W zeszłym tygodniu wystawiłem motocykl na sprzedaż, po kilku godzinach otrzymałem telefon od faceta, który mówi, że żywo jest zainteresowany, ale obecnie przebywa w Niemczech. Niemniej jednak, jeśli jest to możliwe, to chciałby zarezerwować ten motocykl i za pięć dni po niego przyjedzie (około godziny 18:00) - jak mówił, bierze od ręki.
Motocykl jest w bardzo dobrym stanie, więc wiedziałem, że jak tylko go zobaczy, to i tak weźmie. Gość był tak napalony, że powiedział, iż może nawet poprosić dziewczynę, by wysłała na moje konto jakąś zaliczkę, bo jest pewien, że kupi maszynę. Ponadto zapytał, czy nie mam do sprzedania kasku, bo też chętnie weźmie.
Niechętnie się zgodziłem na dokonanie rezerwacji, ale w końcu się zgodziłem, odstępując nawet od zaliczki (wiara w ludzi). W międzyczasie innym zainteresowanym mówiłem, że na mój sprzęt jest rezerwacja i jeśli się sprzeda bądź nie, osobiście oddzwonię i poinformuję zainteresowanych, co i jak. Około południa dnia piątego, wysłałem do "klienta" sms-a z pytaniem, czy pamięta o naszej umowie. Facet potwierdził i powiedział, że nawet może będzie wcześniej. Spoko.
Po godzinie 18:00 dzwonię. Pan nie odbiera, więc piszę sms-a, czy nadal jest zainteresowany, bo jestem uczciwym sprzedawcą i nie chcę sprzedawać innym motocykla, nie upewniwszy się uprzednio, czemu pana jeszcze nie ma mimo deklaracji. Godzinę później otrzymuję sms-a, że przeprasza, ale jeszcze go nie ma w Polsce, bo korki i czy możemy przełożyć wizytę na następny dzień.
Zgodziłem się, życząc nawet szerokości w powrocie do domu. Następnego dnia dzwonię i nic, pan nie odbiera i na sms-y też nie odpowiada. Pomyślałem, że szkoda i zaczynam wydzwaniać po kolei do innych zainteresowanych. W odpowiedzi usłyszałem, że w sumie to już kupili inne motocykle, bądź umówieni są w sprawie kupna z innych ogłoszeń.
Mimo wszystko pozdrawiam piekielnego klienta.
Warszawa
Masz nauczkę, nigdy tak nie rób, chce rezerwacji? Oczywiście, proszę, zaliczka w wysokości 100% i czekamy do uśmiechniętej śmierci. Nie? To wypad.
Odpowiedz@tatapsychopata: nie zaliczka a zadatek :) jak sam zerwie umowe, to buli podwojnie moze go to czegos nauczy np. nierobienia durnych zartow?
Odpowiedz@bazienka: nie buli podwójnie. Osobie płacącej zadatek po prostu ten zadatek przepada.
Odpowiedz@daroc: ok jest tak Najczęstszy scenariusz: kupujący, zawierając umowę przedwstępną, płaci sprzedającemu zadatek (zwykle 10%). Jeśli umowa właściwa zostanie zawarta, zadatek jest zaliczony jako część zapłaty i kupujący dopłaca brakujące 90%. Jeśli kupujący wycofa się z zakupu, to sprzedający może zatrzymać zadatek. Jeśli sprzedający wycofa się ze sprzedaży, to kupujący może żądać zwrotu zadatku w podwójnej wysokości. Jeśli właściwa umowa nie zostanie zawarta z winy obu stron lub z przyczyn niezależnych, to zadatek ulega zwrotowi.
OdpowiedzJa bym brał nie zaliczkę a zadatek. Wtedy musi dotrzymać umowy bo inaczej traci wpłaconą sumę.
Odpowiedz@glan: skoro już poruszyłeś tę kwestię to mam pewną anegdotkę. W trakcie robienia prawa jazdy trafił mi się instruktor, który po każdych zajęciach brał ode mnie zadatek na następne jazdy. Nie mam problemu z dotrzymywaniem terminów, więc spoko. Któregoś razu podjeżdżam jak zawsze pod umówione miejsce, a gościa nie ma. No dobra, może za kilka minut będzie, więc czekam. Po 15 minutach oczekiwania piszę smsa, czy coś się dzieje i czy poczekać jeszcze chwilę. Co się okazało? Facetowi coś się po***ało i czekał w zupełnie innym miejscu niż się umawialiśmy. Za 15 minut pojawił się już tam gdzie trzeba. Także jak widać pobieranie zadatku nie jest absolutnie żadnym gwarantem ;)
OdpowiedzHmmm... A może ty już nie masz kogo pozdrawiać? Wiesz jak to jest na trasie, wariatów nie brakuje, a z Niemiec jednak kawałek drogi... Albo też pan w ogóle nigdzie nie był, zablokował te kilka dni na organizowanie kasy, bo na motocykl, faktycznie, się napalił. Widocznie nie zorganizował, uznał więc, że nie ma po co dzwonić. Ale gdyby zorganizował - to NA PEWNO by kupił, mówię ci...
OdpowiedzKonkurencja. To do niego pojechali kupić sztrucla, bo Ty miałeś za dobry sprzęt i wadziłeś :-D Też mnie to kiedyś spotkało.
Odpowiedzhistoria jakich wiele - do mnie tez pisali o rezerwacje roznych rzeczy - kiedys tłumaczylem ludziom ze jaki jest tego sens, jak bede miał kupca od reki za gotowke to czemu mam czkeac na Pana, jak proponowlem zadatek 50-100zł to to czasem nie bylo nawet 3% wartosci przedmiotu to nagle odp "ze ja sie jeszcze zastanowie", po ktoryms razie nie chcialo mi sie juz rozwodzic nad tym i pisałem krótkie - OK (i jak bym miał kupca to i tak bym sprzedał bo co mi zrobi?) a tak w ogole to co to OK dalo? 90% osob przestawalo sie odzywac, jedna osoba moze odpisala ze jednak nie wezmie, tak to brak kontaktu/cisza mimo ze na OLX bylo widac ze odczytują wiadomosci
Odpowiedz