Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Porcja piekielności z pracy. Pewien czas temu zamieniłem kurierski busik na zielone…

Porcja piekielności z pracy.

Pewien czas temu zamieniłem kurierski busik na zielone wdzianko pracownika powszechnie występującej "Biedronki". Zmiana nie najgorsza, na początek normalna umowa o pracę i pieniądze lepsze. Żyć, nie umierać, prawda? Niestety, nie wziąłem pod uwagę jednego - chronicznego niedoboru pracowników.

Moim miejscem pracy jest niewielki jak na standardy sieci sklep, umiejscowiony w samym centrum miasta. Ruch dość spory, normalnym wydawałoby się więc zatrudnienie "dodatkowej" ilości pracowników.

I sklep chce zatrudnić. Dostępne są trzy etaty, mają pojawić się kolejne dwa do końca wakacji. Ale kto chciałby iść do pracy za marne 2000 na rękę?

Jasne, podstawa jest niższa, a 2000 dostanie się, jeśli w ciągu miesiąca nie pójdzie się na chorobowe (premia uznaniowa) - ale to i tak moim zdaniem niezła płaca za pracę niewymagającą specjalnych kwalifikacji. A mimo to od siedmiu miesięcy pracowników brak. I jakoś to się toczy od dwunastogodzinnej zmiany do kolejnej.

Edit: Po przeczytaniu komentarzy chciałbym dodać jedno słowo. Liczba godzin w kwartale jak najbardziej się zgadza (dlatego, ostatecznie, pół czerwca mam wolne). Jednak oznacza to też, że przez pozostałe dwa miesiące pracownik praktycznie nie ma życia.

biedronka

by drogowit
Dodaj nowy komentarz
avatar iks
-2 22

2000zł netto to nie tak dużo, a ludzi brak przez 500+

Odpowiedz
avatar digi51
16 22

@iks: myślę, że jednak ludzi brak, bo w zależności od miejsca zamieszkania 2000 (niepewne) to pensja głodowa lub bardzo skromna. Studenci potrafią dorobić sobie więcej pracując w zawodzie na pół etatu.

Odpowiedz
avatar SirCastic
10 10

@digi51: Studenci pracujący w zawodzie, owszem, potrafią... ale patrzę na wyniki tegorocznego egzaminu dla gimbazy i zastanawiam się, w jakim to, dobrze opłacanym zawodzie, planują kształcić się abiturienci.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
4 4

@iks: 500+ faktycznie dotknęło biedronki, ale jak widzę to zniknęły głownie kobiety mające po 40-50 lat zatem dzieci nastoletnie. Może się to opłaci, ogólnie społecznie, ze będa dopilnowane, nakarmione, nie pójdą w narkotyki, ani bandyterkę, ani przedwczesne ciąże. a widać było że to musiała być niewielka różnica, bo to rodziny po 3-4 dzieciaki, zatem 1000-1500plus , ojcowie raczej normalnie zarabiali choć część np. w trasie bo kierowcy, czy pół-eurosieroty. to "straciły kilkaset zł na tej operacji" a zostały w domach, zamiast dobijać swoje kręgosłupy do reszty... - ogólnie znam parę przykładów z "wywiadu środowiskowego" a szerzej z obserwacji w wielu biedronkach.

Odpowiedz
avatar larwa
9 15

Mam kolezanke,ktora zyje z zasilkow i drobnych pozyczek.Na moja uwage ze w Biedrze na osiedlu szukaja pracownikow,stwierdzila ze ona w weekendy zapieprzac nie bedzie....i siedzi dalej na tych zapomogach.

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
12 32

2000 za kierat, za zapi.erd. ol to groszki. Za tyle to można w biurze pracować, z dostępem do Internetu, z możliwością popijania kawki, uprawiania pogaduszek etc, a jak zsmujesz czas pracy to ze 3 godziny wyjdą. Nie jest to godna płaca za urabianie się po łokcie w Biedrze.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 czerwca 2019 o 11:29

avatar Iras
14 20

jako pensje liczy sie podstawe - a nie podstawe z premia - szczegolnie gdy brak tej premii jest spowodowany sytuacja czysto losowa, gdzie akurat na leki dodatkowo cos by bylo przydatne. 2 tysiace za - jakby na to nie patrzec - ciezka harowe przy niedoborze ludzi to nie jest duzo. Tyle to jakies 5 lat temu wyciagalam w schronisku przy niewielkich, calkowicie dobrowolnych nadgodzinach - gdzie nikt mi nad lbem nie stal i nie popedzal, a pretensjolanych mozna bylo splawiac.

Odpowiedz
avatar Iras
1 11

@Armagedon: ta się składa, że napisłm "pretensjonalnych" mając dokladnie ich na myśli. Pseudoszlachta, ktora wyzej sra niz dupe ma.

