Znajomy buduje mały dom systemem gospodarczym, czyli wszystko (stara się) wykonuje sam. Za terenem budowy jest trochę krzaków, a za nimi wykarczowany teren na drewnianą, lekką altanę, którą wcześniej sobie upatrzył.
Ostatnio zalewał ławy fundamentowe, więc telefon do betoniarni, tyle i tyle metrów betonu takiego i takiego. Zamówił pół metra więcej, niż wychodziło z obliczeń, bo wiadomo, czasem coś się omsknie, więc lepiej mieć zapas. Betoniara z pompą przyjechała, leją, leją, no i zabrakło prawie metr, czyli licząc z zapasem - 1,5 metra. Pierwszy zgrzyt, betoniarkowy mówi, że kolega się pomylił w obliczeniach, no ale oni mogą dowieźć beton, max. 2 godziny i jest z powrotem (błyskawicznie wręcz, bo kolega musiał zamawiać beton z 3 dniowym wyprzedzeniem), tylko że najmniejszy transport to 6 metrów, bo mniej im się nie opłaca. Nieważne że wykorzysta 1,5, płaci za 6. Standard w branży, w pełni zrozumiałe, że nikt wielkiej gruchy nie będzie wysyłał z jakimiś resztkami betonu. Odpuścił, zamówił te 6 metrów, uznając, że nadmiar wyleje na prowizoryczny "fundament" pod altanę przynajmniej na słupkach, chociaż sama konstrukcja nie wymaga fundamentu w ogóle i może stać na gołej ziemi.
Dwie godziny kupa czasu, wymiary altany sprawdzone, obrys wytyczony, prowizorka pod słupki wykopana. Budowlańcy pewnie by się złapali za głowę na taką robotę na "oko". Betoniara wraca, płatność z góry (na fakturze jak byk - 6 metrów), potem leją te 1,5 metra, a betoniarkowy hyc do auta i odjeżdża. Kolega złapał go dopiero na drodze dojazdowej, gość nie reagował na nic, jakby nie widział, że ktoś go goni. Na pytanie, czemu ucieka z pozostałymi 4,5 metrami odpowiedział wprost, że przecież koledze potrzebne tylko 1,5, to wylał półtora, a w ogóle to on nie ma nawet tych 6 metrów, bo zabrał tylko 2 (!). Znajomy wkurzony dzwoni do betoniarni, wyjaśnia sprawę, obiecują dosłać pozostałe 4,5 metra. Betoniarka wraca po raz drugi, betoniarkowy zaczyna bez żadnego polecenia lać beton na trawę (!), przestał dopiero jak kolega z włączoną kamerą w telefonie do niego podbiegł. Wielce urażony wylał w końcu beton tam, gdzie powinien, a po skończonej robocie zawinął się bez słowa (całego betonu nie wylał, znów coś zostało).
Kolega nie odpuścił wkurzony betonem na trawie, drugi telefon, mówi że ma filmiki, że porobione obliczenia są w porządku i betonu nie powinno zabraknąć nawet w 1 transporcie. W betoniarni znów przepraszają, oni "porozmawiają" z kierowcą. Finalnie skończyło zwrotem kasy za drugi transport, ale kolega wątpi, by to sam kierowca wywinął numer z mniejszą ilością betonu, musieli mu tyle załadować na miejscu i liczyć na naiwność klienta, który i tak nie będzie miał co zrobić z pozostałym betonem. A tu się okazało, że miał i wyszły cyrki.
budowa domu betoniarnia Radom
Rodzice też zbudowali dom własnymi rękami tylko nie wiem dlaczego do ocieplania domu zatrudnili ekipe. Mama przylapala jednego goscia na wynoszeniu naszego steropianu. Facetowi tez wczesniej wymsknelo sie, że powoli sobie ociepla dom. No to juz wtedy wiedzielismy jakim kosztem sobie ociepla. Pewnie podobnie bylo z tym betonem.
Odpowiedz@nursetka: St-y-ropian.
Odpowiedz@Armagedon: ok dzięki, już za późno aby poprawić, ale nie masz nic ciekawszego do powiedzenia niż wytykanie błędów?
Odpowiedz@nursetka: Zwykle nie ma.
Odpowiedz@nursetka: pisanie poprawnie jest nieciekawe?
OdpowiedzTutaj jak nic cementownia poleciała w kulki - i napisz mi w wiadomości prywatnej jaka to firma - bo ostatnio też miałem takie przygody z cementem, że przyjechali, wylali tyle ile mieli (nawet mniej) i odjazd bez wylewania reszty
OdpowiedzSlyszalam juz takie glosy, ze zalatwiaja sobie po ludziach dolewki z twojego oplaconego nadmiarowego betonu i ze niedomiary sa bardzo czeste
OdpowiedzA u nas na wsi jak Korzuchowa obore budowała to też tak było. Ino, że stary Korzuch to iszynierem był i dobrze policzył i pokazał obliczenia i powiedział, że jak im nie pasuje to fkture prosi i policje wzywa a za opóźnienia, rozbiórkę, stal to ich obciąży i beton sie znalazł. Ale to jeszcze nic bo ekspertyzy zlecił i sie okazało, że beton jest za słaby niż ten co zamówił. Sprawa w sądzie budowa stoi.
OdpowiedzCzyżby prokurator musiał wejść z zawiadomienia o oszustwie? Dla firmy takie zarzuty są mocno problematyczne, zwłaszcza jak cokolwiek się faktura nie zgodzi, wtedy jeszcze skarbówka do podatku się przyczepia i zaczyna się jazda.
Odpowiedz