Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ostatni wysyp historii o traktowaniu obsługi w restauracji skłonił mnie, aby podzielić…

Ostatni wysyp historii o traktowaniu obsługi w restauracji skłonił mnie, aby podzielić się piekielnościami z samolotu. Wiele osób już nie tylko uważa załogę pokładową za podniebne kelnerki, a wręcz za ich osobiste służące.

1. Śmieci.

Dla wyjaśnienia śmieci zbieramy raz/dwa w ciągu lotu (zależnie od jego długości) i dostępne są śmietniki w toaletach. Dla niektórych to jednak za mało, więc uważają za stosowne używać call bell (przycisk wezwania załogi) tylko po to, aby wręczyć nam opakowanie po chipsach, oczywiście odbywa się to bez słowa, czeka na nas po prostu wyciągnięta ręka ze śmieciami.

Jeżeli jednak chodzi o śmieci, to wygrywają osoby, które zaczepiają nas, gdy przechodzimy i próbują wcisnąć nam do ręki torebkę pełną wymiocin lub zużytą pieluchę (w takich przypadkach odmawiamy i odsyłamy daną osobę do toalety, co nierzadko kończy się awanturą).

2. Pieluchy.

Zostając w temacie pieluch, jak myślicie, gdzie jest najlepsze miejsce, aby ją zmienić? Dla wielu niestety nie jest to specjalnie do tego przeznaczona toaleta. Przebieranie dziecka na fotelu pasażerskim/stoliku (bardzo często podczas gdy inni jedzą posiłek) to jest norma. Niektórym zdarza się nawet podejść pod same drzwi toalety i zrezygnować - kończy się to próbą zmiany pieluchy na podłodze w bufecie lub przez niektórych odważnych na siedzeniu załogi.

3. Call bell.

Jeżeli ktoś wciska go bardzo natarczywie, dla załogi oznacza to sytuację awaryjną i że dana osoba potrzebuje pomocy. Niestety pasażerowie mają nieco odmienne zdanie.

Podczas ostatniego lotu turbulencje były na tyle silne, że my jako załoga również musieliśmy siedzieć. W tym samym czasie ktoś ciągle wciskał przycisk wezwania załogi. Odczekałam na tyle, aby mieć możliwość dojścia do pasażera bez obawy, że skończę na suficie. Osobą wciskającą call bell był (o)jciec z 4-5-letnim dzieckiem na kolanach.

(J) - Czy coś się stało?
(O) - Potrzebuję koca dla dziecka!!! Ile można czekać?!
(J) - Jesteśmy w strefie turbulencji, bezpieczeństwo jest najważniejsze, więc nie mogłam podejść wcześniej. Wcisnął pan call bell kilkanaście razy, dla nas oznacza to sytuację awaryjną.
(O) - Jest awaryjna! Mojemu dziecku jest zimno, to jest najważniejsze.
(J) - Najważniejsze jest bezpieczeństwo, a nie koc w trakcie silnych turbulencji.
(O) - Przynieś mi dwa.

Bardzo często zdarza się, że ludzie nadużywają call bella właśnie w takich przypadkach.

5. Posiłki/napoje.

Ludzie często mają przeświadczenie, że mam poukrywane w wózku specjalne posiłki, które dostaną, jak rzucą odpowiednie hasło. Przykład:

(J) - Dla pana będzie kurczak czy wegetariańskie?
(P) - Jagnięcina.
(J) - Mamy kurczaka albo opcję wegetariańską.
(P) - Ryba?

I tak rozmowa się będzie toczyć, a pasażer jeszcze będzie próbował włożyć ci głowę między nogi, aby zajrzeć, czy na pewno nie ukryłaś w wózku jakichś skarbów.

Z napojami jest tak samo:

(J) - Podać coś do picia?
(P) - Tak.
(J) - Co podać? Mamy soki, napoje...
(P) - Sok.
(J) - Pomarańczowy czy jabłkowy?
(P) - Mango/truskawka/… (wstaw wszystkie smaki jakich nie proponowałam).

Co bardziej świadomi próbują mnie przekonać, że oni wiedzą, iż to, o co proszą dostępne jest w klasie biznes i czy nie mogłabym im tego stamtąd przynieść.

6. Bagaż.

Niestety bardzo często obsługa naziemna przepuszcza ludzi z nadmierną ilością bagażu, a my musimy próbować to jakoś „upchnąć”, bo na sugestie, że bagaż pójdzie do cargo, wybucha awantura.

Wielu ludzi ma mylne przekonanie, że miejsce w półce bagażowej jest przypisane do fotela. Codziennie więc zdarza się awantura, że „Nie włożę mojego bagażu tam, bo moje siedzenie jest tu. Czyj to bagaż zajmuje moje miejsce?!”, co odważniejsi próbują wyrzucić czyjś bagaż, aby zrobić miejsce na swój.

Moim hitem bagażowym był za to pan, około 30 lat, w pełni sprawny, który podszedł do mnie ze swoją walizką i rzekł:

- Zmęczony jestem, włóż mi to na górę.

