Wielkimi krokami zbliża się kolejny protest lekarzy rezydentów, którego celem jest poprawa finansowania opieki zdrowotnej. Żeby pokazać, jak bardzo jest to potrzebne, opiszę, jakie piekielności czekają pacjenta leczącego się w mojej działce - psychiatrii.
Jeżeli człowiek zechce skorzystać z mojej pomocy w ramach poradni, musi poczekać na wizytę średnio 2 miesiące. Wyobraźcie sobie, że osoba np. z depresją w tym czasie ma do wyboru wegetować w domu, pójść prywatnie, albo, kiedy stan się bardzo pogorszy, bo jej na to nie było stać, zgłosić się na izbę przyjęć szpitala psychiatrycznego. Nawet jak już wreszcie trafi do poradni, to na wizytę kontrolną po włączeniu leków będzie mogła przyjść po 2 miesiącach, czyli o miesiąc za późno. Daj Boże, żeby leki zadziałały i nie było żadnych ciężkich działań niepożądanych.
Jak już jesteśmy przy lekach, to w niektórych zaburzeniach psychicznych nie są niezbędne, bo równoważną metodą leczenia jest psychoterapia, ale żeby trafić do psychoterapeuty, trzeba najpierw dostać skierowanie (2 miesiące), a potem poczekać w kolejce kolejnych 3 do 6 - w zależności od lokalnych uwarunkowań.
Cały ten bajzel wynika z niedofinansowania i złej organizacji: wizyt poradnia może zrobić tyle, ile zakontraktuje jej NFZ. Jeżeli zrobi nadwykonania, to jest ryzyko, że nie będzie miała zapłacone i się zadłuży. Ograniczenie w dostępie do opieki w poradni skutkuje utratą zdrowia, a czasem życia, absencją w pracy i niepotrzebnymi hospitalizacjami. A jak wyglądają te hospitalizacje, to już oddzielna historia.
Od października lekarze będą protestować, żądając przede wszystkim zwiększenia nakładów na służbę zdrowia do 6,8 % PKB. Bez inwestycji nie będzie mowy o również niezbędnej reorganizacji opieki zdrowotnej.
Dlatego gorąco apeluję o poparcie naszego sprzeciwu.
przychodnia
Błyskawiczna główna. Redaktor-lekarz (i przyszły psychiatra) pozdrawia. :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 września 2019 o 19:01
Właściwie skandalem jest już to, że lekarze w ogóle mogą protestować w taki sposób, przez "wypowiedzenie klauzuli opt-out". Klauzula opt-out oznacza pracę ponad 48 godzin w tygodniu. To powinno być - jeżeli w ogóle - stosowane w sytuacjach wyjątkowych, na przykład przy katastrofach żywiołowych. A w Polsce dla lekarzy to jest norma. A kiedy pracują tak jak powinni, do czego każdy zatrudniony ma prawo, to to jest "protest". Nie wiem czy któraś z partii ma pomysł, jak to zrobić, ale to przecież nie może tak zostać, to nie jest normalne. Trzeba zmienić organizację, żeby odciążyć lekarzy od papierkowej roboty, i zatrudnić więcej lekarzy. Może też powierzyć więcej zadań pielęgniarkom - ale z tego co wiem, ich też nie jest za dużo.
Odpowiedz@JanMariaWyborow: "Właściwie skandalem jest już to, że lekarze w ogóle mogą protestować w taki sposób, przez "wypowiedzenie klauzuli opt-out"." Zastanawiam, się jak mocno wyprany mózg ma ktoś, kto tak myśli. A może od razu niech złożą wypowiedzenie i odejdą z pracy. Ciekaw jestem czy ta sama osoba też powie, że skandal, że kryminał i w ogóle? Czyli albo totalnie zmanipulowany baran, albo człowiek, któremu marzy się stalinizm i trzymanie za mordę każdego przeciętnego człowieka. Jestem też ciekaw gdzie leczy się ów autor tej wypowiedzi i czy, jeśli cudem leczy się na NFZ to nie generuje swoim zachowanie kolejek, bo "zarejestruję się wszędzie gdzie można, będzie szybciej, a potem nie odwołam bo o co, przecież jak nie przyjdę to będzie wiadomo, że zrezygnowałem/łam, a poza tym nie pamiętam gdzie pozostałych placówek rejestracji..."
