Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Znajomym zamarzyło się pobrać i mieć wesele jak z bajki. No tylko…

Znajomym zamarzyło się pobrać i mieć wesele jak z bajki. No tylko goście wiem, że nie dopiszą. A czemu?

Data ślubu 31 sierpnia, a gro zaproszonych ma dzieci idące do szkoły, tak że wydatki są na inne rzeczy niż koperta.

Przykład odległości - ślub w Warszawie, wesele w Łodzi. Transport oczywiście własnym wozem lub taxi, ale młodzi wymarzyli sobie pałacyk 53 km od kościoła. Noclegu brak.

Od znajomych wiem, że ugotowali się finansowo, rezerwując pałacyk i planując wesele na około 150 osób już ponad rok temu… A na chwilę obecną ludzie deklarują ślub chętnie, wesele raczej nie.

Wesele

by konto usunięte
Dodaj nowy komentarz
avatar digi51
28 46

@Pixi: Rezygnowanie z wydatku rzędu 1000zł na jedną noc zabawy, mając w tym czasie ważniejsze wydatki to jest planowanie z głową.

Odpowiedz
avatar Ohboy
2 28

@Pixi: Jeśli masz znajomych, którzy mają dzieci w wieku szkolnym, i nie przyszłoby Ci to do głowy, to naprawdę mało domyślna jesteś.

Odpowiedz
avatar digi51
16 20

@Pixi: Nie wiem, czy faktycznie ktoś autorowi mówił, że to kwestia daty i zbieżności z rozpoczęciem roku szkolnego, może to tylko jego domysły. Ale jeśli to zostało użyte jako argument to sądzę, że RACZEJ była to tylko wymówka lub faktycznie na krótko przed weselem młodzi zaczęli robić sugestie co do grubości koperty i tu każdy zastanowił się drugi raz.

Odpowiedz
avatar the
-5 9

@Pixi: I na prezent by się znalazło, wcale nie za miliony monet.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 11

@Pixi: tez jestem zdania, ze mozna sobie te wydatki zaplanowac wczesniej i rozlozyc w czasie slub to nie impreza, o ktorej dowiadujesz sie tydzien przed,zaproszenia najczesciej wyzyla sie pare miesiecy przed, najblizszi pewnie wiedzieli jeszcze wczesniej serio przez pol roku ni mozna odlozyc pieniedzy? pojsc w sukience czy butach, ktore juz sie ma? inna rzecz, to organizacja tego z totalnej dvpy, odlagloosc pomiedzy miejscem slubu i wesela, bez transportu i noclegu to jest jakies niepowazne, szczegolnie w przypadku gosci przyjezdzajacych z bardzo daleka zastaw sie...

Odpowiedz
avatar singri
34 34

Pieniądze pieniędzmi, ale... A nie, ten rok szkolny zaczyna się 2 września, można odespać. Nie zwalałabym jednak tego na termin ani kwestie finansowe - jeśli zaplanowali ponad rok temu, to zaproszenia też pewnie odpowiednio wcześniej wysłali, można było zaplanować i odłożyć po parę groszy w czerwcu, lipcu... Zresztą, akcja marketów "kup wszystko do szkoły już w lipcu" ma swój sens - można się obkupić wcześniej i na miesiąc zapomnieć w ogóle o szkole. Wydaje mi się, że to raczej kwestia tej odległości, poza tym nie każdy ma też z kim zostawić dzieci, a zabieranie na wesele dzieci poniżej, dajmy na to, 15 lat moim zdaniem mija się z celem - dziecko będzie zmęczone, będzie marudzić. Do kościoła jeszcze można zabrać, ślub to naprawdę ciekawe wydarzenie, ale wesele bym sobie odpuściła.

Odpowiedz
avatar digi51
20 32

@singri: A mi przyszło do głowy, że albo znajomi wiedzą, że para będzie oczekiwać bardzo dużych sum w kopertach, aby pokryć koszty wesela albo po prostu zaprosili dużo osób, z którymi nie są w zbyt zażyłych kontaktach i te osoby bez żalu rezygnują z uczestnictwa we weselu.

