Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Chcecie piekielnej historii, proszę bardzo - piekielna historia mojego życia (uwaga będzie…

Chcecie piekielnej historii, proszę bardzo - piekielna historia mojego życia (uwaga będzie dłuższy tekst):

A więc po kolei…

Jestem od kilku lat w związku małżeńskim z kobietą (Żona) z kraju leżącego daleko od Polski. Posiadamy kilkuletnie dziecko – małego Adasia. Z mojej strony była to (ślepa) miłość od pierwszego wejrzenia – miałem poślubić piękną kobietę, z którą mogłem rozmawiać o wszystkim i o niczym przez kilka godzin, z którą czułem się bardzo komfortowo.

Z różnych względów dochodziło czasem do mniejszych lub większych sprzeczek – myślałem wtedy, że to wina różnicy charakterów - ostatecznie i tak wszystko wracało do normy.

Sytuacja zmieniła się zaraz po ślubie, kiedy to zostałem uderzony w twarz po raz pierwszy podczas kłótni. Powód kłótni byłby dla kogoś innego śmieszny i nieistotny, jednak jak już teraz wiem, Żona potrafi zrobić wielką awanturę z niczego – i zawsze według niej jest to moja wina.

Po tym „pierwszym razie” Żona przeprosiła mnie i obiecała, że już nigdy więcej tego nie zrobi – co oczywiści okazało się kłamstwem. Taka sytuacja trwała kilka miesięcy, podczas których Żona uderzyła mnie wiele razy. W napadzie agresji zniszczyła także kilka mniejszych sprzętów domowych i pamiątek rzucając nimi o podłogę. Z perspektywy czasu wiem, iż powinienem w tamtym okresie zakończyć nasz związek.

W pewnym momencie Żona zaszła w planowaną ciążę i już wtedy niektóre z jej zachowań wskazywały na problemy emocjonalne lub psychiczne, jednak w tamtym czasie tłumaczyłem to sobie wahaniami nastroju w ciąży. Doszło do tego, iż Żona podczas kłótni uderzała się w brzuch krzycząc iż nie chce dziecka lub otwierała okno i groziła że popełni samobójstwo.

W miarę upływu czasu zachowanie żony podczas kłótni robiło się coraz bardziej agresywne i niebezpieczne. Wszystko zaczęło się od uderzenia otwartą ręką, następnie przyszła kolej na pięści, ugryzienia na ramionach – które musiałem maskować makijażem, raz także przecięła mi palec nożem, który próbowałem jej wyrwać po tym, jak groziła iż się zabije. Rzucała we mnie także różnymi przedmiotami, od których miałem np. siną wargę (wytłumaczenie dla rodziny – dziecko uderzyło mnie zabawką).

Pewnie się zastanawiacie – dlaczego nigdy jej nie oddałem? Nie zrobiłem tego, bo tak mnie wychowali rodzice – w szacunku do kobiet. A poza tym każde uderzenie z mojej strony będzie punktem zapalnym i wystarczy jeden telefon na policję, abym skończył z ograniczonymi prawami rodzicielskimi, jako patologiczny mąż bijący żonę i dziecko.

Zaraz po porodzie żona była zazdrosna, że dużo czasu poświęcam synowi oraz że przechodząc obok jego łóżeczka za każdym razem się za nim oglądałem. Przez pierwsze kilka tygodni to ja zajmowałem się małym – zmieniałem pieluchy, karmiłem sztucznym mlekiem. Z biegiem czasu, mały rósł i mając kilka miesięcy robił się coraz „głośniejszy” (czasami płakał). Żona z wściekłością dzwoniła do mnie w godzinach pracy i żądała powrotu do domu, grożąc iż zostawi Adasia samego w domu.

Sytuacja powtarzała się nie raz – musiałem okłamywać szefa, że jadę do klienta lub muszę załatwić „na mieście” obowiązki związane z pracą – na szczęście pracy nie straciłem, ale podejrzliwy wzrok pracodawcy mówił sam za siebie. Na tamtym etapie, żadna fizyczna krzywda synowi się nie działa – cierpiałem głównie ja.

