Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Gdzies w starszych wpisach na Piekielnych przeczytalam o chlopaku,ktory przeszedl z katolicyzmu…

Gdzies w starszych wpisach na Piekielnych przeczytalam o chlopaku,ktory przeszedl z katolicyzmu na religie swojej zony i o podejsciu jego rodzicow,bardzo negatywnym, do calej sytuacji. Przypomniala mi sie rozmowa,ktora przeprowadzilam niedawno z moja dobra koleznka.

Moja Kolezanka (MK) jest zagorzala katoliczka. Ma meza i trojke dzieci. Angazuje sie w zycie kosciola i grup takich jak oaza itp. Rozmowa wygladala mniej wiecej tak.

MK: Ja uwazam, jak w Pismie Swietym jest napisane, ze homoseksualizm to samo zlo i grzech. Rodzina powinna sie skladac z kobiety , mezczyzny i dzieci.
Ja: No ale jesli ktoras z Twoich corek przyjdzie do Ciebie pewnego dnia i powie-mamo mam dziewczyne, lub Twoj syn powie,ze kocha innego chlopca to co?
MK: Nie wiem, zalamie sie, umre na miejscu.
Ja: Nie zaakceptujesz tego?
MK: NIE!
Ja: A jesli bedzie to ktos kto bedzie Twoje dziecko kochal/a i czynil/a szczescliwym?
MK: NIE! Absolutnie nie. Wole zeby byli nieszczesliwi a sami lub w zwiazku NORMALNYM (czyt. heteroseksualnym) a niz zeby byli z osoba tej samej plci!
Ja: Aha, a jesli chodzi o rozwod?
MK: Absolutnie nie!
Ja: Moja siostra sie rozwiodla bo maz ja wrecz torturowal, ponizal, ublizal. Ma z nim zyc do usr…usmiechnietej smierci ale sie nie rozwiezc?
MK: TAK! Bo tak Pan Bog mowi poprzez Pismo Swiete.
Ja: Aha, czyli nie ma prawa rozwiezc sie i byc szczesliwa, doceniana, kochana ale bez slubu koscielnego?
MK: NIE!

Wydawaloby sie, ze kobieta do rzeczy, mloda bo tyle co skonczyla 40 lat, a tu takie podejscie do zycia.

Nie krytykuje jej wiary, niech wierzy w co chce ale ludzie, gdzie w tym Milosc Boza i przede wszystkim matczyna?

by ewaewuniaewka
Dodaj nowy komentarz
avatar abstrakcjonizm
2 16

miałam okazję pracować z osobą o podobnych poglądach. Niby wykształcona, podróżujące, majetna, 3 dzieci, a poglądy jak powyżej. Szokiem było dla mnie jak stwierdziła, że jeśli mężczyzna bije żonę, ale odnajdzie Boga, to wszystko ma mu zostać wybaczone. Oczywiście dopuszczalne są potknięcia, bo człowiek to istota grzeczna. Na moje pytanie o to czy można mówić o miłości w związku gdzie jest przemoc, usłyszałam, uwaga, "małżeństwo nie jest uslane różami" Pani ma dobrego męża, ale ciekawa jestem co by poradziła córce, gdyby ta wybrała złego wyboru

Odpowiedz
avatar Nikorandil
5 15

Tacy ludzie nie powinni mieć dzieci. Są dla nich zwyczajnie niebezpieczni.

Odpowiedz
avatar toomex
2 20

Nikomu nic do tego, co jedna dorosła osoba robi z inną dorosłą osobą (lub kilkoma) w łóżku. Niemniej jedynym merytorycznym argumentem, dla którego państwo wspiera i legitymuje małżeństwa, jest możliwość spłodzenia potomstwa. Związki inne niż kobieta plus mężczyzna tego nie zapewniają. Dodatkowo rozsądna większość ludzi z rezerwą podchodzi do pomysłów adopcji, bo już nawet wychowanie przez jednego rodzica często powoduje zaburzenia, więc brak wzorca drugiej płci też nie jest jakoś pożądany. Forsowanie związków homo ma charakter głównie ideologiczny, bo chyba wszystkie rzeczy typu informacja o chorym w szpitalu etc. da się załatwić notarialnie, a prawo spadkowe (zachowki) według mnie i tak powinno zostać gruntownie zmienione, a podatek dochodowy (wspólne PITy) powinien zostać zlikwidowany.

