Robienie z dzieci ofiar życiowych...
Spostrzeżenie z wakacji. Wynajmowaliśmy pokój w domu z basenem. Naturalnie jeden z kilku pokoi, więc mieliśmy towarzystwo.
Słów kilka o "strefie basenowej", która składała się z basenu normalnego o głębokości ok. 1,40 m, brodzika ok 0,7 m, a także plastikowego basenika dla niemowląt, o głębokości max 30 cm.
Generalnie ja rozumiem, że dzieci są różne i mniej, i bardziej obtyte z wodą. Jedne nieśmiałe, inne lecą "jak dzik w żołędzie" i nie patrzą, ale... Widok nad tym basenem, jaki dało się zaobserwować w ciągu jednego dnia, mnie dobił i załamał.
Generalnie wśród maluchów dało się zaobserwować 3-4 dzieci w podobnym wieku (między 3 a 5, tak na oko), które bez problemu pływały w kółkach, rękawkach, na makaronach, z deską... Ale była też 4-letnia dziewczynka, może nawet pod 5 lat, bo wzrost ok 110 cm i ładnie mówiła (generalnie nic nie wskazywało na chorobę lub opóźnienie), która...
- cały czas nosiła kąpielową pieluchę;
- nie chciała wejść za nic na świecie do brodzika;
- dała się namówić do wejścia do baseniku dla niemowląt, w którym było z 5 cm wody, może 10, ale nawet kostek jej nie sięgało. Rodzice łagodnie skomentowali "Może jesteś już troszeczkę za duża, ale... jak tak wolisz";
- w upojeniu zjeżdżała do tego brodzika z wbudowanej zjeżdżalni, piszcząc dziko ze strachu, ewentualnie uciechy, gdy docierała do tej zawrotnie głębokiej wody;
- po wyjściu z wody została przebrana i chodziła ZE SMOCZKIEM;
- jako zabawkę/przytulankę nosiła pieluchę tetrową, średniej świeżości (rozumiem, że jak się nosi ją wszędzie, to się brudzi, ale nadal...).
A potem się dziwić, że dzieci jakoś niezaradne...
basen
A może to dziecko było po prostu chore? Opóźnione etc.
Odpowiedz@jasiu_z_wsi: nic na to nie wskazywało. Mówiła b. ładnie, bawiła się zabawkami, na placu zabaw nie wiem, akurat nie udało mi się zaobserwować.
OdpowiedzMi to wygląda na dziecko z trudnościami, zaburzeniami rozwoju etc, a nie na dziecko, z którego robi się ofiarę życiową.
OdpowiedzNiektórych niepełnosprawności laik nie zauważy
OdpowiedzAle rodzice jej zabraniali czy sama nie chciała iść do większego basenu? Bo robienie z dziecka by było wtedy gdyby chciała, a jej zabroniono
Odpowiedz@Michail: Niekoniecznie. Jak dziecku powiesz 10 razy, że jak wyjdzie na dwór to je porwie czarownica to samo będzie krzyczeć na widok otwartych drzwi. Jednak w tej historii za tym że z dziecka robi się sierotę życiową przemawia ten nieszczęsny smoczek, którego się żadną niepełnosprawnością nie wytłumaczy.
Odpowiedz@Neomica: smoczek albo pieluszka to jak najbardziej mogą być kompulsje, takiego na przykład autystyka
Odpowiedz@misiafaraona: Z opisu wynika, że dziewczynka rozgadana co raczej autyzm wyklucza. Zresztą autyzm jest na tyle specyficzny, że da się wyłapać pewne nietypowe zachowania nawet będąc laikiem.