Odpowiedz
avatar helgenn
18 22

@singri: ja nie cierpię wesel i poszłam tylko na parę do najbliższych przyjaciółek, wesela dalekiej rodziny odmawiam z góry i nie rozumiem dlaczego to miałby być jakiś obowiązek iść. Jedna z koleżanek zrobiła wesele w niedzielę, żeby było taniej, ale była wielce obrażona na gości, którzy specjalnie dla niej nie brali dnia urlopu i albo przyszli na godzinę albo w ogóle. Ostatecznie nie przyszła połowa zaproszonych osób (prawie 100). Lepiej dla mnie, bo noclegu też nie było, za to załatwiona jedna taksówka rozważąca ludzi 30 km do domu i z powrotem. Chyba tylko to czekanie na taksówkę było powodem, dla którego garstka ludzi została do rana.

Odpowiedz
avatar Habiel
17 21

@helgenn: Jeśli goście potwierdzili obecność, a potem sprawę olali, też bym była wściekła. Nikt nie miał jaj, aby powiedzieć że termin mu nie odpowiada? Nie widzę też sensu przychodzenia na godzinę, bo i tak trzeba opłacić talerzyk za całą imprezę. Znajomi też się nie popisali.

Odpowiedz
avatar helgenn
10 10

@Habiel: może niejasno to opisałam. Goście wcześniej odmawiali, przed weselem było wiadomo, że ze 180 zaproszonych gości przyjdzie 105 (minimum do opłacenia sali było 110). Jeśli się robi tego typu imprezę w niedzielę to trzeba się liczyć z tym, że większość się zmyje przed północą.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 3

@digi51: jakby mi ktos zaczal robic takie nieiwybredne sugestie, to przyszlabym i w kopercie znalazlaby sie wylacznie kartka z gratulacjami wymuszania nie lubie

Odpowiedz
avatar katem
3 3

@helgenn: Dodałabym - jeśli organizuje się imprezę w takich warunkach to zapewnia się gościom transport i nocleg. Byłam na kilku weselach, które odbywały się w pensjonatach (daleko od szosy) i wszystko to było zapewnione. Nic dziwnego, że tylu ludzi odmówiło.

Odpowiedz
avatar Meliana
21 31

Trochę dziecinnych masz tych znajomych, delikatnie mówiąc... Jak się nie ma kasy na imprezę po królewsku (vide "ugotowali się finansowo"), to organizuje się coś na miarę swoich możliwości, a nie liczy na hojność gości i grube koperty. To raz. Dwa - organizując całość w taki sposób, jak to opisałeś (ślub w W-wie, wesele w Łodzi, dojazd, transfer i nocleg w gestii własnej zaproszonych) dobitnie pokazali, że mają swoich gości głęboko w poważaniu i tak generalnie to bez łachy - nie pasi, możecie się nie pokazywać. Ja bym to tak odebrała. Jak widać po odzewie zaproszonych, nie jestem w swoim odczuciu osamotniona. A jaśniepaństwo wielce zdziwieni, zdziwieniem wielu par, które w ich własny, najmojszy, najważniejszy dzień absolutnie nie życzy sobie obecności dzieci i zupełnie nie rozumie, czemu na takie dictum część dzieciatych gości odrzuca zaproszenie... Ok - to ich dzień i niech go organizują, jak im się żywnie podoba. Ale jak zaczyna się wydziwiać w taki, czy inny sposób, to trzeba się liczyć, że odbije się to na frekwencji - w końcu zaproszenie, to nie nakaz stawiennictwa. Nie każdemu musi ich pomysł na wesele z bajki przypaść do gustu. A po trzecie - nie wiem, w jakich kręgach obracają się ci znajomi, ale jeśli nie ma tam samych Kulczyków, Solorzy, Sołowowów albo co najmniej jakichś prezesów i dyrektorów, tylko tzw. szarzy zjadacze chleba, to wybacz, ale chyba się z rozumem gdzieś w drzwiach minęli i już więcej nie spotkali, sądząc, że wszyscy zaproszeni gremialnie i lekką ręką wydają po 2-3 tysiące złotych na jedną imprezę, żeby ich wielkie marzenie się spełniło...

