Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia o tym jak otrzymałam pierwszą, a w zasadzie drugą (o pierwszej…

Historia o tym jak otrzymałam pierwszą, a w zasadzie drugą (o pierwszej nawet nie wiedziałam) skargę od klienta.

Pracuję w hurtowni w Irlandii, gdzie sprzedaję balony i inne akcesoria do sklepów i dla dekoratorów, którzy tworzą z nich rozmaite cudeńka. Każdy mój dzień zaczyna się od sprawdzenia zamówień na naszej stronie internetowej i wtedy ustala się plan działania oraz priorytety przygotowania zamówień. Jako że niemal wszystkie zamówienia to nasi stali klienci, to jako tako znamy ich preferencje co do odbioru zamówień. Pierwszeństwo zawsze mają zamówienia odbierane osobiście, następnie te, które wysyłamy kurierem, a na końcu te, które dostarcza osobiście szef i te, które możemy wysłać innego dnia.

Wczoraj podczas zbierania zamówienia mój szef oznajmił, że musi ze mną porozmawiać i za pięć minut mam zejść do biura. Nie lubię, kiedy ktoś mi mówi, że "musi ze mną porozmawiać". Zawsze w tym momencie zaczynam się źle czuć, nogi mam jak z waty, a w głowie najczarniejsze myśli. Zeszłam do biura, usiadłam na krześle i się zaczęło.

[S] - szef, [B] - Bubbly.

[S] - Bubbly, mamy nieprzyjemną sytuację. Klientka złożyła na ciebie skargę. Właściwie jest to już druga.
[B] - A co ja właściwie zrobiłam? - pełne zdziwienie, zawsze byłam w dobrych stosunkach ze wszystkimi bywalcami naszej hurtowni. Żeby nie było, że odzywam się tak, a nie inaczej: Irlandczycy są mało formalni, więc nawet rozmowa z szefem czy klientem do formalnych nie należy.
[S] - Ani jej, ani jej mężowi nie podoba się twoja postawa. Może mi wyjaśnisz, co się właściwie stało?

Szybki rachunek sumienia i tłumaczę. Szanowna klientka złożyła zamówienie przez internet. Kobieta moim zdaniem bardzo nieprzyjemna, wyjątkowo roszczeniowa i szantażująca ("Albo mam darmową wysyłkę, albo kupię gdzie indziej”; stanęło na darmowej wysyłce powyżej pewnej kwoty). Głównie wysyłaliśmy do niej paczki, ale zdarzało się, że zostawiała wiadomość, iż ktoś (mąż) paczkę odbierze ze sklepu. Jako że żadnej informacji nie było, zamówienie sklasyfikowaliśmy jako "możemy zrobić trochę później”. Godzinę i 3 skompletowane zamówienia potem dostaję telefon z recepcji, że szanowny małżonek chce odebrać zamówienie. W sklepie panika, nic jeszcze nie zebraliśmy dla nich, więc idę poinformować klienta.

[K] - Klient.

[B] - Dzień dobry, przepraszam najmocniej, ale zamówienie jeszcze nie jest gotowe. Małżonka nie dała nam znać, że będzie odbiór osobisty. Ma pan może 20 minut? Szybko się uwiniemy.
[K] - Nie, nie mam. Mam czas tylko teraz.
[B] - A może będzie pan wracał tędy nieco później? Zamówienie czekałoby na recepcji - szukam już każdej możliwości, żeby jakoś klientowi dogodzić.
[K] - Nie, jadę dalej.
[B] - Przykro mi, niestety nie mogę w tej chwili bardziej pomóc. Mogę jedynie wysłać paczkę dziś popołudniu.

Klient widzę, że zaczyna się krzywić, ale uśmiecha się nadal.

[K] - No dobrze. Ale potrzebuję na teraz po 10 sztuk balonów lateksowych czerwonych, pomarańczowych i żółtych z numerem sześć.
[B] - Niestety, ale nie mamy tego typu jednokolorowych. Mamy tylko małe paczki po 6 sztuk mieszanych kolorów, więc nawet nie miałabym jak uzbierać takich ilości.

Klient coś poburczał i bez "do widzenia" wyszedł, jednocześnie dzwoniąc do żony.


Szef wysłuchał mojej wersji zdarzeń, pokiwał głową, ale to i tak ja jestem ta zła. Dostałam ostrzeżenie, że kobieta jest dobrą klientką, dużo kupuje i jeśli jeszcze raz złoży skargę, będzie musiał podjąć pewne kroki.

Kochani Piekielni, może Wy mi wyjaśnicie, co się właściwie stało? Ja coś nawaliłam czy po prostu klientka ma wredny charakterek i jeśli nie ma czegoś od razu, to wyładowuje swoją frustrację, lecąc na skargę do szefa?

hurtownia balonów

by Bubbly
Dodaj nowy komentarz
avatar Lypa
-2 10

"Jako że" piszemy bez przecinka.

Odpowiedz
avatar Bubbly
3 3

@Lypa: dziękuję, zaraz poprawię :)

Odpowiedz
avatar Lypa
3 3

@Bubbly: Wporzo, błędy zdarzają się każdemu. :)

Odpowiedz
avatar Bubbly
-1 7

@Lypa: Wiem, po prostu od kilku lat więcej piszę po angielsku niż po polsku i niektóre zasady gramatyki uciekają z czasem

Odpowiedz
avatar irulax
6 10

Niestety, to normalna sprawa. Jeżeli pracujesz w śród większej ilości ludzi, zawsze na te 50-100 porządnych osób trafi się jakiś zakalec. I nic z tym nie zrobisz. Moja ś.p. babcia mawiała: niektórym można d*pę miodem smarować a i tak będą niezadowoleni. Obserwacje potwierdzają to twierdzenie. Dochodzi jeszcze wrażenie "nadrzędności" klienta nad sprzedającym. Wystarczy podpytać np. kasjerki, co niektórzy potrafią odpalić. Włos się na głowie jeży.

