Mąż miał dzisiaj załatwić coś w Energetyce. Postanowił zabrać ze sobą naszego dwuletniego syna. Po godzinie zadzwonił do mnie, że nic nie załatwił, bo utknął pod kościołem.
Otóż pod kościołem zauważył leżącego na ziemi człowieka. Człowiek ubrany był jakby na dworze było 5°, a nie 55. Obok niego leżały kule. Mąż próbował nawiązać z nim kontakt, ale był on "lekko" utrudniony. Jesteśmy realistami, ale nigdy nie można wykluczyć, że półprzytomny człowiek, od którego czuć alkohol, nie jest cukrzykiem, prawda? No i w tej wierze mój mąż zadzwonił na 112. Tu spotkała go pierwsza piekielność, bo przełączano go kilka razy. W końcu był pewny, że rozmawia z naszym miastem i użył potocznej nazwy tego kościoła. Tu dostał reprymendę, że przecież dzwoni z dużego miasta i tu jest kilka kościołów. Owszem, ale na podanej przez niego ulicy aż jeden.
Kiedy już się w końcu dogadał z dyspozytorką i po 15 minutach przyjechała karetka, oberwało mu się po raz drugi. Ratownik ledwo wysiadł z karetki i zaczął na niego krzyczeć: "Po cholerę pan wzywał karetkę, jak to jest bezdomny pan Sylwester?!". Jako że mój mąż nie lubi takich sytuacji, a i riposty ma czasowe i często celne, odparował: "A wie pan, nudziło mi się, więc postanowiłem postać sobie kwadrans w upale z dzieckiem na rękach, a wam przerwać picie kawki". Ratownik lekko spokorniał, ale i tak niesmak pozostał...
I cóż teraz? Mieć sumienie, być szlachetnym i reagować na "bezdomnych panów Sylwestrów", czy mieć w poważaniu i czytać w porannej gazecie, że zginął mężczyzna, bo nikt się nie zainteresował, hurr durr, znieczulica, źli ludzie?
I żeby nie było - ja wiem, że tacy stali bywalcy SOR-u są dla ratowników i lekarzy utrapieniem, ale czy ja mam obowiązek wiedzieć, że ten człowiek to bezdomny żul, który w tym miesiącu był na IP już 5 razy i za każdym razem odmawiał leczenia?
a po jaka cholerę brał BOMBELKA do kolejki w urzędzie?!?!? przecież miał go z kim zostawić, czy może liczył na kolejkę priorytetową? sami piekielni i jeszcze się do tego przyznają; wy chyba nienawidzicie świata i wszystkich innych ludzi... - całe szczęście że nie dotarł tam, bo tylko by ludzi udręczył, (dzieciaka w sumie też)
Odpowiedz@PiekielnyDiablik: No tak, przeciez to oczywiste ze do 18 roku zyia nie nalezy zabierac nigdzie dzieci. A potem smieszki, że młodzież nic załatwić nie potrafi.
Odpowiedz@Malibu: dwulatek się czegoś nauczy? poza tym że w urzędzie jest duszno i jest dużo wnerwionych ludzi, którzy wcale nie mieli ochoty tam przychodzić, a muszą się z nim gnieść w poczekalni; można takiego zabrać jak ma 10 lat i umie gębę i dupę trzymać zamkniętą, oraz siedzieć spokojnie! no już liczyłem raczej na komentarze, jaki ja bezduszny...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 czerwca 2019 o 9:58
@PiekielnyDiablik: a może komentarz - znasz to dziecko? Nie! Może jest nieme i sparaliżowane i nikomu nie będzie przeszkadzać. A co do pogotowia, to powinni mieć opcję - wyślij mmsem zdjęcie pana żula a my sami zdecydujemy czy do niego pojedziemy. (Oczywiście ten komentarz nie był tak totalnie na serio)
Odpowiedz@PiekielnyDiablik: a może dlatego go zabrał, że ma w domu ciężarną żonę, która opiekuje się dzieckiem całymi dniami i chciał ją trochę odciążyć? Może mnie kocha i mi pomaga? Ludzie, jak wam wszystko potrafi przeszkadzać...
Odpowiedz@PiekielnyDiablik: A może energetyka to nie urząd? Dwulatek wbrew pozorom ogarnia więcej niż się Tobie może wydawać. Nie nauczy się płacić rachunków, jednak coś z tej wycieczki zostanie.
