Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Rzecz się działa już dobrych kilka lat temu - chyba ze 4.…

Rzecz się działa już dobrych kilka lat temu - chyba ze 4.

Swego czasu wynajmowaliśmy z żoną mieszkanie w Krakowie. Mieszkanie jak mieszkanie, cena duża, metrów mało, dookoła dużo betonu, standard.

Jak wiadomo, w dzisiejszych czasach bez piekarnika żyć można, ale bez internetu już nie za bardzo. Tak też było w moim przypadku. Piekarnika niet, ale internet trza założyć.

Zatem po zapoznaniu się z ofertami dostawców, długich analizach i burzliwej dyskusji kworum ustaliło ("Weź zrób, ma działać"), że skorzystamy z oferty pewnego dostawcy, dostarczającego internetowe Usługi Polce Całej.

Opcje były dwie:
1. Umowa dla studentów - 7 czy 8 miesięcy w zawyżonej cenie miesięcznej.
2. Normalna umowa na 24 miesiące.
Wybrałem bramkę nr 2, bo w planach było pomieszkać trochę dłużej niż rok.

Cóż, jak wiadomo, plany planami, a życie życiem, więc po trochę ponad roku łapię za telefon i dryń, dryń na infolinię. Oczywiście wszystkie formułki wprowadzające, wybieranie na klawiaturze i słuchanie muzyki trzeba było przeboleć.

(J)a: Dzień dobry, tutaj Arry Piekielny, mam u was internet ważniejszy niż piekarnik na 2 lata, ale muszę się wyprowadzić i co teraz mam z tym fantem zrobić?
(K)onsultant: Może pan przenieść internet na nowe lokum!
(J): Ha, bardzo śmieszne. Wyprowadzam się na takie zadupie, że zgodnie z polityką waszej firmy "Bloki podpinamy, bo z tego mamy pieniążki (małopolska więc zdrobnienia! i wszyscy wychodzą na pole :) ), ale już jak mamy coś inwestować i podpinać przedmieścia, to nołnoł", nie mam szans na wasz internet ważniejszy niż piekarnik.
(K): To... może pan na przykład zrobić cesję umowy na kogoś innego, jeżeli tylko ten ktoś będzie mieszkać w miejscu przez nas obsługiwanym!
(J): A to musi być teraz? Czy może jednak być za jakiś czas, jak takiego ktosia znajdę?
(K): Może być w późniejszym terminie, byleby pan płacił za internet. Po takiej cesji umowa nowego klienta będzie odpowiednio skrócona o czas, jaki pan wykorzystał u siebie.

No spoko, skoro tak, to ok. Przez następne 2 miesiące płaciłem za internet ważniejszy niż piekarnik, mimo że nie miałem do niego dostępu (do piekarnika już miałem, a i internet był, tyle że dawna żółwiostrada - nic innego nie docierało).

Po tym czasie kumpela się przeprowadzała i szukała internetu, więc jej mówię - "Mam nieużywany, jak chcesz, to idź do nich, powołaj się na taką-a-taką umowę u Arrego Piekielnego i będziesz mieć neta na jeszcze kilka dobrych miechów”.

Kumpela się ucieszyła i poszła do salonu, po czym do mnie dzwoni i mówi, że sorry Winnetou, ale nie da się tego zrobić, bo takiej usługi na takiego delikwenta nie ma.

Taki trochę zonk z mojej strony, bo w takim razie za co ja płacę? Telefon w dłoń i na infolinię dzwoń! Formułki, klawiatura, muzyczka...

