Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Gotuje się we mnie. Świeża sprawa, ale myślę, że warto się nią…

Gotuje się we mnie. Świeża sprawa, ale myślę, że warto się nią podzielić - ku przestrodze i szczególnie teraz, w samym środku sezonu przeprowadzkowego.
Może być nieco niesmacznie, więc proszę nie czytajcie podczas jedzenia.

Nieco ponad tydzień temu wprowadziliśmy się z mężem do wynajmowanego mieszkania, w jednym z większych miast w Polsce.

W ciągu pierwszego dnia po przewiezieniu rzeczy wszystko było fantastycznie - widok z okna i ciepłe słoneczko wpadające do wnętrza mieszkania. Rozpakowujemy się, trochę sprzątamy (nie było zbyt czysto, ale nie alarmująco).

Wieczorem wchodzę do kuchni i... coś mi śmignęło po blacie! Trochę mnie zmroziło, ale pomyślałam, że to może muszka przeleciała, mróweczka jakaś zaplątana z zakupami uwolniła się i szuka ucieczki. Zgasiłam żarówkę, odczekałam chwilę i włączyłam światło. Znowu coś przebiegło w okolicach zlewu i schowało się pod uszczelką.

Wtedy nie udało mi się odnaleźć uciekiniera, ale już na drugi dzień miałam wątpliwą przyjemność poznać stałych bywalców tego mieszkania...
Jak się pewnie już domyślacie, okazało się, że nasze wymarzone lokum zasiedlają także karaluchy, a raczej (po konsultacji ze specjalistą) prusaki.

Telefon do właścicieli - oni są zaskoczeni, jest im wstyd i mamy wezwać fachowców, a oni pokryją koszty. Znalazłam więc po godzinie poszukiwań wolnego specjalistę, który zgodził się przyjechać tego samego dnia i przeprowadził dezynsekcję (dla zainteresowanych: oprysk i żelowanie). Pan powiedział jednak, że to pomoże, ale tylko wtedy, kiedy pozbędziemy się wszelkich dróg migracji tych robali i jeśli wszyscy w naszym pionie także się o to zatroszczą.

Mąż pojechał więc po specjalistyczny sprzęt - akryl, silikon, taśmy, pistolety, lekką ręką wydał około 500 zł. Zrobiliśmy błąd, bo nie skonsultowaliśmy tego z właścicielami, ale zależało nam na czasie. Mieliśmy poczucie, że jak szybko tego nie uszczelnimy, to one znowu przyjdą, a bardzo chcieliśmy wreszcie poczuć się jak w domu (plus na odpowiedź właścicieli trzeba było długo czekać, nawet czasami bardzo długo).

Stwierdziliśmy też, że to idealny czas na poznanie sąsiadów. Z zebranych wywiadów dowiedzieliśmy się, że popełniliśmy ogromny błąd...

Żeby naszkicować sytuację - zamieszkaliśmy w centrum miasta, w bloku z windą i z zsypem. Jedna z sąsiadek powiedziała nam, że bezpośrednio "pod nami" mieszkają ludzie, żeby oddać ich szczegółowo - drugiej świeżości. Podobno z ich okien robaki migrują po elewacji do innych mieszkań. Dodatkowo ktoś z wyższego piętra ma pluskwy i nie wygląda na to, że zamierza się ich pozbyć.

Jedna z sąsiadek walczy z tym problemem od wielu lat, ale ciężko cokolwiek z tym na dłuższą metę zrobić.

Po takich rewelacjach stwierdziliśmy, że nie będziemy narażać siebie, naszego psa i naszych rzeczy na straty zdrowotne i materialne. Powiedzieliśmy właścicielom, że się wyprowadzamy. Oni zrozumieli, powiedzieli, że nie będą robić problemów.

Zapytacie więc - gdzie tu piekielność?

Zapłaciliśmy wynajętemu przez właścicieli agentowi 2.000 zł. Kolejne 2.000 zł kaucji mieliśmy otrzymać z powrotem, ale UWAGA - pomniejszone o czynsz i zużyte media. Właściciele stwierdzili, że jednak nie oddadzą nam też kosztów dezynsekcji, bo przecież się wyprowadzamy, a mieliśmy je sobie odliczyć od kolejnej opłaty.

