Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Niedawno skończyłam wykłady z prawa jazdy, a tym samym zaczęłam lekcje praktyczne.…

Niedawno skończyłam wykłady z prawa jazdy, a tym samym zaczęłam lekcje praktyczne. Dużo słyszałam o tym jak traktuje się L-ki na drogach, ale dopiero jak do takiej wsiadłam, przekonałam się, jak to wychodzi w praktyce.

Jechałam sobie zwykłą drogą, dwukierunkową, po jednym pasie w obu kierunkach. Na liczniku nieco mniej niż 40 km/h (takie było tam ograniczenie), ale więcej niż 30/35. Między mną a sąsiednim pasem podwójna ciągła, zbliżaliśmy się do kilku ostrych zakrętów, o czym ostrzegał też znak.

Jechałam, utrzymując prędkość, ale Pan Piekielny, jadący swoim Piekielnie Czerwonym Audi, uznał, że przyda mu się zwiększyć prędkość i mnie wyprzedzić. Przez kawałek drogi miałam go na oku, bo jechał według mnie za blisko (jak teraz o tym myślę, to mogłam odgadnąć jego intencje). W pewnym momencie po prostu wyrósł jak spod ziemi zaraz obok. Z naprzeciwka jechały inne samochody. Były na tyle blisko, że Piekielny nie miał innego wyjścia i zajechał mi drogę. Oczywiście najszybciej jak mogłam, zareagowałam hamulcem (ze strachu o wypadek), zresztą tak samo jak mój instruktor, który jednak miał więcej zimnej krwi ode mnie. Wszystko działo się w zastraszającym tempie. Pisk opon, klaksony, zajechana droga. Wszystko dla faktu wyprzedzenia okropnej L-ki.

Nie wiem, jakim baranem trzeba być, żeby wyprzedzać w takim miejscu, złamał niejeden przepis, bo wątpię, żeby to 40 km/h było. Oczywiście bohatera naszej opowieści raczej nie obeszło to, co się wydarzyło, ani jak mogło się dla niego i innych skończyć.

PS Nie mam nic przeciwko temu, żeby ktoś mnie wyprzedzał podczas jazdy, ale szanujmy siebie i innych. Są miejsca, gdzie to robić wolno i nie, gdzie "nie" nie jest ustalone bez powodu czy z kaprysu.

Piekielna jazda

by Ugolek
Dodaj nowy komentarz
avatar Ata11
12 12

L-ki mają kamerki - trzeba było zrobić z tego użytek. Każdy gdzieś się musi uczyć. Czasem się trafi L-ka, czasem ciągnik lub kombajn. W końcu je się wyprzedzi, ale tylko idioci ryzykują życiem. Dobrze jeśli nikogo "ze sobą nie zabiorą".

Odpowiedz
avatar Ugolek
3 3

@Ata11: Szczerze nie zauważyłam, żeby była tam kamerka, ale następnym razem się doptym. Dobrze wiedzieć na przyszłość. Chociaż nie wiem co by z tego było, czy nie zagrzebali by gdzieś tej sprawy czy coś.

Odpowiedz
avatar digi51
16 18

Tak debile traktują nie tylko L-ki, radzę się przyzwyczaić, jeśli masz zamiar jeździć zgodnie z przepisami.

Odpowiedz
avatar OlaBar
3 11

Musisz się jeszcze duuuuuuużo nauczyć ;)

Odpowiedz
avatar Grav
13 15

Pojeździsz trochę to się dowiesz, że zakazy i ograniczenia są ustawione w kompletnie bezsensownych miejscach. A potem pojedziesz w góry i dowiesz się, że zakazów i ograniczeń jest stanowczo za mało. A póki co miłej nauki ;)

Odpowiedz
avatar szafa
0 4

@Grav: Czekałam na ten komentarz kierowcy, który doskonale wie, że te wszystkie zakazy i nakazy to sobie ktoś wymyślił bezsensownie, a te wszystkie wypadki to powodują kosmici.

Odpowiedz
avatar digi51
6 6

@FrancuzNL: to co mówisz ma sens w przypadku kwestii wyrozumiałości, jeśli Lka jedzie za wolno, nie rusza odpowiednio szybko na światłach albo wymusza pierwszeństwo, a nie w przypadku jak opisany wyżej, czyli zwykłego chamstwa i stwarzania niebezpieczeństwo przez jakiegoś barana, podczas gdy Lka jechała prawidłowo.

