Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem przez pewną osobę postrzegana jako tzw. 'feministka' (nie był to komplement,…

Jestem przez pewną osobę postrzegana jako tzw. 'feministka' (nie był to komplement, ale cóż :p), bo nie wyobrażam sobie siedzieć w domu, sprzątać, gotować i czekać, aż chłop mi fundnie wakacje, a do szczęścia zamiast dziecka wystarczy mi póki co kot. No i fajnie - chociaż swój feminizm widzę raczej w kategorii bycia kobietą świadomą (przeważnie) swojej wartości, samodzielną, w miarę zaradną i pracującą na własny rachunek, a jednocześnie uważam, że kobieta nie jest mężczyzną i na odwrót - lodówki na moje szóste piętro sama nie wniosę. Nie trzeba się zgadzać z tą definicją, ale będzie o (ultra)feminizmie w pracy.

Pracuję w miejscu, gdzie obowiązuje dress code. Dla pań są to pracownicze spódnice/sukienki plus manicure, makijaż i obcasy. Panowie również mają wyglądać schludnie.

Mam w pracy koleżankę, która na każdym kroku krytykuje te zasady. Twierdzi, że to dyskryminacja, że ona musi się malować, a koledzy nie mają wymogu np. noszenia szpilek. A mnie trafia szlag, jak to słyszę, bo dziewczyna doskonale wiedziała, gdzie się zatrudnia - mnie już na rozmowie kwalifikacyjnej poinformowano o tych zasadach. Takie argumenty do pani feministki nie docierają i wciąż robi wokół siebie szum.

Dla mnie cholernie głupi jest ten tok myślenia, bo do każdego miejsca pracy przypisany jest inny styl ubierania się. Przecież do pracy w magazynie nie pójdę w garsonce pasującej do biura, prawda?

Ja też nie żyłam na początku w przyjaźni z wysokimi obcasami, a już na pewno miałam wrogie stosunki z rajstopami (brrr!), ale kiedy się zatrudniałam, uważałam, że wypłata wyższa niż ta mityczna 'średnia krajowa' jest warta poświęceń.

Irytuje mnie, że takie osoby czynią słowo 'feminizm' obelgą, przecież nikt nie broni mojej koleżance znalezienia pracy, w której będą panować inne zasady. Jestem pewna, że gdyby koleżanka zatrudniła się w kopalni czy też postanowiła zostać spawaczem, nikt nie wymagałby od niej noszenia spódnicy.

EDIT: Nie sprecyzowałam, jak wygląda męski strój. Jest on dosyć mocno wieczorowy i obejmuje białą koszulę i "lakierki" na nogach, kierownicy noszą garnitury. Moja koleżanka chciałaby im ufundować szpilki i makijaż, co do którego też nie ma dużych wymogów. U mnie można po prostu przejechać usta szminką i już jest makijaż, to samo się tyczy paznokci - bezbarwny lakier też się liczy. Może w głównych "działach", gdzie kontakt z klientem jest większy, są też większe wymagania, niemniej jednak uważam, że wiedziałam, gdzie się zatrudniam i nie ma co narzekać na makijaż.

EDIT2: Poprzez mocno wieczorowy strój mam na myśli pełen "mundurek". Nie chcę opisywać dokładnie, jakie to są ubrania, bo pracuję w specyficznym lokalu. Kobiety mają identyczne stroje, jak mężczyźni, tylko zamiast spodni noszą spódnice. Sukienki są dla "damskich" działów (a to dopiero jest dyskryminacja!).

Feminizm w pracy

by Rakieta
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Habiel
14 38

Rozumiem dress code, ale wymóg malowania się i manicure uważam za przesadę. Wystarczy mieć cerę mega alergiczną, która pod wpływem makijażu czy paznokcie pod wpływem lakieru, dostaje plam lub krost, a w przypadku paznokci-jakiś innych znamion. I nawet za średnią krajową takich rzeczy nie powinno się wymagać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 11

@Habiel: Ale ona pracuje w 'specyficzym lokalu', więc może dlatego jest obowiązkowy.