Odpowiedz
avatar Izura
18 22

2k netto to tyle co nic, za mieszkanie mi wychodzi niewiele mniej. I sorka, ale praca w sklepie to praca fizyczna, nadzwigasz się, nauzerasz i to 2k to jakby w mordę dostać. Do tego naderwij mięsień to masz minimalna pewnie bo na l4 pójdziesz. Wiecej zarabiałam jako zwykły pracownik w maku a miałam więcej wolnego, KP przestrzegany i premie niezależne od l4 a od swoich starań. W biedrze byłam 2 dni, po czym zaproponowałam rozwiązanie umowy lub PIP do wyboru. Jeszcze mi ten burdel dokumentów nie może oddać, więc PIP pewnie i tak wleci.

Odpowiedz
avatar digi51
14 14

@Zunrin: Bo za dużo im płacą? Racja, zaprząc w cugle i batem poganiać za chleb i wodę.

Odpowiedz
avatar Izura
1 5

@Zunrin: tak, robią to specjalnie, tylko twoje

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
4 4

@Izura: A jakich to papierów nie możesz odzyskać? Książeczka sanepid jest u kierownika w sklepie, więc zabierasz od razu, świadectwa itp dawałaś kopie, więc nie rozumiem. Pracowałaś dwa dni, a potem wielce straszyłaś PiPem, powiedz mi, nie powiedziano ci jakie będziesz mieć obowiązki? Co było tak strasznym naruszeniem że wytrzymałaś AŻ 2 dni?

Odpowiedz
avatar Izura
0 8

@mlodaMama23: właśnie wzięli oryginały żeby skopiować i im się jakoś zagubily i w swoim burdeliku nie potrafią znalezc-dowalenie pipu i zwrócenie uwagi sanepidu na syf, nietrzymanie ciągu chłodniczego i syf w lodówkach z mięsem na pewno pomoże im ruszyć dupy. Dzwiganie ponad 12kg przy pracy fizycznej h kobiety jest niedopuszczalne, chociażby to. Syf i burdel na sklepie jak i zapleczu też dla mnie był niedopuszczalny. Sorki, ale jak robie na umowę o pracę to nie po to, żeby mniej zarabiać niż na sieciowej tylko żeby mnie KP chronił. Do tego skoro larwa ustala jedna dyspozycyjność a wali inne godziny to bardzo dobrze ze szukają i nie mogą jakoś ludzi znaleźć.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
2 4

@Izura: Jeśli chodzi o paiery, to jesteś zwyczajnie głupia. Ja, jak przyszłam z badaniami do pracy kierowniczka zeskanowała wszystkie świadectwa i oryginały mi oddała. Kiedy zdążyłaś zobaczyć te wszystkie nieprawidłowości skoro pierwszy dzień to 10h "szkolenie", polegające na czytaniu wszystkich książek bhp, ppoż itp itd? I wybacz, ale zaraz po przyjęciu kierownik ustala grafik na czuja, i jeśli w grafiku masz takie godziny, to przychodzisz na takie. Ludzie to sieroty a potem wielce pipem sripem i hiszpańską inkwizycją straszą.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
1 5

@Izura: Owszem, według procedur (które dla mnie są idiotyczne, bo według nich po podniesieniu 2 kartonów bananów powinno się godzinę odpoczywać), dźwiganie jest niedopuszczalne. Ale pokaż mi, proszę pokaż mi sklep w którym dziewczyny nie dźwigają. Dźwigają, ja też dźwigam, u mnie każdy zapieprza i nikt się nie skarży, bo każdy wiedział że idzie pracować do BIEDRONKI a nie do prezesa jako sekretarka, i że sorry ale książka książką, a życie życiem. A od tego, żeby syfu i burdelu na sklepie nie było, byłaś m.in odpowiedzialna ty. I Biedronki przestrzegają KP, wszystkie łamania procedur pracownicy robią na własną odpowiedzialność. Nie wiem jak wyglądał ruch i obsada zmiany w tym sklepie, ale ja czasami wiem, że utrzymanie idealnego porządku na sklepie w lodówkach itp, jest zwyczajnie nieosiągalne, bo jest ruch, bo jest nas mało na zmianie, bo 4 n 5 kas działają a na zmianie jest 6 osób.