Odpowiedz
avatar Ugolek
6 6

@FrancuzNL: Przepraszam, ale nigdzie wyżej nie użyłam, ani tym bardziej nie miałam zamiaru użyć, tego "argumentu" (to właściwie nie jest nawet argument). Nie oczekuję innego traktowania, rozumiem, że może komuś się bardziej lub mniej spieszyć, albo ktoś może się szybciej irytować, no cóż bywa. W tej historii nie chodziło mi o to, żeby wszyscy uważali, bo Ja JaDę Tu I tErAz, ale żeby nie stwarzali przy tym zagrożenia dla innych. Jak wspomniałam są miejsca, gdzie wyprzedzać można i nie.

Odpowiedz
avatar runiczka
3 5

No ja też pamiętam jeszcze jazdy w L-ce. Wiadomo L-ki muszą się dostosować do ograniczeń, więc wyprzedzanie co chwilę to norma. Ja już pierwszego dnia czułam, że kierowcy równo przez to na mnie złorzeczą. Ale miałam sytuację, którą ciężko mi zapomnieć. Na skrzyrzowaniu z drogą równorzędną skręcałam w prawo. I jak wykonywałam manewr to oczywiście znalazł się kierowca, który się bardzo niecierpliwił, więc wykonał manewr wyprzedzania... prawą stroną

Odpowiedz
avatar Shi
1 1

@runiczka: może nie historia z L-ki ale jechałam dzisiaj nocą trasą z Wrocławia, drogą krajową 94 przez Skarbiszów. Przed miejscowością jest jakiś remont, specjalnie zrobiony objazd remontowanego odcinka i światła. Już że 2 km wcześniej ostrzegają znakami (nad którymi migają pomarańczowe lampy), że remont, że zmiana organizacji ruchu, że sygnalizacja świetlna, etc. Stoję, bo czerwone. Za mną sznureczek aut. I nagle widzę jak ktoś ten cały sznurek chce wyprzedzić! Koleś miał szczęście że z naprzeciwka nic nie jechało bo by chyba w pola musiał uciekać. Gdy zobaczył sygnalizację osobiście, a nie znaki, dopiero wtedy się zatrzymał. Na tym lewym pasie. No debil normalnie. Bo ci wszyscy ludzie przed nim to tak dla jaj sobie stali... Inna podobna sytuacja - ładny dzień, teren niezabudowany, drogą prosta. Widzę, że ludzie przede mną stoją. Nie wiem o co chodzi, ale staję w ogonku grzecznie. Dopiero po chwili widzę że traktor z dwiema przyczepami chce skręcić w lewo (właściwie to mogłam go zobaczyć dopiero gdy już skręcał, wcześniej sznur pojazdów różnej wielkości zaslanial widok) w drogę polną (innych nie ma poza jedną asfaltową na której staliśmy). No to wszyscy grzecznie czekają, poza jednym pacanem, który ledwo wyhamowal by w pierwszą przyczepkę nie walnąć. Nie wiem co myślał, że przeciśnie się dołem? Przefrunie? A kilometrowy sznur podjazdów stoi, bo jest dzień stania na jezdni?

Odpowiedz
avatar Jorn
3 3

"Między mną a sąsiednim pasem podwójna ciągła, zbliżaliśmy się do kilku ostrych zakrętów, o czym ostrzegał też znak. Nie czułam potrzeby zwalniania, więc jechałam utrzymując prędkość, ale Pan Piekielny, jadący swoim Piekielnie Czerwonym Audi, jak najbardziej czuł. Przez kawałek drogi miałam go na oku, bo jechał według mnie za blisko (jak teraz o tym myślę, to mogłam odgadnąć jego intencje). W pewnym momencie po prostu wyrósł jak spod ziemi zaraz obok." Przecież to nie ma sensu. Jeśli ty nie czułaś potrzeby zwolnienia, a on tak i jechał za tobą, to jakim cudem jechał za tobą, a potem cię wyprzedził? Przecież w takiej sytuacji zostałby po prostu bardziej w tyle.

Odpowiedz
avatar Ugolek
1 3

@Jorn: Ah faktycznie jest tam błąd. Miałam na myśli zmianę prędkości, w moim przypadku na niższą, a w jego na wyższą. Zaraz to poprawię, dziękuję ^^

Odpowiedz
avatar Trepan
2 2

W szkołach jazdy bardzo często bywają policjanci. Wyłapują sobie takich gagatków później. Mam nadzieję, że i ten swoje dostanie.

Odpowiedz
Udostępnij