Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Niesamowicie mnie rozbawia i jednocześnie ciekawi, dlaczego sprzątaczki ZAWSZE (i to nie…

Niesamowicie mnie rozbawia i jednocześnie ciekawi, dlaczego sprzątaczki ZAWSZE (i to nie tylko w rozmowie miedzy sobą, ale też przy potencjalnych klientach) narzekają na swoją pracę, że muszą SPRZĄTAĆ.

Właśnie byłem świadkiem rozmowy, że w biurowcu brudno, że syf u Xsińskiego, a u Kowalskiego to jak on się nie wstydzi sprzątaczek wpuszczać do takiego bałaganu.

Logicznie patrząc, to gdyby wszędzie był porządek, toby ten zawód nie miał racji utrzymania, a one by nie otrzymywały wynagrodzenia.

To tak, jakby powiedzmy piekarz narzekał, że naród gruby, a ciągle wpierdziela bułki i on musi je ciągle robić. :)

sprzątanie

by Gienek
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Librariana
27 39

To raczej nie jest narzekanie na zakres obowiązków, ale na to, że inni często nie szanują cudzej pracy. Przykładowo: jeśli w firmie jest pani sprzątająca, pracownicy przestają po sobie zmywać, nie dbają rozlaną kawę, o podniesienie papierka, który im upadł czy ochlapane przy okazji mycia rąk lustro, bo przecież "ktoś posprząta".

Odpowiedz
avatar TheDarkTower
17 17

@Librariana: dokładnie tak. Przykład z doświadczenia koleżanki: "mamo, pies nasikał na podłogę". Odpowiedź: "nie szkodzi kochanie, ona i tak będzie myć podłogę".

Odpowiedz
avatar corrie
10 12

@Librariana: To samo chciałam napisać. Sama się tym zajmuję, lubię tę pracę, ale niektóre zachowania ludzi i to niby wykształconych przechodzą wszelkie pojęcie. Zakres obowiązków jest konkretny, ale są przypadki, które z rozmysłem niszczą naszą pracę, bo tak im sie podoba.

Odpowiedz
avatar MrSZ
17 19

@urbankrwio: Sprzątaczki muszą być, bo przecież księgowa nie będzie odkurzać biura czy myć okien. Jednak miło jest gdy wystarczy tylko poodkurzać, a nie sprzątać jak po wycieczce pierwszoklasistów do McDonalda. Każdy kto przepracował przynajmniej kilka lat miał sytuację gdzie jego praca poszła na marne. Ja nie raz robiłem coś w projekcie, czasem nawet miesiąc czy dwa, a potem przyszła z góry informacja że zmieniamy kompletnie zamysł i całość jest niepotrzebna. I ok, zapłacili mi za to, były to moje obowiązki, ale jednak przykro trochę że włożyłeś w coś tyle pracy i wszystko jak krew w piach. Generalnie uważam że mimo tego że ktoś wykona coś za mnie, to nadal łapy mi nie ukręci jak w wytrę po sobie blat jeżeli rozleję zupę w kuchni pracowniczej. Ale ja to taki świrus jestem że nawet po dwójce w toalecie używam szczotki żeby zostawić po sobie porządek więc pedanta słuchać nie musisz.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 7

@Librariana: ja sobie mysle ze to jest tez wymienianie sie poziomem kultury pan i panow w garniturze kiedys pracowalam w korpo i zobaczylam kabine wysmarowana od srodka krwia miesieczna. nie ze cos chlapnelo przypadkiem, tylko krew i skrzepy rozsmarowane na scianie boksu kibelka...

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
22 30

To, że ktoś zarabia na sprzątaniu, nie znaczy, że należy mu dokładać jeszcze 3 razy więcej roboty.

Odpowiedz
avatar bazienka
8 10

@FlyingLotus: taaa i np. nie podniesc po sobie upuszczonego papierka bo przeciez ktos to posprzata. nie wycierac sciezki po skorzystaniu z toalety albo nie spuszczac wody...

Odpowiedz
avatar Jaladreips
-4 44

"Jak on się nie wstydzi sprzątaczek wpuszczać do takiego bałaganu." Analogicznie: Jak on się nie wstydzi zepsutym autem do mechanika jechać? Jak on się nie wstydzi chory do lekarza iść? Jak on się nie wstydzi hydraulika wzywać do zapchanego kibla?

Odpowiedz
avatar Agatorek
11 19

@Jaladreips: a sprzątasz po sobie w pracy (w domu też) w toalecie, jeśli coś zostanie w muszli, czy nie? To chodzi o takie zachowania (zwykłą kulturę), a nie o oczywistości, które podajesz.