(J): Dzień dobry, tutaj Arry Piekielny, mam u was internet ważniejszy niż piekarnik, koleżanka chciała zrobić na siebie cesję, ale jej mówią, że jednak nie mam tego internetu ważniejszego niż piekarnik!
(Konsultant - ale inny niż przedtem): Już sprawdzam... <<klik, klik, stuk, stuk>> ... no rzeczywiście nie ma pan już tego internetu. Na poprzednie miejsce pana zamieszkania wprowadził się ktoś inny i założył sobie swój internet i przez to pana internet został zlikwidowany, a umowa rozwiązana.
(J): Że co?! To internet jest w końcu na osobę czy na lokal?! A poza tym, jak to rozwiązana?! Rozwiązaliście ze mną umowę, nawet mnie o tym nie informując?!
(K): No tak... Mam tutaj informację że podjęto próbę kontaktu (rzeczywiście, jakiś obcy numer RAZ do mnie zadzwonił; byłem wtedy za granicą, gdzie troszkę była przesunięta strefa czasowa i nie odebrałem, nie oddzwaniałem, bo doszedłem do wniosku, że jak ktoś czegoś chce, to powinien zadzwonić chociaż raz jeszcze, później już jednak nikt nie dzwonił - przyp. Arry), zatem podjęto decyzję o rozwiązaniu z panem umowy.
(J): Podsumowując. Zadzwoniliście do mnie RAZ i się nie dodzwoniliście. Na podstawie tych jakże twardych dowodów doszliście do wniosku, że nie można się ze mną w żaden sposób skontaktować i rozwiązaliście ze mną umowę?
(K): Nooo... tak.
(J): I co teraz?
(K): Nie można dokonać cesji.
(J): To to ja wiem. Chrzanić cesję internetu ważniejszego niż piekarnik. Co z opłatami?
(K): Jest to zerwanie umowy z naszej strony i nie musi pan nic płacić. Proszę tylko oddać użyczony panu sprzęt.
(J): No ok...

Poszedłem do Mordo... znaczy POK-u (czy jak to się u nich zwie) i oddałem router, pytając jeszcze raz "Co z opłatami?”. Odpowiedź dostałem taką samą: "Jest to zerwanie umowy z naszej strony, więc nie ma pan nic płacić."

Piekielne? Pewnie bardziej upierdliwe... gdyby nie...

Minęły ze dwa miesiące, ja już zapomniałem o sprawie, a tu przychodzi Pismo (tak, z wielkiej litery).

Treść mniej więcej taka: "Ze względu na to, ze klient Arry Piekielny zerwał umowę z winy klienta, naliczono na niego karę w wysokości 300 zł”.

Ciśnienie w górę poszło... Telefon w dłoń i na infolinię dzwoń...
Formułki... klawiatura... muzyczka...

(J): Dzień dobry, tutaj Arry Piekielny, miałem u was internet ważniejszy niż piekarnik, wzięliście mi go odłączyliście, nie poinformowaliście mnie o tym, dowiedziałem się tylko dlatego, że koleżanka chciała zrobić cesję, a teraz mi przysłaliście pismo, że to JA mam zapłacić karę za zerwanie umowy!
(Kolejny Konsultant): No bo zerwał pan umowę...
(J): To wyście ją zerwali! Ja płaciłem za ten cholerny internet, mimo że z niego nie korzystałem!
(K): No taaaaaaak... ale zerwał pan umowę przed jej zakończeniem.
(J): To wyście ją zerwali! Nie informując mnie o tym, a jak próbowałem się czegoś dowiedzieć, to mówiliście, że nie moja wina i nie mam nic płacić.
(K): No... taaaaaaaaaaak... ale umowa została zakończona przed terminem jej upływu i ponieważ zakończył ją pan przedwcześnie, to musi pan zapłacić karę.
(J): TO WYŚCIE DO JASNEJ CHOLERY JĄ ZERWALI. NIE POWIEDZIELIŚCIE MI O TYM. GDYBY NIE TO, ŻE CHCIAŁEM Z TYM CHOLERNYM INTERNETEM COŚ ZROBIĆ, TO DALEJ BYM PŁACIŁ ZA COŚ, CZEGO NAWET JUŻ NIE MA!

Tak, zacząłem krzyczeć - żona mówi, ze to był jedyny do tej pory raz kiedy widziała mnie tak wściekłego, że zacząłem krzyczeć.

(K): No... taaak... ale ja tu nie mogę nic pomóc… mogę spróbować...
(J): Dobra, ty jesteś tam najniższy i nic nie możesz. Szkoda mojego czasu i nerwów. Załatwię to inaczej. Żegnam.