Odpowiedz
avatar Armagedon
9 11

@Habiel: @Caron: Wiecie co? Też kiedyś pracowałam w specyficznym lokalu, a konkretnie - to firma była specyficzna. Pracowaliśmy, a jakże, z klientami, indywidualnie, przy stolikach, kawka, herbatka, kwiatuszki - te sprawy (żadne wciskanie garów Zeptera, żeby nie było). I, generalnie, zasada zawsze była jedna. PAMIĘTAJ, ŻE NIE MOŻESZ WYGLĄDAĆ LEPIEJ OD KLIENTA. Więc makijaż, owszem, ale delikatny i dyskretny, schludna fryzura, czyste włosy, najlepiej zwyczajnie związane, strój dowolny, byle w dobrym guście i skromny (żadnego mini, żadnych szpilek, żadnych głębokich dekoltów), CZYSTE paznokcie, zadbane ręce, żadnych długaśnych tipsów, żadnej biżuterii. Jeśli chodzi o płeć męską - również żadnych drogich zegarków. No, tak to wyglądało...

Odpowiedz
avatar Habiel
4 14

@Armagedon: @starajedza: Autorka pisała o makijażu i mani w kontekście pomalowanych paznokci. Ja wolę być obsłużona przez Panią, która ma po prostu czyste, opiłowane paznokcie, a nie taką z kolorowymi hybrydami. Makijaż nawet drobny, jest szkodliwy dla zdrowia. Nie rozumiem dlaczego ktoś kazałby niszczyć mi cerę przez pięć dni w tygodniu i wywalać dużo pieniędzy na kosmetyki, bo taka jest jego zachcianka. Schludny wygląd-jak najbardziej. Obowiązek pomalowanych paznokci i makijażu do tego się nie wlicza.

Odpowiedz
avatar yanka
24 42

Akurat noszeniw butów na obcasach jest niezdrowe, i o ile zgadzam się z ideą dress codu, to dlaczego kobieta nie może przyjść w eleganckich butach na płaskim obcasie?

Odpowiedz
avatar aegerita
21 33

@mesing: Tylko że biały drelich NIE JEST szkodliwy dla zdrowia, a obcasy - tak. Tu nie chodzi o podobanie się, bo zrozumiałe, że z takich czy innych powodów (np. BHP czy wizerunek firmy) pracodawca ma prawo wymagać konkretnego "uniformu". Ale do pewnych granic, a narażanie zdrowia pracowników tylko dla estetyki te granice przekracza. To trochę tak, jakby szef budowy zabronił ludziom nosić kaski, bo bardziej elegancko wyglądają bez nich...

Odpowiedz
avatar marcelka
5 17

@aegerita: ale czy autorka gdzieś napisała, że obowiązują obcasy 10 cm i wyższe? Na rynku jest taki wybór kobiecego obuwia, że spokojnie można kupić coś eleganckiego na obcasie typu 3-4 cm; i zachowany dress code, i nawet zdrowiej podobno chodzić w takich, niż w całkiem płaskich...

Odpowiedz
avatar Rakieta
4 4

@marcelka: Nie ma reguły o wysokości obcasa. Teraz mam np. do ok. 7cm, wcześniej nosiłam buty na napprawdę minimalnym obcasie. I też nie jest powiedziane czy to ma być gruby obcas czy cienka szpilka. Ma być estetycznie.

Odpowiedz
avatar aegerita
6 8

@Rakieta: Nie ma reguły - czyli można nosić czółenka i też będzie dobrze, tak? Obcasy tam co prawda czasem kilkumilimetrowe, ale są. I jest estetycznie.

Odpowiedz
avatar Rakieta
4 4

@aegerita: Dokładnie tak. Ja takie nosiłam.

Odpowiedz
avatar aegerita
9 15

@marcelka: Gdyby to było zdrowe, to zalecałoby się podwyższone obcasy również dla dzieci i mężczyzn...

Odpowiedz
avatar aegerita
7 9

@Rakieta: Niżej piszesz: "(...) na moim dziale obcasy trochę mnie dziwią, bo moje stopy są widoczne tylko jak idę na przerwę, więc na płaskie buty mogliby mi pozwolić." Mogliby na płaskie pozwolić - to w końcu pozwalają czy nie?

Odpowiedz
avatar aegerita
4 10

@starajedza: Gratuluję, potrafisz szukać obrazków w internetach. Wiadomo, że takie buty istnieją - i co z tego? Nadal wymaganie od kobiet jakichkolwiek podwyższonych obcasów jest dyskryminacją i nadużyciem (bo firmowy dress code potencjalnie naraża zdrowie pracowników).