Odpowiedz@Doombringerpl: przeczytaj jeszcze raz komentowaną przez siebie wypowiedź, bo nie zrozumiałeś.
OdpowiedzA przepraszam, by ten protest poprzeć to na których socjalistów powinienem zagłosować? Pobożnych czy bezbożnych?
Odpowiedz@greggor: Nikt tu nie każe Ci popierać partii. Twoim poparciem będzie choćby to, żeby nie plotkować jak baran w stadzie, że lekarze są be i w ogóle to powsadzać ich za protest... Gdyby Odwagi Ci starczyło, mógłbyś takim przekupom uzmysłowić, że nie dość, ze same powodują kolejki, to jeszcze pojęcia nie mają o służbie zdrowia, a pieprzą jak najęte. A jak już w ogóle chcesz być kozak, to warto by wesprzeć lekarzy na proteście i pokazać rządzącym, że lekarze nie są sami. Bo sami nic nie ugrają. Poprzednia akcja , jak widać, pokazuje, jak rządzący mają to głęboko i jak można szanować ich "pisemne" i medialne obietnice. I powinieneś cieszyć się, że lekarze chcę protestować. Prawdziwy kapitalista po prostu wypowiedziałby umowę i znalazł pracę za granicą, gdzie nawet, jeśli tryb pracy nie będzie lepszy, to płaca zapewni byt jemu i rodzinie. Bo za "dziękuję" i "Bóg zapłać" ciężko cokolwiek kupić i wyżywić rodzinę. Tyle, że rząd kreuje przekaz, że lekarze to nadęte konowały, którzy nie znają się na swojej robocie, a do tego wożą się super furami i mieszkają w willach. Zapominają tylko dodać, że na takie luksusy stać tylko niektórych ordynatorów lub pociotków królika, którzy rzeczywiście nic nie potrafią. Ot i tyle.
OdpowiedzRząd pochwalił się, że na przyszły rok planuje budżet bez deficytu - żadnego zwiększenia nakładów nie będzie, służba zdrowia niech się dalej wali na naszych oczach...
OdpowiedzSłużba zdrowia w Polsce to żart. Ja, 20 lat, przewlekłe problemy z żołądkiem, których dwudziestolatka żywiąca się jako tako dobrze mieć nie powinna. 2 miesiące proszenia się o jakiekolwiek badania u rodzinnego, który wystawia je niechętnie, bo fundusze. W tym czasie milion diet, bo "to na pewno gluten" (nikt nie zrobił mi na to badań), "to na pewno laktoza" (również zero sprawdzenia), "to na pewno pomidory!". Wszystko to zakonczone poradą, że powinnam pójść do dietetyka i pani doktor mi poleci, oczywiscie takiego prywatnie. W końcu skierowanie do specjalisty! 3 miesiące czekania. Gastrolog pomacał, poczytał wyniki USG, krwi itd. i stwierdził, że potrzebna jest gastroskopia - prywatnie za tydzień, na NFZ za 4 miesiące. Yay, super. Za tydzień mam gastroskopię na NFZ, zaczęłam się leczyć na początku tego roku. W międzyczasie biorę leki, które nic nie dają, bo zostały przepisane bez diagnozy. Polecam!
