Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Będzie o wyborze fotelika samochodowego. Dla dobrego zarysu historii. Mam ja dwójkę…

Będzie o wyborze fotelika samochodowego.

Dla dobrego zarysu historii. Mam ja dwójkę dzieci. 3 lata i roczek. Od ojca moich dzieci, wyprowadziliśmy się kilka miesięcy temu. Aktualnie mieszkamy z moimi rodzicami. Póki co czekam na wrzesień, żeby dzieci wysłać do przedszkola/żłobka i wracam do pracy. Tyle wyjaśnień, wracamy do nieszczęsnego fotelika dla młodszego.

Jako świadoma osoba, wiem doskonale, że najlepiej przewozić dziecko tyłem do 4 roku życia. Znalazłam fotelik za 1600zl ( to nie są tanie rzeczy) i poszłam do rodzicielki po radę. I dostałam. Tyradę.

-Fotelik ma być najtańszy
- Fotelik nie ma zapewniać bezpieczeństwa, ma chronić przed mandatem
- Jeżeli dziecko w imitacji fotelika zginie w wypadku, trudno. Tak miało być.
- Nawet najlepszy fotelik nie ochroni przed tirem
- A ile Ty będziesz jeździć z tymi dziećmi, to nawet bez fotelika można.
- Nie potrafisz oszczędzać, tylko byś pieniądze wydawała.
- Nie pracujesz to za co to kupisz?
*mam kasę na fotelik z chrzcin, na argument, że wezmę na raty stwierdziła, że ja to się lubię zadłużać.

Wzięłam 10 wdechów, bo tego się nie spodziewałam. Nie idzie jej przekonać, no nic może rodzeństwo pomoże. Tu prym wiedzie siostra, matka 2 dzieci, 3 w drodze. Ma takie same zdanie jak matka (Co się dziwić jak od 3 roku życia wozi dzieciaki na poddupnikach, bo „moje dzieci są wysokie, nie chcą siedzieć w foteliku, co będzie mi miejsce w aucie zajmować”. Ogólnie nikt z całej mojej rodziny nie popiera mojego zdania, wszyscy podzielają zdanie matki.

Kolejne 10 oddechów później. Szukam czegoś tańszego, bo mi mama na zawał zejdzie. Znalazłam, 1000zl isofix jest ( na tym mi zależy, pasowej mordędze dziękuję), rozpiętość wagowa 9-36kg, kierunek jazdy przodem (To już przeboleje). Kolejna tyrada patrz wyżej plus:
-chyba jesteś nie poważna, że takie duże dziecko będziesz w foteliku wozić, od 5 lat tylko poddupnik, kupuj najtańszy.

Starałam się, szukałam i nic, bo jak mi ma dziecko zemrzeć to chyba wolę wydać, parę stów więcej, żeby miało większe szanse na przeżycie.

P.S. Na kasę od ojca moich dzieci nie mam co liczyć, on ma „ważniejsze wydatki i póki go sąd nie zmusi to nie zamierza nic płacić”, zresztą ma takie samo zdanie jak wyżej

Homesweethome

by Pretensja
Dodaj nowy komentarz
avatar ocelota
16 16

Dla osoby niezarabiającej faktycznie 1600 to bardzo dużo. Ale różnica cenowa pomiędzy trzy a czterogwiazdkowymi fotelikami jest znacząca. Wiadomo, na testach czwórki wypadają lepiej, ale ceny są zaporowe. Odnośnie poddupnika lub, co gorsza, braku czegokolwiek, wiadomo, mentalnie starej daty ludzie, kiedy jeździło się na tylnym siedzeniu razem z bagażami luzem, kotem, psem i setką jajek od teściowej. Było mniej aut, zero autostrad i jeździło się 80 zamiast 160 i więcej. Możesz ten argument mamie wysunąć, jeśli w ogóle jest na argumenty otwarta.

Odpowiedz
avatar sutsirhc
7 7

Tylko wszystkie atesty są do prędkości 50km/h. Przy jeździe 160 km/h te atesty można sobie w d... wsadzić, samochod po wypadku z taką prędkością wygląda jak puzzle.

Odpowiedz
avatar siara
1 1

@sutsirhc: Dokładnie to co napisałeś/aś. @ocelota W historii ta Pani kreuje sie na odpowiedzialna mamę więc prędkości 160 powinne być jej obce i raczej takie 70-80 max (skoro sama autorka tak o bezpieczeństwie pisze)

Odpowiedz
avatar Iras
4 12

Na FB istnieja różne grupy, gdzie ludziska oddaja niepotrzebne im rzeczy - poszukaj, moze w twojej okolicy też coś takiego dziala. Rzeczy bywają najróżniejsze, od gruzu, przez meble, ubrania itp. td. - foteliki też się zdarzaja

Odpowiedz
avatar MyCha
4 12

@Iras: Tylko, że fotelików nie kupuje się używanych. Szczególnie od obcych kiedy nie masz gwarancji, że nie brał on udziału w żadnym wypadku jak i powazniejszej kolizji.