Odpowiedz
avatar Trepcio
7 35

Proste - dlatego, że takie są wymogi w danej firmie. O ile mnie pamięć nie myli, to nakazy pracy chyba w naszym kraju zniesiono. Jeśli mam lęk wysokości to raczej nie szukam pracy przy malowaniu kominów fabrycznych...

Odpowiedz
avatar menelluin
10 14

@Trepcio: Porównujesz czynność wykonywaną w pracy (co jak najbardziej jest wymogiem) do wyglądu w pracy (co może być zarówno faktycznym wymogiem podyktowanym np. bezpieczeństwem, jak i bzdurnym widzimisię). Zgadzam się z ogólnym założeniem, że jak praca nie pasuje, to zmień, ale porównanie do de.

Odpowiedz
avatar Limek
10 28

Kolezanka ma racje, jest to niesprawiedliwe, ze od kobiet wymaga sie wiecej w aspekcie wygladu, i to rzeczy niezdrowych jak noszenie obcasow. Zgadzam sie, ze zapewne drzwi sa otwarte i jesli na prawde jej to przeszkadza, moze zmienic prace.

Odpowiedz
avatar digi51
16 32

"Dla pań są to pracownicze spodnice/sukienki plus manicure, makijaż i obcasy. Panowie również mają wyglądać schludnie." - to nie brzmi sprawiedliwie. Ja akurat nie miałabym problemu z makijażem czy manicurem, natomiast z noszeniem szpilek na co dzień już tak. Ok, wolny rynek, nie lubisz takiego stylu, nie zatrudniaj się, ale dla kobiet pierdyliard wymagań, a dla mężczyzn jedynie "schludność", czyli ogromna dowolność w doborze ubrań? No nie, to nie jest sprawiedliwe. Jak tak o tym pomyślę w większości firm, jakie znam dress code jest podobny dla obydwu płci. Np. biurowa sukienka i buty na obcasie (o wymogu szpilek do tej pory nie słyszałam) dla kobiet - dla mężczyzn garnitur lub co najmniej koszula, eleganckie spodnie (żadne jeansy) i eleganckie buty.

Odpowiedz
avatar Rakieta
0 6

@digi51: dopisałam edit. Chyba faktycznie byłam trochę zmęczona po pracy i uznałam za oczywistość, że dress code działa w obie strony. Obiecuję, że się popraswię w pisaniu!

Odpowiedz
avatar digi51
12 16

@Rakieta: Manicure to nie jest malowanie paznokci tylko "zrobione" paznokcie - opiłowane, przycięte, bez wystających i zgrubiałych skórek. Nakaz malowania paznokci to dla mnie absurd, prędzej spodziewałabym się zakazu niż nakazu malowania paznokci.

Odpowiedz
avatar digi51
11 11

@Rakieta: No właśnie o to chodzi - tam, gdzie jest praca z klientami i widać dłonie powinny one wyglądać schludnie - lepiej niepomalowane, ale przycięte i wyprofilowane niż pomalowane z odpryskami czy nie daj Boże z braku czasu pomalowane krzywo. Ja wiem do czego dążysz, że nie ma co narzekać, skoro znały warunki przed zatrudnieniem, ja tylko tak sobie piszę, że wymóg taki trochę bezsensowny akurat.

Odpowiedz
avatar aegerita
18 32

Co to znaczy "robi szum"? Jeżeli po prostu mówi, że w firmie panuje dyskryminacja ze względu na płeć - to zwyczajnie stwierdza fakt i tyle. I ma rację, bo to jest dyskryminacja. Nie oceniam, jeśli ktoś lubi tak wyglądać, to spoko, ale opisane zasady są bardzo nierówne. Więc jeśli nawet na rozmowie kwalifikacyjnej usłyszała i zaakceptowała wymagania - w tym tapetę i buty deformujące stopy - to po rozpoczęciu pracy zobaczyła, że tak restrykcyjne reguły obowiązują tylko część załogi (jedyne rozróżnienie: płeć), więc nie dziwi mnie, że jej się to nie podoba. Jeżeli od kobiety obowiązkowo wymaga się makijażu, manicure i obcasów, to od mężczyzn dla równowagi powinno się wymagać odpowiadającego wyglądu - pełnego garnituru, zawsze nienagannie zawiązanego krawata, również manicure (bo dlaczego kobieta musi mieć zadbane paznokcie, a mężczyzna nie), w sumie makijaż też ma sens (u np. prezenterów telewizyjnych to normalne, więc nie jest tak, że facetowi nie wypada). Brzmi absurdalnie? Owszem, ale tak właśnie wyglądałby brak dyskryminacji w tym przypadku. Albo można po prostu od każdego wymagać schludnego wyglądu, byłoby prościej.

