Ostatnio pojawiła się historia o tym, jak kobiety mają źle w życiu i jak są na każdym kroku dyskryminowane. Postanowiłem opisać to ze swojej perspektywy.
Pracuję w administracji szpitala w jednym z rozwiniętych krajów na zachodzie Europy, gdzie rzekomo równość jest najważniejsza.
Poniżej kilka przykładów.
1. Grafik układa się tak, jak pasuje części żeńskiej. Kto notorycznie dostaje nocne dyżury? Mężczyźni. Pracuję tam od 8 lat i dosłownie raz widziałem kobietę-lekarkę na nocnym dyżurze. Tylko i wyłącznie dlatego, że jeden z wpisanych na tę noc lekarzy miał sytuację awaryjną i nie mógł się pojawić. Pielęgniarki na nocnym nie uświadczysz żadnej, sami pielęgniarze.
2. Dni wolne i urlopy rozdziela się tak, że w pierwszej kolejności kobiety wybierają, kiedy im pasuje. Mało tego. Jak mężczyzna sobie wybierze, to zanim mu się to zatwierdzi, sprawdza się najpierw, czy jakiejś kobiecie nie pasuje w tym terminie. Jeśli tak, to ona dostaje ten termin, a jemu każą kiedy indziej.
3. Mam dostęp do danych o wynagrodzeniach. Wprawdzie tylko personelu administracyjnego, a nie medycznego, ale mogę potwierdzić - tak, wage gap istnieje. Z tym, że w drugą stronę niż mówią to feministki. ;) Innymi słowy, kobiety na tych samych stanowiskach zarabiają więcej niż mężczyźni.
4. Mamy parking dla personelu, na którym jest mniej miejsc niż pracowników. Szefowa powiedziała wyraźnie, że parking jest przede wszystkim dla żeńskiej części personelu, a faceci mogą sobie zaparkować gdzieś na mieście i kawałek się przejść. „Dla zdrowia”, zażartowała.
Jest dużo więcej przykładów, ale by je opisać, musiałbym ujawnić pewne dane, których ujawniać nie mogę, więc poprzestanę na tych czterech, które i tak dają dość dobry obraz na temat tego, jak to wygląda...
dyskryminacja płeć
1 i 2 to chyba wszędzie jest...
Odpowiedz@Jaladreips: No chyba jednak nie. Znajomi pracujący w różnych miejscach nie spotykają się z takim podziałem. Wyjątkiem są sytuacje uzgodnione zdecydowanie wcześniej, ale ogólnie nie ma takiego podziału. Co do urlopu to jest albo kto szybciej, albo wg stażu pracy.
Odpowiedz@Jaladreips: Serio? Ja się z tym jeszcze nigdy i nigdzie nie spotkałam.
Odpowiedz@Jaladreips: Co do punktu 1 i 2 to u mnie w pracy pierwszenstwo maja dzieciaci, niezaleznie kobieta czy mezczyzna.
Odpowiedz@Jaladreips: W normalnych zakładach tego nie ma. Jak pracowałem w sklepie, to w pierwszej kolejności urlop planowali kierownicy, później główni kasjerzy, na końcu szeregowy. W prostych słowach- urlop planowano w kolejności starszeństwa, A nie płci.
OdpowiedzTo jest dosyć trudny temat. Szczerze powiedziawszy sama doświadczyłam tego, że gdy potrzebowałam zamienić dni wolne w grafiku, to był z tym problem. "Dzieciate" współpracownice nie mogły ot tak sie zamieniać, ze względu na opiekę nad dziećmi. Z drugiej strony sama chciałabym mieć w przyszłości dzieci i wiem, że takie sytuacje pewnie też będę miała. Chyba nie ma na to "złotego środka" i przykro, że faceci czują się z tego powodu dyskryminowani. A np. mąż mojej koleżanki z pracy urlopu "na dziecko" nie dostał, bo "od tego ma żonę" i to też jest forma dyskryminacji.
