Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pracowałam w pewnym ośrodku wypoczynkowym chwalącym się mianem "dog inclusive". Czyli, że…

Pracowałam w pewnym ośrodku wypoczynkowym chwalącym się mianem "dog inclusive". Czyli, że właściciele czworonogów mogli tam przyjeżdżać z pupilami. W teorii fajnie, bo naokoło dużo przestrzeni, rzeczka, krzaczki, a teren ośrodka w miarę ogrodzony. W praktyce bywało różnie:

1. Sierść. Dużo sierści. Wbita w dywan, w pościel. Miałam do dyspozycji tylko odkurzacz, żeby to wszystko posprzątać.

2. Zapach. Charakterystyczny, jak to po psie. Czasem trudno było się go pozbyć. Jak następni goście przyjechali bez psa, to dostawali taki zapach w prezencie.
Walczyłam z tym wyłącznie za pomocą wody z octem i wietrzenia, nie mogłam używać żadnej chemii.

3. Psie łapy. Na pościeli, na ręcznikach. Nie sprało się w pralce i zwykłych środkach piorących? Trudno. Następni goście dostaną pościel w pieczątki po łapach.

4. Wisienka na torcie:
Właściciele mieli swoje psy. Trzy. Duże. Niespecjalnie nad nimi panowali. Szczególnie jeden z nich był zaczepny, często atakował psy gości, wtedy dołączało całe stado. Reakcja właścicieli? "Oj tam oj tam, to normalne, ustalają hierarchię, a że pogryzły do krwi (często też trzeba było odwiedzić weterynarza) to nic takiego, przecież nic się nie stało! Przesadzacie, jesteście przewrażliwieni!".

Nie znam się na psach, na ich ułożeniu, współpracy, czy ustalaniu miejsca w stadzie, wydaje mi się, że ci ludzie też się nie znają. Chociaż powinni, skoro określają swój ośrodek jako przyjazny dla czworonogów.

by jakazemnie
Dodaj nowy komentarz
avatar Mantigua
11 13

Zawsze wydawało mi się, że hotelowa pościel i ręczniki są gotowane w przemysłowych pralkach, które naprawdę mało czego nie dopiorą. Jak to możliwe, że zwykłe plamy z błota z psich łap się nie dopierały?

Odpowiedz
avatar Trepcio
-2 10

@Mantigua: Masz całkowitą rację. Wydawało Ci się.

Odpowiedz
avatar Mantigua
8 10

@Trepcio: Dziękuję za błyskotliwą odpowiedź, która nie przyniosła mi żadnej nowej wiedzy. Zechcesz rozwinąć?

Odpowiedz
avatar jakazemnie
5 5

@Mantigua: ja też żyłam w przekonaniu, że są prane przynajmniej w jakichś specjalnych środkach, albo chociaż oddawane do pralni. A guzik prawda, przynajmniej w tamtym obiekcie :)

Odpowiedz
avatar Trepcio
4 6

@Mantigua: A i owszem, tak miłej prośbie nie jestem w stanie odmówić. Otóż - hotelowa pościel, ręczniki i przyległości POWINNY być prane z gotowaniem w pralkach przemysłowych. W praktyce najczęściej wygląda to tak, że jakaś starożytna pralnica stoi we właściwym pomieszczeniu i właściciele się zarzekają, że to właśnie jej używają. Kontrola sanitarna nie ma nic do gadania, przecież nikt nie będzie tam czekał przez parę dni, aż będą robić pranie...

Odpowiedz
avatar Lapis
3 5

@jakazemnie: wiedz, że jak nie dostajesz w hotelu/pensjonacie białej gładkiej pościeli to nie jest prana w wysokiej temperaturze i maglowana. Pościele kolorowe i z fakturą (pościel z kory) nie tolerują takiego traktowania.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
10 10

Nie znam się na psach, ale na ich właścicielach owszem. Wielu jest po prostu pied....tych, zapatrzonych w swych pupili jak w obrazek. Cokolwiek ich piesek by nie zrobił, to na pewno miał powód albo tylko chciał się bawić. I tu mamy tego przykład. Pozwalanie psu, żeby latał po całym pokoju i uświnił wszystko, żaden problem. Przecież obiekt przyjazny dla piesków. Pies właścicieli atakuje inne, nic takiego. I tak można w nieskończoność. Dlatego jest coraz więcej miejsc z zakazem wstępu dla psów i bardzo dobrze. Nie mam ochoty na kontakt z nieodpowiedzialnymi właściecielami psów i efektem ich zaniedbań, który może choćby bez powodu zacząć szczekać. I ja oczywiście mam tego mimowolnie słuchać, bo to jest znacznie bardziej interesujące niż np. czytanie książki.