Odpowiedz
avatar marius
3 13

@aegerita: Zapewne mężczyźni w lecie z chęcią zrobiliby sobie manicure, żeby nie musieli nosić spodni do kostek.

Odpowiedz
avatar Malibu
10 16

@aegerita: Czysta prawda. Rwownosci tu nie ma. Jest jeszcze kwestia czy ta dziewczyna rzeczywiscie zostala poinformowana na rozmowie o wymaganym makojazu I szpilkach. Mnie w mojej pracy o pewnym uciazliwym aspekcie nikt nie poinformowal na zadnym etapie rozmowy o prace. Wyszlo "w praniu" kiedy mialam juz pewne zobowiazania I nie moglam ot tak rzucic pracy. A gdyby powiedziano mi o tym na rozmowie byc moze nie przyjela bym propozycji I nadal pracowala w starym miejscu.

Odpowiedz
avatar Rakieta
0 2

@aegerita: owa opisana przeze mnie schludność odnosiła się m.in. do zadbanych dłoni i czystych paznokci, wszak akurat to jest ich narzędzie pracy. A co do stroju, dopisałam edit.

Odpowiedz
avatar Armagedon
4 6

@marius: No wiesz, w biurowcach, gdzie pomieszczenia wynajmuje firma wymagająca dress code, na ogół jest klima.

Odpowiedz
avatar aegerita
7 13

@Rakieta: Równowagi w wymaganiach nadal nie ma. Mężczyzna ma mieć zadbane dłonie i czyste paznokcie, kobieta - manicure, lakier, makijaż. To samo ze strojem: kobiecym odpowiednikiem "schludnego" wyglądu, którego od mężczyzn wymaga firma (koszula i eleganckie buty), mogą być i czółenka, i odpowiednie spodnie z bluzką czy żakietem. I odwrotnie - skoro już od kobiet wymaga się makijażu, zrobionych paznokci, sukienek i obcasów, to mężczyźni (wszyscy, a nie tylko kierownicy) powinni chodzić w pełnych garniturach i cały czas pod krawatem. Wtedy byłaby równowaga.

Odpowiedz
avatar Rakieta
4 4

@aegerita: Skąd wiesz, że tak nie jest? Nie mogę dokładnie opisać stroju, bo jednak nie chce krzyczeć na cały głos, ale jednak panowie panowie mają garnitury. Różne w zależności od stanowiska.

Odpowiedz
avatar marius
6 6

@Armagedon: Niekiedy nie klimy też nie ma, a dotrzeć do pracy też musisz.

Odpowiedz
avatar aegerita
7 9

@Rakieta: W edycji do historii napisałaś, że mężczyźni mają mieć białe koszule i "lakierki", a garnitury noszą kierownicy. Nigdzie jako wymogu dla WSZYSTKICH mężczyzn nie podałaś pełnego garnituru, włącznie z kamizelką/marynarką oraz krawatem. Podobnie jak z obcasami, coś nie trzymasz się jednej wersji.

Odpowiedz
avatar aegerita
5 5

@starajedza: Za SJP PWN: schludny 1. «dbający o czystość, porządek» 2. «utrzymany w czystości» Jakoś nie ma mowy o makijażu, malowaniu paznokci czy szpilkach. Być może słowo, którego szukasz, to "elegancja", ale jak napisałam powyżej, albo wymaga się eleganckiego wyglądu od wszystkich - czyli skoro obowiązkowy makijaż, lakier, tapeta i szpilki u kobiet, to garnitur, krawat, manicure i ew. makijaż u mężczyzn - albo po prostu schludny wygląd również u wszystkich. Inaczej, czyli np. jeśli od kobiet wymaga się elegancji (nawet nie zważając na ich zdrowie), a od mężczyzn jakby dużo mniej, to mamy dyskryminację. A jeśli już z braku argumentów chcesz wyciągać czyjś wygląd, to właśnie cudownie piękne kobiety będą protestowały przeciwko makijażowi, bo im to tylko zaszkodzi na wygląd ;-). Toną tapety można z każdego zrobić dowolną postać (poszukaj w googlach, jeśli nie wierzysz). Oczywiście że przy regularnym traktowaniu twarzy zestawem małego tynkarza skóra robi się dwadzieścia lat starsza, a bez tapety ludzie nie poznają na ulicy, to insza inszość...