Jednak dziecko rosło i zmieniało się z czasem, aż pewnego dnia Żona zadzwoniła do mnie (w tle słyszałem płacz dziecka) i wykrzyczała do mnie, iż ma syna dość. Wsadziła go do łóżeczka i nie wyciągała z niego, aż mały się posikał – nie wiem, czy ze strachu, czy z potrzeby fizjologicznej. Wtedy musiałem wyjść z pracy, aby ukryć przed współpracownikami łzy płynące po twarzy. Zadawałem sobie pytanie, jak własna matka może być dla dziecka takim potworem. Nie pomagały prośby, aby Żona postarała się uspokoić i nie była tak zła na dziecko– i tak kończyło się krzykiem i płaczem Adasia. Nie raz podczas kłótni dowiedziałem się, że gdyby nie dziecko, żona już dawno by się ze mną rozwiodła.

Obecnie, dziecko jest już na tyle duże iż wie, kto jest dla niego dobry, a kto niestety często bywa zły. I dlatego „broni” mnie przed Żoną, która złośliwie lub dla zabawy mnie zaczepia. Adaś mówi wtedy do żony „mama przestań”, „niedobra mama”, „mama nie wolno”. Często kiedy żona chce usiąść obok dziecka na kanapie bądź fotelu, syn krzyczy „mama nie, tata tu siedzi”. Takie zachowanie dziecka wywołuje często agresję u żony, co kończy się tym, iż syn z płaczem biegnie do mnie.

Zacząłem się na poważnie zastanawiać, jak wybrnąć z tej sytuacji. Jedynym wyjściem, jakie mogę zaakceptować jest chyba rozwód i przyznanie mi pełnej opieki nad dzieckiem. Obawiam się jednak, że bez mocnych dowodów na zachowanie żony (mam tylko kilka emaili i sms-ów) to ona dostanie opiekę nad dzieckiem.

W takim wypadku dziecko zostanie wywiezione do kraju pochodzenia żony i już nigdy więcej nie zobaczę syna. Nie wytrzymałbym psychicznie myśli, iż mój syn będzie przeżywać takie cierpienia jak opisane powyżej, ze strony żony.

Podejrzewam, że sąd zaślepiony dziwnymi stereotypami „matki jedynej prawowitej opiekunki” przekazałby prawa rodzicielskie Żonie. Zastanawiam, się, czy nie pomogło by mi zainstalowanie ukrytych kamer w mieszkaniu, aby pokazać rodzinie oraz sądowi, jaka naprawdę Żona jest w stosunku do mnie i do dziecka, tak aby zapadła decyzja pozytywna dla mnie.

Jedyną rzeczą, która trzyma mnie w obecnej sytuacji jest miłość do dziecka. Z jednej strony powinienem się rozwieźć, aby uchronić siebie i syna przed żoną, a z drugiej strony rozwód oznacza najprawdopodobniej przyznanie praw do opieki nad dzieckiem żonie. I tak sobie tkwię w tej beznadziejnej sytuacji starając się zachować pozory normalności przed rodziną oraz pełne zdrowie psychiczne swoje i dziecka.

Pozdrawiam,
M.

dom

by markymark
Dodaj nowy komentarz
avatar wormsik
25 25

Przerażające. Nie możesz nic nie robić, to jest "gra" o dobre i spokojne życie Twoje i dziecka. Nie wiesz czy kiedyś nie odbije jej na tyle, żeby stała się tragedia. Zacznij od zainstalowania kamer, zapraszaj znajomych którzy mogą być później świadkami, może zainteresuj sprawą jakiegoś psychologa i jego też zaproś incognito do domu. W każdym razie działaj, robisz to dla siebie i dla dziecka.

Odpowiedz
avatar fury
15 15

@wormsik: moja pierwsza myśl to też był psycholog, ale bardziej w ramach pomocy autorowi, bo ileż można to znosić. Może też razem uda się im znaleźć rozwiązanie

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

@FlyingLotus: Bo u niego w domku wszystko było ok, tudzież bo przecież to facet jest zawsze tym złym, a każda matka kocha swoje dziecko.