Zatem zamiast próbować cokolwiek zdziałać u biednych studentasów, siedzących w call center i mogących najwyżej przełączyć mnie do kogoś dwa biurka dalej, postanowiłem napisać PISMO (tak, tak, wielkimi literami).

Napisałem w nim, że (w skrócie): "Miałem internet ważniejszy niż piekarnik, przeprowadziłem się - i postępując zgodnie z radami pana z infolinii, zostawiłem sobie internet i nie zerwałem umowy w razie, gdybym mógł kiedyś dokonać cesji bądź chciał go sobie jednak później podpiąć, ale mi go odłączyliście, nie informując mnie o tym. Dowiedziałem się o całej sprawie, chcąc dokonać wyżej wymienionej cesji. Wtedy też mnie poinformowano, że skoro to firma odłączyła internet, to ja nie mam się czym martwić i nie mam niczego płacić, jedynie zwrócić sprzęt. Ale jednak teraz chcecie, żebym to ja zapłacił karę, bo to rzekomo z mojej winy zerwano umowę. W związku z tym domagam się, żeby kara została umorzona, bo to w końcu wasza wina, a ponadto za stracony czas, nerwy i brak możliwości cesji domagam się rekompensaty.
A jak wam nie pasuje, to idę do UOKiK”.

W kopertę i sru na pocztę!

Odpowiedź przyszła migiem: "W związku z zaistniałą sytuacją firma dostarczająca internetowe Usługi Polsce Całej zdecydowała się umorzyć karę panu Arremu Piekielnemu”.

Żadnego „przepraszamy za zaistniałą sytuację” ani nic. Nie wspomnieli też o mojej rekompensacie, ale, mówiąc szczerze, to na rekompensatę nawet nie liczyłem - dodałem do pisma ten akapit, żeby zrobić Wrażenie (tak, z wielkiej litery). ;)

PS: W sumie cieszę się, że ostatecznie walczyłem do końca, a nie machnąłem na to ręką, jak to niektórzy znajomi mi radzili: "daj spokój, to tylko 3 stówki, zapłać i będziesz mieć spokój".

PS2: W sumie to internet był ważniejszy od piekarnika i telewizora, bo tego też nie było. Co ciekawe, jak zamawiałem internet, to pani w Mordo... POK-u próbowała mi wcisnąć pakiet Internet+Telewizja... mimo że powiedziałem jej: "nie posiadam telewizora”. :)

uslugi

by Arry
Dodaj nowy komentarz
avatar MyCha
6 12

Obecnie jest prościej. Jak firma mówi, że już nic od ciebie nie chcemy to należy zarzadać zamazania swoich danych na ramach ustawy RODO. Jak będą coś od ciebie chcieli to należy wyskoczyć ze złamaniem RODO.

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
3 5

@MyCha: Było to dużo wcześniej, tylko jakoś nikt o tym nie wspominał.

Odpowiedz
avatar kitusiek
-1 1

@kartezjusz2009: Kto wiedział, to wspominał, ale "przed RODO" nie było takiej paniki jak teraz.

Odpowiedz
avatar MyCha
-1 3

@kartezjusz2009: Przecież sformułowanie, że obecnie jest prościej jasno sugeruje, że domyślam się kiedy działa się historia? @kitusiek: O jaką panikę chodzi?