Odpowiedz@Nikusia1: znam ten ból, dosłownie. Przewlekłe zapalenie żołądka ciągnące się, prawdopodobnie, od 5 klasy szkoły podstawowej. Prawdopodobnie, bo pierwszego kontaktu twierdził, że symuluję by nie chodzić do szkoły. Przepisać się nie można, bo nieletnia i rejonizacja (wtedy). W wieku 18 lat taki stan zapalny i refluks, że po jedzeniu czułam się jakby ktoś mi wbijal noże w brzuch, nawet jesli jadłam tylko rozgotowany ryż... Całe szczęście lekarza POZ, w końcu, zmienić mogłam. Od ręki skierowanie i... Najbliżej wizyta za pół roku. Okazało się, że tak krótko, bo gastrolog konował. Mimo wyraźnych wyników gastroskopii stwierdził, że wszystko ok i chcę tylko wysepić zwolnienie z wf'u (jakiekolwiek ćwiczenia = zgaga a nawet wymioty). Całe szczęście, że POZ na własną odpowiedzialność wypisala mi leki, które trochę pomogły i mogłam przeżyć te 9 miesięcy czekania na innego lekarza. W mieście, gdzie na nfz poradnii mających gastrologa jest z 10. Inna sytuacja: moja lekarz się przeniosła. Więc dreptam jej nowego miejsca pracy by się zarejestrować (lekarka dobra, więc warto). Najbliższy termin za 8 lat. Okeeey, ale zapisuj pani, za 8 lat też będę potrzebowała wizyty kontrolnej. W międzyczasie idę prywatnie. Na miejscu lekarka mnie przeprasza, ale jest jedynym takim specjalistą na cały powiat, a ma tyle "punktów" co miała w przychodni w mieście, gdzie trochę tych specjalistów było. Całe szczęście kontrole raz na pół roku, więc nie zbankrutuję. Gdy przyszedł list z przychodni przyszpitalnej, że czas oczekiwania zmniejszył się z 8 lat do 6 nie mogłam sobie nie zazartowac, że ludzie nie dozyli swojej wizyty...
OdpowiedzNo ja z chęcią bym wymieniła 500+ i podwyżki dla nauczycieli na zwiększenie nakładów na służbę zdrowia. Na co ci to 500+ na dziecko, jak i tak ci umrze czekając na wizytę albo bo przemęczony lekarz się pomylił?
Odpowiedz@szafa: Z 500+ się zgadzam, ale jakie podwyżki dla nauczycieli? Aktualny rząd po prostu zrobił ich w ch...a, bo owszem, pensja podstawowa wzrosła, ale zabrali wszystkie albo większość dodatków (wiadomość z pierwszej ręki, od znajomej przedszkolanki), czyli na rękę dostają mniej niż przed podwyżką. I tak oto nawet patologiczne rodziny produkujące dzieci tylko po to, żeby dostawać pomoc finansową, są w Polsce bardziej cenione niż nauczyciele, od których powinna zależeć przyszłość tego narodu, bo przecież ich zadaniem jest kształcenie dzieci i młodzieży.
Odpowiedz@pasjonatpl: Z pierwszej ręki to ja tam wiem tyle, że moja znajoma właśnie poszła do przedszkola bez żadnego doświadczenia, a ma więcej niż ja miałam w mojej ostatniej pracy, gdzie byłam po awansie i z kilkuletnim doświadczeniem ;)
OdpowiedzSzanowny lekarzu, nikt inny tylko wy sami tak opracowaliście kiedyś procedury medyczne, żeby przyjąć jak najmniej pacjentów. Tak wyśrubowaliście koszty tych procedur, że NFZ musiałby mieć kopalnię złota, by za to zapłacić. Zrobiliście to z rozmysłem, żeby napędzić sobie chorych do prywatnych gabinetów. Nie poprę waszych protestów. Byłam dwa lata temu trzy razy w szpitalu i widziałam jak "pracujecie" :)Nie przemęczacie się, za to potraficie robić szum wokół siebie.
Odpowiedz@PaniMasztalska: Mało widziałaś. Znakomita większość procedur medycznych jest niedofinansowana, opłaca się robić tylko wybrane, wylobbowane przez poszczególne specjalizacje. A w w sprawie wyceny procedur zwykły lekarz nie ma nic do powiedzenia. Tak jak w sprawie ilości miejsc rezydenckich w poszczególnych specjalizacjach. Bardzo niewiele jest oddziałów gdzie można się nie przemęczać, zdecydowanie przeważają takie, gdzie jest za mało lekarzy. To zależy od profilu oddziału, danego szpitala czy miasta - duże czy małe
Odpowiedz@PaniMasztalska: Bzdury kompletne. Nie wiem skąd wzięłaś takie głupoty. Ilość punktów dla danej poradni oddziału określa NFZ, zwykle jest ich dużo za mało w stosunku do rzeczywistych potrzeb, procedury medyczne są wyceniane przez NFZ znacznie poniżej kosztów ich opłacalności, od 2011 roku nie było żadnej podwyżki w specjalistyce ambulatoryjnej, nie muszę chyba pisać jak ceny wszystkiego wzrosły od tego czasu. W porada\niach nie ma pieniędzy na badania, po prostu nie ma....