Odpowiedz
avatar Armagedon
19 21

@koti: Z tych samych powodów, dla których nic "z tym" nie robią latami maltretowane żony.

Odpowiedz
avatar szafa
3 3

@koti: Napisał przecież że się boi stracić dziecko.

Odpowiedz
avatar Ginsei
4 4

@koti: Przychodzi facet na policję i mówi, że żona go bije. Myślisz, że NIKT się nie uśmiechnie pod nosem na tym komisariacie? To zapewne kolejna blokada dla autora - kto mu uwierzy? Facet dający się bić żonie? Czasem mam wrażenie, że facet bijący żonę jest znacznie lepiej postrzegany niż ten, który daje się bić.

Odpowiedz
avatar Monomotapa
12 14

Słyszałeś o czymś takim, jak obdukcja?

Odpowiedz
avatar Iceman1973
22 34

@Monomotapa: @starajedza: @koti: Tak, tak, mądrale. Proponuję się najpierw znaleźć w takiej sytuacji a potem uzewnętrzniać swoje mądrości. Dawno temu byliśmy z żoną rodziną zastępczą. Jedna z sióstr przyrodnich przebywających u nas oskarżyła nas o przemoc. Cztery lata udowadniamy w sądzie, że nie jesteśmy wielbłądami bo sędzina ma jobla na punkcie dzieci. Mamy dowody w postaci nagrań, jak dziewczyna nas okrada. Myszkuje po mieszkaniu. Są zeznania znajomych i przyjaciół, którzy widzieli jak traktujemy te dzieci, że zero przemocy nawet słownej a co dopiero fizycznej. Dziewczyna oskarża nas, że chodziła jak łachmaniarz. Na dowód są zdjęcia ze szkoły, ze spacerów, z wycieczek na których widać jak były ubierane. Dziewczyna twierdzi, że nie dostawała żadnych prezentów, że siedziały tylko w domu i nigdzie nie jeździliśmy. Na dowód znów zdjęcia z wczasów, ze świąt czy innych okazji. Ale to wszystko mało dla sędziny... Tak więc przymknijcie się mądrale póki nie doświadczyliście w życiu tego co ten gość w historii, bo za przeproszeniem gówno wiecie. EDIT: Dodam jeszcze bo zapomniałem powyżej, że jej zeznaniom zaprzeczyła nawet jej siostra. To i tak za mało i nadal budzi wątpliwości sędziny, która chyba liczy na jakiś spektakularny koniec tej sprawy i zatrzymania zwyrodnialców...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 lipca 2019 o 9:24

avatar iks
6 14

@Iceman1973: Mądralo, a nie wiesz, że możesz domagać się zmiany sędziego?

Odpowiedz
avatar Iceman1973
5 19

@iks: Nie mędrkuj kolejny mądralo, skoro nie wiesz nic o tej sprawie. Mam uzasadnić zmianę sędziego czym? Stronniczością? W sądzie gdzie oni wszyscy klepią się po pleckach? Ogarnij się się człowieku. W jakiej rzeczywistości żyjesz?

Odpowiedz
avatar GlaNiK
1 3

@Iceman1973: Może liczy na jakiś "prezent"?

Odpowiedz
avatar antyalergiczka
2 2

@Iceman1973: media. jakieś talkshow się tym powinno zainteresować. Albo gazeta.

Odpowiedz
avatar szafa
2 2

@Iceman1973: Potwierdzam. Mąż mojej znajomej ma (czy miał, bo teraz to nie wiem, czy są jeszcze) niebieską kartę. Policja bywa co jakiś czas u nich, bo alkoholik i wiadomo przemoc. Kiedyś pobił ją tak, że ledwie chodziła. Poszła do lekarza po abdukcję. Wszystko super. Tyle że w sądzie stwierdzili, że nie było świadków, że zrobił to mąż i tyle w temacie.

