Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mieszkam w bloku w pewnym większym mieście - konkretnie na parterze, przed…

Mieszkam w bloku w pewnym większym mieście - konkretnie na parterze, przed moim oknem znajduje się plac zabaw i ławki (które są okupowane przez madki i emerytki przez 16h dziennie). Całe blokowisko jest monitorowane (ważna informacja, sami zobaczycie, czemu).

Co ważne dla historii, przy wyjściu ode mnie z bloku jest chodnik, za nim ławki i plac zabaw, z prawej strony, ok. 8 m dalej, schody i kolejny przecinający chodnik kawałek zieleni, okupowany przez psy i ich właścicieli; z kolei w lewą stronę od klatki, jakieś max 3 m, parking, ulica i śmietniki.

Pewnego słonecznego dnia, tuż przed godziną 14, wyszłam z moim psem na szybki spacer przed pracą.
Ławki i plac zabaw okupowany od godziny 8 rano. Nieważne, że w samym cieniu temperatura kosmicznie wysoka.

Idę z psem jak zwykle na krótkiej smyczy (pies 15 kg, sięgający do kolan, kundelek, ale dość silny) - czemu na krótkiej? Bo dzieci grają w piłkę, a mój pies również lubi piłki i wszelkiego rodzaju zabawę, więc mógłby skoczyć na dziecko, robiąc mu krzywdę - jak wspominałam, ma trochę siły.

Przechodzimy, idziemy na teren z trawą, pies się załatwia, szybki powrót do domu - i co widzę? W moją stronę leci niespełna dwuletnie dziecko (skąd to wiem? bo jego wspaniała madka jest jedną z najgłośniejszych na ławce, a z racji mieszkania na parterze wszystko doskonale w mieszkaniu słyszę) leci z wystawionymi rękoma do mojego psa - leci to zbyt duże słowo, próbuje biec.

Stanęłam, mój pies usiadł obok, trzymałam go praktycznie na swojej nodze i czekam na reakcję madki. Dzieciak przebiegł dobrych 5 metrów, madka razem z koleżankami nawet nie zwróciły na niego uwagi (zaznaczam, że gdyby pobiegł w drugą stronę, mógłby zostać potrącony, bo przez śmietniki jest słaba widoczność).

Stwierdziłam, biegnie, jak na dwulatka przystało, ominę go. Szarpnęłam psa w drugą stronę, zwiększyłam dystans i przyśpieszyłam kroku. Co zrobiło dziecko? Mijając go, chciało złapać mojego psa. Szarpnęłam psa, dzieciak poleciał na glebę i co? Madka się zorientowała, że jej dziecko leży i płacze.

Zwróciłam im uwagę, żeby lepiej pilnowały swoich dzieci, bo gdyby dziecko pobiegło w przeciwnym kierunku np. za kotem (dużo wolno żyjących w budkach obok bloków), to mogłoby w najlepszym przypadku jechać do szpitala, a zresztą o to, czy psa można pogłaskać, trzeba spytać, a nie pozwalać dziecku dotykać każdego psa. Co usłyszałam? JAK CI SIĘ NIE PODOBA, NIE WYCHODŹ Z PSEM.

No szlag mnie jasny trafił. Opisałam sytuację na forum miasta i wiecie, co odpisała mi ww. madka? Że mój pies waży 60 kg i szczerzy kły na każde dziecko, chce je gryźć, że ja i mój narzeczony z racji tatuaży jesteśmy z więzienia, że nie sprzątam po psie, że ona idzie na policję, bo mój pies nie ma kagańca (w naszym mieście wymagany jest kaganiec lub smycz, jedynie dla ras agresywnych dwupak).

Myślę, nie ma co dyskutować z taką osobą, przestałam odpisywać.

Dzień kolejny, ławki i plac znowu okupowane. Jest też i madka. Idę z psem, przechodzę na plac zieleni, a za mną BIEGNIE madka z wózkiem i drugim dzieckiem (wiek szkolny, 7-8 lat).

Mój pies zaczyna robić dwójeczkę, co robi madka? Wyciąga telefon, zaczyna kręcić filmik i krzyczeć na całe osiedle, że nie sprzątam i ona dzwoni na policję. Z racji tego, że jestem spokojną osobą i ciężko mnie wyprowadzić z równowagi, odpowiedziałam tylko „NIE WYRAŻAM ZGODY NA PUBLIKOWANIE MOJEGO WIZERUNKU”, wyjęłam woreczek i sprzątnęłam kupkę ku rozbawieniu przechodzących osób, które słyszały krzyki, po czym udałam się w stronę domu.

Nagle dostaję wiadomość od administratora grupy, na której wczoraj wstawiłam post, że kobieta mu to wysłała i nalega na wstawienie filmiku z WIDOCZNĄ moją twarzą, aha, okej. Podziękowałam za informację, a gościu wiedział, że kiedy to zrobi, może mieć problemy, bo nagrała się część z moim wywodem.

Myślicie, że to koniec?

Chodziła za mną przez miesiąc codziennie, dokumentując kupy mojego psa, pisała na forach o moim wyglądzie, tatuażach, a nawet o moich butach. Pisała o moich "układach" z administratorem strony itd. Zaczęło mnie to męczyć, pojechałam na policję (jednak miesiąc nagrywania jest męczący).

Policjant pojechał wytłumaczyć szanownej pani błąd i co zrobiła? Psioczyła na ławce, że w dupie ma policję, a ja mam tam układy!