Odpowiedz
avatar Iras
0 4

@MyCha: Jest różnica między kupowaniem, a oddawaniem . gdy ktoś coś sprzedaj - zależy mu na kasie, przez co wady, czy różne przejścia bywają zatajane. W momencie gdy właściciel przedmiotu nic nie zarobi - nie ma potrzeby ukrywania. Chcesz? To bierz, Nie odpowiada? Nie bierz - najwyżej się wywali. Grupa w moim mieście powstała właśnie z takim zamysłem - jak chcesz wywalić - ogłoś - może komuś się przyda. Jest naprawdę masa ludzi, którym najzwyczajniej nie chce się bawić w sprzedawanie. Był np. kiedys fotelik, który na końcowce uzytkowania został zarzygany - funkcjonalność zachowana, tyle, że poplamiony - żeby go sprzedać ludziska musieliby najpierw dołożyć na czyszczenie - z czym było dla nich za dużo zachodu.

Odpowiedz
avatar dayana
4 10

To może warto poszukać w używanych? Jak ktoś kupił fotelik za 1600 zł czy 1000 i po przewożeniu w nim dziecka przez kilka lat nie nadaje się już dalej do użytku to by oznaczało, że to zdecydowanie nie jest warte swojej ceny.

Odpowiedz
avatar Always_smile
12 14

@dayana: foteliki mają swoją żywotność, nasza łupina 0-13kg 5lat z tego co się orientowałam, bo aktualnie czekam na drugiego pasażera tego fotelika. Do tego fotelik nawet po lekkiej stłuczce może (nie musi, ale może w zależności jak działały siły) nie chronić dziecka tak jak przed zdarzeniem, dlatego zalecane jest kupowanie nowych lub z pewnego źródła, typu od rodziny, gdzie wiemy, że nic się nie wydarzyło. Ogólnie używany fotelik można wziąć do specjalistycznego sklepu i sprawdzić czy się nadaje, ale za to zazwyczaj też się płaci.

Odpowiedz
avatar zielonylis
21 27

Rozumiem, że postawa Twojej matki, rodziny i byłego to bezdyskusyjna piekielność, a wręcz głupota. Nie rozumiem tylko dlaczego (jeśli tak jak piszesz masz pieniądze na ten fotelik) chodzisz do nich po radę, ba! zamierzasz te idiotyzmy wprowadzić w życie? No bo czemu szukasz czegoś gorszego, byle tylko tańszego. To, że mieszkasz z rodzicami nie daje im prawa do rozporządzania na co przeznaczasz swoje pieniądze, ani do zabraniania Ci dbania o bezpieczeństwo Twoich dzieci.

Odpowiedz
avatar digi51
17 19

@zielonylis: właśnie też nie rozumiem. To nawet nie, że rodzina się wtrąca, autorka sama chodzi po rodzinie i szuka poparcia, tylko po co, skoro opisuje siebie jako osobę świadomą?

Odpowiedz
avatar Armagedon
-3 35

@zielonylis: To, że mieszka z rodzicami, daje im prawo absolutnie do wszystkiego. Przyjęli ją pod swój dach, łącznie z dwójką małych dzieci, w dodatku - najprawdopodobniej - utrzymują to całe towarzystwo w stu procentach. Tatuś pociech alimentów nie płaci, a jakieś zasiłki rodzinne i (nawet 1000 zeta) 500+ - starcza raczej na bardzo niewiele. Może na pieluchy i jakieś kosmetyki dla dzieci. W tej sytuacji szastanie poważną kwotą na, jeden z najdroższych, markowy fotelik - wydaje się czystą fanaberią i podejściem "wyżej sram, niż dupę mam". Co z tego, że autorka ma "przyoszczędzoną" kwotę z chrzcinowych datków? Może rodzicielka oczekuje, żeby córuś z tej kasy dołożyła się do gospodarstwa? Nie sądzę, również, żeby marzyła na stare lata o opiece nad dwójką wnucząt na stałe, ciasnocie w mieszkaniu, i "dokładaniu do interesu" ze swoich dochodów. Toteż nie dziwi mnie wcale, że ma podły humor od rana do wieczora. Też bym miała, gdybym musiała ponosić konsekwencje nieudanych życiowych wyborów swego potomstwa. A ceny fotelików samochodowych są NAPRAWDĘ bardzo zróżnicowane. Od - powiedzmy - niecałych dwustu złotych, do - powiedzmy - około dwóch tysięcy. I ludzie kupują takie, na jakie akurat ich stać.

Odpowiedz
avatar Michail
6 14

@Armagedon: Autorka kupuje fotelik ze względu na bezpieczeństwo, a nie fanaberie. Nie wyskoczy w nim zaszpanować na imprezie tylko będzie dziecko wozić. FWF (przodem) są ok 80% bardziej niebezpieczne.

Odpowiedz
avatar jasiu_z_wsi
2 14

@Michail: gówno prawda. Fotelik MUSI mieć atest. Fotelik z atestem kosztuje 600zl. Pytanie: w jakim aucie ten wypasiony fotelik będzie zamontowany? Jeśli uważasz, że drogi fotelik w matizie bardziej chroni dziecko niż tanibfotelik w nowoczesnym aucie to error.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-2 18

@Michail: Czyli, rozumiem, że rodzice, którzy kupują dziecku fotelik "przodem" za - powiedzmy - 600 zeta, wcale nie kochają swojego dziecka, fotelik kupują bo tak każe przepis, ale najchętniej nie kupowaliby go wcale? A może zawsze powinni brać mały kredycik na fotelik full wypas, ze wszystkimi bajerami i zabezpieczeniami, bo inne (czytaj - tańsze) są kompletnie do dupy?