Odpowiedz
avatar Nikorandil
1 17

@toomex: Co rozumiesz przez "forsowanie"? Uważasz, że legalizacja związków nieheteronoramtywnych spowoduje przyrost populacji nieheteronormatywnej? Uważasz, że ludzie, którzy w innych warunkach byli by w tradycyjnych związkach wybiorą inne związki? Uważasz, że pary homoseksualne nie mogą, nie chcą i nie mają dzieci? To wszystko się dzieje tak czy inaczej, niezależnie od tego, czy ktoś postanawia "się na to godzić" czy też nie. Obecna sytuacja wygląda raczej jak zakrywanie oczu i udawanie, że rzeczywistość nie istnieje. Jeżeli przestaniemy prowadzić statystykę wypadków drogowych, to nie znaczy, że ludzie przestaną ginąć w samochodach. A na razie nie ma legalnych związków partnerskich, więc niektórzy mogą sami przed sobą udawać, że ludzi lgbt również nie ma, to tylko propaganda. Natomiast co do adopcji- istnieje bardzo wiele zaburzonych wzorców w rodzinach hetero, rodzinach niepełnych, nie wspominając już o domach dziecka. Czy w rodzinach homoseksualnych rozwój dziecka byłby prawidłowy? Nie wiem, ale na pewno lepszy, niż w bardzo wielu przypadkach teraz uważanych za legalne.

Odpowiedz
avatar toomex
2 10

@Nikorandil: Wyraźnie napisałem - jedynym argumentem dla państwowego wspierania małżeństw jest prokreacja. Brak jest tego w małżeństwach "nieheteronormatywnych", więc wspieranie nie ma tu charakteru racjonalnego. Co do tych zaburzeń w rodzinach - oczywiście, że na pewno byłoby homorodziny lepsze niż zwykłe, niemniej nie mówmy o skrajnościach a o regule.

Odpowiedz
avatar toomex
5 9

@Nikorandil: Swoich na pewno nie, o to chyba chodzi w homoseksualiźmie?

Odpowiedz
avatar urbankrwio
2 14

@toomex: Powielasz kupę mitów na temat homoseksualistów. Zacznijmy od tego, że państwo nie jest od tego aby miało jakieś "korzyści" państwo jest od służenia obywatelom i ułatwiania im życia( z jednej strony zakazując pewnych rzeczy np ograniczenia prędkości a z drugiej pomagając i umożliwiając pewne sprawy czyli socjal i inne benefity np związki partnerskie) bo idąc twoim tokiem rozumowania ludzie bezpłodni nie powinni mieć prawa do ślubu, podobnie jak ci stosujący antykoncepcje itd jest to piramidalna bzdura. Co do adopcji to badania wykazują, że dzieci w rodzinach homoseksualnych rozwijają się tak samo prawidłowo jak w "normalnych" rodzinach wystarczy tylko rzetelnie edukować dzieci na temat świata... Sprawa związków partnerskich to nie sprawa ideologiczna tylko cywilizacyjna bo jako rozwinięte państwo powinniśmy dążyć do unormowania tych kwestii aby ludzie niezależnie od orientacji mieli takie same prawa w tym też prawa do informacji, dziedziczenia itd co z tego, że można to załatwić naokoło to w taki wypadku zlikwidujmy małżeństwa bo przecież oni też mogą załatwić to u notariusza... A od siebie powiem, że adopcje dzieci były by pewnym sposobem na zmniejszenie ilości cierpiących dzieci w domach dziecka i patologicznych rodzinach nie rozwiązało by to sytuacji całkowicie ale każde "uratowane" dziecko było by już sukcesem.

