Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem posiadaczem Focusa, wozik zadbany, dobrze wyposażony. Jednocześnie w mojej firmie jest…

Jestem posiadaczem Focusa, wozik zadbany, dobrze wyposażony. Jednocześnie w mojej firmie jest wymóg posiadania gps w prywatnych samochodach (dodatek paliwowy).

W piątek ostawiłem samochód w moim zaprzyjaźnionym warsztacie, celem wymiany klocków hamulcowych. Jako iż była godz 15.00 a warsztat do 16.30, to umówiłem się z właścicielem, że przyjdę po niego rano. I tak też zrobiłem.

Kilka dni później odwiedziłem mojego znajomego, który kupił używaną Toyotę. Wiedząc, że są to chodliwe samochody, postanowił wyposażyć go też w gps. Bawiliśmy się programem, i w raporcie z ostatniego tygodnia rzuciło mi się w oczy, że jeździłem w piątek cały wieczór (miejscami prawie 160km/h), a wóz parkował na drugim końcu miasta.
Jadę do warsztatu (szefa dobrze znam) pokazuje mu raport z piątku. Chłop robi się biały, widząc jakie prędkości. Ale jak zobaczył miejsce parkowania, krzyknął tylko:
- KAROL!!! DO MNIE!!!

Wchodzi młody chłopaczek ok 22 lat.
Dostaje taki ochrzan, że nie da rady go nawet opisać. Okazało się, że w piątek to on zamykał warsztat i pożyczył sobie na wieczór mój wóz, gdyż był najlepszy ze stojących. Pojechał na laski, a rano odstawił wóz jak gdyby nigdy nic, zanim przyszedł szef. Oczywiście nie pomyślał, że to nie jego, brak jakichkolwiek dokumentów.

Suma sumarum, chłopak został zwolniony natychmiast, a ja dostałem tankowanie do pełna na jego koszt.

warsztat

by lordvictor
Dodaj nowy komentarz
avatar erystr
7 21

I bardzo dobrze ! Należało się gnojowi ! Może nauczył się pojęcia czyjeś własności. Będę musiał też chyba zainwestować w taki system gps jak będę kupować auto. Ile coś takiego kosztuje ?

Odpowiedz
avatar lordvictor
2 6

Ok 80-90zł na miesiąc

Odpowiedz
avatar lordvictor
10 20

Przy większych naprawach prosza o zostawienie dowodu rejestracyjnego, ale jak od 8lat wszystko tam robię to szef mnie zna. Co do chłopaka nie jest rujnowaniem życia wywalenie z roboty, owszem przyjemne nie jest. Ale sama uznasz, gdyby wziął tylko i dajmy na to pojechał do domu i wrócił, byłbym zły. Ale jakby przeprosił nierobiłbym afery. Ale jak szalał po ulicach ( mam can expander i widze temp silnika i obroty) i widziałem jak żyłuje ten silnik. To mnie krew zalewała. Pozatym początkowo sie nie przyznawał zmiękł dopiero jak pokazalismy mu jak jeździł zmiękł. I chyba widać że to nie pierwszy raz w jego wykonaniu. A jakby go rozbił? Czyja wina? Pracodawca może umyć ręcę bo nie wiedział o działaniu pracownika, a chłopaszek wyjmie z kieszeni na nowy wóz?

Odpowiedz
avatar brathansaklossa
8 10

@Gorn221: A nawet gdyby dał te dokumenty- TO NIC. To akurat nie ma związku z nieupoważnionym użyciem pojazdu przez pracownika. Najmniejszego. Nie wydaje mi się, żebym w jakikolwiek sposób wiązał ze sobą te fakty... :P Wspomniałem o tym abstrahując od głównego tematu a moje zdziwienie wywołał po prostu fakt, iż sądziłem, że ze względów formalnych warsztat zobowiązany jest do pobrania od właściciela dokumentów pozostawionego do naprawy pojazdu. @lordvictor: Jak mówiłem rozumiem Twoją postawę i nie neguję jej słuszności. Ja po prostu chyba (i zaznaczam CHYBA) postąpił bym inaczej. Szczególnie, że moje auta są ubezpieczone pełnym auto casco, więc nie było by ryzyka braku zwrotu kosztów uszkodzonego pojazdu, a spowodowane straty musiałby i tak pokryć warsztat, w końcu odpowiada za powierzone mu mienie...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 13 kwietnia 2011 o 16:21

avatar herminator
9 9

@brathansaklossa - o ubezpieczeniu tylko - poczytaj dobrze OWU, czy przypadkiem nie ma tam zapisu, którym ubezpieczyciel próbowałby się zasłonić nawet gdy masz AC. Na gorąco nasunęły mi się - inny kierujący, auto bez dokumentów, pytanie jak z uprawnieniami stanem trzeźwości kierującego itd. Ew. gdyby rozbił wóz (przy 160km/h raczej nie byłoby czego zbierać) i sam wyszedł z tego bez szwanku, najprawdopodobniej ubezpieczyciel oddałby Ci część $$ + wrak. I szarp się człowieku teraz 1. z ubezpieczycielem, 2. z "młodym". Generalnie - młodość ma swoje prawa, trzeba się "wyszumieć", ale jak się nie robi tego z głową, trzeba ponieść konsekwencje. Ja zrobiłbym tak samo jak lordvictor. Natychmiastowy wypad z pracy najlepiej z wilczym biletem. A nóż następnym razem kogoś zabije.