Odpowiedz
avatar kitusiek
0 0

@MyCha: Brak odpowiedniego przeszkolenia dla osób, które gdzieś tam mają jakikolwiek kontakt z danymi osobowymi i paniczny strach tych ludzi przed potencjalnym przypadkowym złamaniem jakiegoś postanowienia. Jednocześnie ci, którzy wiedzą o co chodzi, sprytnie to omijają. Jedna z najgłupszych sytuacji: żeby odebrać dla dziewczyny zamówioną książkę z biblioteki jej uniwersytetu, musiałem mieć od niej upoważnienie. Przed wprowadzeniem RODO zgoda była w systemie, do którego mieli dostęp tylko pracownicy biblioteki, i obowiązywała przez rok. Teraz żądają pisemnego upoważnienia za każdym razem. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że raz - na upoważnieniu nie ma żadnej daty jego wypisania czy obowiązywania, dwa - kartka nie jest dla nich "do wglądu", tylko zabierają ją i wsadzają do szafki z papierowymi rewersami, do których dostęp mają tylko pracownicy. Na moje pytania o sens takiego działania odpowiadają na zmianę "RODO" i "dyrekcja tak każe, bo RODO". Jedyne, co przez ten czas się zmieniło to to, że zamiast trzymać moje dane w systemie, trzymają dokładnie to samo na kartce w szafce i średnio raz w miesiącu dostają je na nowej kartce, a stara rzekomo idzie do niszczarki. Inna - u mnie na politechnice prowadzący boją się wstawiać wyniki kolokwium w PDFie (tabelka numer indeksu - punkty - ocena) na swoich stronach internetowych albo w zamkniętym systemie "bo RODO" i zamiast tego bawią się w pseudonimy studenta (podajesz pseudonim i dla niego będzie wynik) albo numerowanie arkusza pracy ("zapamiętajcie numer arkusza, do niego będzie przypisana ocena"). Za to na uniwersytecie dziewczyny nikt nie ma problemu z wywieszeniem przed drzwiami swojego gabinetu listy z wynikami, bo przecież "nikt, kto nie jest studentem albo pracownikiem, nie będzie tam chodzić". W tym samym czasie na dziesiątkach stron internetowych jesteśmy atakowani okienkami z niezbyt wiele mówiącą informacją o przetwarzaniu danych - "przetwarzamy twoje dane wraz z partnerami, aby polepszyć jakość usługi i dostosować ją do twoich potrzeb". Oczywiście można się nie zgodzić, ale domyślnie zgody są zaznaczone jako "zgadzam się", a na niektórych stronach (na szczęście głównie zagranicznych) przeklikanie wszystkiego na "nie zgadzam się" trwa dobrych kilka minut, bo dla każdego ze 120 "partnerów" trzeba wycofać zgodę i nie ma przycisku "odznacz wszystko". A później okaże się, że jak wycofa się wszystkie zgody i zostawi tylko ciasteczka odpowiedzialne za podstawową działalność serwisu, przy każdym kolejnym wejściu trzeba będzie znowu wycofywać wszystkie zgody. Pozostaje tylko wtyczka do przeglądarki na blokowanie tego albo wyrażenie zgody, żeby wreszcie dali spokój. Po prostu ludzie nie znali (i dalej nie znają) swoich praw i obowiązków, a kiedy zaczyna się o nich mówić - z praw korzystaliby do wszystkiego, obowiązków nawet nie rozumieją. I z niewiedzy wychodzi panika.

Odpowiedz
avatar MyCha
0 0

@kitusiek: Tylko, że Orange, Plus, Play i T-Mobile stać na prawników. To duże firmy i kto jak kto ale oni powinni temat ogarniać. Nie widze również żadnego powodu aby podczas rozwiązywania umowy zażądać zamazania moich danych aby właśnie uniknąć w przyszłości sytuacji jakich wiele na piekielnych. Na pewno jak skończę spłacać kredyt hipoteczny to to zrobię. Dotyczy to również wszelkich instytucji które wystawiają mi regularnie rachunki. W bibliotece osiedlowwej nie bedę się wygłupiać Odbierając paczkę w sklepie czy na siłowni również. Gdzie ja tu niby sieję panikę? Co do tych niebotycznie licznych zgód. Nigdy sie z czymś takim nie spotkałam. Zazwyczaj była jedna, góra 3-4. Prawie nigdy się na to nie zgadzam, chyba że ulubiony sklep chce przysyłać maile o nowych promocjach. Mnie pasuje, że mam taką możliwość ale nie spotkałam się jeszcze z jakąś uciążliwą wersją. Numer indeksu studenta nie jest daną osobową.