Odpowiedz
avatar Limek
17 21

Jesli historia prawdziwa - nie jojcz w internetach, jaki to meczennik, tylko zbieraj dowody. Pierwszy krok to konsultacja z dobrym prawnikiem - jakie dowody moga wchodzic w gre. Czy nagranie z ukrytej kamery moze byc dopuszczone? Ile dni nalezy nagrywac, by byl to wiarygodny dowod? Obdukcje? Zabrac dziecko do psychologa - czy opinia bieglego moze byc dowodem. Sam do psychologa isc - moze taka opinia tez bedzie dowodem. Ruszyc d*pe, chodzi o dobro dziecka.

Odpowiedz
avatar 2night
18 20

Jesteś ofiarą przemocy. Twój syn też. Nie jesteś sam i nie jesteś jedyny. Udaj się do najbliższego ośrodka interwencji kryzysowej. Tam założą Ci niebieską kartę i udzielą pomocy. Możesz również, jeśli obawiasz się, że odbierze Ci syna, zbierać dowody, ale niebieska karta założona przeciwko żonie zdecydowanie pomoże w sprawie. Weź proszę pod uwagę, że pozostawiając syna w tej sytuacji doprowadzasz do tego, że jest on narażony na przemoc. Schemat, w którym się znajdujesz to koło wyuczonej bezradności, ale można to przerwać. Poza najbliższym CIKiem skontaktuj się również z lekarzem psychiatrą i rozważ podjęcie terapii. Nie jesteś sam a z tej sytuacji jest wyjście.

Odpowiedz
avatar Grav
-1 7

Ukryte kamery to trzeba było zamontować na etapie ciąży i zbierać materiały. Potem zrobić duuuużo kopii na różnych serwerach w sieci (prywatnych, w formie zahasłowanych archiwów), żeby nie dała rady się do wszystkiego dobrać i skasowac, gdyby kiedykolwiek przyszło jej do głowy włamywanie się na Twoje sprzęty elektroniczne. A potem można na spokojnie usiąść, pokazać nagrania i zaproponować leczenie u psychologa w celu ratowania związku albo rozwód.

Odpowiedz
avatar Eddie86
11 11

Jest mi naprawde przykro. I wybacz, ze to powiem, ale z opisu nie widze za bardzo szans. Albo razem musicie isc na terapie (na co prawopodobnie zona sie nie zgodzi) albo druga opcja to zakonczyc ten zwiazek. W tej sytuacji moge tylko (niestety z wlasnego doswiadczenia) podpowiedziec: - nagrywaj incudenty (z ukrycia, bo jak sie zona dowie, to celowo bedzie sie kontrolowac) - zawsze na obdukcje post factum - jak juz zbierzesz kilka incydentow (najleoiej kilka, w krotkim odstepie czasu, na przestrzeni okolo 2~3 misesiecy) proponujesz terapie (tez ten fakt nagrywasz, przypominam z ukrycia) - jak zona sie nie zgodzi, pozew o rozwod z orzeczeniem o winie i ograniczeniem jej wladzy rodzicielskiej W sadzie czeka Cie bardzo ciezki boj, musisz udowosnic, ze zona ma sklonnosci do agresji wobec dzieci. Przykro mi to stwierdzic, ale bez ciezkiej walki sie nie obejdzie. Blisko 40% ofiar przemocy domowej to mezczyzni ale nam o tym nie wolno mowic przeciez. Oddac? Zapomnij (nawet nie probuj, nawet raz, raz sie zapomnisz i mozesz zapomniec o dzieciach). Tak reasumujac, daj jej szanse, zaproponuj terapie, jezeli nie to musisz dzialac, bo ta kobieta Cie po prostu zniszczy i moze zniszczyc tez zycie Twoich dzieci. Pozdrawiam

Odpowiedz
avatar Aniela
7 7

Przede wszystkim zbieraj dowody. Idź chociaż do prawnika, który podpowie co dalej robić i walcz. Nie tylko o siebie ale o syna, który widzi przemoc i agresje w domu i który może mieć problemy w dorosłym życiu. Walcz przede wszystkim dla synka. Za dużo się słyszy o zabójstwach dzieci przez jednego z rodziców bo ktoś się bał zgłaszać...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 24

"Chcecie bajki?Oto bajka.Byla sobie Pchla Szachrajka...". W moim odczuciu ta historia to forma eksperymentu,aby sprawdzic jak ludzie zareaguja.Tak,wiem,takie rzeczy sie zdarzaja,ale tu jest dramatyzm w wersji xxl,no i ta zagraniczna zona,ktora wywiezie potomka na kraniec swiata.No nie,diabel szepce mi za uchem,ze to sciema.

