Pomykam sobie autostradą.
Abyście mi, drodzy Piekielni, nie zarzucali nieścisłości między historiami, nadmienię, iż pomykam jako pasażer.
Przed nami ciężarówka. Nie tir, a nieco mniejszy dostawczak. Chcemy go wyminąć, więc hop na lewy pas i przyspieszamy. Już prawie się z nim zrównaliśmy, odległość między naszą maską a jego tylnym zderzakiem równa się około pięciu metrom, gdy pojawia się ONO.
Granatowe Audi, wprost z piekielnych czeluści, gna równolegle do nas za dostawczakiem.
Nim w naszych głowach zdąży błysnąć choćby jedna myśl odnośnie tak niespodziewanego pojawienia się auta, owo, gardząc pożytecznym wynalazkiem, jakim jest kierunkowskaz, pcha się w pięciometrową (a w tamtej sekundzie raczej czteroipółmetrową) lukę między nami a dostawczakiem.
Siła wyższa sprawia, że wszyscy wychodzą z tego cało. Władca Pierścieni, widać niezadowolony z takiego obrotu sprawy, ryczy silnikiem niczym zraniony humbak, po czym znika, odnalazłszy zapewne pomiędzy kolejnymi samochodami teleport do piekła.
autostrada A4
A po co twój kierowca zmieniał pas w celu wymijania?
Odpowiedz@Jorn: Wymijanie, wyprzedzanie, omijanie - co to za różnica? ;)
Odpowiedz@valdizet: Między piciem w Szczawnicy, a szczaniem w piwnicy też nie widzisz różnicy ? :-P
Odpowiedz@kierofca: piłem w Spale, spałem w Pile:D
OdpowiedzAudi chyba przejmuje pałeczkę po BMW. Wczoraj dostarczyłem policji nagranie, na którym rs6 wyprzedza mnie (jadącego na rowerze) już nawet nie na gazetę, a na lakier. Byli pod wrażeniem.
OdpowiedzJak to mówią: cztery zera na masce, a piąte za kierownicą:,)
Odpowiedz