Odpowiedz
avatar kitusiek
0 0

@MyCha: Nigdzie nie stwierdziłem, że Ty siejesz panikę. Mówię, że ogólnie wśród ludzi panuje panika na myśl o RODO. Twój komentarz z propozycją skorzystania z prawa do żądania wykasowania swoich danych jest akurat bardzo sensowny i nigdzie nie powiedziałem, że nie jest. Z tyloma zgodami spotkałem się na jednej albo dwóch polskich stronach (nie pamiętam już jakich) i kilku zagranicznych. Zagraniczne mają zresztą znacznie więcej możliwości "personalizacji zgód" niż nasze. Że numer indeksu nie jest daną osobową to wiem, tylko moim wykładowcom nikt o tym widocznie nie powiedział. Sugerują się tym, że teoretycznie można po numerze indeksu dojść do konkretnej osoby - nie wiem na ile to jest możliwe spoza uczelni, ale w systemie odpowiadającym za pocztę studencką, wpisanie indeksu w adres wyświetla imiona i nazwisko studenta.

Odpowiedz
avatar PooH77
-4 28

Dużą, ostatecznie wielką, literą. I przegiąłeś z podkreślaniem ważności internetu nad piekarnikiem.

Odpowiedz
avatar greggor
14 26

@PooH77: Nie przegiął. Przez internet zamówisz piekarnik, ale przez piekarnik nie zamówisz internetu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

@PooH77: to pewnie parafraza nazwy oferty, dostawcy często te swoje oferty takimi farmazonami opisują.

Odpowiedz
avatar PooH77
4 8

@Caron: Pewnie tak, ale co za dużo to i świnia nie zeżre ;).

Odpowiedz
avatar krogulec
14 16

Właściwie skoro to oni zerwali umowę, to oni powinni zapłacić Tobie karę umowną.

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
7 7

@krogulec: Kara umowna u powyższego operatora (jak i wielu innych) wynosi całe 0 zł.

Odpowiedz
avatar Jorn
21 21

@krogulec: Karę umowną, jak karę umowną. Ale co z nadpłatą wynikającą z tego, że Arry płacił po rozwiązaniu umowy, bo nie wiedział, że umowa została rozwiązana?

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 4

@Jorn: No, na ten drobiazg Arry pewnie z marszu machnął ręką, słusznie rozumując, że to co już raz wpadło w łapska pazernej firmy - nigdy z nich wypuszczone nie zostanie.

Odpowiedz
avatar katem
-5 13

Nie wiem u jakiego operatora to było, bo w pomarańczowych zmieniłam miejsce zamieszkania a w nowym nie było dostępu do światłowodu (jaki to dostęp posiadałam na starym mieszkaniu) więc bezkosztowo zmieniono mi na mobilny i to z informacją, że jeśli w nowym miejscu będzie już światłowód, to również bezkosztowo będę mogła się nań przełączyć. Wygląda na to, że czynnik ludzki jest czynnikiem najważniejszym.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
-1 1

@katem: Jak byk napisane UPC. A pomarańczowi nie mają wyjścia, i muszą ci bez łaski dostarczyć usługę na którą masz podpisaną umowę. Jeśli masz światłowód, a w nowym miejscu nie ma, to Neostrada, jak nie ma nawet Neostrady, to mobilny. Gdyby tego nie chcieli zrobić, musieliby rozwiązać umowę, bez ponoszenia przez Ciebie kary za rozwiązanie umowy, z powodu braku możliwości świadczenia przez nich usługi.

Odpowiedz
avatar katem
0 0

@mlodaMama23: No to nie doczytałam, że to UPC. O ich działaniach już sporo czytałam i słyszałam, więc historia to kolejny kamyczek do ich ogródka.

Odpowiedz
avatar Ascara
0 0

Tylko jedno jest dla mnie zagadką - co z kasą, którą płaciłeś przez ten czas, odkąd internet już nie istniał? Wspomniałeś, że go opłacałeś. Nie żądałeś zwrotu?

Odpowiedz
avatar Zain
0 0

Owszem, miałeś prawo być zdenerwowany. Ale to nie usprawiedliwia tego, że po prostu się wyżyłeś przez telefon na niczemu winna kobietę, która nie dość że pracuje tam za psie pieniądze, to jeszcze co chwilę musi się użerać z takimi burakami jak ty. Wstyd.

Odpowiedz
avatar dayana
0 0

Skoro zerwali umowę to nie mogli wystawić faktury za kolejny miesiąc. Gratuluję płacenia!

Odpowiedz
Udostępnij