Odpowiedz
avatar Iras
9 17

Odpowiedni ubiór to jedno, nakaz malowania się - to stanowczo przesada. Każy organizm jest inny, a co za tym idzie - każda skóra ma inne wymagania. Dla jednej osoby wystarczą najtańsze produkty z rossmanna, czy wręcz no-name, a inn jeśli użyje czegokolwiek innego niż jakieś hiperdrogie, wybitnie trudno dostępne, wręcz specjalistyczne kosmetyki - odpłaci to wielomiesięcznym leczeniem skóry. Z paznkociami podobnie. Dress code - niezależnie od firmy powinien obejmowac ubiór elegancki i schludny - owszem, jednak trzymanie się dress codu będzie zarówno spodnie + żakiet jak i spódnica + bluzka. Chocaż tu ok - jest to tylko kwestia wyglądu. Jednak obcasy? Zabójstwo dla stóp i kręgosłupa. Wszelkie rzeczy, które mają, albo mogą mieć wpływ na zdrowie to nie jest dress code tylko widzimisię firmy, którego niezależnie od tego co było na rozmowie kwalifikacyjnej - nie każdy musi akceptować (tyle, że wiadomo jak to się dla pracownika mogłoby skończyć - więc walka musiałaby się odbyć w sądzie)

Odpowiedz
avatar Rakieta
2 2

@Iras: Obcasy akurat też mi się nie podobają. Co prawda trochę ich broniłam, bo na stanowisku pracy mojej koleżanki (tam się chciałam zatrudnić) byłyby ułatwieniem, bo przy moim wzroście mogłoby mi być ciężko, a jej pomysł podstawienia mi skrzynki prawie skwitowałam śmiechem. Myślę, że stojąc na skrzynce też można zrobić sobie krzywdę, pomijając już to0 jak idiotycznie to musiałoby wygląd. Aczkolwiek na moim dziale obcasy trochę mnie dziwią, bo moje stopy są widoczne tylko jak idę na przerwę, więc na płaskie buty mogliby mi pozwolić. Z drugiej jednak strony przez 80% czasu siedzę, więc obcasy już nieszczególnie mi przeszkadzają po ponad roku pracy.

Odpowiedz
avatar MyCha
-4 8

@Iras: Z drugiej strony w upały kobiety moga nosić spódnice, a mężczyźni długie spodnie. Wiadomo w jakim stroju jest wygodniej w taką pogodę. Czyli dyskryminacja działa jednak w obie strony tylko w innych aspektach.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-1 5

@MyCha: Co ty bredzisz? Mieliby pozwalać facetom chodzić w upały w kieckach, czy kazać babom zakładać długie spodnie, żeby było sprawiedliwie? Jasne, faceci są dyskryminowani, bo muszą nosić długie spodnie, a powinni w upały zakładać do roboty szorty do pół uda, albo luźne, kolorowe bermudy. Inaczej nabiał zetnie im się na twardo.

Odpowiedz
avatar MyCha
2 4

@Armagedon: A co powiesz na krótkie spodnie do kolan? Albo lniane spodnie w stosowanym kolorze? A co do facetów w spódnicach to już wiele tego typu akcji przeciwko długim spodniom w upały było.

Odpowiedz
avatar Armagedon
0 4

@Caron: No ale, kurła, zapomniałaś o kopalni...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

@Armagedon: kopalni? do kopalni w wielu krajach wysyła się dzieci do roboty. Ale faktem jest, że babinka z tamtych krajów potrafi więcej na głowie przenieść, niż nasz rodzimy górnik ma w łapie udźwigu.