Odpowiedz@PiekielnyDiablik: Oczywiście, ze dwulatek nie nauczy się wypełnić wniosku o cośtam i nie będzie go można posłać nastepnym razem samego ale w takich warunkach można chociazby nauczyć to dziecko zachowań spoełecznych. Że w urzedzie nie drze się paszczy, że trzeba zaczekać, jak działa kolejka itp. Ogarnięty rodzic jest w stanie tak to ustawić, zeby nikomu dziecko nie przeszkazało (np. opuścić kolejkę i wyjśc z budynku jeżeli zachowanie dziecka bedzie uciążliwe dla otoczenia) Dokonujesz nadinterpretacji. Autorka nigdzie nie wspomniała, ze jej mąż miał z kim zostawić to dziecko na czas wyjscia. Druga sprawa dokonujesz
Odpowiedzw Wodociągach jaworznickich jest dla dzieci kącik zabaw. W placówkach Getin banku też coś dla maluchów jest. Może w tym zakładzie energetycznym również.
Odpowiedz"Człowiek ubrany był jakby na dworze było 5°, a nie 55." Gdzie u nas jest czy było kiedykolwiek 55 stopni? Mówimy o temperaturze powietrza. Rekord był chyba 40.
Odpowiedz@Jaladreips: a znasz pojęcie hiperboli?
Odpowiedz@AimeeSi: a wiesz jak jej używać? W tym przypadku użycie było bezzasadne.
Odpowiedz@Jaladreips: Jednakowoż autorka mogła mówić o temperaturze odczuwalnej ( jest takie pojęcie ). A wierz mi w ciąży temperatura odczuwalna jest dużo wyższa niż ci się wydaje.
Odpowiedz@butelka: bez sensu. Jak sobie wejdę na pagórek za domem i się zmęczę, to mogę mówić, że wspiąłem się na ośmiotysięcznik? Wiesz, z jednej strony hiperbola, a z drugiej zmęczenie jakie poczułem porównałem sobie do zmęczenia jak czują himalaiści po wejściu na Mount Everest. Bez sensu. Wygląda mi na to, że autorka walnęła babola i teraz nie potrafi się przyznać do błędu (standard) i próbuje się wykręcać.
Odpowiedz@Jaladreips: człowieku, nie "walnęłam babola", jak to raczyłeś nazwać, tylko użyłam hiperboli. W moim otoczeniu w taki właśnie sposób się jej używa. I nie, nie obchodzi mnie, że to mogło być niepoprawne gramatycznie, bo istnieją również regionalizmy. I na koniec - naprawdę masz tyle czasu, żeby go marnować na takie błahostki? Czy masz aż tak małe poczucie własnej wartości w realu, że szczycisz się wiedzą w internetach?
OdpowiedzNie każdy zna wszystkich żuli w mieście. W zeszłym roku, też taki spity leżał niedaleko pracy. Kobieta zatrzymała auto, wysiadła i wezwała pogotowie. Po czym zaczęła głośnio narzekać na znieczulicę. Dopiero wtedy ktoś ją uświadomił, że w przypadku tego menela, to karetkę trzeba by co drugi dzień wzywać.
OdpowiedzJeśli wiadomo, że to pijak który zapija się na własne życzenie i nie chce iść na odwyk, to oczywiście że należy go olać i nie marnować czasu karetki na takiego - ktoś, kto chce żyć, może tej samej karetki potrzebować. Jeśli zaś osoba wygląda na biedną, ale czystą, to wzywać - do noclegowni i łaźni dla bezdomnych nie wpuszczają nietrzeźwych, więc jeśli wygląda na w miarę obmytego, jest to bardzo solidny wskaźnik że jednak żyć chce, nie pić potrafi, i albo miał chwilę słabości, albo cukrzycę. I takich ratować warto.
Odpowiedz@bloodcarver: no tak, tylko skąd ja mam wiedzieć, czy to ten pierwszy, czy drugi?
Odpowiedz@AimeeSi: powąchać czy śmierdzi i popatrzeć czy jest brudny. Trzeźwy bezdomny nie ma problemu z myciem i praniem w odpowiednich instytucjach.
OdpowiedzProtip na tę pierwszą 'piekielność-niepiekielność' - po zadzwonieniu na 112 warto od razu określić swoją potrzebę: "poproszę z dyspozytorem medycznym", 'poproszę ze strażą pożarną", "poproszę z policją". Unikniecie produkowania się do słuchawki dwukrotnie :) A miastem w jakim mieszkacie, choćby i dużym się w rozmowach nie sugerujcie - np moje duże miasto powiatowe jest przypięte do Centrum Powiadamiania Ratunkowego znajdującego się 60km dalej.
Odpowiedz@Caron: ja wiem, że CPRy nie są w każdym mieście i wiem też, że to przełączanie to właśnie łączenie z odpowiednią służbą, jednak męża przełączano aż czterokrotnie, dlatego był przekonany, że już w końcu rozmawia z naszym szpitalem. A co do protipów, to ja słyszałam lepszy - jeśli chcesz kogoś zabić, dzwoń na 112. W sensie, jeśli chcesz pomocy szybko, nie dzwoń tam, tylko od razu na 999.
Odpowiedz