Odpowiedz
avatar livanir
6 18

@Agatorek: Raczej nie. A przynajmniej nie zawsze. U mnie narzekają, że na schodach tak brudno, w pracowniczej toalecie centymetr pyły(Jest budowa) a panie z recepcji nawet nie ruszą tyłka chociaż mają 3 metry i cały dzień nic nie robią. Jak przeklęła budowlańca, ze ten mając ciężkie graty popchnął szklane drzwi ramieniem(został ślad pyłu), a nie użył klamki... O tym tylko słyszałam: sprzątaczka wnioskowała, by panie z recepcji wycierały mokre ślady po gościach(zima, śnieg), bo ona nie będzie co chwile z mopem latać, a panie z recepcji siedzą na dupie (napomknę tylko, ze sprzątaczki zarabiają więcej)

Odpowiedz
avatar corrie
2 2

@Agatorek: Niektórzy nie znają obsługi szczotki, a inni nie wiedzą jak korzystać z pisuaru.

Odpowiedz
avatar KittyBio
12 18

@Jaladreips: No ale chyba jest różnica w pójściu do lekarza spoconym i brudnym a świeżo umytym, no nie? Jak jadę do mechanika, to mimo wszystko wstydzę się podjechać bardzo brudnym samochodem ( 1 samochodem wozimy roślinki i zawsze mamy w środku piach i ziemię, ale jak jedzie się do mechesa to samochód w środku jest doprowadzony do jako takiej czystości). Tak samo ze sprzątaczką. Okna umyje, odkurzy, przetrze blaty, ale to chyba nie znaczy, ze będzie po Tobie spuszczać wodę w klozecie czy co chwila zbierać Twoje papierki po cukierkach, które z rozmachem będziesz rzucał za placy...

Odpowiedz
avatar Zunrin
-4 24

Na dniach widziałem na drzwiach Biedronki ogłoszenie, że zatrudniają. Na start 2700, umowa o pracę i benefity. Jak im przeszkadza sprzątanie na samozatrudnieniu za najniższą krajową, to mają alternatywę.

Odpowiedz
avatar mcone
2 2

@Zunrin: Nie polecam. benefity to stwór mityczny, a wynagrodzenie podane to suma pensji i premii, których nigdy nie ma.

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

@mcone: 2700 to brutto jest...

Odpowiedz
avatar Iras
22 22

pracowałam na noce wkorpo - i często miałam okazję e sprzątaczkami gadać. Tu nie chodzi o obowiazki, ale o to co niektórzy potrafia wyprawiać. W 7 piętrpwym biurowcu było tak, że jedno z pieter niejednkrotnie zajmowało tyle czasu ile pozostałe 6. Niby ludzie dorośli, wykształceni, ale zaszczane podłogi w łazienkach, czy zasrane deski od kibli, a nawet wymazane ściany - na jednym zpieter były norma. Do tego potrafiło np. zdarzyć się, ze ktoś żarł słonecznika, a łupiny na podłogę rzucał, po czym je pięknie w wykładzinę wdeptał. Normalne? Niezbyt...

Odpowiedz
avatar Gienek
1 7

@Iras: Na logikę się z tobą zgadzam i kultura mimo wszystko obowiązuje. ALE jeżeli na 1 piętrze z 7 pięter jest przysłowiowa sodoma i gomora czyli tak zwany burdel to są 2 wyjścia: 1) Podniesienie ceny usługi za sprzątanie. 2) Rezygnacja z obsługi tego piętra. Albo co bardziej realne przerzucenie kosztów sprzątania na pozostałe piętra ( powiedzmy koszt całkowity przetargu na obsługę biurowca ) Proste - kasa jest - to dlaczego narzekać ? Chyba że to takie gadanie bo ileż można słuchać pracy odkurzacza ;)

Odpowiedz
avatar Lapis
6 6

@Gienek: jeśli firma podpisała umowę na sprzątanie na 2 lata to nie mogą zrezygnować z tego piętra. Dwa, właściciela firmy sprzątającej to pewnie niewiele obchodzi jeśli sprzątaczki się mimo wszystko wyrabiają.

Odpowiedz
avatar corrie
10 14

Co kto gada między sobą, nie powinno nikogo obchodzić. One komentują, że ludzie robią syf, a ci, co nabrudzili twierdzą, że sprzątaczki nie wykonują swoich obowiązków. Ot i koło się zamyka.