Zmuszona byłam odmówić.

by Szaaan
Dodaj nowy komentarz
avatar Jaladreips
16 16

3. Gdyby tak wywiesić listę sytuacji, w których można użyć tego przycisku, a poniżej informację, że nieuzasadnione użycie będzie karane powiedzmy 50 euro? Zaraz by się hołota oduczyła.

Odpowiedz
avatar Szaaan
13 13

@Jaladreips: Niestety, ale przycisku używać można również jeżeli chce się o coś poprosić (wodę, koc, przekąskę). Tyle, że w takich przypadkach jak ktoś wciśnie przycisk raz to podejdziemy w wolnej chwili, a jak ktoś wciska 81837372 razy to rzucamy wszystko i idziemy zobaczyć co się stało

Odpowiedz
avatar daroc
6 6

@Szaaan: ... i właśnie dlatego ci ludzie tak robią - bo wiedzą, że dzięki temu zostaną obsłużeni poza kolejnością i w trybie natychmiastowym. No niestety, ale wiele osób nie rozumie pojęcia "uprzejmość", tylko uważają, że oni są najważniejsi.

Odpowiedz
avatar Szaaan
10 10

@daroc: to, że do takiej osoby szybciej podejdziemy nie oznacza, że zostanie szybciej obsłużona. Dostanie raczej pouczenie, a za bezczelność dodatkowo sobie poczeka ;)

Odpowiedz
avatar daroc
3 3

@Szaaan: a jak tak to ok ;)

Odpowiedz
avatar Limek
0 6

Latam czesto, a nadal okropnie sie boje, szczegolnie turbulencji...masz jakies pokrzepiajace slowa ;)?

Odpowiedz
avatar Szaaan
13 13

@Limek: Niebezpieczeństwo w turbulencjach polega na tym ze możesz się uderzyć jak nie zapomnisz pasów. Z zapiętymi możesz czuć się bezpiecznie :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 12

@Limek: i dodatkowa korzyść - nie wyssie cię jak walnie okno :D

Odpowiedz
avatar Ohboy
6 6

@Limek: Jak ja kocham turbulencje... Wiem, że jakieś tam minimalne zagrożenie jest, ale i tak uważam, że są przyjemne :D

Odpowiedz
avatar Hatteria
8 8

Ostatnio miałam okazję odbyć kilka lotów z 8 miesięcznym niemowlakiem i próbuję sobie wyobrazić, jak ktoś zmieniał pieluchę na tym mikroskopijnym stoliku, na którym ledwo się mieści tacka z posiłkiem.

Odpowiedz
avatar katem
7 7

@Hatteria: A ja miałam, niestety, okazję "doświadczyć' zmiany zasranej pieluchy w samolocie - dwa rzędy ode mnie. Mało brakowało, a zwymiotowałabym, taki być smród. I niech mi ktoś powie, dlaczego nie można tego zrobić w toalecie?

Odpowiedz
avatar bazienka
3 3

@katem: podeszlabym i bez zenady zarzygala madra matke

Odpowiedz
avatar fury
9 11

strasznie to przykre, że ludzie traktują tych, którzy w razie czego mogą im uratować życie, jak służbę...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

@LadyDevil69: dla mnie piekielne jest to, że linie lotnicze uważają, że pracownicy mają być w stanie prowadzić hardcorową ewakuację w spódniczce, rajstopkach i butach na obcasie. Serio, ludzie opiekujący się sprzętem zrzucanym z samolotu są ubrani dużo stosowniej i profesjonalniej :D. A w liniach lotniczych - jak kelnerki, przykro.

Odpowiedz
avatar Szaaan
7 7

@Caron: Podczas szkolenia z tych ewakuacji mamy taki sam strój na sobie (nakładamy na to tylko luźny kombinezon aby nie przetrzeć munduru) i wcale nie utrudnia nam on pracy. Plus nie uważam aby mundur przypominał strój kelnerki i w mojej linii na pokładzie nosimy płaskie buty.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
5 5

@LadyDevil69: Nie masz bladego pojęcia o czym piszesz. Służyć komuś (w jakikolwiek sposób) nie oznacza, że jesteś sługą.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Szaaan: dobre i to :) Ja jednak mam sentyment do moich pierwszych lotów, gdzie w roli stiułardesy występował loadmaster rozdający zatyczki do uszu z hełmu, siła autorytetu taka, że przed wejściem do samolotu się grzecznie buty wycierało ;)

Odpowiedz
avatar Szaaan
24 24

@Meliana: warunki w samolocie są jakie są, kupując bilet wiemy na co się zgadzamy. Jednak większość osób radzi sobie w tej ‚mikroskopijnej toalecie’, a przewijanie dziecka na fotelu to szczyt chamstwa. Nikt ze współpasażerów nie płacił za bilet aby wąchać odchody niemowlaka podczas posiłku albo aby siedzieć na siedzeniu na którym ktoś zmieniał pieluchę. Czy jak ktoś jest grubszy i stwierdzi ze mu za ciasno w toalecie to tez ma prawo za przeproszeniem zesrac się na fotel?