Odpowiedz@Bryanka: Osobiście uważam, że pracodawcy nie powinno obchodzić życie osobiste pracowników, a urlopy i tego typu rzeczy powinny być ustalane w zgodnie z priorytetem stażu albo "kto pierwszy ten lepszy".
Odpowiedz@starajedza: no nie wiem, może ze zwykłej ludzkiej życzliwości, empatii? Nie mówię o sytuacjach, kiedy mi coś ewidentnie nie pasuje albo ktoś wykorzystuje fakt posiadania dzieciaka na wyrost, żeby się wymigać od roboty, ale w momencie, kiedy jestem bezdzietną singielką, nic mi nie robi np. wieczorna zmiana. Za to dostaję przykładowo wolne 1 stycznia, bo szef wychodzi z założenia, że jestem młoda i będę szaleć, a dzieciaci i tak w Sylwestra nie pobalują i mogą przyjść tego 1 stycznia do pracy. U mnie, jak pewnie w wielu zakładach, są również samotne matki. Takim daje się takie zmiany, aby mogły bez problemu zajmować się dziećmi. Moim zdaniem to fajne, że szefostwo nie ma w dupie pracowników.
Odpowiedz@starajedza: Idąc tym tokiem myślenia - dlaczego ktoś miałby brać za mnie godziny gdy jestem chora? Przecież to ja mam grypę, a nie kolega/koleżanka? ;)
Odpowiedz@starajedza: Na dzieci też masz zwolnienie ;) Nie wiem jak w Polsce, ale w Anglii tzw. zwolnienie chorobowe od lekarza dostaje się jeżeli choroba trwa dłużej niż 7 dni. Rozumiem, że Ty urodziłaś się od razu dorosła z umiejętnością korzystania z nocnika i zarabiania na siebie? :D
Odpowiedz@Bryanka: Jestem w sumie ciekawy, bo treściowo napisałem mniej więcej to samo, co starajedza, że czynniki osobiste (jak np. posiadanie dzieci) nie powinny być argumentem na gorsze traktowanie innych w sprawie urlopu, ale mój komentarz ma ocenę 19 głosów pozytywnych na 20 ogółem, a starajedza... sami widzicie.
Odpowiedz@toomex: Myślę, że tu chodzi o sposób wypowiedzi.
Odpowiedz@Bryanka: O jakim "urlopie na dzieci" mówisz?
OdpowiedzJeśli kraj na zachodzie to mają odpowiednie instytucje odnośnie do równości. Podeślij im anonim załatwią sprawę.
Odpowiedz@iks: Wtedy autor może się dowiedzieć, że to jest "dyskryminacja pozytywna"
OdpowiedzZgłoś oficjalnie, na piśmie, zażalenie na nierówne traktowanie pracowników, w przypadku spychologicznej odpowiedzi - przekaż do PIPu.
Odpowiedz@Grav: Taaa, już widzę, jak urzędnicy Państwowej Inspekcji Pracy pędzą rozwiązywać problemy rodaka, cyt.: "w jednym z rozwiniętych krajów na zachodzie Europy"... ;) Aczkolwiek złożenie oficjalnego pisma nie jest głupim pomysłem. Trzeba by tylko mieć twarde dowody, bo nie sądzę, żeby w razie konfrontacji koleżanki poparły Autora i stwierdziły "tak, Schwanz ma rację, jesteśmy lepiej traktowane i trzeba to zmienić!"