Odpowiedz
avatar Bryanka
25 27

@Meliana: Zdarzyło mi się być na takim weselu, gdzie młodzi wykosztowali się na bardzo drogi pałacyk za Warszawą (ślub w Warszawie) i bardzo drogi, ponoć znany w niektórych kręgach, zespół. Jak w jednym miejscu wydali, to gdzieś musieli oszczędzić. I oszczędzili. Na jedzeniu i alkoholu :D Nie jestem wymagająca, nie nażeram się i nie upijam "na zapas", bo "darmowe", ale to było pierwsze i na szczęście jedyne wesele na jakim byłam, z którego wyszliśmy wcześniej i pojechaliśmy coś zjeść, bo po prostu byliśmy wściekle głodni.

Odpowiedz
avatar bazienka
-3 7

@Meliana: zgadzam sie pod wzgledem niepotrzebnego szastania kasa, ktorej nie maja pod wzgledem obcesowego potraktowania gosci i niezapewnienia im transportu czy noclegu ale wesele bez dzieci? no blagam. po 1. wesele to impreza z alkoholem, zupelnie nieodpowdnia dla dzieci nawet jesli rodzice nie pija- ale dzieci beda ogladaly i wachaly pijane towarzystwo po 2. to ich impreza i maja pelneprawo sbie dzieci nei zyczyc, ja tez bym nie chcialaby moj dzien zaklocaly dzieciece wrzas,ki, a zieci krzycza nawet jesli rodzice staraja sie ich pilnowac po 3. powiadomienie o slubie kilka miesiecy wczesniej to wystarczajacy czas, by zalatwc do tych dzieci OPIEKE

Odpowiedz
avatar Malibu
24 30

Ale co jest piekielnego w tej historii? Jedni chcą spełniać swoje marzenie- nic w tym złego. Inni nie przyjmują zaproszebia- też nic zlego. piekielnie by było gdyby goście potwierdzili obecność i jednak nie przyszli lub ktoras strona chodziła i obrabiarka tylko tej drugiej. Tutaj nic takiego nie ma. Data jak każda inna, Sierpień od bardzo dawna jest w sezonie weselnym. Nikt nikogo na wesele nie zaprasza z dnia na dzień więc mozna odłożyć parę groszy na prezent jeśli się chce iść.

Odpowiedz
avatar Librariana
30 32

Serio? Patrząc w ten sposób nikt nie powinien planować wesela jesienią lub zimą - bo przecież Święta, prezenty, to wszystko kosztuje. Wiosna - ledwo po Wielkanocy, a tu już wakacje zaraz, lato też odpada, bo przecież trzeba gdzieś wyjechać... Wydatki są zawsze, trzeba tylko mądrze je zaplanować.

Odpowiedz
avatar pusia
4 14

Też bym nie przyszła jakbym miała sobie sama organizować transport. Co innego mieć jak wrócić z wesela ale co innego iść do kościoła a potem dojechać kawał drogi na wesele, kiedy para młoda pojedzie sobie autem i w dupie ma resztę zaproszonych gości. Organizuje się wesele na miarę swoich możliwości. Jeśli ich na to nie stać to przykro, ale nie można zaoszczędzić na transporcie. Raz byłam na weselu gdzie zaoszczędzili na jedzeniu. Kij, że był mały wybór, ale jeżeli na stół przy którym siedzi 15 dorosłych osób, przynieśli 5 krokietów to jest przegięcie. Pamiętam tą konsternację, czy wziąć czy się podzielić, czy w ogóle rzucić się na zasadzie kto pierwszy ten lepszy. Sama data no do zniesienia, bo idąc tym tropem wrzesień też zły zaraz po wydatkach, święta źle, potem sylwester itd, więc o ile nie zapraszali ludzi na miesiąc przed, to raczej nie powód. No i jako zaproszony gość raczej nie myślę czy państwo młodzi się wykosztowali, bo skoro zapraszają to ich widocznie na to stać.