Odpowiedz
avatar LuzMaria
0 10

@Armagedon: rodzice którzy kupują dziecku tani fotelik pewnie swoje dziecko kochają, bo raczej rodzice dzieci kochają tylko albo nie wiedzą, że taki fotelik jest do dupy i mało daje (a jest do dupy i mało daje) albo podjęli świadomą decyzję, że zwiększenie szansy przeżycia ich dziecka w razie wypadku nie jest dla nich warte 400 zł. Fotelik do 36 kg służy dziecku dość długo, jak się wydatek podzieli na wszystkie miesiące kiedy jest używany to nie jest tak wiele naprawdę.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
3 3

@Armagedon: Ale Ty bredzisz o tym foteliku, widać że mentalnie bliżej Ci do matki niż autorki. Wrzucę kilka linków odnośnie fotelików obróconych przodem i tyłem. Może zechce się Tobie obejrzeć/poczytać to zrozumiesz jaka jest różnica między tymi fotelikami. Fotelik za 600 PLN też przeszedł testy, więc na pewno zabezpiecza dziecko. Tylko, że Ty jak zwykle dopowiadasz sobie do czyjejś wypowiedzi to co Ty myślisz, a potem udajesz, że to ktoś inny powiedział. Michail wyraźnie napisał w jakim celu kupuje droższy. Wytłumaczę Ci to w Twoim stylu, bo widać zbyt prosta wypowiedź do Ciebie nie dociera. Tańsze foteliki nie są do dupy, jednak poziom bezpieczeństwa jaki zapewniają potrafi być (i często jest) niższy. W związku z tym w przypadku kolizji szanse na przeżycie i/lub odniesienie mniejszych obrażeń przez dziecko rosną razem ze wzrostem poziomu bezpieczeństwa prezentowanego przez fotelik. Lepsze zabezpieczenia wiążą się wyższymi kosztami ponieważ: a) wyposażenie fotelika w dodatkowe zabezpieczenia kosztuje; b) Koszty testów trzeba gdzieś zamortyzować, więcej zabezpieczeń w prostej linii może prowadzić do wyższych kosztów testów. Dalsza część wypowiedzi Michaila stwierdza fakt dowiedziony laboratoryjnie, nie jestem tylko pewny co do tych 80% (spotkałem się z wartością 90%). Faktem dowiedzionym jest to, że dziecko jeżdżące tyłem do kierunku jazdy jest dużo bezpieczniejsze od dziecka przewożonego przodem. https://www.youtube.com/watch?v=udSaADVtr0A https://www.youtube.com/watch?v=OIIJmm9H0tU https://www.youtube.com/watch?v=hzfTF2qlH-k (wygląda jak reklama pewnej marki, jednak jest to jedna z czołowych marek fotelików) https://jakdobrzekupic.pl/jaki-fotelik-samochodowy-kupic/ https://boboland24.pl/foteliki-samochodowe-montowane-przodem-czy-tylem-rwf-r76

Odpowiedz
avatar GlaNiK
1 1

@LuzMaria: 36 kg to jest około 12 lat :) Sam poszukuję jakiegoś dobrego fotelika, który pozwoli na przewożenie dziecka tyłem przez możliwie długi czas przy jednoczesnej możliwości przewożenia dziecka przodem (bo tyłem może już nie chcieć, a prowadzenie wojny z małym dzieckiem nie zawsze odnosi właściwy skutek).

Odpowiedz
avatar singri
-3 17

Swoją córkę, odkąd jeżdżę samochodem, wożę tylko na poddupniku. No ale ona pierwszy raz wsiadła do samochodu w wieku prawie sześciu lat, wcześniej były to incydenty (tak z raz na dwa lata) i zawsze udawało się tak zakręcić, że korzystałam z uprzejmości osoby już fotelik posiadającej. A regularnie zaczęła jeździć dopiero jesienią tego roku. Zdaję sobie sprawę z tego, że jedyna funkcja poddupnika, to uniesienie dziecka, by pas bezpieczeństwa go nie udusił (bez podsiadki córka ma pas za wysoko, w podsiadce układa się jak u osoby dorosłej), podejrzewam że chodzi też o poduszkę powietrzną. Mandat mandatem, jeśli ktoś przewozi dziecko w sposób ewidentnie mu zagrażający, to się jak najbardziej należy. Uważam, że dziecko w wieku mojego nie potrzebuje większej ochrony niż podsiadka (zwłaszcza że ani nie jeździmy szybko, ani jakoś bardzo dużo), ale gdybym miała przewozić trzylatka (a już roczniaka to w ogóle) to tylko w foteliku. Zresztą, pierwszy z brzegu link z google: https://mamotoja.pl/do-kiedy-dziecko-musi-jezdzic-w-foteliku-samochodowym,prawo-dla-rodzicow-artykul,23066,r1p1.html Twoja matka może mówić co chce, przepisy są jasne. Wątpię, żeby Twoje starsze dziecko miało już 150 cm wzrostu, to dość nietypowe dla trzylatków. Gdyby miało niewiele mniej, to można by myśleć o podsiadce. Ale ten fotelik to jest inwestycja na lata. Inwestycja w zdrowie i życie Twojego dziecka. Nie daj się.