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
-5 11

@LadyDevil69: ale gdyby historia była pisana ze strony kobiety, która wyszła za mąż za Araba, to już historia miałaby dla ciebie więcej sensu, prawda? ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 6

@FlyingLotus: Naprawdę trudno zrozumieć co napisałam?

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
1 5

@LadyDevil69: czyli wcale nie sugerujesz, że historia to ściema, bo facet trafił na wariatkę, która stosuje przemoc wobec niego i dziecka? ;) wg ciebie faceci nie bywają ofiarami przemocy?

Odpowiedz
avatar mruk
-1 3

@FlyingLotus: oczywiście, że tak, przyznasz chyba, że to byłby znacznie bardziej wiarygodny przypadek? Też sądzę, że to taki eksperyment społeczny;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 8

@FlyingLotus: "Kobieta mnie bije..."Sugeruję że to ściema,bo autor dziś założył konto,w historii są wszystkie elementy poruszające uczucia i prowokujące do udzielania dobrych rad.No i mój rogaty kumpel tak mówi.Nie wierz ludziom,bo nie raz dostaniesz po nosie:-)

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 3

@LadyDevil69: Hmmm... Do eksperymentu nie trzeba zakładać konta. Wystarczy nick tymczasowy. A jeśli to nawet ściema - jest wystarczająco sugestywna i wiarygodna. Oraz prawdopodobna. Mężczyźni również doświadczają przemocy, tylko mniej o tym mówią, bo bardziej się wstydzą. "No co ty, stary, babie nie potrafisz przywalić?"

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 5

@Armagedon: Kobiety tez sie wstydza.Z reguly spadaja ze schodow,albo uderzaja sie o szafe.Naprawde uwazasz,ze ktos kto zyje w takim piekle zali sie Piekielnym?To rownie dobrze moglby napisac do "Tiny" albo "Pani Domu". Nie,nie,po stokroc nie-akurat TA historia nie jest prawdziwa.

Odpowiedz
avatar zendra
2 4

@LadyDevil69: Wiele historii na tym portalu zaczyna się od wstępu "Już nie mogę wytrzymać, muszę się wam wyżalić" i w 95% przypadków piszą to kobiety. Nie pamiętam pod ich historiami twoich komentarzy odsyłających te żalące się do "Tiny" albo "Pani Domu"... Ale jak napisał facet to wypad to "Tiny"!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

@zendra: Nie rozumiesz.Chodzi mi o to ze takie same cenne rady uzyska zarowno od Piekielnych,jak i redakcji brukowca.Przyjmijmy ze historia jest autentyczna.Naprawde dorosly czlowiek(niezaleznie od plci)nie umie wziac na klate tego co sam zyebal?Bo skoro symptomy wystepowaly od dawna,a on nic z tym nie robil,to albo jest masochista ktory lubi byc obijany,albo zwyklym lamusem.

Odpowiedz
avatar zendra
2 4

@LadyDevil69: Rozumiem doskonale. To tak samo jak z kobietą maltretowaną przez męża - też nic z tym nie robi całymi latami. Ale jakoś kobiet nie odsyłałaś do Tiny, a facetów tak. Czytałam twoje inne komentarze, uważasz się za feministkę i jak widać objawia się to w dosyć przykrej formie, gdy sprawy dotyczą płci męskiej.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lipca 2019 o 23:22

avatar konto usunięte
-4 4

@zendra: No wiesz,jeden nie lubi jazzu,drugi sledzia po japonsku,a ja nie lubie facetow

Odpowiedz
avatar larwa
1 3

zainstaluj kamerki w mieszkaniu,zbieraj dowody,nagrywaj,codz na obdukcje.MUSISZ ZEBRAC DOWODY I ODEBRAC JEJ PRAWA RODZICIELSKIE!Bo kiedys aby zrobic Tobie na zlosc,zabije ci syna.Powadzenia.