Odpowiedz
avatar aegerita
6 10

Nie tropię fejków, ale w ostatni punkt trudno mi uwierzyć. Częste ataki na psy klientów, krew się leje, uszkodzone zwierzaki lądują u weterynarza, a goście potulnie przyjmują "przecież nic się nie stało" i "przesadzacie"? No chyba nie. Co do punktów wcześniejszych, niezmiennie bawi mnie litania, że jak gdzieś pojawi się pies, to wiadomo - wszędzie sierść, śmierdzi i brudno. Dobrze, że ludzie nigdy nie śmierdzą, nie pozostawiają po sobie syfu, bałaganu, włosów, odchodów, wymiocin i innych wydzielin ciała na pościeli czy ręcznikach. Pozostawiony przez ludzi zawsze idealny porządek i świeży fiołkowy zapach może potwierdzić każdy, kto kiedykolwiek pracował w hotelu.

Odpowiedz
avatar jakazemnie
4 4

@aegerita: mi też było trudno uwierzyć, że nikt o tym nie pisze w opiniach obiektu. Przez kilka miesięcy pojawiła się jedna i to bardzo powściągliwa. :) Ludzie jak to ludzie, też brudzą, tylko plamy i smrpdki po ludziach jakoś tak szybciej schodzą niż te zwierzęce :)

Odpowiedz
avatar aegerita
6 10

@jakazemnie: Nie mówię tylko o opiniach, ale o rachunkach za leczenie i policji... Jest to po prostu niewiarygodne. Wow, serio twierdzisz, że plama ze śliny psa albo z błota przyniesionego na psiej łapie spiera się łatwiej niż plama z ludzkiej śliny albo z błota przyniesionego na ludzkiej nodze? :-D Fascynujące... Możesz zdradzić, jakiż to magiczny składnik psiej śliny sprawia, że plama schodzi wolniej? I skąd to samo błoto wie, że zostało przyniesione na psie, nie na człowieku, i w związku z tym wypada zostać dłużej? Bo jak dla mnie jeżeli dane urządzenie i środek nie dopierają normalnych śladów po psich łapach, to plam po ludzkich płynach ustrojowych też nie dopiorą. Piekielne jest tu tylko i wyłącznie kierownictwo ośrodka. Nie wiem, czy faktycznie jesteś bardziej wyczulona na zapach psa, czy nieświadomie wyolbrzymiasz "smrodki" z powodu głębokiego przekonania, że psy śmierdzą i już, ale obiektywnie psy nie śmierdzą bardziej niż ludzie... Zależy, kto na co jest bardziej wyczulony. Np. dla mnie sensownie żywiony, zdrowy pies nie śmierdzi w ogóle. Za to sierść psów łańcuchowych owszem. Albo oddech starego, schorowanego psa (człowieka zresztą też). Śmierdzi palacz (skóra, włosy, ubrania), śmierdzą różne dezodoranty i perfumy. Więc po każdym gościu wypadałoby wietrzyć, a nie tylko po tym czworonożnym.

Odpowiedz
avatar jakazemnie
-3 5

@aegerita: skąd ta ślina się wzięła? Pojawia się pierwszy raz w Twojej wypowiedzi. O.o Co do plam, to raczej człowiek nie zostawia charakterystycznych śladów łap :) więc to były psie łapy, jestem pewna, nie ma co drążyć. No jasne, że piekielne jest kierownictwo, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Dopiero zaczynam pisać o nich historię, zobaczę jak się przyjmą. Kwiatków było więcej. Nie jestem wyczulona, mam psy, jednak moje biegają po podwórku, nie wchodzą do domu. Nie po wszystkich psach odwiedzających ten przybytek śmierdziało, ale po niektórych tak. jak i po ludziach :) po prostu czuć było, że w pomieszczeniu przebywał pies. Często łatwiej było wywietrzyć perfumy niż psi zapach. Po prostu.

Odpowiedz
avatar aegerita
4 6

@jakazemnie: Pisałaś o plamach - że te po ludziach łatwiej schodzą niż te po psach. Więc podałam przykład plamy po człowieku i plamy po psie, z pytaniem, jakim cudem i dlaczego jedną czyści się trudniej od drugiej. A jakie Ty miałaś na myśli? Jakie plamy po ludziach schodzą szybciej niż po psach? Skoro nie masz psów w domu, to właśnie bardzo prawdopodobne, że jesteś wyczulona na zapach psa w pomieszczeniu... I dla Ciebie może łatwiej było wywietrzyć perfumy, dla kogoś innego łatwiej wywietrzyć zapach psa, bo - powtarzam - każdy jest wyczulony na coś innego. Osoba spryskująca się co kilka godzin kolejną warstwą zapachu mnie przyprawi o bezdech, z kolei ona wyczuje zapach psa, którego ja nie czuję. I tak jeden gość w ośrodku wyczuje psa, inny palacza, jeszcze inny chemiczne pachnidła. W ogóle nie rozumiem, co ten punkt robi w historii. Co tu jest piekielne? Że pokój wymaga wietrzenia? Z powodów jak wyżej uważam, że pokój zawsze wymaga wietrzenia pomiędzy gośćmi, bo następny może nie przepadać za "aurą" poprzednika.

Odpowiedz
Udostępnij