Odpowiedz
avatar jelonek
1 3

Poczytaj sobie proszę / obejrzyj testy zderzeniowe jak w razie wypadku zachowuje się ciało dziecka na poddupniku. Już bezpieczniejsze często gęsto jest w samym pasie. Poddupnik to li i jedynie antymandat i nie ma znaczenia że jeździcie sporadycznie i powoli - nigdy nie wiesz kto inny jest na drodze i jak się zachowa.

Odpowiedz
avatar Tolek
13 13

A dlaczego "tatuś" nie poczuwa się do płacenia na swoje dzieci??

Odpowiedz
avatar marcelka
16 18

@Grav: ale faceci to nie są chyba jacyś nieświadomi niczego dzieciaczki? To znaczy wkładając, trzeba liczyć się z tym, że jest jakiś procent szans, że będzie z tego dziecko (nie mam na myśli tylko "łapania faceta na dziecko", co jest wg mnie beznadziejnym pomysłem, ale też to, że żadna antykoncepcja nie daje 100% pewności). Poza tym "stwierdził, że nie chce mieć z tym nic wspólnego" - z czym? bo mowa tu o dwójce (!) dzieci w wieku 3 lata i 1 rok, więc niezależnie od jego widzimisię odpowiedzialność jakaś - choćby finansowa - powinna być.

Odpowiedz
avatar Grav
-3 9

@marcelka: Wiem, dlatego opisałem bardzo szczegółowo sytuację, w której gość byłby rozgrzeszony z zostawienia matki z małym dzieckiem - gdyby został ordynarnie oszukany. Prawdopodobieństwo mimo stosowania antykoncepcji rzecz jasna zawsze jest, ale jeśli ktoś kłamie odnośnie jej używania, to musi się liczyć z tym, że druga osoba nie będzie chciała żyć z oszustem. W jakiejkolwiek innej sytuacji nie wzięcie na siebie odpowiedzialności, czy to była wpadka, czy planowane, jest absolutnym sukinsyństwem, z drobnym zastrzeżeniem, ze i matki czasem przeginają i mogę zrozumieć przeciągającą się batalię sądową, w której były mąż walczy, żeby nie musieć też płacić alimentów na małżonkę i jej tipsy ;)

Odpowiedz
avatar Pretensja
8 14

@Grav: Toksyczny związek mówi ci to coś? Wyprowadziłam się od niego z dnia na dzień, bo miałam dość ciągłego poniżania mnie i sprowadzania do roli sprzątaczki i podawaczki wszystkiego pod nos. Co do nie płacenia owszem przez ostatnie 3 miesiące "rzucił" mi 400zł, choć stwierdził, że to on bardziej ich potrzebuje niż dzieci. Bo jak ja go mogłam tak nagle zostwić z wszystkimi rachunkami? Reasumując tak jest głupim k***.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
-2 2

@marcelka: Jest 1 metoda dająca 100% pewności. Może nie wszyscy słyszeli o szklance wody. Nie przed i nie po, ale zamiast. Tylko, że przecież nie o to chodzi. A tak poważnie to w pełni się z Tobą zgadzam.

Odpowiedz
avatar le_szek
10 16

@szczerbus9: Czyli co - jeśli ktoś uważa się za dobrego kierowcę, może wozić dziecko bez fotelika? Dobrze się czujesz?

Odpowiedz
avatar singri
1 13

@le_szek: Podejrzewam, że szczerbus ma raczej na myśli to, że żaden fotelik i żadne pasy na nic się nie zdadzą, jeśli kierowca jest nieodpowiedzialnym idiotą. I żaden fotelik, żaden system bezpieczeństwa nie zwalnia kierowcy z myślenia. Ja tak zrozumiałam jego wypowiedź.

Odpowiedz
avatar Michail
13 15

@szczerbus9: Wszystkie te systemy zwiększają bezpieczeństwo niezależnie od tego jak jeździ kierowca. Twój wpis nic nie wnosi.

Odpowiedz
avatar m_m_m
-3 5

@Michail: Nieprawda, wszystkie te systemy powodują że niedouczeni kierowcy bardziej szarżują co bezpieczeństwo w sumie zmniejsza.

Odpowiedz
avatar LuzMaria
9 9

@szczerbus9: ja jeżdzę bardzo ostrożnie, ale uczestniczyłam już w trzech stłuczkach, wszystkie z winy innego użytkownika drogi. Moja ostatnia stłuczka - ruszałam gdy zapaliło się zielone światło, jechałam na wprost, nagle w bok przywaliła mi kobieta która skręcała w lewo i jakoś nie wpadła na to, że musi zaczekać aż przejadą pojazdy jadące wprost. Ciekawa jestem. jak zapobiegłabym tej kolizji gdybym była lepszym kierowcą? Inna z moich stłuczek - kierowca innego samochodu wpada na barierkę na ruchliwej, trzypasmowej drodze, odbija się i wpada na mnie. Nie mam gdzie uciec, bo to centrum Warszawy w godzinach szczytu, na każdym pasie ruch. Co mogłam zrobić, żeby uniknąć zdarzenia? A w moją znajomą z pracy wjechał inny samochód gdy siedziała w zaparkowanym samochodzie i ustawiała nawigację. Tak, stała na miejscu parkingowym wyznaczonym. Co mogła zrobić lepiej, skoro nawet silnika nie miała włączonego? Każda z tych sytuacji byłaby niebezpieczna dla dziecka w aucie. Bardzo jestem ciekawa, jak można nauczyć się jeździć tak, żeby ich uniknąć.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
2 2