Odpowiedz
avatar Nikorandil
-3 9

@toomex: To, że statystycznie są tak samo płodni jak reszta społeczeństwa, zapewne część z nich chce mieć dzieci. I wiele osób lgbt ma. Mogą się umówić na przekazanie nasienia, ewentualne sztuczne zapłodnienie i surogatkę, mogą mieć dzieci z poprzednich związków. Biologicznie tylko jedna osoba jest rodzicem. Ale jeśli prokreację uważamy za najwyższą wartość, to jest możliwa i to się dzieje. Ale nawet, gdyby żadna osoba lgbt nie mogła i nie chciała mieć dzieci... to co to zmienia? Nie będą ich mieć kiedy związki będą legalne i tak samo kiedy będą nielegalne. Po prostu będą w związkach nieformalnych. Gdyby nagle zabroniono w Polsce małżeństw tradycyjnych, a jedynie kazirodcze, to przecież dalej żyłbym ze swoją dziewczyną, a nie kuzynką. Tyle, że nieformalnie. Proste.

Odpowiedz
avatar toomex
-1 9

@urbankrwio: Co do roli państwa to taka jest teoria. Idealną sytuacją dla mnie byłoby, gdyby państwo w ogóle nie zajmowało się małżeństwami w żaden sposób poza pieczą nad dotrzymywaniem warunków umowy, jaką jest małżeństwo - wtedy wszystkie problemy by zniknęły. Państwo od dawna nie służy obywatelom, celem aparatu rządowego nie jest służba a wygranie wyborów. Nawiasem mówiąc rola państwa powinna się ograniczać do obronności, bezpieczeństwa i dyplomacji - z resztą ludzie sobie poradzą. Nie wiem, jak w prawie cywilnym, ale w Kościele bezpłodność jest przesłanką do unieważnienia małżeństwa, a w kwestiach cywilnych to dopóki to państwa chyba nie powinno interesować stan zdrowia przy takiej kwestii jak małżeństwo, pozostawia się to samym zainteresowanym. Stosowanie antykoncepcji z kolei nie jest permanentne, a taka para ludzi dalej ma potencjał do prokreacji. Co do adopcji - czy Ty właśnie napisałeś, że żeby to działało, trzeba wszystko przebudować pod określony światopogląd? Toż to totalitaryzm. Tak, można to załatwić notarialnie, ale jak wspomniałem, w interesie Państwa jest nowe pokolenie, a to wymaga opieki, jak np. właśnie kwestie spadkowe czy medyczne.

Odpowiedz
avatar Nikorandil
-1 9

@toomex: Powróćmy do jednej kwestii- czy uważasz, że zalegalizowanie związków nieheteronormaltywnych spowoduje spadek ilości rodzących się dzieci?

Odpowiedz
avatar urbankrwio
0 10

@toomex: Nie, żeby działało to musi być prawidłowa edukacja czyli właśnie nie ideologiczna a biologiczna, bo 2 tatusiów potrafi wychować dziecko tak samo skutecznie jak tatuś z mamusią a właśnie ideologiczna edukacja i indoktrynacja "jedyną słuszną wiarą" sprowadza się do tego co mamy obecnie czyli ogromnej homofobi w społeczeństwie, palenia flag itd oczywiście nie można przeginać z drugą stronę i mówić, że homoseksualiści są lepsi czy "normalni", homoseksualizm to odmienność bo dotyczy procenta populacji ale jest równie naturalna co odmienność w postaci rudych włosów czy heterochromii oczu (2 różne tęczówki) gdzie widzisz w tym totalitaryzm?

Odpowiedz
avatar toomex
0 6

@Nikorandil: Nikt w tę płodność nie wątpi, niemniej do zapłodnienia nieodmiennie potrzeba staroświecki zestaw kobieta+mężczyzna. Nikt nie postuluje odbierania homoseksualistom dzieci z poprzednich związków. Biologicznie to człowiek ma dwójkę rodziców. Chyba nie ma innej opcji nawet u człowieka. Co to za bzdura, że związki nieformalne są nielegalne...?

Odpowiedz
avatar Nikorandil
-4 6

@toomex: Nie odpowiadasz na pytanie.

Odpowiedz
avatar toomex
1 5

@Nikorandil: Chodzi o to? "Powróćmy do jednej kwestii- czy uważasz, że zalegalizowanie związków nieheteronormaltywnych spowoduje spadek ilości rodzących się dzieci?" Ależ to oczywiste, że wpływ będzie żaden lub prawie żaden.