Stwierdzili, że przecież oglądaliśmy mieszkanie wcześniej, więc mogliśmy sami wszystko sprawdzić, czyli to trochę nasza wina, że w mieszkaniu, które wybraliśmy są prusaki...

Warto wspomnieć, że po ściągnięciu dolnej listwy z mebli w kuchni, było aż grubo od starych pancerzyków, nieczystości i zdechłych przedstawicieli gatunku karaluchów.

Obecnie jesteśmy w trakcie wyprowadzki i zastanawiamy się jak nie zabrać tego paskudztwa ze sobą. Łącznie jesteśmy stratni jakieś 5 tys. złotych (2 tys. prowizja agenta, plus koszty przeprowadzki, pranie w pralni samoobsługowej absolutnie wszystkiego i próba kosztów zalepienia wszystkich dziur w całym mieszkaniu).

Nasza rada? Nie bójcie się zaglądać w każdą dziurę, kiedy oglądacie mieszkanie! Róbcie wcześniej wywiady z sąsiadami (zakładając, że ktoś się otwarcie przyzna do "niedogodności"). Zwracajcie uwagę na takie szczegóły, jak np. malutkie kropeczki w rogu blatu (nie, to nie są kupki much). Jeżeli w bloku, w którym chcecie zamieszkać jest zsyp - bardzo prawdopodobne, że ten problem tam występuje.

Mam nadzieję, że komuś (te bardzo długie gorzkie żale) na coś się przydadzą.

wynajem mieszkania

by Ninmu
Dodaj nowy komentarz
avatar yanka
10 10

Co do zsypów, to bardzo często są też źródłem i powodem niemożliwości wyplenienia moli spożywczych. Jak do tej pory w każdym wynajmowanym przeze mnie mieszkaniu ze zsypem w bloku mole w końcu przyleciały z korytarza czy z wentylacji...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

@yanka: w ogóle czym się kierował ktoś kto ten idiotyzm wymyślił?

Odpowiedz
avatar singri
9 11

@Pixi: Zapewne wygodą. Pewnie kiedyś przyszło mu wynieść śmiecie w zimny, wietrzny, deszczowy dzień, nie wziął kurtki, a do tego jeszcze się okazało, że nie ma kluczy do klatki (zsypy są starszym wynalazkiem niż domofon na kod), w mieszkaniu nikogo nie było i musiał siedzieć godzinę aż go ktoś wpuścił :D Właśnie wtedy go olśniło, że cudownie byłoby nie musieć wychodzić na dwór w celu wyrzucenia śmieci :D Tak, wiem, poniosło mnie :D Ale sam pomysł - wynieść worek na korytarz i wrzucić do zsypu - jest dobry. I na pewno bym to popierała, gdyby nie szło za tym robactwo w bloku, a to wie czy i szczury się tam nie pałętają...

Odpowiedz
avatar mesiaste
2 2

@yanka: mole swoją drogą, u mnie zamknięto zsypy kilka lat temu, przez szczury i...ludzi :) te pierwsze miały wieczny żer na odpadach, a ci drudzy wrzucali do przewodu zsypowego, wszystko co możesz sobie wymarzyć, co oznaczało jego wieczne zapchanie. To oznaczało zaś wieczne remonty/konserwację/dezynfekcję/deratyzację/odtykanie = koszty. No i i tak, musiałaś schodzić, aby te śmieci wynieść (albo dołożyć do piętrzącej się górki w zsypie :/). Zsyp jest dobrym rozwiązaniem, jak zwyczajnie dba się o jego czystość i drożność. Do tego, wydaje mi się, że sprawdzają się w małych budynkach, gdzie jak coś, złapiesz "zatykacza" na gorącym uczynku, generuje się mniej śmieci (ja wiem, że czasem dwie osoby, nasyfią za 8, ale no..) i zsyp nie jest ziemią niczyją, tylko tych paru mieszkańców, co się zna z twarzy, serio czuję potrzebę o jego dbanie. Bo bardziej czuje się małe stópki karalucha na pościeli, w powiedzmy 3 piętrowym bloczku, gdzie wszyscy się znają, niż w 10 piętrowym molochu, gdzie każdy sobie rzepkę skrobie. I niby jest problem, ale go nie ma :P

