Może i mało piekielne, jednak nienawidzę takiego zachowania, bo to zwykły brak kultury.
(S)ąsiadka, którą do tej pory miałam za miłą starszą panią, pożyczyła dziś rano stolnicę ode mnie. Zrobiła co miała zrobić i przed chwilą przyszła oddać.
Stolnica była cała w mące, miejscami mokra, z dużymi kawałkami lepiącego się ciasta; chyba każdy z nas wie jak "przyjemnie" zmyć takie coś.
J- Przepraszam panią, ale to nie jest moja stolnica.
S- No jak nie? Przecież pożyczyłaś mi rano, co ty mabmalkin, skleroza cię w tym wieku już dopadła?
J- Pożyczyłam pani czystą, suchą stolnicę. Ta z pewnością nie jest moja.
Sąsiadka chyba załapała. Wróciła się do domu i po około dwudziestu minutach wróciła, niosąc tę nieszczęsną stolnicę, wciskając mi ją w ręce z dużą siłą ze słowami, że przecież korona by mi z głowy nie spadła, gdybym sama ją umyła (no tak, bo podczas remontu jeszcze tego mi brakuje). Odwróciła się z wielkim fochem, mrucząc coś o "niewychowanej młodzieży".
Ech... A zawsze się staram mieć dobre relacje z ludźmi.
Sąsiedzi
Mile,starsze panie nie istnieja...
Odpowiedz@LadyDevil69: Rzadki okaz, ale istnieją, wierz mi :)
OdpowiedzNienawidzę takiego zachowania. Sama jestem świrnięta w drugą stronę - jeśli na pożyczoną od "teściowej", już umytą miskę coś mi chlapnie, to myję ją ponownie i oddaję dopiero jak wyschnie...
Odpowiedz@singri: Ja żadną pedantką nie jestem, ale w życiu bym nie oddała komuś jego naczynia czy jakiegokolwiek innego przedmiotu z brudnego.
Odpowiedz@mabmalkin: Ja dziś dostałam od teściowej miskę ze startymi buraczkami (starło jej się za dużo, a ja potrzebowałam do zupy i właśnie się wybierałam do warzywnika) i ledwo zdążyłam je wrzucić do garnka, rozległ się krzyk, żebym szybko miskę oddała. Odkrzyknęłam, że zaraz, bo jeszcze nie umyta (w tym domu wrzeszczenie do siebie nawzajem przez schody to normalny sposób porozumiewania się). Padła odpowiedź: "Po ziemniaki idę, i tak się ubrudzi, szkoda wody!" Jeszcze nigdy nikomu nic tak niechętnie nie oddawałam... Serio, ręka nie chciała mi iść. Ale teściowa nie chciała czekać.
Odpowiedz@singri: Haha, możemy sobie rękę podać! Ja z tych, co potrafią wstać bladym świtem i przed pracą chałupę pucować, bo w ciągu dnia pani sprzątająca przychodzi. Mąż pyta, czy mnie pogieło, a ja na to, że przecież obcego człowieka wstyd do nieposprzątanej chałupy wpuścić...
Odpowiedz@singri: Nie no, bez przesady w drugą stronę. Woda jest ważniejsza i w tym momencie byłoby to totalne marnowanie jej.
Odpowiedz@slu: To ja pod tym względem jestem inna. Wychodzę z założenia że u siebie mogę mieć jak chcę, bo... Właśnie sobie uświadomiłam, że guzik, wcale nie jestem inna. W mieszkaniu robię co chcę. Papierki po cukierkach rzucam na podłogę, bo i tak ja tu sprzątam. Czasami obok fotela leży 10 książek, bo nie chce mi się przeczytanej na miejsce odnieść. Podobnie z talerzem po kanapkach - stoi sobie i czeka zmiłowania Bożego. Ale to dlatego, że sprzątam sama, więc mogę sobie bałaganić do woli. Gdyby ktoś sprzątał za mnie, raczej trzymałabym większy porządek, bo tak głupio rzucać papierki na podłogę, żeby kto inny sprzątnął. @Ohboy: I to ostatecznie przeważyło. Ale i tak było mi głupio.
Odpowiedz@singri: Dla mnie sprawa jest prosta: rzeczy oddaje w takim stanie jakim życzy sobie właściciel, a jak nic nie mówił zakładam że mają być czyste.
Odpowiedz@slu: Chciałaś się delikatnie pochwalić,że stać cię na pomoc domową?
Odpowiedz@singri: "myję ją ponownie i oddaję dopiero jak wyschnie" Polecam ręczniki papierowe. Nie trzeba czekać jak wyschnie, tylko można od razu wytrzeć.