Odpowiedz
avatar Armagedon
5 7

Zdarza się (nie tak znowu rzadko), że permanentnie maltretowanym osobom "puszczają" nerwy (lub przekraczają granice obrony koniecznej) i robią swym oprawcom ostateczne "kuku". Albo agresor posuwa się za daleko i robi swej ofierze ostateczne "kuku". Nie boisz się, że w twojej rodzinie może kiedyś dojść do tragedii? Pamiętaj, że "w razie czego" ty (albo twoja żona) idziecie siedzieć, a twoje dziecko zostaje samo, pod opieką nie wiadomo kogo, nie wiadomo jak długo. A rodzina żony też może się postarać o prawną opiekę nad dzieckiem. Dlatego jak najszybciej przerwij ten zaklęty krąg. Przede wszystkim - musisz odrzucić fałszywy wstyd i przyznać się, że jesteś ofiarą przemocy. Ja myślę, że i tak wiele osób to podejrzewa. Nie żyjesz na pustyni. -Za każdym razem, gdy zostaniesz (ty, lub dziecko) uderzony, lub gdy żona wszczyna awanturę - wzywaj policję. Jeśli masz ślady pobicia - tym lepiej. Postaraj się o założenie żonie niebieskiej karty. Twoje dziecko jest już na tyle duże, że może być przesłuchane "na okoliczność" w obecności psychologa, lub sędziego rodzinnego. -Jeśli jednak nie chcesz wzywać policji - ZAWSZE możesz zadzwonić na Niebieską Linię. Numer jest bezpłatny i czynny całą dobę (800 120 002). Tam powinieneś otrzymać poradę i informacje, co konkretnie masz dalej robić. -O ile masz wyraźne ślady pobicia - nie zaszkodzi zrobić obdukcję. Ale będzie miała ona rangę dowodu jedynie wtedy, gdy policja, bez żadnych wątpliwości, potwierdzi fakt pobicia cię przez żonę. W innym przypadku może ona powiedzieć, że wcześniej ktoś cię pobił na ulicy. -Gdybyś uznał to za potrzebne - poszukaj miejsca (choćby na trochę) w Ośrodku Wsparcia dla Ofiar Przemocy. Możesz zgłosić się tam razem z dzieckiem. -Dodatkowo możesz uzyskać poradę prawną (pon. i wt. w godz. 17:00 - 21:00) pod nr. 22 666 28 50, lub skontaktować się mailowo (niebieskalinia@niebieskalinia.info) opisując swój problem. Tylko zdecyduj się i zrób ten pierwszy krok. To jest trudne, ale chyba warto. Być może, nie raz spotkasz się z niedowierzaniem, albo podejrzeniami o manipulację, bo, akurat, w temacie "przemoc", lub "opieka nad dzieckiem" - facet na równouprawnienie nie ma co liczyć. Niemniej - walcz o siebie i spokój swojego syna. Siedząc i nic nie robiąc - niczego nie zmienisz, bo sytuacja sama się nie rozwiąże. Przynajmniej - nie na twoją korzyść.

Odpowiedz
avatar JanMariaWyborow
4 4

A informowales sie, czy sytuacja rzeczywiscie jest taka beznadziejna, jesli chodzi o prawa rodzicielskie? Bo o ile wiem, w UE praktyka jest taka, zeby w miare mozliwosci pozostawiac dzieci w tym kraju, gdzie sie do tej pory wychowaly. No i sady czesto faworyzuja tego rodzica, ktory jest obywatelem ich kraju. Skontaktuj sie z jakims adwokatem, ktory sie na tym zna. (przepraszam za brak polskich liter, nie chodza mi w komorce)