Odpowiedz
avatar aegerita
-4 10

@Caron: E tam schodołaz. I tak najlepsze było, jak kobiety próbowały udowodnić, że powinny zarabiać tyle samo, co mężczyźni, poprzez wniesienie lodówki po schodach. Postulat w założeniu słuszny, ale one próbowały to udowodnić, targając nieszczęsną lodówkę we cztery :-D Wykonały tę samą pracę, co standardowo dwóch facetów, w czasie zapewne sporo dłuższym (bo fotki po drodze, jakie to one dzielne), po czym napisały artykuł o tym, że kobieta równie dobrze jak facet potrafi wnieść lodówkę. Cudne samozaoranie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

@Armagedon: ale to nie jest sytuacja, że wszyscy się nadają do wszystkiego. Po prostu są osoby które by dały radę i osoby, które by nie dały rady i tyle. Jeśli do kopalni wpuścisz na szychtę grupę żeńską złożoną z mistrzyń kulturystyki, oraz drugą ekipę złożoną ze statecznych urzędników z brzuszkami, nie przerzucających ciężarów od czasu wf w podstawówce, to która grupa podoła zadaniu? Btw, jedna z pracujących pod ziemią w pl górnicza geolog wspomina, że najtrudniejsze jest przebicie muru... kliki górników.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 19 lipca 2019 o 13:33

avatar Armagedon
3 5

@Caron: No cóż, zostałam źle zrozumiana, zarówno w pierwszym komentarzu, jak i w drugim. Ponieważ-gdyż, jak dla mnie, argument z lodówką, oraz kopalnią - to są gówniane argumenty i ZAWSZE w "tym temacie" wykłócam się na "Piekielnych", a nawet, jakiś czas temu, zostałam okrzyknięta pierwszą feminazistką tego portalu - nawet przez większość bab. A problem polega na tym, że prawie nikt nie pojmuje słowa "równouprawnienie", kojarząc je jedynie z równym traktowaniem i identycznymi obowiązkami. Ignorując znaczenie słowa PRAWO. Czyli, że każdy powinien mieć "egzekwowalne" prawo do robienia rzeczy, które chce i potrafi robić - bez względu na płeć.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@Armagedon: a,ok. Ja w komentarzu ze schodołazem w ogóle się do równouprawnienia nie odnosiłam, tylko do niezrozumiałego przekonania autorki, że nie jest w stanie w żaden sposób sama wnieść lodówki po schodach. Dodatkowo stwierdza, że potrafi to zrobić każdy mężczyzna - a więc sugeruje, że faceci potrafią to zrobić, bo wiedzą jak to zrobić (zdobyczą techniki!) ;)

Odpowiedz
avatar Armagedon
3 5

@Caron: No właśnie - niekoniecznie. Argument "lodówkowy" wziął się ze "słynnego" ongiś hasełka pana Korwin-Mikkego (nota bene - Janusza), którym rzucił w jakimś wywiadzie telewizyjnym, mianowicie, że "równouprawnienie kończy się tam, gdzie trzeba wnieść lodówkę na czwarte piętro". No i "przesłanie" poszło w świat. Niestety, zamiast wyśmiać pana Korwina i uświadomić mu co to jest równouprawnienie, duża część "oburzonych feministek" zaczęła zgubną polemikę, a były i takie, które próbowały udowodnić, że poradzą sobie same. Tylko się ośmieszyły. No i teraz "argument lodówkowy" (do którego Korwin dorzucił również "argument kopalniany"), krąży jako główny "dowód" przeciw ruchom feministycznym, oraz równouprawnieniu. Co ciekawe, często jest stosowany przez same kobiety, dla których feministka - to kuriozum. Bo przecież kochani chłopcy DALI NAM już wszystko, o co walczyły emancypantki i sufrażystki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@Armagedon: pana Korwina wystarczyło uświadomić że on też nie wniesie sam gołymi rękami lodówki na czwarte piętro i nie ma do tego co angażować równouprawnienia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 13

Akurat szpilki i wysokie obcasy są szkodliwe dla zdrowia, dlatego prawo powinna zabraniać wymagania ich od pracowników