OdpowiedzNi wuja nie poprę. Z mojej wypłaty na NFZ (składki odliczane i nieodliczane od PIT) idzie jakieś 13x tyle, co na niezłą prywatną opiekę medyczną. Gdybym całe te pieniądze mógł władować w podwyższenie ubezpieczenia prywatnego, to by mi w szpitalu podawano jedzenie na złotej tacy do pokoju wielkości apartamentu prezydenckiego. Ile by państwo nie zabrało, i tak zmarnuje, a czego nie zmarnuje - rozkradną. Łapy precz od mego portfela!
Odpowiedz@Peppone: Obyś tylko nie musiał sprawdzać, ile to twoje prywatne ubezpieczenie jest warte, kiedy zachorujesz na jakąś przewlekłą chorobę o wysokich kosztach leczenia. I wcale nie uważam, że państwowe jest lepsze. Chodzi o to, że wysokość składek na państwowe ubezpieczenie zdrowotne należy porównywać z kosztami prywatnych ubezpieczeń w takich krajach, jak USA, bo tam prywatne ubezpieczenie zastępuje państwowe. W Europie, w tym w Polsce, prywatne ubezpieczenia uzupełniają to zusowskie, gdy pacjent zachoruje na coś poważniejszego, wsadzaja go w karetkę i wiozą do państwowego szpitala. Albo dzwonią po pogotowie. Dlatego, te prywatne ubezpieczenia mogą być tak atrakcyjne cenowo.
Odpowiedz@Jorn: Nie należy porównywać z USA, tylko z krajami azjatyckimi, gdzie jest NAPRAWDĘ sprywatyzowana służba zdrowia i tam działa dobrze, w przeciwieństwie do amerykańskiej ;)
Odpowiedz@Peppone: Wystarczyłoby, żebyś miał bardzo poważny wypadek albo zachorował na raka - wtedy przekonałbyś się, na ile by to ubezpieczenie wystarczyło...
Odpowiedz@mrsrtg: Obawiam się, że w niektórych przypadkach nie starczyłoby nawet na jedną dawkę leku. Tzn. nie znam warunków takiego ubezpieczenia, ale niektóre leki są horrendalnie drogie, NFZ ich nie refunduje, a pacjent z własnej kieszeni nie jest w stanie za nie zapłacić.
Odpowiedz@Peppone: To właśnie przez takich jak Ty jest taka sytuacja w opiece zdrowotnej. Nie wiem ile płacisz rzeczywistej składki na ubezpieczenie zdrowotne, ale Twoje pieniądze idą do wspólnej kasy, a nie na indywidualne konto, a takich co nie płacą lub płaca bardzo mało jest całkiem sporo. Taki jest system, ale jest on totalnie niedoinwestowany.
OdpowiedzA ja gorąco apeluję do lekarzy o bycie człowiekiem, traktowanie pacjentów z szacunkiem, o profesjonalizm, brak uwłaczających komentarzy (...). Mogłabym tak wymieniać jeszcze długo, przytaczając historię, które powinnam umieścić na tym portalu, ale zwyczajnie nie chce mi się. Nie życzę lekarzom źle, ale równocześnie nie będę popierała grupy, z którą miałam wielokrotnie styczność i która omal nie doprowadziła do śmierci osoby mi bliskiej przez swoją nonszalancję, władczość i zaniechanie. Oczekujecie szacunku społecznego i poparcia? Zasłużcie na nie. Zakładam (może nazbyt optymistycznie), że większa część to zwyczajni, dobrzy ludzie, ale zróbcie coś z tym elementem z Waszego środowiska, przez który Wasz los, w najbardziej optymistycznym scenariuszu, jest mi obojętny.
Odpowiedz