzisiejszy statut?
OdpowiedzNo i kolejna historia, w której twoja córka błyszczy na tle okolicznych matołków. I z każdą historią powód coraz durniejszy. Mam wrażenie, że na siłę wymyślasz te historie by pochwalić się jakie to twoje dziecko mądre, śliczne i akuratne.
Odpowiedz@Neomica: myślę, że słowo "wymyślasz" najlepiej oddaje opowieści autorki.
Odpowiedz@Neomica: Błyszczy? Serio? Jak dla mnie to zaledwie trzyma się w normie... Serio dziecko ubrane czysto, schludnie, ODPOWIEDNIO DO OKOLICZNOŚCI, przyzwoicie wychowane i w miarę inteligentne to aż takie kuriozum, że aż BŁYSZCZY? Że trzeba coś takiego wymyślać?
Odpowiedz@singri: No właśnie najwyraźniej nie błyszczy skoro to juz któraś historia w której opisujesz jakieś wyolbrzymione przywary innych dzieci byle twoja w porównaniu wypadła na plus. Poza tym mam wrażenie, że wpadłaś w jakieś lekkie uzależnienie od wstawiania historii na piekielnych. Jakbyś z każdej słabej sytuacji starała się na siłę wycisnąć coś co da się tu umieścić. Może odpocznij chwilę i wróć z czymś naprawdę piekielnym zamiast masowo produkować te rozwodnione historyjki?
OdpowiedzZnam dzieci, którym rodzice malują włosy na niebiesko, w PRZEDSZKOLU. Podobno to tak "tylko na wakacje". Inni rodzice malują paznokcie 2-letnim dziewczynkom...
Odpowiedz@joannastrzelec: no i?
OdpowiedzŚwiat się zmienia. Teraz jest więcej ciuchów w sklepie i można wyglądać elegancko też w innych kolorach. Nie wiem co jest takiego złego w jasnoniebieskiej spódnicy + jasnoniebieski żakiet + biała koszula + stosowne obuwie? To już brak szacunku, a jakaś wymięta czarna/granatowa spódnica i biała koszula, przez którą widać bieliznę już jest ok? Co do jedzenia to każdy karmi dzieci tak, jak uważa. Nie rozumiem zaglądania innym do talerza. Ja też miewałam w szkole takie okresy, że wolałam zjeść na drugie śniadanie jakąś słodką bułkę, albo kanapkę z Nutellą niż kolejny tydzień z rzędu kanapkę z szynką. A niestety, w Polsce już nie ma kultury jedzenia na stołówkach, rzadko w której szkole jeszcze są. I też co to za stołówka, że jest tylko jeden zestaw do wyboru? A tak pamiętam. I brak czasu na zjedzenie obiadu, bo przerwa tylko 20 minut, a przecież do stołówki trzeba dojść, tam stanąć w kolejce, bo przecież każdy na długiej przerwie przychodzi zjeść, potem zjeść i jeszcze po sobie posprzątać (wyrzucić resztki, odnieść naczynia).
Odpowiedz@dayana: ta granatowa spodnica koniecznie "wymieta" dla kontrastu i dodania dramatyzmu? pamietam, ze w sp mialam komplet w negatywi- spodniczka byla biala, marynarka granatowa. i nikt sie nie czepial co do karmienia, to potem narzekanie,z e dziecko nie miesci sie w siatce centyloej. i rosna male ludziki michelin jasne, dzieciak pewnie te batony dostanie w domu, ale to szkol ma pomagac rodzicom w wyksztalcaniu spolecznie pozadancych postaw
Odpowiedz@bazienka: sama 3 minuty wcześniej wrzuciłaś komentarz z "przerysowaniem" dla kontrastu i dodania dramatyzmu i teraz się innych o to czepiasz?
OdpowiedzMoże coś się w tej kwestii zmieniło, ale ja poszłam na obiad do stołówki raz i przysięgłam, że nigdy tam nie wrócę, takie to żarcie było obrzydliwe... Za "moich" czasów większość dzieciaków wsuwała na przerwach chipsy, batoniki, żelki itp. i jakoś nikt się nie obawiał, że wyrośniemy na wieloryby. Nie twierdzę, że to było super-dobre, ale bez przesady... Dzieciństwo spędzić na chrupaniu organicznego-bio-nonGMO selera?
Odpowiedz@Alien: Słowa-klucze: ruch i świeże powietrze :) Za "moich" czasów to nawet chipsów jeszcze nie było ("Chcesz cukierka - idź do Gierka"). Ale batony czekoladowe, pierniki itp. w sklepiku szkolnym były, i owszem. A w domu na śniadanie jadło się bułkę z mlekiem, lane kluski, ewentualnie kaszę mannę z malinowym sokiem, słodkim jak ulepek (ale patola, fuu, gluten xD). Ale otyłych dzieci i tak było mniej niż dzisiaj, a jak już chłopak był otyły, to albo był chory, albo faktycznie trzymany na smyczy przez nadopiekuńczą mamę (częściej babcię). Normalnie chowany, zdrowy chłopak co zjadł, to wylatał i tyle w temacie, bąk.
Odpowiedza widzisz, ostatnio wypowiadalam sie na podobny temat na stronie Prezydentki Internetu i zostalam zjechana przez dziewczyneczki albo na sile wyluzowane mamuski choc mowilam tylko, ze pewne rzeczy ( makijaz, farbowanie wlosow, kol.) ok, ale nie u dzieci np. 8-12letnich...
Odpowiedza jak beda chcieli sobie wytatuowac penisa na czole to tez bedzie "co mielismy zrobic, no chcieli, no"
Odpowiedz@bazienka: oho widze rozumienie ironii na piekielnych na stalym poziomie
OdpowiedzJa chodziłem w mundurku do szkoły i jakoś mi to nie przeszkadzało.
OdpowiedzOh jeju, jeju. O ile farbowanie włosów małym dzieciom to przesada, to już takie rygorystyczne podejście do ubioru też nie jest zbyt zdrowe. W dodatku to nie Twoja sprawa, pilnuj garderoby swojej i swojego dziecka.
OdpowiedzNajbardziej denne jest szukanie problemów na siłe. Nie żyjemy jeszcze w Korei Północnej, żeby obowiązywał katalog fryzur i jednakowe ubrania. Wrzuć na luz, kolorowy świat jest weselszy niż taki jakim Ty go na siłe chcesz widzieć.
Odpowiedz