Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Https://piekielni.pl/84978 - i mi się przypomniało... Wracam sobie kiedyś spacerkiem z miasta.…

https://piekielni.pl/84978 - i mi się przypomniało...

Wracam sobie kiedyś spacerkiem z miasta. Na smyczy pies. W ręku siatka, no bo być na mieście i zakupów nie zrobić? Drepczemy sobie pomalutku taką uliczką-aleją zarezerwowaną wyłącznie dla pieszych. Po lewej mamy nieogrodzone boisko szkolne, nieoficjalnie wybieg dla psów. Gro właścicieli spuszcza tam swoje czworonogi ze smyczy, coby się wybiegały i wybawiły.

W pewnym momencie do mnie, a właściwie do mojego psa, podbiega coś strasznie wielkiego, kremowego, z daleka widać, że jest to pies z gatunku "100 kilo żywej miłości, zero agresji". Podbiega i próbuje się zaprzyjaźnić. Mój pies się cofa, chowa się za mną, tamten za nim. Po chwili mam nogi spętane smyczą jak w kiepskiej komedii i rozglądam się za właścicielem psa. Siatki nie miałam jak odstawić (być może zdecydowałabym się na to później), boby się przewróciła, a jakby mój od strachu przeszedł do obrony, to mogłaby się przydać. Próbuję jakoś delikatnie odgonić zwierzę, póki co bardziej wkurzona niż przestraszona, bo wielkie bydlę ewidentnie nie zamierzało nikogo krzywdzić.

W końcu wydarłam się na pół okolicy: "Czyj to pies?! Zabierzcie go!". Zero reakcji. No to nabrałam więcej powietrza i gromko oświadczyłam, że jak bezpański, to go sobie biorę (nie sądzę, żeby ze mną poszedł bez smyczy, ale tu chodziło o efekt psychologiczny).

Dopiero wtedy znalazła się właścicielka. Podeszła, złapała zwierzę za obrożę i odciągnęła. Ani przepraszam, ani pocałuj mnie w nos...

A gdzie piekielność? Kilka miesięcy wcześniej miasto chwaliło się nowo otwartym wybiegiem dla psów, bywałam tam z moim - ogrodzone, zabawek nastawiane, był parking, miejsce na rowery - full wypas, jak to się mówi, do pełni szczęścia brakowało tylko kranu z wodą. Co bardziej świadomi psiarze właśnie tam się wybierali ze swoimi pupilami.

Przypomniałam sobie o tym i chciałam uświadomić panią, że takie miejsce istnieje i moim zdaniem jest bezpieczniejszą opcją.

"Ale po co mam tam jeździć, on nic nikomu nie zrobi przecież, tutaj jest fajnie...".

No może i nie zrobi. Ale wkurzyć potrafi. Z drugiej strony nie bardzo sobie wyobrażam, żeby mógł zrobić krzywdę sobie, do miejsca gdzie jeżdżą samochody miałby co najmniej 500 metrów, a i tak byłby to tylko parking.

park

by singri
Dodaj nowy komentarz
avatar Trepcio
0 10

Nie rozumiem. Czy skarżysz się na to, że nie zadbałaś o socjalizację psa, i przed innym psem przyjaźnie usposobionym ucieka, owijając Cię smyczą? Czy na to, że nie chce Ci się chodzić na ten nowo otwarty wybieg dla psów?

Odpowiedz
avatar katem
-1 7

@Trepcio: No to Ci wytłumaczę: skarży się na to, że obcy pies skacze na nią i na jej psa, i przeszkadza jej w spokojnym spacerze. I ona, i jej pies maja prawo nie chcieć się spoufalać z obcym zwierzakiem, nawet nie wiadomo jak przyjaznym. Rozumiem ją doskonale, bo owszem, lubię psy, ale z daleka - nie znoszę, jak mnie dotykają (brzydzi mnie to).

Odpowiedz
avatar Trepcio
3 5

@katem: Przepraszam, przeczytałem uważnie historię jeszcze raz i nie znalazłem ani pól wyrazu, który wskazywałby na to, że (cytuje) "obcy pies skacze na nią i na jej psa". Może jakiś kurs czytania ze zrozumiem powinieniem sobie zafundować...

Odpowiedz
avatar katem
-3 5

@Trepcio: Skacze nie skacze - to taka przenośnia (której nie zrozumiałeś), ale znajduje się zbyt blisko i powoduje uczucie zagrożenia (biegając wokół jej psa powoduje zaplątanie w smycz, co może skończyć się upadkiem).

Odpowiedz
avatar Jorn
2 2

@katem: Tak naprawdę chyba sama nie wie, na co się skarży i czy się w ogóle na coś skarży, bo na końcu trochę hamletyzuje.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

Ględzicie w kółko o tych psach jakby to były jakieś autystyczne księżniczki z dynamitem w dupie. Skoro gro właścicieli psów wyprowadza tam te swoje sracze, to czemu akurat ta jedna baba jest dla ciebie piekielna? Bo jej durne bydle podbiegło do twojego durnego bydlęcia? Uważam że jak ktoś ma problem z pieskiem to znaczy że tak naprawdę nie ma w życiu prawdziwych problemów

Odpowiedz
Udostępnij