Odpowiedz
avatar antyalergiczka
10 16

i ta twoja koleżanka ma absolutną rację. Nie ma najmniejszego powodu, dla którego musiałybyście niszczyć sobie stopy, kręgosłupy i cerę. Chyba, że pracodawca ma jakieś fetysze. To co opisałaś jest obrzydliwe i niemoralne. Takie zasady nie powinny mieć miejsca w dzisiejszych czasach. Czym innym jest elegancki żakiet, a czym innym szpilki, makijaż i spódnica. Tak, spódnica tez nie powinna być obowiązkowa. Powinni dać do wyboru spodnie lub spódnicę skoro tak bardzo chcą mundurków. A to, że ty się zgadzasz na coś takiego i do tego jesteś w jakiś sposób dumna z tego, że niszczysz sobie kręgosłup to już tylko świadczy o twojej własnej głupocie. To, że ktoś daje takie warunki pracy to nie znaczy, że ma być "zgodzisz się albo spadaj na drzewo". Nie. W takich przypadkach rozgłaśnia się sprawę i robi protest. Przecież to wasze życie i zdrowie! Nie jesteście niewolnikami, którzy muszą słuchać pana, sami możecie zmieniać swoje otoczenie, warunki pracy także. Mężczyźni też powinni się dołączyć, założę się, że w czasie upałów te ich długie spodnie sprawiają, że nogi im się gotują. Istnieją krótsze, tez eleganckie spodnie.

Odpowiedz
avatar Aarde2
2 6

Ciekawe czy tak samo głośno protestuje, kiedy w lato jest 35 stopni i ona może sobie chodzić w spódnicy i koszuli na ramiączkach, a mężczyźni muszą być w długich spodniach, pełnych butach i koszuli z długim rękawem (lub nawet w marynarce i krawacie) ;)

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

wybacz, ale otalnie nie ogarniam dresscode'u pracownikow BIUROWYCH wymagajacego szpilek i makijazu. przeciez w pracy widujecie tylko siebie nawzajem jak dla mnie durny wymysl szefa buty na plaskim czy niewielkim obcasie u pracownika BIUROWEGO niewiele zmieniaja, serio

Odpowiedz
avatar Shakkaho
0 0

To stroje damskie są jak męskie czy jednak nie, bo o ile panowie nie noszą szortów długości tej spódniczki to jednak zamysł debilny bo kobieta wygląda równie elegancko w spodniach czy spódnicy.

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

Zawsze mnie bawiły te "specyficzne lokale", w których faceci i laski są elementem marketingowym, bo klient chętniej zostawi 200 tys za samochód czy 1000 za kolację, jeśli obsłuży go osoba, na którą "miło popatrzeć" czyt. chciałby przelecieć. Dobrze, że przynajmniej klient nie ma pozwolenia na łapanie za tyłek czy biust w ramach udanej transakcji. Mam nadzieję.

Odpowiedz
avatar niemoja
0 2

Zacznijmy od podstaw: "makijaż" - to nie znaczy "pełna tapeta"; to podkreślenie atutów i tuszowanie niedoskonałości. Natura nie dla wszystkich była jednakowo szczodra: jednej wystarczy henna czy błyszczyk, żeby wyglądała jak bogini, druga potrzebuje charakteryzacji, żeby nie wyglądać jak Nosferatu. "manicure" - to nie znaczy: długie szpony, z krwistoczerwonym lakierem, tylko zadbane i wypielęgnowane dłonie. Niektórym wystarcza polerowanie paznokci, a niektóre muszą użyć lakieru kryjącego. "buty na obcasie" - to nie znaczy: niebotyczne szpilki, z wąskimi noskami. To wyłączenie obuwia typu sportowego i domowego; czyli nie można wystąpić w adidasach, balerinach, czy bamboszkach z pomponami. Ale skórkowe mokasyny na 3cm koturnie - mieszczą się w dress code, a one krzywdy stopom czy kręgosłupowi nie zrobią. Co się tyczy stroju - obowiązuje regulamin firmy; może być habit, może być strój króliczka, z uszkami i ogonkiem. Reasumując, w umowie o pracę musi być podany zakres obowiązków pracownika. Jeżeli w tym zakresie podane są wymogi dotyczące stroju, wyglądu czy zachowania - to firma ma prawo je egzekwować (chyba, że zostaną zaskarżone i sąd uzna je za dyskryminujące). A że zazwyczaj, im wyższe wymagania, tym wyższa płaca - to nie wróżę powodzenia skargom feministek.

Odpowiedz
Udostępnij