Odpowiedz@Neomica: autyzm i jego spektrum to tak szeroki zakres, że tego nie da się ot tak wykluczyć
Odpowiedz@misiafaraona: Wierz mi, że autyzm wymagający pieluchy w wieku 5 lat byłby na tyle głęboki, że z miejsca rzucałby się w oczy. A widziałam sporo przypadków. Moja autystyczka pożegnała się z pieluchą w wieku 2 lat. Mówić zaczęła w wieku 3. Tu mamy z opisu komunikatywną 5 latkę ze smoczkiem i pieluchą. Za to jak chodziłam do szkoły rodzenia to prowadząca położna rozwijając temat pieluch opowiadała jak często na ginekologię dziecięcą trafiały nieodpieluchowane, zdrowe 4 latki, z infekcją. Dlaczego ciągle w pieluszce? Bo rodzicom się nie chciało/ nie mieli czasu albo pojęcia. Wszak pieluchę łatwiej założyć niż cierpliwie pilnować nauki nocnika. Po tym uwierzyłam, że zdarzają się tacy rodzice i takie dzieci.
Odpowiedz@Neomica: To, że twoja autystyczka coś zrobiła, to nie jest jednoznaczne z tym, że inne też muszą. Ta raz. Dwa - że ja tym autyzmem tak sobie strzeliłam, jako czymś co najbardziej się kojarzy z dziwnymi zachowaniami. Trzy - ani ja, ani ty nie byłyśmy świadkami tej sceny, więc tak naprawdę nie wiemy, czy i co tam było. Mamy tylko subiektywną ocenę obcej w sumie osoby. Może niepełnosprawność dziecka nie ma podłoża psychicznego, ale fizyczne.
Odpowiedz@misiafaraona: No wiem, że tak sobie strzeliłaś więc wyjaśniłam dlaczego ja mam pecha nie strzelać a wiedzieć. "Może niepełnosprawność dziecka nie ma podłoża psychicznego, ale fizyczne" może, ale to nie tłumaczy smoczka i tetrowej pieluchy, prawda? A zdaje się że do tego odniosłaś swój pierwszy komentarz?
Odpowiedz@Neomica: Zakładasz, że ktoś robi sierotę życiową z dziecka na podstawie historyjki z netu, pisanej przez osobę postronną, nie mającą zbyt dużej ilości danych? Już Ci piszę kilka powodów, dla których taka opinia to nadużycie. 1. Dziewczynka mogła być wyrośnięta, autor źle ocenił jej wiek, wtedy część jej zachowań mieściłaby się w normie dla danego wieku. 2. Dziewczynka mogła mieć problemy fizyczne stąd pielucha. 3.Dziewczynka mogła mieć jakieś inne zaburzenia, które tłumaczyłyby te zachowania. Zachowania w okolicy spektrum autyzmu to bardzo szeroki zakres różnych "dziwnych" rzecz. Albo problemy z integracją sensoryczną. Zaburzeń jest wiele różnych, a diagnoza często trudna do postawienia. Zastanawiam się jakie masz kwalifikacje, aby postawić diagnozę, że ktoś robił z dziecka sierotę życiową? Aaaaa… No tak, żadne....
Odpowiedz@justangela: I znowu przypominam, że sama zamieszczałaś tu "historyjki". Rozumiem, że te twoje pełne słusznego gniewu i świętego oburzenia nie podlegają krytyce i wątpliwościom ale innym nie należy dowierzać bo coś się komuś mogło zdawać? " diagnoza często trudna do postawienia" co tobie nie przeszkodziło zdiagnozować u dziecka z "historyjki z netu" autyzmu jednocześnie mi zarzucając brak kwalifikacji by diagnozować robienie z dziecka sieroty (!? :D ) . No brawo Ty! Przy takich kwalifikacjach, faktycznie moje nie mają szans :D
Odpowiedz@Neomica: Toż to ja pierwsza wspomniałam o możliwym autyzmie. A nie o sam autyzm mi chodziło, tylko o to, że mogło być w pytkę powodów, dlaczego to dziecko zachowuje się tak jak to opisano.