Odpowiedz
avatar ksiegowa
2 2

Twoja żona najprawdopodobniej ma borderline. Ja również choruję na te chorobę, obecnie jest w stanie uśpienia i z całych sił staram się panować nad emocjami. Nieoceniona jest tu pomoc dobrego psychoterapeuty, takiego który specjalizuje się w osobowości z pogranicza, półśrodki tutaj nie pomogą. Nie mam za sobą gróźb ani prób samobójczych, ale wiem, że tutaj stosuje się już środki farmakologiczne. Kilka razy też uderzyłam partnera i przysięgami Ci, że wtedy kiedy TO się dzieje, to nie ma się kompletnie świadomości, dopiero kolejnego dnia uświadamiałam cobie co zrobiłam, przychodził wstyd i chęć wynagrodzenia. Gdyby nie partner zostałabym standardową wariatką, jednak on wykorzystał mój "dobry czas" i wtedy zaprowadził mnie do psychologa. Psycholog wykonał test 10/10. To było jak wygrana w totka, uświadomić sobie, że nie jest się złym człowiekiem, a chorym. Psycholog polecił mi odpowiedniego psychoterapeutę, od lat panuję nad sobą. Jasne kłócimy się jak każda para, wściekamy się na innych ludzi, ale border już nie wychodzi w pełnej krasie, a kiedy próbuje stosujemy się do zaleceń i żyjemy jak wszyscy inni ludzie. Ratuj żonę zanim będzie za późno

Odpowiedz
avatar Trepan
0 0

Kamerę dziś da się schować w zapalniczce. Podłożenie świnki i zdobycie twardych dowodów to słuszna droga. Bierność oznacza przyzwolenie na krzywdę dziecka.

Odpowiedz
avatar ja_2
-1 1

Rozumiem, że przykre i jesteś w kropce. Ale tak pomijając emocjonalny ładunek "przedmiotu sporu" to jest to historia o: "jestem ciapa i dupa wołowa, nie zadbałem na czas o dowody to teraz wypłakuję się po internetach"... I tak w zasadzie kto tutaj jest piekielny? Żona - jeżeli wierzyć twojej relacji to prawdopodobnie nieco zaburzona lub chora czy mąż niedojda, który ani jej nie pomógł w chorobie, a ni nie umiał zgromadzić dowodów na swoją ewentualną obronę i przez to skazał i siebie i to dziecko na życie w patologicznej sytuacji?

Odpowiedz
avatar ello
0 0

Sprawa wygląda jak klasyczny przykład znęcania psychicznego. Będąc na pana miejscu zacząłbym od zgłoszenia sprawy na policję. Mają wówczas obowiązek założyć tzw. niebieską kartę, rodzina będzie obserwowana pod kątem przemocy rodzinnej. Warto też zadbać o zeznania świadków: zacząć zapraszać do domu ludzi, niech zaświadczą w razie czego o zachowaniu żony. Trzecia sprawa to nagrania. Polskie prawo zakazuje nagrywania potajemnie osób trzecich - ale nie zakazuje nagrywania zdarzeń z własnym udziałem. Może pan nagrywać wybuchy żony. Jeśli wyprowadzi się pan z domu, ze strony żony należy liczyć się z siłowym przejęciem dziecka i wyjechaniem z nim. Należy wtedy powiadamiać policję o tzw. porwaniu rodzicielskim. Ja w razie wyprowadzki zadbałbym o to, aby żona nie miała dowodu osobistego dziecka lub paszportu (nie wywiezie go wówczas z kraju w razie uprowadzenia). Jeśli jest ryzyko, że dziecko uprowadzi - należałoby zadbać o to, aby cały czas ktoś się nim opiekował, aby żona nie miała możliwości przejąć dziecka. Dlaczego to ważne? Ma pan duże szanse na wyłączną opiekę nad dzieckiem. Jest jednak jeden warunek: polskie sądy rodzinne mają tendencję do akceptowania status quo. Czyli przyznawania dziecka tej osobie, z którą jest. Sądy dążą do ograniczania stresu, jakiego doznaje dziecko w razie sporu rodziców. Sąd w ostateczności zatem nakazuje dziecko odebrać. Należy doprowadzić do takiej sytuacji, aby dziecko było przy panu i siłowe odbieranie nie było konieczne. I jeszcze jedno: sprawy o władzę rodzicielską trwają nawet po kilka lat. Zwłaszcza, gdy są robione razem z rozwodem.

Odpowiedz
Udostępnij