Odpowiedz
avatar pusia
13 15

@Agatorek: ale ja nie mówię o zapewnieniu dojazdu i powrotu do domu. Ale jeśli ktoś organizuje ślub w Warszawie, a wesele w Łodzi to jednak wypadałoby tym gościom zapewnić dojazd bo jakby nie patrzeć i ślub i wesele jest całą "imprezą". Nie wyobrażam sobie, że państwo młodzi po ślubie w kościele wsiadają w auto i odjeżdżają nie interesując się tym jak reszta dojedzie na ciąg dalszy ich przyjęcia. A jeśli dojadą pierwsi, a inni będą czekać na swój transport dłużej, to zaczną wesele bez gości, czy będą czekać aż wszyscy dojadą, bo część pojedzie autem, część taksówką a jeszcze inni autobusem. Więc jak widzisz jest różnica transportu w trakcie przyjęcia, a zapewniania noclegu czy powrotu, bo to już raczej nie jest taki problem.

Odpowiedz
avatar digi51
13 15

@Agatorek: Ja do tej pory byłam na dwóch weselach, na których nie był zapewniony transport z kościoła na wesele. W jednym przypadku odległość wynosiła kilkaset metrów, w drugim co prawda więcej, ale w granicach rozsądku. Jak sobie wyobrażasz brak transportu przy odległości 50km? To każdy ma angażować kogoś obcego do zrobienia 200km w jeden dzień? Za to też trzeba zapłacić, no chyba, że ty wyświadczasz znajomym takie przysługi za darmo. A wynajęcie autokaru to byłby koszt o wiele mniejszy i naprawdę jeden z mniejszych wydatków przy organizacji wesela. Przy braku transportu każdy odejmie to sobie od tego, co włoży to koperty, no chyba, że nie zostanie o tym uprzedzony, wtedy pozostanie niesmak, bo serio? Wesele za kilkadziesiąt tysięcy, a żydzić na autokarze? Naprawdę lepiej czasem zrobić mniejsze wesele, ale nie ośmieszać się oszczędzaniem na tego typu sprawach, bo potem po całym pięknym wydarzeniu w pamięci zostaje ta jedna nieprzyjemna sprawa.

Odpowiedz
avatar zirael0
7 7

@Agatorek: Ja zaś byłem na kilku weselach gdzie był autokar czy zapewnione pokoje dla gości, ba byłem na jednym gdzie był i autokar spod Warszawy (strony pana młodego), w Bieszczady (strony pani młodej) wraz z wynajętymi pokojami dla wszystkich gości przyjezdnych. Nie powiem logistycznie koszmar dla pary młodej, ale znajomi ogarnęli temat i wliczyli to w koszta

Odpowiedz
avatar Meliana
4 8

@Agatorek: No widzisz, a w moich stronach jest to norma, od zawsze. Jeśli zdarzy się para, która tego transportu nie organizuje, a w szczególności transferu kościół-sala weselna, to jest to przyjmowane z takim zdziwieniem, z jakim przyjęta zostałaby wiadomość, że nie organizują wyżywienia na weselu, więc niech każdy sobie kanapki jakieś weźmie. Jak to się u nas mawia - "Stać cię na konia? To stać cię i na wóz." Zdaję sobie sprawę, że nie jest to norma ogólnokrajowa, byłam na weselu bez transportu (bo w tamtych stronach nie było to przyjęte), ale sala weselna była 4km od kościoła... Niemniej, nocleg zapewniono wszystkim przyjezdnym.