Odpowiedz
avatar Wredzma
2 2

@yanka: Na mole spożywcze bardzo polecam goździki. Co jakiś czas kupuję jedno-dwa świeże opakowania i po prostu rozsypuję w szafkach. Ładnie pachnie, a ja od dwóch lat mam święty spokój, chociaż kiedyś walczyłam z tą zarazą na okrągło: Co dwa tygodnie wywalałam wszystko, szorowałam półki i pilnowałam żeby wszystko od razu przesypywać do szczelnych pojemników, NIC nie pomagało. A teraz nawet nie zawracam sobie głowy, żeby porządnie zamykać torebki z mąką czy inną kaszą, bo moli nie ma i już. Naprawdę działa.

Odpowiedz
avatar Balbina
6 6

@urbankrwio: U znajomej w bloku zsyp jest zamknięty i kontenery są na zewnątrz a i tak są prusaki.Raz więcej raz mniej. Spółdzielnia co jakiś czas robi opryski na klatkach i piwnicach ale w mieszkaniach to już musi właściciel. Jak dorwie ekipę to popsikają w wlotach wentylacji. Ale niestety jest to zmora bloków.

Odpowiedz
avatar xyRon
2 8

@urbankrwio: Też się mocno zdziwiłem z tym praniem. Powinni wynająć mieszkanie, jak na zdjęciu wyżej. Z komorą dekontaminacyjną i się myć, łącznie z ubraniem, wchodząc. Wtedy żadnego robala by do domu nie wnieśli. No chyba, że wewnątrz ciała.

Odpowiedz
avatar Ohboy
9 9

@urbankrwio: Przenoszą czy nie, są obrzydliwe i trudne do wytępienia. Lepiej się zabezpieczyć, niż przenieść robale do nowego mieszkania. Mój kuzyn kiedyś przyniósł kilka sztuk w torbie, gdy wracał do domu ze stancji, ale na szczęście jego matka je zauważyła i dokonała eksterminacji. Prusaki są najczęściej dosyć małe, więc łatwo je przeoczyć.

Odpowiedz
avatar urbankrwio
-2 10

@Ohboy: Serio uważasz, że "pranie w pralni samoobsługowej absolutnie wszystkiego" jest adekwatną reakcją na mieszkanie kilku dni(bo tak wynika z historii) w mieszkaniu z prusakami? To nie są jakieś mistyczne odrażające stwory z horrorów roznoszące zarazę a ziemia pod ich małymi odnóżami zostaje skażona na wieki i biada tym na kogo padnie morderczy wzrok PRUSAKA!!!! Jak na tobie usiądzie mucha albo mrówka to też masz odruch wstrętu i palisz ubrania? Uważam, że środki użyte przez autorkę są nieadekwatne to ilości czasu jakie spędziła w tym mieszkaniu ja sam przez kilka lat mieszkałem w bloku z wielkiej płyty nie umarłem od prusaków ani nie przeniosłem ich do innego mieszkania a nie odwalałem cudów jak autorka... @xyRon: Hahahahaha to dobre autorce pewnie by się przydała taka ^^

Odpowiedz
avatar Ohboy
1 1

@urbankrwio: Zrobiła tak, jak uważała i tak, by mieć spokój duch. Różne są fobie i nie dziwię się, że tak postąpiła.

Odpowiedz
avatar cassis
3 5

@urbankrwio: widać, ze nigdy nie mieszkałeś w mieszkaniu z robalami. Środki jak najbardziej adekwatne. Mówię ze smutnego doświadczenia :(

Odpowiedz
avatar urbankrwio
-2 6

@cassis: Przez blisko 7 lat mieszkałem w prusakami w wielkiej płycie więc na przyszłość czytaj tekst pisany to nie boli... @Ohboy: A ja mam prawo uznać to za dziwactwo, cudowanie i kompletną przesadę...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 sierpnia 2019 o 22:41

avatar Hashtag91
1 1

@urbankrwio: a ja się z Tobą zgadzam. Wiadomo, że to nic przyjemnego ale, żeby od razu takie drastyczne środki? Trochę za gwałtowna reakcja... Poza tym 2tys za pośrednika, czyli wysokość czynszu. To nie jest nowe mieszkanie, baa - to nawet nie jest wysokiej klasy mieszkanie. Polecam samemu poświęcić trochę czasu. Da się znaleźć bardzo ładne mieszkania, w dobrej cenie bez kosztów pośredników.