Odpowiedz@Meliana: rozwiniete kraje na Zachodzie Europy maja piertolca na temat dyskryminacji oraz instytucje, kt sie tym przejma
Odpowiedz„Wage gap” rzeczywiście istnieje, zwykle jest niekorzystny dla kobiet (chociaż sam tez kiedyś pracowałem w firmie, w której z zasady kobiety miały wyższe pensje na identycznych stanowiskach, ale to jest raczej wyjątek), ale większość ludzi opacznie rozumie to zjawisko. Nie chodzi bowiem o to, że kobiety zarabiają mniej za tę sama pracę na tych samych stanowiskach, bo to jest rzadkością, lecz o to, że generalnie zarabiają mniej od mężczyzn. Tyle że wynika to przede wszystkim z tego, że zajmują mniej lukratywne stanowiska. Zwykle im więcej kobiet na stanowiskach kierowniczych, tym mniejszy „wage gap”. I tu ciekawostka – do krajów o największym udziale kobiet w warstwie managerskiej i najmniejszej luce płacowej należy ta „patriarchalna” Polska, w której sytuacja pod tym względem jest o niebo lepsza niż w skandynawskich „feministycznych rajach”.
Odpowiedz@Jorn: Źródło?
Odpowiedz@8viridian: Urząd statystyczny Unii Europejskiej: https://ec.europa.eu/eurostat/statistics-explained/index.php/Gender_pay_gap_statistics
Odpowiedz@8viridian: I jeszcze tu: https://ec.europa.eu/eurostat/documents/2995521/9643473/3-07032019-BP-EN.pdf/e7f12d4b-facb-4d3b-984f-bfea6b39bb72
Odpowiedz@Jorn: Dzięki!
Odpowiedz@Jorn: Jest dokładnie tak, jak mówisz. W mojej firmie nie dostrzegłam na żadnym stanowisku różnicy wynagrodzeń, u mojego kumpla identycznie. Tyle że tak jakoś u mnie pracują same kobiety (facetów może z 10% i są to sami Ukraińcy poza prezesami i dyrektorami), u mojego kumpla sami mężczyźni (kobiet może z 5%). Czemu akurat tak? Ponieważ pracuję w markecie, a w moim markecie nawet jak się jest kierownikiem marketu czy trenerem czy audytorem (czyli było nie było stanowiska z szeregiem obowiązków, odpowiedzialnością i dostępnością 24/7) to zarabia się jakieś śmieszne trzy na rękę. O kasjerkach nie wspominając. Z kolei u kumpla w IT trzy na rękę to dostaje początkujący koleś po studiach, który nie ma doświadczenia. Symptomatyczne, że kobiety pracują tam tylko w sekretariacie i w sprzątaniu, gdzie zarabia się dwa na rękę. (i żeby była jasność nie chodzi mi o to, że ludzie z IT zarabiają więcej niż ludzie w markecie, chodzi mi o to, że w markecie są same baby, a w IT sami faceci i to jest właśnie ten słynny wage gap, a nie że na tym samym stanowisku kobieta ma mniej)
OdpowiedzKażde narzekanie na dyskryminacje w pracy miewa swoje drugie dno. PKT 4. - to faktycznie dyskryminacja, pozostale -niekoniecznie. 1. Nocki - to nie dyskryminacja, tylko zdrowy rozsadek obsadzac facetow na nich. Powiedzenie, ze feminizm kończy się, gdy trzeba wzniec lodówkę na 5 piętro ma swoje odzwierciedlenie również w szpitalu - na nocy personel jest organiczony do absolutnego minimum, więc jednak dobrze jest jeśli ci co są byli w stanie sami zrobić rzeczy wymagajace siły. Do tego bezpieczenstwo - ochrona, ochroną, ale jak trafi się pijany, czy naćpany z rozwalonym łbem - to kobieta nie tylko może okazac sie bezbronna, ale też będzie obiektem do molestowannia. 2. dni wolne i urlopy - kogo najchetniej wysyla sie na urlop? Tych, ktorych latwo zastapic. 3. wyzsza pensja na tym samym stanowisku. w medycynie duze znaczenie mają rózne kursy i szkolenia - nie zawsze obowiazkowe. Facec czesto maja podejscie praktyczne - Kurs z X i Y? ee, robie to od lat - szkoda czasu. Baba na ten kurs polezie, zdobedzie papier - i kij z tym, ze nie bedzie potrafila tego w praktyce zastosowac - ma PAPIER.