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
3 3

@Agatorek: Nie każdy. Ja nie mam samochodu, ani nikogo znajomego "z transportem", o ile wykluczyć wożenie na ramie roweru. Przyznaję się bez bicia, możecie powiedzieć, że półosobiście znacie wybryk natury. :D

Odpowiedz
avatar vonKlauS
2 2

@Agatorek: swego czasu ja z kolegą swoimi samochodami odwoziliśmy gości po skończonym weselu znajomych. Bylśimy dyżurnymi kierowcami.

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

@Agatorek: a jak wyobrazasz sobie taka sytuacje- gosc jest dajmy na to z Gdanska, jak ja. Jedzie do Wawy na slub, potem do Torunia lub w okolice na wesele. I do tego moment ok. A potem co? Na weselu jest alkohol i nikogo to nie dziwi. Noclegu nie ma. Odespac, by jechac na trzezwo nie ma gdzie- chyba ze we wlasnym samochodzie. To maja byc normalne warunki? Wypadaloby zapewnic choc nocleg, by gosc mogl odespac impreze i jechac bezpiecznie. Oczywiscie, nie jestem za ulewaniem sie w trupa, sama pije tylko do lekkiego rauszu, ale juz sobie wyobrazam ten dyskomfort trzezwej osoby gdy wszyscy wokol sa pijani lub podchmieleni. "Trzezwy pijanego nie zrozumie". Poza tym co jesli panstwo mlodzi dotra pierwsi? Bo reszta jedzie np. pociagiem, autobusem ( wszak te 53 km to godzina drogi). Goscie nie zawsze sie znaja, wiec jakas zrzutka na autokar czy paliwo na kilka samochodow i ustalenie, kto tego dnia nie pije raczej wiazalaby sie z klotniami. Wiec co, para mloda ma czekac w pustej sali az goscie przyjada? Jesli w ogole przyjada?

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@eulaliapstryk: tez nie mam ani samochodu, ani prawka. i nie zamierzam miec ani robic. @vonKlauS: ale pewnie nie za "dziekuje" tylko koszt benzyny plus koszt przyslugi

Odpowiedz
avatar Armagedon
4 12

"Przykład odległości ślub w Warszawie wesele w Łodzi. Transport oczywiście własnym wozem lub taxi, ale młodzi wymarzyli sobie pałacyk 53km od kościoła." Może ja coś źle zrozumiałam, ale ten przykład z Łodzią coś nie bardzo... Z Warszawy do Łodzi jest ze trzy razy tyle. A 50 kilosów to nie jest tak daleko. Powiedzmy, 40 minut jazdy, nawet niezbyt szybko. Do roboty tramwajem/samochodem dłużej się dojeżdża czasem. Codziennie. Jeśli ktoś planuje zamoczyć dzioba - powrót też można zorganizować zawczasu. Poza tym, jeśli wesele jest na 150 osób - to raczej nie wszyscy są miejscowi. Idąc tym tropem myślenia - rodzina z dalszych stron w ogóle nigdy nie powinna przyjeżdżać na wesela, a już na pewno nie na sam ślub. Wesele - to zawsze jest wydatek. Dla obu stron. I nie wiem o co chodzi, ale dziś wydaje się, że goście oczekują od młodych, że sfinansują, oprócz, oczywiście, wesela - również dojazdy, noclegi, oraz śniadanie, obiad i kolację następnego dnia. Natomiast młodzi, z kolei, od gości oczekują - oprócz oczywistych wydatków związanych z samym weselem - również wypasionych kopertówek. Kiedyś wesele to była radocha i dla młodych i dla ich gości. Chodziło o to, żeby nie zabrakło jadła i picia, a goście dobrze się bawili. Na jakich talerzykach podawano żarcie i w jakich kieliszkach alkohole - nie było takie istotne. Nocleg w stodole na sianie też był na "porządku weselnym". Teraz goście robią łachę jak przyjdą, młodzi robią łachę jak zaproszą, a potem, (lub nawet przedtem) zewsząd krytyka, obrabianie tyłka i ploty... Właściwie, to do dupy z takim interesem...