Odpowiedz@LadyDevil69: Nie, w Londynie to standard, firm oferujących sprzątanie mieszkań jest bardzo dużo i ceny są na tyle przystępne, że nawet studenci się rzucają na cotygodniową usługę. Bardzo mnie natomiast Twój komentarz rozbawił w zestawieniu z Twoim własnym narzekaniem na komentowanie tylko po to, żeby "komuś dowalić" -- może zastosuj się do własnej rady i wyluzuj? :)
Odpowiedz@slu: Dobra, wybacz, ale MUSZĘ zapytać: Choćby to było 10 zł miesięcznie, po co płacisz, skoro i tak sama sprzątasz? Pytam z czystej ciekawości :D
Odpowiedz@singri: Nie ja, tylko mąż. :) Tak mu zostało z czasów kawalerskich: nie lubi sprzątać, ale lubi mieć czysto, więc nie ma wyjścia, musi płacić. :D Ale faktycznie to bez sensu było, bo ja nie umiałam się przemóc, żeby nie sprzątać przed przyjściem pani (jeśli nie mam czasu sprzątnąć albo zwyczajnie mi się nie chce, to sama u siebie mogę w nieposprzątanym posiedzieć, spoko, ale obcego człowieka do bałaganu nie wpuszczę i już, mowy nie ma). W końcu umowiliśmy się, że teraz sprzątam ja, a mąż mi płaci, bo on z kolei nie umiał oczekiwać, że ktoś go za darmo będzie obsługiwał. Może to i dziwne, ale u nas się sprawdza. :)
Odpowiedz@slu: Wcale nie dziwne, tylko bardzo zdrowy układ. Podoba mi się :)
Odpowiedz@slu: Nie dosc dokladnie przeczytalas co napisalam,ale niech juz tam bedzie po twojemu
OdpowiedzJesoo,ludzie,czy wy naprawde nie lapiecie zartu????Wiekszosc z was moglaby byc moimi dziecmi,ale to we mnie jest wiecej luzu jak widze.
Odpowiedz@LadyDevil69: Taki urok internetów. To, że Ty się uśmiechasz ironicznie pod nosem, pisząc żarcik, wcale nie znaczy, że wszyscy tą ironię "po kablu" wyłapią - a wyrazu twarzy i tonu głosu, jak zapewne wiesz, w okienku komentarza nie widać ;) Po to właśnie wymyślono emotki ^^
Odpowiedz@LadyDevil69: Ja dałam plusa! :P
Odpowiedz@mabmalkin: Ale już ktoś cię za to zminusował:-)Ja wiem,że dla dużej "grupy pewnych osób" to jedyna forma zaistnienia,bo w realu(albo innym auchanie)są nezauważalni..Więc walą te minusy nawet nie czytając treści,bo koorva po co mózg obciążać.Wiesz co mnie przeraża?To,że za 30 lat,o ile przetrwamy jako cywilizacja,ci ludzie staną się upierdliwymi dziadami i moherowymi babciami o których teraz piszą.Historia zatoczy koło.
Odpowiedz@Meliana: śmiem stwierdzić,że część czytających nawet w realu nie wyłapałaby żartu...część minusuje w myśl zasady"jestem panem świata,zaraz komuś dowalę",a jeszcze inna za sam nick.Moja starość będzie uzależniona od większości z tych ludzi;-)
Odpowiedz@LadyDevil69: Ja odpowiadam za siebie i bardzo mi "wszystko jedno" co mówią i piszą inni. A upierdliwi i chamscy ludzie byli,są i będą, bez względu na wiek.
Odpowiedz@LadyDevil69: To po prostu był bardzo nieudany "żart", a skoro rzucasz się o jakieś głupie minusy to widocznie masz mniej luzu niż myślisz. :)
OdpowiedzTo nic. Moja koleżanka wydała się za mąż i przeprowadziła się do teściów. Chciała zrobić pierogi więc prosi teściową o stolnicę. Ależ kotku u nas się nie używa,na stole gnieciemy ciasto. Ok.Za ceratę przykrywającą stół a ona stawia opór, Się okazało że po zrobieniu ciasta nie zmywało się stołu tylko kładło od razu ceratę. Na te mokre resztki ciasta i mąki. O mało nie haftnęła na ten stół.
Odpowiedz@Balbina: koleżanka coś chyba koloryzuje
Odpowiedz@Eander: Niestety nie.W każdym domu są zwyczaje,które się innym nie mieszczą w głowie.
OdpowiedzBabsko powinno dostać 50 batów na gołe dupsko, by nauczyło się kultury.
Odpowiedz@Jaladreips: A nie lepiej obciac rece,zeby zadnego ciasta nigdy nie zagniotla?
Odpowiedz@LadyDevil69: Nie no, rąk to nie, bo pierogi dobre robi
Odpowiedz@mabmalkin: To był żarcik w stronę użytkownika Jaladreips.Poczytaj jego/jej wcześniejsze komentarze to załapiesz o co chodzi.A tak wogóle to obsmarowujesz kobitę przed obcymi ludźmi a równocześnie wcinasz jej pierogi???Trochę choojnia...
Odpowiedz@LadyDevil69: Na samym początku zaznaczyłam, że do czasu opisanej przeze mnie sytuacji, sąsiadka była miła. Zresztą często się wymieniałyśmy, np. Ja przyniosłam jej z działki kilka kg truskawek, a ona w zamian dała mi np. Borówki od siebie. To był dla nas dość normalny układ, tym bardziej, że nigdy jej nie prosiłam o nic. Teraz tym bardziej nie zamierzam o nic prosić ani pożyczać czy dawać cokolwiek.
Odpowiedz