Odpowiedz@Iras: Faceci na nockach to zdrowy rozsądek? Ej, to tak samo można powiedzieć, że na zdrowy rozsądek to baby powinny siedzieć w domu, w kuchni i zajmować się tylko dzieciakami.
Odpowiedz@Iras: Bez przesady - nocki można obsadzić zespołami mieszanymi. Zdrowy rozsądek i zasady bezpieczeństwa zostałyby zachowane, a byłoby sprawiedliwiej. Urlopy powinny być przydzielane na zasadzie "kto pierwszy, ten lepszy". Jak zaśpisz z planowaniem, to już Twój problem - w biurze podróży załatwią Ci dodatkowy pokój w hotelu, bo masz dzieci? No raczej nie - wycieczka wyprzedana, to wyprzedana. Sorry winetu. Pensja na danym stanowisku powinna zależeć od zakresu obowiązków i odpowiedzialności - li i jedynie. Papier, to można brać pod uwagę przy rekrutacji, ale przy ustalaniu pensji jest to co najmniej dyskusyjne. Idąc tym tokiem myślenia, ktoś kto kilkukrotnie się przebranżawiał, a będąc na bezrobociu zrobił sobie kilka-kilkanaście kursów, powinien na starcie dostać więcej, niż ktoś, kto ma kilkanaście lat doświadczenia w jednej dziedzinie. Tylko czy to aby na pewno słuszna droga?
Odpowiedz@Iras: 3. Poniosło Cię nieźle. Facet taki mądry, że i bez kursu potrafi, a baba taka głupia, że i po kursie nie umie. Jak ty wpadasz na takie pomysły?
Odpowiedz@Iras: Bzdura, jeśli ktoś zajmuje to samo stanowisko to nie liczy się jego płeć tylko zakres obowiązków. Skoro zatrudniono go/ją do takiej funkcji, to ma robić to i to, niezależnie czy to facet, kobieta, wysoki, niski, etc. Z historii wynika, że kobiety są w tym miejscu pracy faworyzowane co nie powinno mieć miejsca. Równouprawnienie ma sens wtedy, gdy jest... równe, co z nazwy bezpośrednio wynika. Myślę, że opisana kierowniczka kwalifikuje się do skargi i zgłoszenia gdzieś wyżej, jeśli sprawy faktycznie wyglądają tak jak w historii.
Odpowiedz@digi51: Porównaj do prawa jazdy. Nie każdy, wręcz mało kto umie jeździć tylko po zdaniu egzaminu. Na drodze trzeba jednak trochę spędzić czasu.
OdpowiedzPodejrzewam, że te różnice przy wyznaczaniu zmian, dyżurów czy urlopów wynikają z tego, że te kobiety mają dzieci i to one w rodzinie są odpowiedzialne za opiekę nad nimi. Niestety, jest tak jeszcze, że wiele takich rzeczy wynika z mentalności ludzkiej, również osób z kierownictwa, a nie z przyczyn obiektywnych. Ostatnio zetknęłam się z taką sytuacją, że w zakładzie pracy w dzień poprzedzający święto (bodajże Wielkanoc) kobiety otrzymały dzień wolny, a mężczyźni musieli zostać i uwaga, byli z tego powodu zadowoleni (!), ponieważ nie musieli brać udziału w przygotowaniach do świąt. W mojej opinii taka sytuacja jest chora, ale dopóki będzie jeszcze funkcjonował tradycyjny podział ról w rodzinach, tak długo takie sytuacje będą miały miejsce w zakładach pracy. Te zjawiska są z sobą nierozerwalnie połączone.
Odpowiedz@Mantigua: U mnie w pracy jest tak, że 24 grudnia wszystkie dziewczyny mają wolne. Faceci pracują na skróconych godzinach. Szczerze powiedziawszy wszyscy mają to w dupie. Czasami chłopaki się śmieją, że przynajmniej nie muszą chałupy sprzątać.