Odpowiedz
avatar Nikorandil
-1 5

@toomex: No właśnie. Więc gdzie tkwi problem z formalnym uznaniem przez państwo związków nieheteronormatywnych, skoro: "Niemniej jedynym merytorycznym argumentem, dla którego państwo wspiera i legitymuje małżeństwa, jest możliwość spłodzenia potomstwa." A wpływ ich formalnego przez państwa uznania na ilość rodzących się dzieci: "Ależ to oczywiste, że wpływ będzie żaden lub prawie żaden."

Odpowiedz
avatar toomex
0 8

@urbankrwio: Otóż dwójka tatusiów jest gorszą opcją. https://thefederalist.com/2016/07/06/another-study-finds-same-sex-parenting-isnt-best-for-kids/ I problem jest taki, że ja znajdę jedne badania, które to potwierdzają, Ty znajdziesz takie, które temu przeczą. A logicznie sytuacja wygląda tak, że wprowadzić się to powinno wtedy i tylko wtedy gdy będzie jednoznacznie wiadomo, że jest to lepsze/porównywalne. A na razie nic na to nie wskazuje. W kwestii homofobii mamy dwa ruchy - -osoby, które są przeciwko samemu homoseksualizmowi - ich nikt nie traktuje poważnie, bo to zaklinacze rzeczywistości i trudno się z nimi zgadzać. Drugi ruch "homofobii" to ten sprzeciwiający się ideologizacji przestrzeni publicznej i edukowaniu dzieci w sprawach, na które ich rodzice się nie zgadzają. I ten w pełni rozumiem, tolerancja w żaden sposób nie oznacza akceptacji. polecam film poniżej https://www.youtube.com/watch?v=GpwCw5DcqPI

Odpowiedz
avatar toomex
0 8

@Nikorandil: Małżeństwa hetero - wpływ dodatni - wspieramy Małżeństwa homo - brak wpływu - nie wspieramy.

Odpowiedz
avatar toomex
4 6

@starajedza: A gdzie ja napisałem, że ślub jest potrzebny? Jedyne co twierdzę, w tej kwestii, że jak dwoje ludzi chce sformalizować swój związek (mając dzieci bądź nie), to dla państwa warunkiem jest możliwość tych dzieci posiadania. Z drugiej strony państwo nie zmusza dzieciatych bez małżeństwa do ślubu. Ja Cię chyba nie rozumiem.

Odpowiedz
avatar Nayka
-2 8

@toomex: Czyli jak para (kob/men) jest bezpłodna to nie ma prawa się żenić. aha

Odpowiedz
avatar toomex
3 7

@Nayka: Nie, państwo w domyśle zakłada, że para jest płodna, żeby się nie rozdrabniać z dodatkowymi formalnościami/badaniami etc. Poza tym medycyna idzie do przodu i bezpłodność jest coraz bardziej uleczalna, więc bezpłodność pary w momencie zawarcia małżeństwa nie oznacza, że para bezpłodna będzie zawsze.

Odpowiedz
avatar sawner
-3 3

@toomex: "Otóż dwójka tatusiów jest gorszą opcją. https://thefederalist.com/2016/07/06/ano...-for-kids/" Artykuł cytuje kwestionowane badania - chociażby: https://www.hindawi.com/journals/drt/2016/2410392/ "In June 2016, several readers raised concerns about this article. At that time, we evaluated the article’s peer review process and brought several concerns to the handling editor’s attention. These included: the study’s small sample of same-sex parents, the lack of discussion of other influences such as family breakup on the wellbeing of the children included in the study, the implied causation in the title “Invisible Victims,” and the potential conflict of interest implied by the author’s position as a Catholic priest." Mała próba, pominięcie w dyskusji innych przyczyn depresji, nieujawniony konflikt interesów (autor badania jest katolickim księdzem). https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC6309949/ "No differences were observed between household types on family relationships or any child outcomes.". https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/28197994 " No significant differences were found on children's well-being, problems in the parent-child relationship, being worried about the child, or the use of formal and informal support between mothers in same-sex and different-sex parent households or for fathers in same-sex and different-sex parent households.".