@LuzMaria: W tym rzecz, że nie można. Szczerbus9 chyba myśli dobrze, tylko nie potrafi tego przedstawić. Umiejętności kierowcy są bardzo ważne, jednak wszystkie systemy bezpieczeństwa są nie mniej ważne. Pokazałaś 3 przykłady gdzie umiejętności kierowcy nie mają wiele wspólnego z bezpieczeństwem swoim i pasażerów.

Odpowiedz
avatar Always_smile
12 12

Ja zamiast pytać o radę podjechałabym do sklepu specjalistycznego i niech doradzą niedrogi i bezpieczny w dodatku dopasowany do dziecka i samochodu. Takie najbardziej popularne sklepy to fotelik.info i 8gwiazdek. Ewentualnie na fb jest grupa 8gwiazdek, gdzie mogą doradzić jeśli nie masz możliwości podjechania. Swoją drogą dla mnie ważniejsze jednak byłoby wozenie dziecka tyłem niż isofixy, bo jednak chodzi o bezpieczeństwo, chociaż jako matka rozumiem wygodę isofixów.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
5 23

Albo kłamiesz, że na fotelik masz z chrzcin, albo jesteś jakaś dziwna. Skoro masz na ten cel pieniądze, są to pieniądze dzieci, to po co ci czyjakolwiek zgoda? Z drugiej strony, jeśli "masz pieniądze na fotelik" ale utrzymuje ciebie i twoje dzieci twoja matka, to nie masz prawa narzekać na to, że kontroluje ona twoje finanse. Płać jej za mieszkanie tyle żeby się nie czepiała, albo się wyprowadź - albo pozwól jej zrobić przegląd twoich finansów i wetować twoje zakupy. Jej prawo wiedzieć, że naprawdę nie masz, zanim zacznie ci dawać ze swoich.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
3 3

@bloodcarver: Autorka nie ma całej sumy, skoro chce wziąć raty, a i założę się, że i samochód do babci należy

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 11

Znam to. Jak wychodzilismy z naszą pierworodną ze szpitala, to moi rodzice przeżywali, jak ciasno jej te pasy zapinaliśmy, komentowali, że się męczy i że jeszcze jakieś "piguły" przy tym foteliku grzebały (sprawdzały zapięcie przed wypuszczeniem nas), a na koniec rzucili tekstem "wymyślają z tymi fotelikami. Kiedyś się trzymało dziecko w beciku i było dobrze"... No ale teraz, kurczę, nie jest! -.-

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 5 sierpnia 2019 o 13:38

avatar singri
5 9

@Pattwor: Chmielewska swoje dzieci woziła w beciku, na rękach, na motorze (oczywiście jako pasażerka). Ale, jak to się mówi, to były inne czasy. Muszę w sumie poszukać jakichś statystyk wypadków drogowych za tzw. komuny i ogólnej liczby ofiar... Bo z tego co pamiętam, to dzieci przewożone w sposób, który teraz woła o pomstę do nieba, wcale tak masowo nie ginęły. Myślę jedna, że tu dużą rolę odgrywała jednak mniejsza liczba samochodów w kraju. Nie jeżdżono tak jak teraz, samochodem na byle zakupy, tylko targano siaty na piechotę. A skoro rzadziej jeżdżono, to rzadziej się rozbijano. Z moją pierworodną byłam w "komfortowej" sytuacji - nie miałam wtedy samochodu, a taksówka na pewno nie dojechałaby ze szpitala do domu tak szybko jak bezpośredni autobus (a był taki i jeździł często). Więc zamiast z fotelikiem, odbieraliśmy ją z wózkiem.

Odpowiedz
avatar Michail
4 4

@singri: Właśnie świetnie opisałaś, dlaczego nie ma sensu szukać statystyk z PRL bo są nie do porównania z obecnymi czasami.

Odpowiedz
avatar singri
1 3

@Michail: A moim zdaniem można je porównać. Jeśli teraz w np. 100 wypadkach ginie średnio (dajmy na to) pięcioro dzieci, a w tamtych czasach ginęło ich więcej, to wszystko się zgadza. Nie patrzeć na ilość wypadków rocznie, tylko na stosunek liczby ofiar do liczby wypadków.

Odpowiedz
avatar Jorn
2 4

@singri: Kiedy ja byłem dzieciakiem, rzeczywiście jeździło się bez żadnych fotelików (ba, o fotelikach nawet nie słyszeliśmy), przy tylnej kanapie nie było pasów bezpieczeństwa, a jeździło się do babci ponad 400 km. Dodatkowo moją ulubioną pozycją było na stojąco trzymając się oparć przednich foteli. I żyję. Tylko, że wtedy na tej 400-kilometrowej trasie spotykało się tyle samochodów, co teraz na kilku kilometrach przed wydostaniem się z miasta.