Odpowiedz
avatar Cemiramez
6 6

A ja pracuje w Mili i nie dźwigam. Mamy magazyniera który przygotowuje nam wózki na sklep i każdy wykładama towar w takim tempie jakim może. I nie ma poganiania.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
13 13

Abstrahując od samej stawki, która z pewnością nie jest powalająca, ale może wystarczy na przeżycie w małym mieście, to gdzie jest ta mityczna niewidzialna ręka rynku? W teorii brak chętnych do pracy powinien zaowocować wyższą stawką albo lepszymi warunkami pracy. Każdy specjalista od ekonomii, a przynajmniej specjalista od teorii, uznaje to za niepodważalny dogmat. A tymczasem w praktyce, ludzi do pracy brakuje, a warunki i stawki cały czas te same. Realia się zmieniają, ale ludzka mentalność niekoniecznie.

Odpowiedz
avatar digi51
15 19

@pasjonatpl: Może dlatego, że nadal są jelenie, które przy brakach kadrowych godzą się na pernamentne nadgodziny lub wykonywanie pracy za 2-3 osoby?

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
4 6

@digi51: To nie tylko o to chodzi. Znałem takich Januszów biznesu. U 2 zdarzyło mi się pracować. Takie były czasy przed wejściem do UE. Jakiś czas po wejściu też było podobnie, a zanim zaczęło się poprawiać, to mnie już w Polsce nie było. W każdym bądź razie każdy z tych Januszy marudził, że nie ma dobrych pracowników, tylko same lesery. Cóż, niezależnie od włożonego wysiłku wypłata była taka sama, czyli w najlepszym wypadku minimalna krajowa, a w najgorszym mniej i czasami umowa na czarno. Więc jaka była motywacja do wydajnej pracy? Żadna. Jedyną ambicją było szukanie czegoś lepszego.

Odpowiedz
avatar digi51
5 5

@pasjonatpl: No tak, za niską płacę rzadko przytrafi się dobry pracownik, chyba, że naprawdę zdesperowany i wdzięczny za każdą szansę. Widzisz, mój szef teraz też dość niefrasobliwie szuka pracownika, od kiedy nie robię nadgodzin (a robiłam ich najwięcej ze wszystkich pracowników), muszą je robić moi koledzy. Niedługo wcale już nie będę pracować, szef niby szuka zastępstwa, ale wie, że jak nie znajdzie to koledzy posłusznie będą robić nadgodziny wyrabiając mój etat. Nikomu to nie pasuje , ale nikt nic nie powie. A wystarczyłoby, aby odmówili i szef mając perspektywę, że będzie zapieprzał sam z żoną, na pewno zadbałby o to, aby zastępstwo się pojawiło.

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
7 9

@jasiu_z_wsi: taki mądry, to przeżyj za te 2000 w mieście typu Warszawa. Zobaczymy jak sobie dasz radę ;)

Odpowiedz
avatar Armagedon
-5 13

@FlyingLotus: Spokojnie się da, o ile nie jesteś słoikiem i nie musisz 1500 za chałupę płacić. Większość wdów-emerytek na moim osiedlu utrzymuje się nawet za mniej. Jasne, że na rozpustę to nie wystarczy, ale na opłaty, wyżywienie i jakieś buty styknie. A w warszawskich Biedronkach jednak chyba więcej płacą. Sama pamiętam ten niedawny krzyk, że nauczyciel zarabia tyle, co kasjerka w Biedrze.

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
3 5

@Armagedon: może i da się, tylko co to za życie... Nie zależy mi na tym, żeby żyć po królewsku. Wystarczy, że pensja pozwoli mi żyć jak człowiek.

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
6 10

2 tys. to jest dobre jak się mieszka w jakiejś niewielkiej mieścinie, w której życie ogólnie jest tańsze.

Odpowiedz
avatar butelka
16 16

No dodajmy jeszcze, że nie każdy może sobie pozwolić na pracę na dwie zmiany i do tego jeszcze w weekendy. Ja osobiście wolę pracować za 1800 na rękę w biurze, ale mieć wolne popołudnia i weekendy. I chociaż warunki są kiepskie - kasy mało, pracujesz przez agencję, a po paru miesiącach mogą ci z dnia na dzień nie przedłużyć umowy to jest to dla mnie jedyna opcja, bo pracuję w godzinach w których jest otwarte przedszkole, a w weekendy mogę studiować.

Odpowiedz
avatar popielica
8 12

2000 na rękę to głodowa stawka, nie da się za to godnie żyć.

Odpowiedz
avatar Jorn
2 4

Czytając takie historie można się zastanowić, gdzie wsadzić lewicowe bajania o tym, że Polacy tyrają za dwa i pół tysiąca brutto, a lepiej płatnej pracy nie ma. Skoro za dwa tysiące netto nawet do pracy niewymagającej praktycznie żadnych kwalifikacji nie można znaleźć pracowników, to chyba jednak jest.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
12 12

2000 na rękę za dwunastogodzinne zmiany i pracę w warunkach chronicznego przepracowania wywołanego zbyt małą obsadą? To niby godna wypłata? I to 2000 które jest ucinane jeśli ktoś się z tego przepracowania rozchoruje?! Trzy tysiące złotych, z czego przynajmniej 2500 zupełnie nie uznaniowe, to można by się dziwić. A tak?