Odpowiedz@Mantigua: Coś w tym jest. U mnie w pracy na opiekach nad dziećmi z bardzo małymi wyjątkami lądują wszystkie dzieciate pracownice. Czemu? Bo ich mąż opieki nie weźmie u siebie. Czemu? Bo za dużo kasy by stracili. Bo mąż zarabia siedem na łapę, a żona dwa. Więc to rzeczywiście kwestia tego, że to "baby są od dzieci", więc biorą opieki, więc nikt ich nie zatrudnia w dobrze płatnej pracy, więc biorą opieki, bo mąż zarabia więcej i koło się zamyka.
OdpowiedzZwykle tak jest, że osoby posiadające dzieci mają grafiki napięte na styk. Zwłaszcza z młodszych klas szkolnych. W poniedziałki tak, we wtorki siak, w piątki owak. Bo raz lekcje do tej, raz do owej, raz ma angielski, raz gimnastykę. I bywa naprawdę ciężko to pospinać. Z drugiej strony - mężowie i ojcowie częściej mają, także z własnego wyboru umowy b2b i zwyczajnie im się nie opłaca iść na zwolnienie na dziecko. A nawet jak mają wybór, to rzadko który ojciec naprawdę kontroluje lekarstwa itd. co do parkingu się nie spotkałam. Co do pensji - też nie.
Odpowiedz@starajedza: pracodawcę obchodzi. A wiesz dlaczego? Bo dzieciaci to bardziej lojalni pracownicy niż niedzieciaci. Nie rzuca pracy, bo im się nagle odwidzi i zapragnął czegoś innego, a już na pewno nie jeśli pracodawca idzie im na rękę, co do dzieci. Jeśli uważasz, że dzieciate powinny trzymać "majty na tyłku" to może zastosuj się do własnej rady i trzymaj łapy z dala od klawiatury, bo słabo się robi czytając Twoje pseudomądrosci.
Odpowiedz@digi51: Powszechny troll. Coraz częściej mam wrażenie, że albo tych kilku trolli tutaj to jedna i ta sama osoba, tylko pod różnymi nickami. Może też być tak, że są ze sobą spokrewnieni :)
Odpowiedz@starajedza: Jak to możliwe, że jeszcze nie dostało to coś dożywotniego bana, to ja nie ogarniam... A tak zrównując się z tym poziomem: szkoda, że twoja matka nie trzymała majtów na tyłku, nie zatruwałby teraz jej bachor internetu swoim marnym trolowaniem...
Odpowiedz@GlaNiK: Ta jędza to jakiś obrzydliwy troll, nie ma co wdawać się w dyskusje a już z pewnością nie zniżać do jej poziomu. Odpowiadając na wcześniejszy komentarz kulturalnymi słowami, to tak naprawdę jeżeli w regulaminie czy umowie nie jest jasno powiedziane, iż w miejscu pracy faworyzuje się dzieciatych, to wystąpienie takich sytuacji w praktyce jest podstawą do roszczeń. Sprawy powinny być stawiane od razu jasno i przejrzyście - osoby z dziećmi dostaną fajniejsze zmiany, urlopy etc. Ale w żadnym regulaminie tak nie napisano. Czemu? Bo to niezgodne z prawem. Dlatego też... stanowcze NIE dla faworyzowania lub dyskryminowania jakiejkolwiek grupy "bo tak". Gadki o rodzicu jako lojalniejszym pracowniku to nonsens.
OdpowiedzNo i ? Pocierp. Kobiety znosiły to przez stulecia, ze miały gorzej.
Odpowiedzwięc teraz mężczyźni mają mieć gorzej tylko dlatego, że w historii było odwrotnie? To może pozamykamy Niemców w obozach?
OdpowiedzCóż, zgłaszaj. W Twoim kraju nie ma odpowiednich instytucji? I nie ma co uogólniać, że kobiety nie są dyskryminowane, bo jak najbardziej są. Ale faceci też są. Jedno i drugie jest złe, ale nie ma co negować faktu, że dyskryminacja płciowa jak najbardziej istnieje.
Odpowiedz