Odpowiedz
avatar singri
-3 3

@Jorn: Ale w ogóle mam wrażenie, że wtedy ludzie jeździli jakoś bardziej odpowiedzialnie, bezpieczniej... No bo na tej tylnej kanapie nie było pasów, tak? A jak jechaliście przez miasto i trafiło się nagłe hamowanie? (ja w ten sposób przekonałam siostrzenicę Partnera do zapinania pasów - na pustej drodze wyhamowałam z 40 ta, że mi się ABS włączył :D podziałało). Na logikę powinieneś się znaleźć kawał przed samochodem. A co najmniej polecieć do przodu. Jestem bardzo ciekawa, jak to wyglądało w tamtych czasach, bo raz że sama niewiele pamiętam, a dwa - nie mieliśmy samochodu, więc moje wspomnienia nie są miarodajne.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@singri: ja dzięki takiemu hamowaniu w Maluch (z prędkości 40/h) przywaliłam w przedni fotel z taką siłą, że fotel się złożył a ja wysoliłam czołem w przednią szybę. Niezłe wspomnienie przedszkolaka ;). Gdyby prędkość była większa to przednia szyba by mnie nie zatrzymała :)

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
-2 2

> Jako świadoma osoba, wiem doskonale, że najlepiej przewozić dziecko tyłem do 4 roku życia. Interesuje mnie odpowiedź na pytanie: skąd czerpiesz informacje? Pierwsze wyniki w google nie podają takich informacji (1/5 przeczytanych wyników podał, że warto tyłem jak najdłużej). I nie neguję, ale pytam. :)

Odpowiedz
avatar Annanieania
2 4

@kartezjusz2009: unia za kilka lat wzorem Szwecji chce wprowadzić nakaz jazdy tyłem do 4 roku życia. Jak wiadomo rwf to wynalazek szwedzki, oni robia wszystkie badania razem z babka z Volvo, można znaleść to wszystko na internecie. Dlaczego do 4 toku życia? Bo dziecko do tego wieku od urodzenia ma całkiem inna budowę niż człowiek dorosły, chodzi tu o stosunek głowy do całego ciała, wiec przy wypadku działają na niego inne siły. Wszystko crash testy są dostępne, można znaleźć :)

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
-1 1

@Annanieania: Dzięki za trop :) Zgodzę się, że bezpieczniej jest hamować (nawet gwałtownie) tyłem do kierunku jazdy. I mogę się zgodzić, że foteliki rwf są przez to bezpieczniejsze podczas zderzenia czołowego / gwałtownego hamowania. Ale ciężko mi nie brać pod uwagę 3 głównych czynników, które od razu przychodzą mi na myśl: 1. To kierowca ma obowiązek zadbać o bezpieczeństwo i w 99% przypadków niebezpiecznych może uniknąć kolizji. Wiem, bo sam kieruję i widzę co się odpinkala na drodze. 2. Już chyba ktoś nadmienił w komentarzach albo trafiłem w jakimś artykule, że bardzo często rodzice źle montują fotelik i zamiast chronić swoją pociechę, to skazują ją (w razie tamtego 1%) na kalectwo albo śmierć. A wystarczyłoby przeczytać instrukcję obsługi i stosować się do niej. 3. (Nie dotyczy każdego!) Jazda tyłem wzmaga chorobę lokomocyjną. Przynajmniej tak słyszałem w swoim otoczeniu. A dziecko do pewnego wieku niekoniecznie musi wiedzieć co się z tym wiąże. Istnieje przez to zwiększone ryzyko zadławienia. Oczywiście znowu: nie neguję fotelików rwf, ale zwracam uwagę na problemy w innych miejscach, o których zbyt mało się słyszy / mówi.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
3 3

@kartezjusz2009: Odpowiem, coś na ten temat ostatnio czytałem. 1. Nigdy nie możesz być pewien co zrobi kierowca jadący na przeciwko, może zasłabnąć, zasnąć, cokolwiek, w ostatniej chwili zjedzie na Twój pas, nie masz żadnych szans na jakąkolwiek reakcję. Co do ty 99% hmmm, wierzę, że to potwierdzone statystyki a nie zgadywanka. 2. Na ten temat nie mam informacji, spotkałem się z informacjami jak ważne jest poprawne zapięcie dziecka w foteliku i przypięcie fotelika do isofix/siedzenia za pomocą pasów. 3. Co do tej jazdy tyłem i chorobą lokomocyjna. Nie mówię, że tak nie jest, jednak kilka dni temu czytałem (bardzo chciałbym dać link, ale nie mogę znaleźć), że u dziecka to trochę inaczej może działać. W każdym razie ryzyko wystąpienia choroby lokomocyjnej jes także w czasie jazdy przodem. Z innych popularnych argumentów przemawiających za wożeniem dziecka przodem jest ilość miejsca na nogi. Bo niby jadąc tyłem dziecko ma cały czas podkulone nogi oparte o tylną kanapę. Z drugiej strony dziecko siedzące przodem ma nogi cały czas "zwisające", taka pozycja nóg też męczy, potrafią nogi drętwieć. I nie bardzo widzę jakby dziecko mogło te nogi podwinąć na fotelik. edit: wiem, że w prędzej niż później trafię na ten link i wtedy go tu umieszczę.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 sierpnia 2019 o 16:41