Odpowiedz
avatar toomex
3 3

@sawner: Nie będę odnosił się do samych wyników, bo to nie moja działka, niemniej przytoczone przez Ciebie badania są na małej próbie (poniżej 100 rodzin hetero i poniżej 100 rodzin homo), w dodatku nie była to próba losowa, tylko dopasowana pod względem całkiem sporej liczby czynników, jak np. ile osób urodziło się poza stanami. Próba badawcza badania przytoczonego przeze mnie to ponad 3000 rodzin (nie mam pojęcia, jaki % z tego stanowiły rodziny homo), więc w sumie wyglądają wiarygodniej. Z tym konfliktem interesów jak najbardziej mogę się zgodzić, ale nie ma bezpośredniego ataku na sam warsztat czy metody badawcze. Czyli mamy dwa raporty - stwierdzający problemy i niestwierdzający. Niestety, ale zgodnie z zasadą onus probandi, wprowadzenie adopcji przez pary nieheteronormatywne może być szkodliwe, więc nie powinno się tego robić.

Odpowiedz
avatar voodoochild
-2 2

@zendra: To jak już się tutaj wszyscy przerzucają mądrościami znalezionymi w necie, w temacie badań profesora Regnerusa, za Wikipedią: "Ponad 200 badaczy i uczonych podpisało się pod listem do redakcji czasopisma „Social Science Research”, w którym zakwestionowali nadzwyczajnie szybki proces recenzji naukowej publikacji jako niekompleksowy i nierygorystyczny, a metodologię badania i interpretację jego wyników uznali na niewłaściwe."

Odpowiedz
avatar Nikorandil
-1 3

@toomex: Właśnie napisałem pracę naukową, z której wynika, że możesz być niebezpieczny dla dzieci. Może nie jest szczególnie wiarygodna, ale niestety, powinieneś mieć odebrane prawa rodzicielskie (obecnie czy w przyszłości). Widzisz brak logiki takiego rozumowania?

Odpowiedz
avatar toomex
0 2

@Nikorandil: Wygoogluj sobie "onus probandi" albo "ciężar dowodu" i wróć z dyskusją. Stan zastany - brak małżeństw homo. Żeby to zmienić, musisz udowodnić, że masz rację. Obal tezy przeciwnika. @voodoochild: Cytując Einsteina: Jakby moja teoria była zła, wystarczyłby jeden.

Odpowiedz
avatar Nikorandil
0 2

@toomex: Tezy są obalone przez rzeczowe badania naukowe. To, że ty uważasz inaczej, jak wyżej, świadczy o tobie, a nie o rzeczywistości.

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
-1 3

@zendra: z takimi badaniami jest jeszcze taki problem, że można je interpretować na różne sposoby. Jak dla mnie takie wyniki równie dobrze mogą oznaczać, że osoby wychowane w rodzinach LGBT bardziej otwarcie mówią i częściej się przyznają do problemów.

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
0 0

@zendra: a skąd u ciebie koncepcja, że u mnie jest taka koncepcja? "RÓWNIE dobrze MOGĄ oznaczać". Wgryź się jeszcze w sens tego zdania, bo ja nie mówię, że jakaś interpretacja jest zła a inna dobra, tylko, że mogą być różne i podaję przykład na inną niż twoja, a zdaje mi się, logiczną interpretację - w ogóle wyniki takich badań - ankiet zawsze będą zależne też od prawdomówności badanych. Mylę się? Dlaczego odbierasz to jako jakiś atak?