Odpowiedz@misiafaraona: No wiem "strzeliłaś" z autyzmem a ja wyjaśniłam dlaczego wydaje mi się ze to nie autyzm popierając to własnymi doświadczeniami i kontaktami z autystykami na przestrzeni lat. Wtedy zasugerowałaś, że to może niepełnosprawność fizyczna a ja zapytałam jak się ma do tego pielucha i smoczek? Wtedy justangela zaproponowała combo wciskając biednemu dziecku i możliwy autyzm i jakąś niepełnosprawność fizyczną. Po co u dzieciaka doszukiwać się ciężkich zaburzeń, kalectw jeśli sama autorka się takich nie dopatrzyła co podkreśliła kilka razy i z samego opisu nic takiego nie wynika?
Odpowiedz@Neomica: Bo żadna pieluszka, czy smoczek sama w sobie jeszcze nie oznacza nadopiekuńczych rodziców.
Odpowiedz@Neomica: Nadopiekuńcza matka, zwróciłaby się do dziecka w stylu: "Absolutnie nie próbuj wchodzić do większego basenu, bo..." tu litania możliwych jak i absurdalnych krzywd, których dziecko dozna, jak zanurzy nogi powyżej kolan.
Odpowiedz@Neomica: nie moja droga, ja nie wciskam temu dziecku niczego, nie stawiam żadnej diagnozy, w odróżnieniu zarówno od Ciebie jak i od autora historii. Stwierdzam jedynie, że na podstawie historii oraz opisanych cech (zachowań) tego dziecka nie można powiedzieć, że rodzice wychowują kalekę życiową. Podane zachowania raczej świadczą albo o złej ocenie wieku dziecka, albo o subtelnych deficytach w rozwoju emocjonalnym / fizycznym / psychicznym. Stwierdzanie, że rodzice są nadopiekunczy to w tym przypadku (w mojej ocenie) gruba przesada.
Odpowiedz@justangela: "nie moja droga, ja nie wciskam temu dziecku niczego, nie stawiam żadnej diagnozy" ---> "Podane zachowania raczej świadczą albo o złej ocenie wieku dziecka, albo o subtelnych deficytach w rozwoju emocjonalnym / fizycznym / psychicznym" Acha... :D
Odpowiedz@Neomica: Po pierwsze autyzm obecnie to strasznie szerokie spektrum zachowań więc o ile nie pracujesz na co dzień z takimi osobami to zapewne widziałaś jedynie niewielki wycinek. Po drugie @justangela i @misiafaraona podają jedynie inne możliwości przyczyn takiego a nie innego zachowania podczas gdy ty w odróżnieniu od nich stawiasz diagnozę że: autyzm to nie jest bo nie są to objawy które ty znasz.
Odpowiedz@Eander: Czekaj, czekaj. Jedna historia, dwie panie diagnozują autyzm, "subtelne deficyty w rozwoju" ja piszę, że wydaje mi się że raczej nie to i zgadzam się z możliwością, że jest to faktycznie rodzicielskie zaniedbanie. I ok, dwie opinie jak to w życiu. Ale okazuje się że moja opinia jest zła bo nie zgadza się z opinią pań i mamy dramę :D
Odpowiedz@Neomica: dramy nikt nie robi poza autorem historii tak naprawdę. Opisywanie rzekomej piekielności ("wychowywanie sieroty życiowej") w momencie kiedy ma się tak mało informacji, które dodatkowo wskazują raczej na inne rzeczy niż nadopiekunczość to przesada.
Odpowiedz@justangela: a no właśnie, też pomyślałam o tym, że młoda mogła być po prostu dużym dzieckiem. Mierzyliśmy z ciekawości moją chrześniaczkę w dniu jej drugich urodzin. Metr wzrostu. Mówi też w miarę ładnie, mniej więcej tak, jak 1,5 roku starsza córka mojej koleżanki. Na bohaterkę tej historyjki pasowałaby idealnie...
OdpowiedzTak tylko wspomnę, że moje dziecko ma dopiero co skończone 2 lata, ubranka 98 nosi od połowy wakacji i nieźle mówi. Może była po prostu wyrośnięta.