avatar GlaNiK
2 2

@GlaNiK: Znalazłem, co prawda to nie ten sam link, ale dokładnie te same informacje na temat choroby lokomocyjnej u dzieci, niestety po angielsku. Tak więc kartezjusz2009: 3. https://www.axkid.com/three-myths-regarding-rear-facing-car-seats/ Trzeba zacząć od tego czym jest choroba lokomocyjna: Choroba lokomocyjna (kinetoza, choroba ruchu) (łac. kinetosis) – schorzenie wywołane podczas poruszania się dowolnymi środkami transportu. Przyczyną jest brak zgodności bodźców, sygnałów wzrokowych i błędnika, odbieranych przez mózg. (https://pl.wikipedia.org/wiki/Choroba_lokomocyjna). Z badań wynika (pierwszy link podaje źrodło), że nie ma znaczenia czy siedzisz przodem czy tyłem do kierunku jazdy. Jeżeli taka przypadłość ma nas dosięgnąć to i tak to zrobi. U dziecka mechanizm za to odpowiedzialny, a właściwie bodźce prowadzące do złego samopoczucia nie są rozpoznawane w ten sam sposób co u dorosłego. Dorosły pamięta, iż ruch odbywa się z przodu do tyłu (tak się przesuwa otoczenie), stąd u dorosłego siedzenie tyłem wzmaga dolegliwości choroby lokomocyjnej. U dziecka taka zależność nie występuje, dziecko tego jeszcze nie rozpoznaje, a tym bardziej siedząc tyłem od początku podróży raczej widzi to odwrotnie niż dorośli. Znalazłem oryginalny link, o którym wspomniałem wcześniej: https://www.besafe.com/en/misconceptions-rear-facing-car-seats/ Tam jest wspomniane, że choroba lokomocyjna zazwyczaj objawia się w wieku 4-6 lat, jeżeli w ogóle ma występować.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 6 sierpnia 2019 o 17:03

avatar marcelka
8 10

Poszłaś po radę i ją dostałaś. Rady nie zawsze są takie, jakie oczekujemy lub jakie chcielibyśmy, żeby były. To po pierwsze. Po drugie - jeśli faktycznie kasę na fotelik masz i jesteś zdecydowana przeznaczyć ją na ten cel, to po usłyszeniu "dobrej rady" mogłaś podziękować i powiedzieć ok, ale jednak pozostanę przy swoim wyborze. A po trzecie - faktycznie, jeśli aktualnie Autorko, nie pracujesz, alimentów nie ma, to powstaje pytanie, czy i na ile dokładasz się do domowego budżetu (opłaty za rachunki, wyżywienie, rzeczy dla dzieci, dla Ciebie itd.). Bo jeśli czasowo pozostajesz na utrzymaniu rodziców, to fotelik za 1600 zł może faktycznie jest zbyt drogą inwestycją? I może matce/siostrze nie chodzi o sam fotelik, ale o sposób gospodarowania pieniędzmi - które dopóki mieszkasz w jej domu, może na jej utrzymaniu, nie są wyłącznie Twoją sprawą, nawet jeśli są z chrzcin.

Odpowiedz
avatar Pretensja
1 5

@marcelka: Poszłam, bo myślałam, że faktycznie mi doradzi czy ten który wybrałam jest ok. Nie spodziewałam się takiej reakcji. Co do zarobków, aż taką pierdołą nie jestem. Do końca lipca miałam wypłacne macierzyńskie, bo umowa kończyła mi się jeszcze podczas ciąży. W między czasie przebranżowiłam się i od września idę do roboty, jak każdy normalny człowiek. Co do budżetu, jeżeli ja jadę na zakupy "domowe" ja za nie płacę jeżeli mama/tata oni. Co prawda do typowych medii się nie dokładam, ale oni też tego nie wymagają.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

Cena fotelika zależy od ateistów i przeprowadzanych badań. A te kosztują. Fotelik za 400zł może i się sprawdzi do przewożenia ale ewentualny wypadek już niewiadomą. Kolega kupił fotelik dla dziecka do 6 miesięcy mocowany na pasy. Montowany zgodnie z instrukcją i podczas jazdy miał szybką reakcję i odbicie ostro w bok. Fotelik wyskoczył z mocowania

Odpowiedz
avatar singri
4 6

@szembor: Ateistów? Autokorekta?

Odpowiedz
avatar Michail
1 1

@szembor: Mógł być źle zamocowany. Mój ROMER też tyle kosztował i bangla.