Odpowiedz
avatar digi51
3 9

@Armagedon: Jestem zdania, że transport kościół-wesele powinien być jednak standardowo zapewniony. Nocleg - raczej nie, ale to kwestia indywidualnego dogadania z przyjezdnymi gośćmi, bo jeśli ktoś jedzie kilkaset kilometrów na wesele, to ciężko oczekiwać, że nie dość, że nie będzie pił całą noc, to jeszcze po 24h na nogach będzie wracał do siebie prowadząc. Problem jest taki, że często młodzi pod presją rodziny zapraszają jakieś ciotki, kuzynów czy inne dziesiąte wody po kisielu, których prawie nie znają i pewnie nie lubią, "bo wypada", a taka ciotka, też nie za dobrze ich znając, przyjeżdża "bo wypada", ale w ramach koperty chce mieć zapewnione wszelkie możliwe luksusy, a na koniec i tak skomentuje, że jedzenie było niedobre, a panna młoda miała brzydkie buty. Nie mam współczucia ani zrozumienia ani dla jednej ani drugiej strony. Organizując wesele wolałabym zaprosić mniej osób, ale takich, które naprawdę chętnie na weselu zobaczę, a nie ciotki czy znajomych ze szkoły, których nie widziałam 10 lat. Dwa razy już odmówiłam udziału w weselu, bo po prostu miałam poczucie, że nie jestem z młodymi w zbyt bliskich stosunkach, kompletnie nie znam ich towarzystwa, więc wolałam od początku zrezygnować niż narażać ich na koszta i sama się tam męczyć.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-4 10

@digi51: Owszem, transport z kościoła może by się przydał. Ale jak wyobrażasz sobie przewóz 150. osób? Busikami? Taksówkami? A może wynająć trzy autokary? A i tak nie rozwiąże to kwestii powrotu. A w takich razach goście zawsze jakoś sobie radzą. Część jest zmotoryzowana, może zabrać kogoś dodatkowo. A w razie konieczności "obrócić" dwa razy. Część zamówi na spółę taryfę. Przecież duża ilość ludzi zna się, zwłaszcza rodzina. W ostateczności można dojechać komunikacją, albo "stopem". Zawsze można sobie jakoś poradzić, 50 kilometrów to nie drugi koniec Polski.

Odpowiedz
avatar pusia
4 10

@Armagedon: no to spoko, ci co dojechali autem siadają na sali i zamulają czekając na resztę. Część dojedzie taksówką, ci co pojadą komunikacją dojadą dużo później. Różnica w czasie dotarcia na salę przy takiej odległości może być znacząca. Ci co dojechali pierwsi mają czekać czy zacząć bez reszty? A obsługa ma trzymać obiad w bemarach, żeby każdy kto dotrze dostał ciepły? Jeżeli organizuje się imprezę, która rozpoczyna się w kościele, a potem przenosi na salę, to warto wynająć dwa czy trzy autokary, wszyscy dojeżdżają na salę razem, nikt nie musi czekać, ani kombinować. Bo to tak jakbyś zaprosiła wszystkich do siebie na obiad, ale każdy by przyszedł na inną godzinę.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-2 4

@digi51: EDIT: Zaś co do twojego ostatniego zdania. Ludzie chyba dzisiaj w ogóle się bawić nie potrafią. Gdyby nie wodzirej i durne konkursy, oczepiny, śmyny i tym podobne, chyba by w ogóle nie wiedzieli co ze sobą na weselu robić. "...wolałam od początku zrezygnować niż narażać ich na koszta i sama się tam męczyć." Jeeezu, w życiu nie męczyłam się na żadnym weselu. A na kilku znałam tylko młodych i osobę z którą przyszłam. Jedno było prawie na dwieście osób. Połowa się nie znała. A było to jedno z lepszych wesel, na których byłam. I też było pod Warszawą.