Odpowiedz
avatar Jaladreips
-3 15

Nie zauważyliście, że wprowadzacie się do zarobaczonego, zamieszkanego przez brudasów i patologię budynku? To powinno być widać, a zwłaszcza czuć po smrodzie na klatce.

Odpowiedz
avatar Ninmu
10 10

@Jaladreips: No właśnie to 8 piętrowy blok z ładną i nową windą. Jeżeli wsiada się na parterze, gdzie jest ok i wysiada na swoim piętrze, to niestety nie wiadomo co dzieje się na innych poziomach

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

Po pierwsze czy naprawdę w Polsce pośrednicy biorą za wynajem 2000?? Mam nadzieje ze w tej cenie chociaż wan meble wnieśli i podkręcali... A nie można tego pośrednika pociągnąć do odpowiedzialności za ukryte wady mieszkania i odzyskać prowizje? Przecież gdybyście wiedzieli to byście joe dokonali transakcji

Odpowiedz
avatar justangela
7 7

@Pixi: prowizja pośrednika to najczęściej kwota za 1 miesiąc wynajmu (czasem z opłatami), więc spokojnie 2 tys może wynieść. Niemniej fakt, że skoro pośrednik zaproponował Wam mieszkanie "na śmietniku" to jednak bym szukała sposobu na zwrot prowizji. Wady ukryte mieszkania i takie tam.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 4

@justangela: Niezła prowizja za 5 min roboty na portalu z ogłoszeniami i za ściągnięcie z neta wzoru umowy

Odpowiedz
avatar zielonylis
5 7

A nie możesz powiedzieć właścicielom, że im taką "reklamę" na mieście zrobisz, że i przez rok nie wynajmą tego mieszkania nikomu i niech sobie przekalkulują zyski z niezwrócenia Tobie wszystkich kosztów?

Odpowiedz
avatar Ninmu
5 9

@zielonylis: powiedzieli, że już nie będą go wynajmować, ale chcą go sprzedać - strzeżcie się więc wszyscy!

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@Ninmu: to tym bardziej rozpusc wici po miescie!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

Eeee ale to się pisze o odstąpienie od umowy ze względu na niedotrzymanie jej warunków i zarówno właściciele muszą oddać kasę, jak i pośrednik, ponieważ warunkiem umowy jest przekazanie lokalu zdatnego do zamieszkania, a zarobaczenie temu przeczy. Nawiasem mówiąc to naprawdę zachodzę w głowę co trzeba zrobić, aby wynająć zarobaczone mieszkanie.....takie coś ZAWSZE widać. Wystarczy zerknąć w kilka miejsc.

Odpowiedz
avatar cassis
1 1

@Lobo86: oj, nie zawsze. Też się tak wpakowałam. Właścicel wysprzątał każdy kąt na błyk jak oglądałam mieszkanie. KAŻDY KĄT. Serio, bo po 15 latach wynajmowania ja też w każdy kąt zaglądam. Nawet pod parapety i dookoła listew przypodłogowych. Kiedyś mnie Pan Agent wywalił za to z lokalu "bo nie bendo mi tu ścian opukiwać i kątów zglądać" - było jasne że lokal trefny.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

a jakby sprobowac z oszustwem? niezgodnoscia z umowa? pewnie to nie pierwsza taka sytuacja w tym mieszkaniu i na bank wlasciciele wiedza o sasiadach z dolu oraz robactwie- celowe zatajnie to celowe wprowadzenie was w blad, a to podladalobyy pod 286kk- wyludzenie lub oszustwo- celowe milczenie o neidogodnosciach, znajac ktore nie wydalibyscie tej kasy na to mieskzanie- jest to oszustwo jak najbardziej

Odpowiedz
avatar 119malutka
0 0

No cóż ja mam inne doświadczenia co do zsypów. Może jakoś inaczej są skonstruowane u mnie (bloki z lat 70-80), ale nie ma żadnego problemu z robactwem ani szczurami. Chociaż serdecznie współczuję takiej "przygody".

Odpowiedz
Udostępnij