Odpowiedz
avatar zendra
0 0

@Poecilotheria: W najmniejszym stopniu nie odbieram Twojej wypowiedzi jako ataku. Naprawdę nawet nie przyszło mi to do głowy, ja jedynie polemizuję z koncepcją zawartą w Twojej wypowiedzi. Oto przesłanki mojego rozumowania: Napisałaś: "Jak dla mnie takie wyniki równie dobrze mogą oznaczać, że osoby wychowane w rodzinach LGBT bardziej otwarcie mówią i częściej się przyznają do problemów". Rodzi się pytanie: skąd przekonanie, że wychowywanie dzieci w rodzinach LGBT skutkuje większą otwartością takich dzieci lub zdolnością do przyznawania się do błędów? To są pozytywne reakcje, prawda? Tym samym oznacza to, że dzieci z rodzin LGBT są rzekomo lepsze niż dzieci z rodzin heteroseksualnych. Zgadza się? Odpowiedziałaś argumentem, że chodziło Ci tylko o to, że wyżej opisana sytuacja "równie dobrze" może mieć miejsce, czyli może dzieci LGBT takie są, ale może nie. Fundamentalny, logiczny problem z Twoim stwierdzeniem polega na tym, że zakłada ono istnienie hipotetycznej możliwości różnić w zachowaniach społecznych dzieci wychowywanych w związkach LGBT i tych wychowywanych w związkach heteroseksualnych. Jest oczywiste, że Ty nie twierdzisz, że faktycznie istnieje taka różnica, ale rzucasz pomysł, że hipotetycznie tak może być. A skoro tak, to tym samym zaprzeczasz tezie lansowanej przez środowiska LGBT, że wychowywanie dzieci przez związki LGBT niczym nie różni się od wychowania w parach kobieta-mężczyzna.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 lipca 2019 o 2:25

avatar Poecilotheria
0 0

@zendra: naprawdę nie rozumiesz różnicy między "mogą oznaczać" a "oznaczają"? Gdzie widzisz, że to moja opinia? Sformułowania "równie dobrze" też nie rozumiesz? Co dla ciebie znaczy słowo równie? Bo chyba innym niż ja językiem operujesz. Może na przykładzie z tyłka w końcu dotrze: Ty: Ludzie lubią czekoladę. Ja: są też tacy, co nie lubią. Ty: skąd przekonanie, że ci co nie lubią są lepsi? Ja: nie mówiłam, że są lepsi, tylko, że istnieją. Ty: zakładasz, że są różnice między ludźmi co lubią czekoladę, a tymi co nie, to znaczy że uważasz, że jedni są gorsi. Nie ma tu żadnej mojej opinii. Słowo 'równie' oznacza, że opcje są dla mnie równie prawdopodobne. Czyli że nie wyrażam żadnej opinii (bo trochę mam za małe pojęcie w tym temacie, żeby mieć jakąś ugruntowaną) , tylko zwracam uwagę na logiczne aspekty interpretacji badań (bo logika mi bliska) . Gdyby takie badanie dotyczyło np. zdrady i porównania między kobietami a mężczyznami to też byś stwierdziła że biorę czyjąś stronę, gdybym napisała, że ankiety tak mają, że ich wynik może zależeć od skłonności do mówienia prawdy? Serio? I owszem tutaj właśnie stwierdzę (wyrażę opinię jeśli wolisz) , że ludzie są różni, a cechy w których się różnią z pewnością mają wpływ na to, jak kto dziecko wychowa. Wyjaśnij mi tylko, dlaczego założenie, że różnice istnieją uważasz za tożsame z uznaniem czegoś za lepsze lub gorsze? Kiedy powiem, że ja mam włosy czarne, a ty blond, to od razu muszę wybrać które ładniejsze? Nie to ładne co ładne, ale co się komu podoba ;)

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
0 0

Jeszcze tylko jedną sprawę naświetlę. Pewną opinię w moim poście wyraziłam - na temat wiarygodności badań w formie ankiet. I jeśli ty swoje argumenty opierasz na takich badaniach, a ja mówię, że nie są to ścisłe dane i można je różnie interpretować, to jasne, możesz to odebrać jako podważanie samej podstawy twojej argumentacji. Nie dotyczy to jednak tematu dyskusji jako takiego, a, powiedzmy, drobnego technicznego aspektu. Nadal jednak "równie dobrze coś może być..." nie jest tym samym, co "coś na pewno jest...". Fajnie się z tobą gada o logiczności. Pozdrowionka :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 lipca 2019 o 9:52