Odpowiedz
avatar digi51
4 4

@Armagedon: A jaki problem dogadać się z gośćmi i zapytać, kto będzie potrzebował transportu, a kto weźmie swój samochód? Najczęściej nawet na większe wesele wystarczy jeden autokar, max. dwa (nie spotkałam się jeszcze, ale ja byłam raczej na weselach na 80-120 os.) Kwestia powrotu zawsze była rozwiązywana w moim przypadku w jeden sposób - młodzi podstawiali busika z kierowcą, który partiami zwoził gości do domu całą. Wiem z bezpośredniego źródła, że jest to wydatek rzędu kilkuset złotych - to jest naprawdę kropla w morzu weselnych wydatków i bardzo komfortowe dla gości. A wbrew pozorom często na weselu są ludzie z bardzo różnych kręgów i trochę ciężko upychać ich ze sobą po prywatnych autach, bo tworzy to niepotrzebne zamieszanie.

Odpowiedz
avatar digi51
4 6

@Armagedon: No to super, że Ty się tak świetnie potrafisz bawić w towarzystwie obcych ludzi, ja nie zamierzam na siłę chodzić na imprezy organizowane przez DALEKICH znajomych (mówię tu np. o koleżance z kursu językowego, którą poza kursem spotkałam 2 razy na kawie, a zaproszenie dostałam w momencie, gdy ponad rok nie miałyśmy ze sobą kontaktu), bo głupio się czuję w takich sytuacjach i tyle. W zeszłym roku byłam na weselu bliskiej przyjaciółki, gdzie jednak z naszego wspólnego kręgu znajomych nie było prawie nikogo, ale i tak się super bawiłam. No, ale wiadomo, nie przyjmij zaproszenia na wesele prawie obcej osoby - nie umiesz się bawić, no ok, to nie umiem się bawić, no i co w związku z tym, przynajmniej o tym wiem i nie chodzę nigdzie na siłę "bo wypada".

Odpowiedz
avatar niemoja
7 7

Wesele na 150 osób i żadnego transportu między kościołem a domem weselnym, oddalonym o 50 km? Coś się młodym zdrowo pomieszało. Nie wszyscy są zmotoryzowani; żaden problem wziąć taxi z dworca do kościoła, ale wyjazd 50 km za miasto - wyjdzie koszmarnie drogo.

Odpowiedz
avatar pusia
5 5

@niemoja: nie wspominając o tym, że przy tak dużej grupie ludzi, ciężko zsynchronizować czas dojazdu na salę. Albo zaczęliby nie czekając na wszystkich, co byłoby po prostu chamskie, albo część ludzi musiałaby siedzieć i czekać na resztę, żeby przynajmniej ciepły obiad podać wszystkim naraz

Odpowiedz
avatar lemongirl
11 11

1. Wesele to nie jest wydarzenie, o którym się informuje na trzy dni przed, można zacząć odkładać pieniądze wcześniej. 2. Zakładam, że na wesele w każdym innym miesiącu wydatek byłby podobny - jak wyżej. 3. Byłam na weselu 31 sierpnia i przyszli wszyscy. 4. Jedyną piekielnością, jaką widzę, jest odległość sali od kościoła, ale to też raczej nie ma związku z datą ślubu, która jest podana jako główny problem.

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
1 1

@lemongirl: no więc właśnie... dlatego osobiście uważam, że goście też się nie popisali.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

Zadzwoniłem do korporacji taxi o koszt takiej jazdy i..... 320zł kurs jeśli jedziemy w sobotę ok 19stej i 407zł jeśli w nocy w niedzielę powrót. Mówie o wozie kierowca plus 4 osoby. Około 200 na łba

Odpowiedz
Udostępnij