3 sytuacje z hipermarketów reklamowanych obecnie jako skrzyżowanie bodajże ceny z jakością.
1. Gdańsk, lata temu, byłam w galerii i przy okazji chciałam zrobić zakupy spożywcze. Odechciało mi się w momencie, gdy w lodówce z serami do krojenia zauważyłam niby ser niepleśniowy, a jednak "pleśniowy". Nie miałam już wcześniej dobrej opinii o tej sieci, więc przestałam tam przychodzić.
2. Warszawa, pół roku temu. Zaprosiłam ludzi na imprezę, zawsze wtedy piekę ciasto i ogólnie nastawiam się na przekąski własnej roboty. Dzień przed imprezą byłam w kinie, w galerii z tym sklepem, a jako, że brakowało mi czasu na bieganie po "moich" sklepach to stwierdziłam, że brakujące produkty dokupię na miejscu. Potrzebowałam m.in. sporo śmietany nadającej się do bicia i serka mascarpone. Wybór przeogromy, ale nieprzeterminowaną śmietanę wygrzebałam dopiero z samego końca lodówki. Z mascarpone poszło mi łatwiej, ale z przodu również leżały przeterminowane produkty. Podczas tych zakupów znalazłam też chyba przeterminowane mleko i kilka innych produktów.
3. Warszawa, dzisiaj. Sklep, który jeszcze niedawno był Piotrem i Pawłem, także sklep, wśród bloków mieszkalnych o powierzchni supermarketu. Wpadłam dosłownie po 2 rzeczy, również z braku czasu. Byłam z dzieckiem, które koniecznie chciało jogurt. Wybrało sobie jakiś, patrzę na datę ważności, a tam do wczoraj i taką datę miały wszystkie upatrzone przez moje dziecko jogurty, przeszukałam całą półkę.
Między tymi sytuacjami nie byłam w tej sieci.
Ja rozumiem, że w dużym sklepie można przeoczyć coś przeterminowanego, ale tu ewidentnie polityka firmy jest nastawiona na klientów nie sprawdzających daty ważności.
Z drugiej strony, sklep, w którym regularnie robię zakupy co jakiś czas ma na półkach kartkę w stylu: "zamówiliśmy za dużo towaru, data ważności kończy się xx.xx.xxxx cena wynosi xx". Widać można sprzedać coś, z krótkim terminem nie robiąc debila z klienta.
sklepy
A o ilu z opisanych sytuacji powiadomiłaś Państwową Inspekcję Handlową albo Sanepid? Nie widzę innej metody wytępienia takich praktyk niż regularne informowanie o nich odpowiednich instytucji. Sprzedawania przeterminowanych produktów skończy się tylko wtedy, kiedy zwyczajnie przestanie się opłacać, tzn. kary/mandaty będą wyższe, niż zysk ze sprzedaży takiego towaru.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 lipca 2019 o 1:48
@timo: prawda. Pracowałam w sklepie i codziennie były ściągane produkty przeterminowane, bo jakby ktoś to zobaczył i zgłosił, to mandat.
OdpowiedzU nas na wsi też jest taki market i KAZDY tego typu sklep ma umowę "zwrotową" . Czyli przeterminowane produkty odbiera producent A sklep nie ponosi strat z tego tytułu. W tego typu sklepach przeterminowane produkty to tylko wynik zaniedbań personelu.
Odpowiedzfoteczki zrobione? sanepid powiadomiony? czy tylko narzekasz na Piekienych?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 lipca 2019 o 18:42
W Niemczech była sieć sklepów, która, z tego co zaobserwowałam w kilku filiach, miała podobną politykę. Zgłaszałam przeterminowane produkty personelowi, w odpowiedzi dostałam przewracanie oczami i odkładanie produktów gdzieś na bok. Sieć słusznie splajtowała.
Odpowiedz