avatar kartezjusz2009
6 8

Jak dla mnie to ta kobieta nie rozumie do końca co jest napisane w Piśmie Świętym. Przede wszystkim piętnowany jest grzech sodomski, czyli współżycie z osobą tej samej płci. A za tym i związki, które do tego grzechu prowadzą. Nigdy zaś nie są piętnowani ludzie, bo ludzie nie są źli. Złe są ich czyny. Co do rozwodu - to prawda, że rozwody są niedopuszczalne w religii Katolickiej. Za to jest możliwość separacji. Czyli żona może w każdej chwili zabrać dzieci i wyjechać. Nie może jednak wstępować w kolejny związek małżeński dopóki jej mąż żyje. Rozwód cywilny? Tutaj księża potrafią mówić różnie, ale zasadniczo nie powinni mieć problemu jeśli mąż / żona nie jest w związku z inną osobą. Podsumowując: jesteś gejem / lesbijką / w separacji - samotność to jedyna droga zgodna ze znaną mi nauką Kościoła.

Odpowiedz
avatar toomex
1 3

@kartezjusz2009: Z tym potępieniem dla czynów, a nie osób, to jesteś pewien? Kpł 20:13 13. Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukarani śmiercią, sami tę śmierć na siebie ściągnęli.

Odpowiedz
avatar Agness92
1 3

@toomex: 1. Księga Kapłańska to Stary Testament, chrześcijan obowiązuje Nowy, bo Jezus nadpisał zasady wiary 2. wydaje mi się, że chodzi o śmierć duszy, w Biblii zazwyczaj grzech=metaforyczna śmierć bo nie dopuszcza do zbawienia

Odpowiedz
avatar toomex
0 2

@Agness92: Komentarz wspomina Pismo Święte, nie dogmaty chrześcijaństwa

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
1 1

@toomex: Podajesz przykład ze Starego Testamentu. Super, ale tak jak to napisała Agness92, zasady te zostały nadpisane. W 1 liście do Koryntian możesz przeczytać, że ludzie uprawiali kazirodczy seks (inaczej nie pisałby o tym Paweł), podobnie było z kobietami lekkich obyczajów. Ale nie ma tam wzmianki, żeby takich ludzi kamienować, ale że mają się oni nawracać. A jeśli nie są oni zdolni do nawrócenia - oddalić się od nich. Słyszałeś o tym, żeby pierwsi chrześcijanie zabijali się nawzajem, bo jeden był świadkiem grzechu drugiego? Ja nie słyszałem. Dlatego też uznaję zasadę: jeśli ktoś jest gejem, to niech sobie będzie (toleruję). Ale jeśli chce należeć do Kościoła, to musi podporządkować się panującym tam zasadom, czyli zero związków homoseksualnych.

Odpowiedz
avatar doktorek
6 6

Rozwieźć to można pizzę. Ludzie się rozwodzą, więc prawidłowa forma to rozwieść się! Jeśli chodzi o same poglądy Twojej koleżanki to faktycznie są one bardzo rygorystyczne. Podejrzewam jednak, że gdyby stanęła wobec takiego faktu (homoseksualizm lub krzywda jej dziecka) jej przekonania uległyby złagodzeniu.

Odpowiedz
avatar Sintra
4 4

Każdy ma prawo do własnych poglądów. Nie zgadzam się i nie popieram większości założeń religii katolickiej, mimo to historia wydaje mi się mało piekielna. Sama byłam wychowywana w rodzinie katolickiej, takiej w której dzieci uczą się paciorka klęcząc wieczorami z mamą przy łóżku, stopniowo zaczynałam analizować i odchodzić od tego sposobu myślenia, dochodząc do punktu w którym jako dorosły człowiek wprawdzie nie definiuję się jako niewierząca, ale na pewno jako nie- katoliczka, nawet nie- chrześcijanka. Jak widać, nie wpojono mi trwale wiary- wpojono mi natomiast szacunek do niej. Bardziej więc do mnie przemawia katoliczka która otwarcie przyznaje się do swoich poglądów, bez względu na moją ich ocenę, wydaje się bardziej uczciwa, niż cała masa pseudo- katolików chodzących do kościoła dwa razy do roku, święcących pokarmy, sypiących kwiatki, chrzczących dzieci mimo że wychowanie w religii mają głęboko w nosie. Nauczono mnie że wyznanie nie jest koszyczkiem z którego wybieramy co lubimy, a do spraw z założenia uznawanych za święte przez prawdziwie wierzących- podchodzimy poważnie. Tak btw, teoretycznie większość Polaków to katolicy (chyba że są jakieś nowe statystyki?). Nigdy nie spotkałam się z żadnymi niedogodnościami, o szykanach nie mówiąc, z powodu tego że moje dzieci nie uczą się religii, nie są ochrzczone, a my nie mamy ślubu kościelnego. Nie spotkałam się też nigdy z sytuacją w której chociażby na przykładowych piekielnych jakiś katolik atakuje niewierzących bo oni stosują antykoncepcję, decydują się na in-vitro, czy żyją "nie po bożemu". Z jakiego więc powodu ateista/innowierca daje sobie prawo do oceny, krytyki i deprecjonowania poglądów osoby wierzącej? O ile zrozumiałabym sytuację w której dorosłe, homoseksualne dziecko mocno wierzącego katolika czuje się odrzucone przez rodzica, o tyle piekielności tej historii jakoś nie widzę.