Odpowiedz
avatar BiAnQ
-3 5

Jakże prosta i słuszna oraz celna uwaga :-) brawo Ty

Odpowiedz
avatar bloodcarver
10 12

Ja w jednej firmie miałem zakaz zmywania po sobie. Jak to dyrekcja mówiła - "Wam płacimy więcej niż firmie sprzątającej, więc róbcie swoją robotę, a nie ich; nie będziemy przepłacać." W innej z kolei sprzątaczka miała wielkie pretensje że śmiem wchodzić do kuchni na świeżo pozmywaną podłogę. I jakoś nie docierało do niej tłumaczenie, że jest to pierwsza od paru godzin i możliwe że ostatnia na parę godzin przerwa na coś do picia, jaką udało mi się zrobić. Oczywiście wg niej "robiłem jej na złość", "nie szanowałem jej pracy" itp. Tylko żeby jakoś ona uszanowała że ja też jestem w pracy, i mam prawo wypić tą kawę czy herbatę, to nieee, po co.

Odpowiedz
avatar Nayka
-1 1

@bloodcarver: Ja tam zawsze pozwalalam wejsc skoro ktos nie mogl poczekac (nawet jak mogli), jak sie poslizgniesz to wisi mi to, skoro jest tabliczka. Jesli syf zostawiles na podlodze bo mokra (szczegolnie w zime, gdzie bloto i sol sie nanosi), to po zrobieniu mojego zadania mi wisialo. Jak pracownicy biurowi lubia takie slady widziec przez reszte dnia to mi wsio ryba. Pewnie niektorzy mysleli, ze "o ja, co ta sprzataczka nic nie robi", a tu prosze, zrobione i pobrudzone od nowa. Moze pani za bardzo lubi swoja prace.

Odpowiedz
avatar lillith
4 4

A dla mnie jest różnica między „bałaganem” a „brudem”. Bałagan czy ogólny rozgardiasz powstały w wyniku zwykłego użytkowania przestrzeni sprząta sie samemu - dokumenty do szafy, papierki do kosza a kubek umyć. Moim zdaniem sprzątaczki sa od „brudu”: podłogi odkurzyć czy umyć, okna przetrzeć czy zlew czy kibelek wyczyścić. No chyba, ze sie zatrudniło służąca to wtedy inna dyskusja, natomiast nie rozumiem marudzenia o to, ze sprzątaczka nie chce śmieci podnosić z podłogi.

Odpowiedz
avatar Nayka
1 3

U nas bylo mozna jesc tylko w kafeterii (canteen) i jest owa na kazdym pietrze, a i tak ludzie i studenci jedza przy biurkach. Moze dlatego narzekaly, bo to jest tak, ze wlasciciel w przeznacza iles budzetu na godziny sprzątania. Jest oczywiscie "ekspertem", bo zona odkurzy pokoj w dwie minuty. Oczywiscie skoro on mysli z biur trzeba tylko wyniesc smieci i raz na tydzien odkurzyc, bo jest zakaz jedzenia i picia przy biurkach, to placi tylko za 1 godzine na 50 biurek, ale oczywiscie pracownicy nic sobie nie robia i nie korzystaja z kafeterii o 5-10 metrow dalej, nie ida do pieknego nowoczesnego miejsca ze stolikami, kawa, cala wyposazona kuchnia itp, a raczej jedza przy biurkach i pija kawe zostawiajac syf. Do tego narzekaja, ze ten syf co nie powinien sie tam znalezc nie zostal sprzatniety. do wlasciciela, ale nigdy co oni tak nabrudzili tylko ogoolne "nie posprzatane przy moim biurku". To, ze nia ma czasu poscierac 50 biurek w godzine, odkurzyc przy 50 biurkach i pozbierac 50 śmietników to im nasz manager nie powie, bo "straci kontrakt, skoro takie byly ustalenia na początku ile jest godzin przydzielonych pracownikom" no i profit, bo nie musi placic za kolejna godzine "bo musicie sie zmiescic". Rotacja pracownikow jest niesamowita. Z miesiaca na miesiac, czasami z tygodnia na tydzien ktos rezygnowal. Moze byc taka sama sytuacja, ze im po prostu za te obowiazki nie placa, a musza wszystko zrobic nadal w ciagu tej jednej godziny, bo "to sprzataczki, to ich praca". Tak samo z toaletami, faceci chlapia na lustra, codziennie, a tez to nie jest uwzglednione bo "lustro raz na tydzien", a jak nie starte to skarzenie wlascicielowi. Naprawde, narzekanie, ze ktos nie wyniosl z domu zasad higieny i rzuca papierkami lub pod biurko slonecznikiem, to jedyne co moga zrobic. Ja tez narzekalam np. na graffiti w toalecie, bo na latanie po zmywacz do markerow tez nie bylo "przewidzianego" czasu. A pracownicy w blogej nieswiadomosci, bo "placa im za sprzatanie". Eh..

Odpowiedz
Udostępnij