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
3 3

nie ma pracowników, bo roboty jest za dużo; roboty jest za dużo, zatem nie ma pracowników; i tak to sie zapętla, bo nikt nie pójdzie pracować w taki zapierdziel, że będzie przypadał cały tir do rozładowania i rozsegregowania na zmianę na głowę

Odpowiedz
avatar Trepan
3 3

@PiekielnyDiablik: to da się załatwić, odpowiednie warunki pracy, odpowiednia kasa. Znajdą się ciskacze, co to pociągną i stan się wypionuje. Niestety u mnie w robocie dwa lata się nie mogę doczekać wentylatora. Ze względu na charakter pracy stan powietrza jest monitorowany i komputer wyłącza maszyny gdy zbyt mocno sobie nasmrodzimy. Przewiewu brak to i zaraz robota stop. Tak się robi pracę na 8 godzin w 10 czy 12. Wystarczyłoby wywietrzyć, ale beton na górze nie pojmuje.

Odpowiedz
avatar Trepan
4 4

3 do ręki teraz na Lubelszczyźnie można dostać na start w magazynie lub fabryce. 2 w mieście to marna kasa za tak ciężką robotę. Kompletnie nie rozumiem ludzi, którzy zarabiają 1700-1800. Utrzymanie 4osobowej rodziny na normalnym poziomie z paliwem na dojazdy do pracy do jakieś 4000. Gdzie te brakujące 400-600 zł? Nie wspominając już o tym, że człowiek chce jeszcze czasem pójść do knajpy, kina, raz w roku mieć wakacje. Do tego inflacja, cztery lata temu 2200-2400 to była dobra wypłata, teraz 3000 to minimum, poniżej tego nawet szkoda się szarpać i trzeba szukać czegoś normalnego, gdzie płacą lepiej. Stonka ma chroniczny niedobór ludzi bo to kołchoz. Co z tego, że zarobisz odrobinę więcej, jeśli jak sam widzisz-nie masz życia. Porównaj sobie nawet stan porządku na sklepie z konkurencją.

Odpowiedz
avatar madxx
1 1

@Trepan: 4 tysiące na 4 osobową rodzinę jest wystarczające? to chyba już po opłaceniu rachunków.

Odpowiedz
avatar Trepan
0 0

@madxx: nie szalej, mówimy o takim normalnym życiu, 500 czynszu, gaz, prąd i paliwo, zostaje nadal tyle, żeby mieć świeże bułki co rano i gdy trzeba to na nowy ciuch. Jest to jednak minimum jakiegokolwiek godnego poziomu. Ja za minimum socjalne uważam dach nad głową, podstawowe media (internet też) oraz dość środków na jedzenie, odzież i wydatki konieczne. 4000zł na rodzinę to jest minimum socjalne. Więc tak, loty na Malediwy odpadają, ale żyć jak człowiek się da.

Odpowiedz
avatar sweetcd86
4 4

Wyrwij się domu rodzinnego, załóż rodzinę - wtedy pogadamy o tym, czy 2k to na prawdę takie kokosy, bo wydaje mi się, że nie wiesz tak na prawdę ile kosztuje życie.

Odpowiedz
avatar szafa
2 2

No rzeczywiście strasznie dziwne, że ludzie nie przyjdą za dwa na rękę do ciężkiej pracy fizycznej wykańczającej psychicznie i fizycznie. Policzmy. Rachunków mam 900 złotych miesięcznie (wynajem pokoju + woda + prąd + internet + telefon + ubezpieczenie na życie). Drugie 900 to koszty żywności (jem dobrą żywność, a nie codziennie ziemniaki z cebulą i chleb z ogórkiem kiszonym), dobrych kosmetyków, dobrej chemii (np. proszek antyalergiczny, bo mam chorą skórę) oraz leków (parę drobnych, ale nieuleczalnych chorób). Zostaje mi 200 złotych. No bajer, spokojnie z tego utrzymam dziecko, kupię paliwo do samochodu, kupię buty dla siebie, opłacę ewentualnego dentystę i odłożę na wakacje. A nie, chyba jednak nie... Jak masz swoje mieszkanie, jesteś zdrowy i nie masz dzieci, to może to i jest "dobra" pensja.

Odpowiedz
avatar drogowit
0 0

@szafa: W sumie mam swoje mieszkanie, nie mam dzieci i jestem zdrowy więc tak - starcza mi. Nie żyję w luksusach, ale na jako-takim poziomie.

Odpowiedz
Udostępnij