Odpowiedz
avatar zendra
0 2

@Sintra: Plus ode mnie. Mam nadzieję, że coraz więcej osób dostrzeże brak symetrii: ideologią faworyzowaną jest gender i LGBT - kto się nie zgadza jest bezwzględnie niszczony. To jest prawdziwy faszyzm naszych czasów: faszyzm genderowy.

Odpowiedz
avatar yanka
4 4

Coś mam wrażenie, że wypowiedzi koleżanki zostały ,,nieco" skrócone i spłycone... Co nie zmienia faktu, że podejście do życia okropnie...

Odpowiedz
avatar Nayka
-1 3

Bóg powiedział, że najcięższy grzech to czynienie zła w jego imieniu. Zapisy są ze starego testamentu, który ponoć nie obowiązuje, bo naprzyklad jak dziecko cię wyzwie od łysych, możesz go przełknąć w imię Boga i zostanie rozszarpany przez niedźwiedzia. Wszyscy będą się smażyć w piekle.

Odpowiedz
avatar zendra
1 1

@Nayka: Użytkownik @starajedza zakłada klub najgłupszych wypowiedzi w internecie. Właśnie załatwiłaś sobie dożywotnie członkostwo.

Odpowiedz
avatar Ata11
6 8

A dla mnie piekielny jest fakt wstawienia tej historii. Każdy ma prawo żyć i myśleć po swojemu, dopóki nie krzywdzi innych. Jeśli nie ma syna geja - to ta historia, to jest bicie piany. Jeśli go będzie miała, to postąpi wg swojego, a nie twojego sumienia. Masz na to wpływ jak małpa na gwiazdy. Jedyne co możesz zrobić, to akceptować jej wybór i ew. pomóc "odrzuconemu". Nie rozumiem celu wstawiania takich historii w "internetach"... Dowartościowanie się, wywołanie "gównoburzy"?

Odpowiedz
avatar singri
0 2

Pamiętam, jak moja matka wysunęła przypuszczenie, ze mój młodszy brat może być gejem. Powiedziałam jej, że jako brat nie jest dla mnie obiektem zainteresowania erotycznego, ślubu brać z nim nigdy nie zamierzałam, to co mnie obchodzi jego orientacja? Brat to brat, kocha się go bez względu na wszystko, chyba że dopuszcza się czynów okrutnych i niesprawiedliwych. Poza tym rzeczona pani wypacza nauki Kościoła. Jeśli kobieta doznaje przemocy z rąk męża, może od niego odejść. Grzech popełnia w momencie związania się z innym mężczyzną, jeśli jej pierwszy mąż żyje.

Odpowiedz
avatar pusia
3 3

Trochę mnie to śmieszy "nie krytykuję jej wiary, niech wierzy w co chce ALE..." ale opiszę to na piekielnych, bo jej poglądy są złe, a moje są lepsze. Jakbyś nie krytykowała to tej historii by nie było. Póki jej poglądy nie uderzają bezpośrednio w ciebie, ani nie wyrządzają nikomu krzywdy (bo póki co są tylko gdybaniem, co by było gdyby) to co Cię tak właściwie to obchodzi?

Odpowiedz
Udostępnij