Odpowiedz
avatar brathansaklossa
5 5

@herminator: No nie upieram się, że mam racje. Jak mówiłem, rozumiem i akceptuje decyzję autora. Chciałem tylko powiedzieć, że ja chyba nie zdecydowałbym się na spowodowanie wylania młodego z pracy, choć, być może to właśnie będzie dla niego najlepszą nauczką w tej sytuacji i sprawi, że w przyszłości dwa razy zastanowi się przed zrobieniem głupstwa. :)

Odpowiedz
avatar herminator
3 3

@brathansaklossa - ok ok, wyraziłem tylko swoje zdanie :). Pozdrawiam.

Odpowiedz
avatar misiak1983
0 10

Po pierwsze to nie klient zrujnował chłopakowi życie, tylko głupi chłopak sam sobie.

Odpowiedz
avatar herminator
7 7

Przypomniało mi to historię, którą słyszałem od mechanika, z którym znamy się dosyć dobrze. Jest mechanikiem (bardzo dobrym), ale nie jest blacharzem czy elektronikiem - auta które wymagają innej interwencji niż stricte mechaniczna przekierowywał do zaprzyjaźnionego, sprawdzonego lakiernika bądź elektronika. W pewnym momencie u tego lakiernika (na szczęście nie z polecenia mojego znajomego), pewien klient zostawił fajne autko, jakieś w miarę nowe (1-2lata) BMW czy coś w tym stylu, w celu zrobienia drobnych wyprawek (gdzieś przytarł). Mam pisać dalej co było ;) ?. Podobnie jak tu, napatoczył się "młody", który korzystając z okazji chciał się bujnąć fajną furą - tylko nie do końca mu się udało - zawinął auto na słupie. Generalnie jak sytuacja się skończyła - nie wiem, znajomy odpowiedział mi tylko "Niech się pan nie pyta...".

Odpowiedz
avatar MaxZH
4 8

Dokumenty, lub ich brak tu nic nie zadziałają. Mam kolegę, który od 6 lat jeździ bez prawa jazdy i ani razu go nie zatrzymali. Pracuje w warsztacie i się właśnie wozi codziennie innym nieswoim samochodem. I co z tego że właściciel dokumantów nie zostawił, jak on nawet prawo jazdy nie miał? Wg mnie nie powinno się zostawiać dokumentów, bo one są do jeżdżenia, a po placu warsztatu to można jeździć bez. Bo po co gdzieś dalej?

Odpowiedz
avatar ann
12 12

Mój tata też miał taką sytuację :/ Jakiś czas temu zepsuło się coś tacie w jego volvo, ale samochód był sprawny, to chodziło o jakąś pierdołę w środku. Volvo jak to volvo, całe w skórze itd. Oddał go do serwisu i jakie było jego zdziwienie gdy następnego dnia jechał innym samochodem (mamy parę samochodów) do pracy i widzi SWÓJ samochód na innym pasie. A w nim... 2 DRESÓW i jakieś 2 dziewczyny z ogromną tapetą na twarzy... :/ Skończyło się nieprzyjemnie.

Odpowiedz
avatar MaxZH
1 1

Opowiedz dalej...

Odpowiedz
avatar ann
2 2

Nie ma co opowiadać, ponieśli konsekwencje to chyba jasne.

Odpowiedz
avatar misiak1983
1 3

@ann Przyłączam się do próśb, poproszę o dalszą opowieść o Volvo :)

Odpowiedz
avatar lordvictor
2 2

Na szczęście takie warsztaty, często tracą szybko klientów. Jest dość duża konkurencja na rynku i wraca się tam gdzie dobrze robią. A co do takich "pożyczeń" często są to młodzi pracownicy, którzy myśla jest wózek jedziemy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 9

@ann: ale jakie? Co do reakcji autora - i tak wyjątkowo pobłażliwa, pewnie ze względu na długoletnią znajomość z szefem tego gnojka. Ja po prostu urwałbym mu jaja, bo należę do tych, którzy swoje samochody kochają i pielęgnują jak pierworodne dziecko. ;) Sprawę oddałbym do sądu i dopiero wtedy zadbałbym o to, żeby szczeniak dostał za swoje.

Odpowiedz
avatar ann
-5 9

Mam Ci podać numer sprawy w sądzie ? Bez przesady, jak bym chciała opisać CAŁĄ historię to bym ją opisała nie w komentarzach więc wyluzujcie ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@ann: a czy proszę Cię o podanie numeru sprawy? Nie, z ciekawości pytam, co zrobił Twój ojciec. Jestem wyluzowany, więc nie do końca rozumiem, o co Ci chodzi...

Odpowiedz
avatar ann
7 7

W skrócie: telefon na policję, że takim to a takim samochodem o numerze rej... kieruje osoba pijana, zatrzymali ich, oczywiście dokumentów nie było bo były w kieszeni mojego ojca i od razu pojechał do serwisu zobaczyć jak z jego autkiem a tu go nie ma ooo... ;) No i dalej sprawa do sądu. Koniec tej historii ;)

Odpowiedz
avatar bukimi
7 7

Ciekawie musiała wyglądać rozmowa w serwisie już od słów "chcę zobaczyć moje auto" :D

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 kwietnia 2011 o 9:08

avatar MaxZH
3 3

"więc nie do końca rozumiem, o co Ci chodzi..." Też nie wiemo co chodzi. Historia ciekawa. Wszyscy ciekawi.

Odpowiedz
avatar morphix
1 1

Szczerze współczuję, nie ma nic gorszego niż ulubione autko w łapach idioty...

Odpowiedz
avatar josefine
0 6

O matko, masakra... moim zdaniem zachowałeś się dobrze. Już widzę, jak mój facet by zareagował, gdyby jakiś wariat katował jego Hondę...

Odpowiedz
avatar ggggg14
1 1

Pewnie jeszcze gumy palił i zawieszenie powybijał ,rajdowiec a siedzenia hm ... co ona tam mógł robić z panienką.

Odpowiedz
Udostępnij