Odpowiedz
avatar singri
0 2

@szembor: No wiem, że atestów. Stąd pytanie o autokorektę :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@singri: fotelik z atestem jest dużo droższy a wiem że tylko jeden test na gwiazdki NCAP kosztuje ok 5k Euro a testów musi być kilka. Na rodzaje zderzeń i w różnych wielkości owo wozach

Odpowiedz
avatar Annanieania
5 5

Posłuchaj. Sama wożę dzieci tyłem- 5 latek ( tak tak w axkid minikid, jeszcze ma sporo zapasu) oraz 2 latka. Dobry rwf z testem plus ( szwedzki rygorystyczny test zderzeniowy) kupisz za niecałe 700 zł, babysafe akita. Na fb masz grupę rwf offtopowo, tam dziewczyny sprzedają fotele tyłem, bezwypadkowe, wiec polecam zajrzeć. Co do wypowiedzi, ze fotel ci dziecka nie uratuje zapraszam na grupę, gdzie ludzie wstawiają filmiki ze swoich wypadków, gdzie wypowiadają się ratownicy medyczni, to może komuś to otworzy oczy. Na YouTube macie filmik jak ojciec wjechał przy 100/h na autostradzie w barierki, dziecko jechało tyłem w axkidzie, nawet zadrapania nie miało ( ojciec niestety odniósł obrażenia). Skoro mogę moim dzieciom dać 5 krotnie większe bezpieczenstwo w dobrym fotelu to to robię i polecam przemyśleć tez innym rodzicom.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 sierpnia 2019 o 15:34

avatar edytab
0 0

Polecam fotelik JOIE :) Najtańszy wśród tych lepszych, rwf/frf

Odpowiedz
avatar kasia
3 3

Przepraszam, ale nie rozumiem. Jeżeli masz pieniądze na fotelik z chrzcin to kupuj śmiało, po co informować całą rodzinę o swoich planach, i potem wysłuchiwać o tym, że dokonujesz złego wyboru? Jeżeli nie masz pieniędzy na fotelik i poszłaś do mamy, rodzeństwa etc. z nadzieją, że Ci dołożą do tego zakupu jakąś kwotę, no to niestety, może nie współgra to z zasadami bezpiecznego przewozu dzieci, ale mieli prawo Ci odmówić, bo jednak 1600 zł to dość duża kwota, zwłaszcza jeśli sama wychowujesz dzieci. Co do kwestii tego, że ojciec dzieci nie poczuwa się do płacenia alimentów - jeżeli on nie płaci, to nie widzę przeszkód, dla których nie miałabyś zawnioskować o alimenty z Funduszu Alimentacyjnego. Może nie będą to jakieś oszałamiające kwoty, ale zawsze jakieś dodatkowe pieniądze w budżecie, które na pewno pomogą chociaż na tyle, że nie będziesz musiała z każdego zakupu tłumaczyć się reszcie rodziny.

Odpowiedz
avatar q780675
-1 7

Czegoś nie rozumiem. A rozumiem, że nie pracujesz, więc dostajesz macierzyński plus 500x2. Albo samo 1000. I w tej sytuacji stać cię na samochód, którym jeździsz na tyle często, ze potrzebny ci fotelik rwf? Bujda na resorach. Dwa - powiem coś, co pewnie dla wielu osób będzie taką samą herezją,co plaskoziemstwo, ale te foteliki to zwykła moda i żerowanie na tym, że ludzie kupują nie produkt, ale wizję idealnego i bezpiecznego życia. Nie ma żadnego uzasadnienie dla ceny tych fotelików,jeśli pominąć sowite wynagrodzenie dla blogerek, typu szczęśliva.pl.

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
2 2

@q780675: Fizyka mówi jasno, że bezpieczniej hamować tyłem do kierunku jazdy. Zamiast wyciskać Ciebie z fotela przez pasy, dociska Ciebie do fotela. Przyspieszać odwrotnie: w kierunku jazdy. Czy to jest moda? Bardzo możliwe. Ale logiczne uzasadnienie dla istnienia rwf jest. Czy jest uzasadnienie dla cen? Tego nie wiem, ale znając życie - nie. Sam osobiście byłem przerażony jak zobaczyłem przykładowe foteliki na fotelik.info. Więcej bajerów i elementów niż w silniku rakiety (... dobra, nieco przesadziłem :P). I zgodzę się, że rozważania nad fotelikiem samochodowym osoby, która sporadycznie będzie podróżowała z dzieckiem jest przynajmniej zastanawiające. I nie będę wnikał tu we wzory matematyczne, bo trzeba byłoby ostatecznie wycenić ludzkie życie, a tego wolałbym sam nigdy nie robić :) .

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 sierpnia 2019 o 22:46

avatar Annanieania
3 3

@q780675: to nie moda. Mnie nie stac na modę, a jednak zaopatrzyliśmy dzieci w bezpieczne i nie tanie fotele. To jest fizyka i technologia. Proszę sprawdź ile dzieci ginie w Szwecji na drogach, przypominam, ze tam jest nakaz jazdy tyłem do 4 rokuz życia. Jedno. Przez 5 lat.

Odpowiedz
avatar BiAnQ
0 2

*niepowazna piszemy lacznie.

Odpowiedz
avatar asparagus
0 0

To po co mówisz ile chcesz zapłacić za fotelik? To Twoje pieniądze, nie prosisz rodziców o pożyczkę, więc po co im ta informacja? Tym bardziej, że wiesz jakie Twoja rodzina ma poglądy. To tak jakbyś na siłę szukała powodu do sprzeczek.

Odpowiedz
avatar krzycz
0 0

Moje dzieci jeżdżą w Axkidzie i Takata. Drożej niż foteliki z markietu, ale jednak bezpieczniej, mam nadzieję.

Odpowiedz
Udostępnij