OdpowiedzZ dziećmi, szczególnie cudzymi nic nie jest oczywiste. Rozumiem jakby to było dziecko z twojego otoczenia, brata, kuzyna czy koleżanki, ale takie zupełnie obce, które widziałaś na basenie? Kiedyś wyszłam z dzieckiem koleżanki na spacer, usłyszałam ze 2 komentarze dlaczego takie duże dziecko ledwie chodzi i ma smoczek. Wyglądał na ponad 3 lata, a w rzeczywistości miał 13 miesięcy. Ktoś z boku mógł wysnuć takie wnioski jak ty. Nie wwspominając o tym, że dziecko mogło być chore, czego nie widać na pierwszy rzut oka. Łatwo tak oceniać cudze dzieci, póki nie ma się swoich i okazuje się, że poza czarnym i białym, jest milion odcieni szarości
Odpowiedz@pusia: a kto powiedział, że nie mam swoich?
Odpowiedz@q780675: rodzic rodzicowi wilkiem w takim razie
Odpowiedz@pusia: dokładnie! Sama mam 2 dzieci, zdecydowanie w górze siatki centylowej (97). Rozmiar ciuchów 8-9 lat dla dziecka 6 letniego. I zapewne nieraz ktoś patrzył co takie duże, szkolne dziecko takie "dziecinne", bo na przedszkolaka nie wygląda.
Odpowiedz"szeroki zakres spektrum autyzmu" Ja tu widzę raczej spektrum lenistwa rodziców, o czym świadczy "jesteś na to za duża ale jak wolisz..." Mamy wyjaśnienie i dla pieluchy, i dla smoczka. Nie tylko nadopiekuńczość robi z dzieci kaleki życiowe. Dużo większym grzechem jest "NIEopiekuńczość", czyli pozostawienie dziecka samemu sobie. Boi się wejść do wody? No to niech nie wchodzi. Można byłoby poświęcić trochę czasu na zabawę z dzieckiem i przekonać je, że głębsza woda nie gryzie, ale po co? Odpieluchowanie wymaga czasu, cierpliwości i zdolności szybkiego reagowania, bo "katastrofy" mogą się przytrafiać dość długo. To po co się męczyć, jak można założyć pampersa i zbyte? "Odsmoczkowanie" to może być prawdziwa droga przez mękę i ciężka wojna nerwów. Dużo prościej olać problem, bo zawsze znajdzie się jakieś "kompulsywne spektrum deficytu emocjonalnego" na usprawiedliwienie pięciolatka ze smoczkiem.
Odpowiedz@niemoja: Jeśli dziecku zdarzają się "katastrofy" po odpieluszkowaniu to chyba lepiej w publicznym basenie założyć pampersa? Nie jest powiedziane, że dzieciak biegał w pieluchach non stop.
OdpowiedzJak dla mnie ewidentnie dziecko z zaburzeniem jakimś. Mój przyjaciel z dzieciństwa do chyba 20ego roku życia miał swój ulubiony pasek do spodni, który niemal zawsze miał w ręku. On akurat miał zespół Downa, który można łatwo rozpoznać po twarzy, aczkolwiek poza tym zachowywał się jak normalne choć bardzo emocjonalne dziecko (a później nastolatek), mówił normalnie, grał w gry, chodził do szkoły itp. Pewnie ta dziewczynka też miała jakieś zaburzenie
OdpowiedzA co konkretnie w wyglądzie dziecka wg autora świadczy o chorobie lub "opóźnienie"?
OdpowiedzTez znam taki przypadek z autopsji. Na trening piłki nożnej z moim synem chodził chłopiec, którego mama ubierała mu buty, skarpetki, spodnie itd. Chłopaki mieli wtedy po 9 lat. Dzieciak nie był chory, opóźniony ani nic w tym stylu.
OdpowiedzMoja córka też wyglądała jak ruchowo opóźniona. Miała 10 miesięcy, pełną buzię zębów, pięknie mówiła całymi zdaniami, a ja nosiłam ją na rękach. Nikt nie wierzył, że dziecko jest jeszcze niemowlęciem.
Odpowiedz