Koniec końców, już tam nie mieszka.

P.S. Co do kamer, szanowna madka pozwala załatwiać się swoim dzieciom pod choinką, zaraz obok placu zabaw, drogi, parkingu i kamer skierowanych prosto na plac i również choinkę...

blok_placzabaw

by ~1311m
Dodaj nowy komentarz
avatar Madeline
8 14

Sytuacja piekielna, ale czytać się tego nie da...

Odpowiedz
avatar iks
3 3

Na przyszłość jak się madka rzuca wygarnij jej: "Art. 106. KW "

Odpowiedz
avatar timo
3 3

Ludzkie zdebilenie, jak widać, nie ma granic. Zanim wprowadzili wypłatę za płodzenie, to jednak było tej patoli trochę mniej.

Odpowiedz
avatar mruk
-4 10

zastanawiam sie, czemu zamiast zblokowac dzieciaka, szarpiesz swoim psem?:O

Odpowiedz
avatar aegerita
1 1

@mruk: Dla mnie to wygląda na próbę wzbudzenia w psie agresji do dzieci, bo taki właśnie jest prosty skutek podobnego działania :-/ Pozostaje pytanie, czy jest to próba świadoma (serio, co ludzi jara w agresywnych psach?), czy totalny brak umiejętności obchodzenia się ze zwierzakiem (szarpanie jak szmatą zamiast normalnej komunikacji to żadna kontrola). Nie wiem, co gorsze.

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
-4 8

Dobrze wiedzieć, że każda matka która siedzi na ławeczce na placu zabaw jest matką przez "d" (ja z błędami nie piszę, bo dla mnie to debilizm, wybaczcie). Opisujesz dwa przypadki, zaszufladkowałeś wszystkie. To jest tu piekielne.

Odpowiedz
avatar aegerita
0 4

Matka jest egocentryczną kretynką, to oczywista oczywistość. Przy drugim nagraniu - a nie po MIESIĄCU (!) szopki należało złożyć zawiadomienie o nękaniu. Ale zachowanie autorki jest kompletnie niezrozumiałe. Dzieciak "leci/biegnie", a Ty stoisz i się patrzysz, działania ograniczając do miotania psem we wszystkie strony? O_o Albo a) masz ochotę być miła i pomóc w socjalizacji dziecka (skoro madkę obowiązek przerasta), czyli zatrzymujesz grzdyla mechanicznie ręką, blokując dostęp do psa, a następnie tłumaczysz, dlaczego do obcego psa z łapami się NIE leci, albo b) nie interesujesz się procesem wychowawczym dziecka (nie masz takiego obowiązku) i idziesz sobie dalej; jeśli młode Cię nie dogoni, to żaden problem, jeśli dogoni i zostanie np. przewrócone albo obślinione przez psa - też żaden problem, chyba że madka będzie jakiś miała, ale to już nie Twoje zmartwienie. To nie, Ty najpierw dajesz przyzwolenie na podbiega nie (bo specjalnie się zatrzymujesz i na niego czekasz), potem zmieniasz zdanie i "uciekasz", a przy tym wszystkim wywołujesz u swojego psa niepotrzebny stres lub wręcz nakłaniasz go do agresji wobec dzieci. Brawo.

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
0 2

@aegerita: Nie zatrzymuj nie swojego dziecka mechanicznie ręką, bo obcych dzieci się nie dotyka. Albo bierze się na ręce swoją własność, blokując do niej dostęp i tłumaczy, albo idzie dalej, zwłaszcza skoro wiadomo że i tak nie dogoni.

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
1 3

aegerita: Swoją drogą masz bardzo podwójne standardy - Twojego psa dotykać nie wolno, ale Ty obce dzieciaki możesz?

Odpowiedz
avatar aegerita
1 3

@Tajemnica_17: Przezabawna wizja :-). Uśmiałabym się, gdyby nie cień szansy, że Ty tak na poważnie. Niby niemożliwe, bo absurd godny Pythona, ale jednak nigdy nie wiadomo, co ludzie wymyślą. No bo sama przyznaj, że wymaganie powala brakiem logiki: ja mam brać na ręce te, powiedzmy, 40kg psa (albo 60), bo czyjaś progenitura lata bez nadzoru? I nie, nie są to podwójne standardy, bo ja pilnuję, żeby mój pies do ludzi nie podbiegał. Gdyby podbiegł (nie zdarza się, bo pilnuję, no ale gdyby), to oczywiście, że ten ktoś miałby prawo psa powstrzymać przed kontaktem fizycznym, może sobie nie życzyć i tyle. Tak samo ja mam prawo powstrzymać obcego człowieka przed kontaktem ze mną/moim psem. Już pomijam, że w tej sytuacji zatrzymanie dziecka miałoby na celu głównie ochronę tegoż dziecka (bo protoplasta zawalił). Tak z ciekawości - serio wolisz, żeby ktoś się biernie przyglądał, jak dziecko robi sobie krzywdę, np. wpadając na psa albo wbiegając pod samochód, niż je zatrzymał? Bo ja w sumie mogę puszczać do psa każde dziecko, zagryźć nie zagryzie, najwyżej uszczypnie z ekscytacji, na pewno pobrudzi obskakując, może przewróci czy coś tam. No skoro tak wolisz, to niech będzie ;-)

Odpowiedz
Udostępnij