Odpowiedz
avatar kudlata111
1 9

Nie znajdziesz tu zrozumienia.Ktoś kto nie pracował w "tamtych reliach" nie ma pojęcia o czym napisałaś. Klienci w tzw."jukeju" to kategoria samam w sobie, przyzwyczajeni do roszczeniowej postawy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 sierpnia 2019 o 9:54

avatar Bubbly
2 4

@kudlata111: Klientów jest u nas sporo i z żadnym nie ma takiego problemu jak z nią. Irlandczycy są bardzo na luzie. Nieznajomy na ulicy się przywita z uśmiechem bez powodu i zagada co słychać.. No ale zawsze trafi się jakiś wyjątek

Odpowiedz
avatar kudlata111
-2 6

@Bubbly: Mi nie musisz tego tłumaczyć. Jak jestem na urlopie w PL to patrzą na mnie wilkiem, gdy się uśmiecham lub jestem uprzejma.

Odpowiedz
avatar Jorn
2 2

@kudlata111: Co wy macie z tym usmiechaniem? Od kilkunastu lat mieszkam w kraju, w którym rzekomo wszyscy chodzą z bananami na twarzach, często podróżuję do różnych innych krajów, gdzie podobno z tymi bananami się rodzą, żyja i umierają, a ja jakoś nie zauważyłem większej różnicy pod tym względem w porównaniu z Polską.

Odpowiedz
avatar Bubbly
-1 1

@Jorn: nie chodzi o uśmiech już sam w sobie, ale raczej o taką serdeczność i przyjazne nastawienie, a nie patrzenie spod byka mówiącym "oddal się w podskokach". Jakoś w Polsce nie zdażyło mi się uciąc pogawędki z nieznajomą osobą. Każdy raczej stawiał na brak kontaktu wzrokowego

Odpowiedz
avatar Balam
4 4

Jesteś Polką, w Irlandii to wystarczy. Znajomy mieszka i pracuje w Irlandii, nie masz pojęcia ile razy spotykał się z różnymi nieprzyjemnościami tylko dlatego, że jest Polakiem.

Odpowiedz
avatar Bubbly
0 0

@Balam: Powiem więcej. W całym obiekcie jestem jedynym obcokrajowcem

Odpowiedz
avatar iks
9 9

Przekaż szefowi, że jeśli jeszcze raz na ciebie wpłynie jej skarga to podejmiesz pewne kroki i przestaniesz ją obsługiwać jako osobę konfliktową i nietolerancyjną wobec narodowości Polskiej, a w tym czasie szukaj nowej roboty.

Odpowiedz
avatar Bubbly
1 1

@iks: Już powiedziałam, że będę trzymać się od niej i jej zamówień z daleka. Niestety nie zawsze tak się da.

Odpowiedz
avatar Painkiler
6 6

@Bubbly: Poinformuj szefa, że masz podejrzenie, że charakter konfliktu jest na tle narodowościowy mi sugerujesz przekazanie tej klientki innej osobie - w UK są trochę wyczuleni pod kątem rasizmu i nietolerancji teraz.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 sierpnia 2019 o 21:58

avatar GlaNiK
1 1

@Painkiler: W Irlandii jest podobnie. @Bubbly: staraj się unikać tej klientki. W pracy nie jesteś sama, w razie co kto inny może iść z nią rozmawiać (albo z jej mężem). A szef niech Cię najlepiej zwolni od razu po następnej skardze :) Trochę to potrwa ale trochę kasy dostaniesz.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 sierpnia 2019 o 15:15

avatar Bubbly
0 0

@GlaNiK: Taki mam zamiar. Problem jest w tym, że jest nas 3 i szef. Kolega z pracy jakiś pechowy i ciągle albo jakieś kontuzje albo choruje, koleżanka jest z nami od niedawna i jeszcze nie do końca ogarnia, a szef albo zajęty albo gdzieś z dostawą. Póki co, czekam na rozwiązanie sprawy mojego wypadku samochodowego, który miałam prawie rok temu. Wolałabym na razie jednak mieć jakieś źródło dochodu.

Odpowiedz
avatar szafa
2 2

Cóż, warto chyba poszukać innej pracy. Jeśli jesteś pracownikiem nie budzącym zastrzeżeń i szef wierzy na słowo pojedynczemu klientowi, to i tak nie zagrzejesz tu miejsca. Mi też kilkukrotnie zdarzały się skargi na mnie wyssane z palca, ale szefostwo mnie zna i nie mam problemów. A tak to ktokolwiek może przyjść, nawet Twoja wredna znajoma i Ci narobić kłopotów bez żadnych podstaw.

Odpowiedz
avatar kamil1024
2 2

Twój szef to debil.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

klientka jest typowym #dejem, w dodatku zlosliwym, typu "klient twoj pan" (nie myslalam, ze za granica dziala to tak mocno, jak u nas) zwinelabym sie stamtad zanim cie wywala dyscyplinarnie mozesz jeszcze nagrywac rozmowy z nia i jej mezem, by miec jakis dowod

Odpowiedz
Udostępnij