Odpowiedz
avatar Meliana
-4 8

@Szaaan: Wyobraź sobie, że lecąc pierwszy raz, nie wiedziałam na co się zgadzam. Niby miałam świadomość, że samolot to nie hipermarket i cudów z miejscem nie będzie, ale mimo wszystko realia mnie zaskoczyły. No ale mniejsza. Możesz mnie nazwać ignorantką. Mniejsza też o zasikaną podłogę w tej toalecie, bo ktoś był chyba wyższy i stwierdził, że skoro bliżej nie podejdzie, to sika, gdzie stoi. Już nie dramatyzujmy, bywa - w pociągach i autobusach to też jest norma i nikt nie narzeka. I mimo, że całkowicie się zgadzam, że przewijanie w miejscach publicznych - na stole, podłodze, fotelu, itp. - jest szczytem chamstwa i sama bym tak nie zrobiła, tak po prostu trochę mniej się dziwię, że niektórzy widząc, jaką mają alternatywę, zwyczajnie decydują się wyjść na chamów. Koniec końców, ja też sobie poradziłam w tej toalecie - i możesz mnie nazwać "madką", ale po prostu już więcej z dzieckiem pieluchowym samolotem bym nie poleciała. Jak dla mnie, to trochę za dużo pieniędzy kosztuje komfort rodem z PKP, tym bardziej, że dziecko od drugiego roku wzwyż też już płaci za przelot, a jeszcze nie zawsze jest w stanie w porę zakomunikować potrzebę i tę pieluchę mieć musi.

Odpowiedz
avatar Vampi
-5 9

Cos ci sie pomylilo. Pracowalam pare lat w Anglii na lotnisku. I o ile bagaz podreczny musi miec wlasciwe rozmiary, to nic nie stoi na przeszkodzie zeby klient na bezclowce dokupil grom alkoholu, slodyczy i innych dziadostw i to dopchal to tego bagazu lub miliona reklamowek.a reszta to fakt-co 4 latajacy to taki Janusz z Grazyna z Brajankami.

Odpowiedz
avatar Szaaan
7 7

@Vampi: Nie na wszystkich lotniskach tak jest. Często widzę pasazerow z walizka podręczna i 2-3 wypchanymi siatkami, które zdecydowanie nie są z duty free. Często też walizki zdecydowanie przekraczają dozwolone wymiary.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

ad. 1 - a ja miałam opory powiedzieć że mam do wyrzucenia papierek jak zbierali śmieci i dowiozłam go do kosza na lotnisku...

Odpowiedz
avatar bazienka
2 4

buractwo i pewnie ejszcze klaskaja przy ladowaniu? za nieuprawnione uzycie dzwonka w charakterze awaryjnym kasowalabym odpowiednio, moze kara finansowa otworzylaby im oczy

Odpowiedz
avatar Sychoo
5 5

Boże, tylko czekałam, aż ktoś rozpocznie ten temat. Na wstępie zaznaczę, że latam samolotami średnio co dwa miesięce - dosyć często i ani razu, autentycznie ani razu nie udało mi się przetrwać lotu bez uszczerbku na moich nerwach. Zacznę od wchodzeniu na pokład - bo po co być uprzejmym? Lepiej pchać się na chama! Co z tego, że przejście między siedzeniami jest dosyć wązkie, przeznaczone na maskymalnie jedną osobę. Przecież ja muszę usiąść pierwszy! Wtedy szybciej wystartujemy! No nie, no cholera nie. Po drugie - trochę kontrowersyjne, ale są restauracje, są hotele bez wstępu dla dzieci, więc czemu nie ma takich lotów? Autentycznie miałam 30 minutowe opóźnienie, bo jakiś dzieciak (lat na oko 7 / 8) w ryk. I to przeraźliwy pisk, nigdy nie słyszałam czegoś tak głośnego. Nijak nie idzie go uciszyć, a pasów nie dał sobie zapiąć - nie idzie wystartować. Powinni wywalić rodzinę z samolotu moim zdaniem. Kolejna część... aż szkoda gadać. W momencie, gdy ludzie wchodzą latem, bądź w ferie na lotnisko jakiś pstryczek przełącza im się w głowach. Zaczynają chlać na potęge - no bo w końcu wakacje! No nie. Pijany, wrzeszczący z piwnym brzuszkiem facet po czterdzieste tak pijany, że ciężko mu ustać na nogach po 20 minutach od wystartowania? Norma. Kopiący dzieciak w fotel mimo tysięcznych upomnień? Kolejna norma. Jak w samolocie siedzę 3 godziny to jeszcze idzie wytrzymać, ale od 6 zaczyna się mordęga.

Odpowiedz
avatar mariaaawaria
0 0

Raz w życiu musiałam przewijać swoje dziecko w toalecie. Na sedesie, bo nie było przewijaka ani nic. W toalecie samolotu bym nawet nie próbowała, może dałoby się przewinąć wiewiórkę, ale nic więcej.

Odpowiedz
Udostępnij