Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Niedawno Youtube podpowiedziało mi filmik z chamstwem na drodze. Zestawienie kilkunastu sytuacji…

Niedawno Youtube podpowiedziało mi filmik z chamstwem na drodze. Zestawienie kilkunastu sytuacji nagranych przez kamerki innych uczestników ruchu, a potem nagrodzonych przez policję. Filmik ok, ale osobiście zauważyłem, że te piekielności dzielą się na 3 kategorie: nieuwaga, pośpiech i czyste chamstwo.

Nieuwaga:
Dotyczy każdego. Wystarczy słabiej oznakowane miejsce, jazda na pamięć czy coś podobnego aby kierowca nie zauważył, że coś się stało.
Piekielność z mojej strony: dwupasmówka przedzielona pasem zieleni. Jadę lewym pasem, w kolumnie, trochę powyżej dopuszczalnej. Na prawym jadą o połowę wolniej, tworzy się korek (do centrów handlowych). Dojeżdżam do przejścia dla pieszych. Pamięć podpowiada: tam nikt nigdy nie chodzi. A nawet jeśli, to przecież aut jak mrówków. Ale zdarzył się jeden kulturalny, który puścił (na prawym pasie). Akurat na mnie trafiło, żebym się zatrzymał. Opóźnienie reakcji, pisk opon, ale nie zdążyłem zahamować. Przejechałem po pasach, choć było to jawne złamanie przepisów. Na szczęście piesi mieli olej w głowie, bo nie weszli pod moje koła.
Gdyby policjant mnie zatrzymał, byłoby sporo punktów karnych i wysoki mandat. Zapłaciłbym bez mrugnięcia okiem. Może by mnie to nauczyło większej uwagi na drodze? - Takie podejście harakteryzyje nieuważnego.

Pośpiech:
Myślę, że 95% kierowców łamało przepisy, szczególnie ograniczenie prędkości, żeby szybciej dotrzeć do celu. Mówią "naginam przepisy", ale w prawie nie ma "nagięcia", jest tylko "łamanie".
Teściu miał przyjechać po swoją żonę rano. Ale coś go zatrzymało i cały dzień pracował. W końcu pod wieczór zebrał się w sobie i jechał te 150 km w jedną stronę. Zniecierpliwiona, czekająca żona to jednak spory ciężar na nodze i zamiast przepisowych 50 jechał prawie 90 w terenie zabudowanym. Tak przynajmniej pokazywał radar policyjny. Tata wkurzony, że go złapali, ale wiedział na co się pisze, więc mandat był gotowy przyjąć. Na jego szczęście policjant widząc brak punktów na koncie i słysząc, że facet spieszy się do żony, po prostu odpuścił i dał tylko pouczenie. Skuteczne, bo ostatecznie dojechał na miejsce cało i zdrowo. Teściowa też...

Chamstwo:
W tym przypadku ludzie traktują siebie jako królów szos albo innych supermenów, których zawsze i wszędzie trzeba przepuścić. Albo sami, z premedytacją, tworzą sytuacje groźne.
Niestety nie mam w pamięci niczego szczególnego poza standardem: Dwupasmówka poza terenem zabudowanym, przedzielona pasem zieleni (max 100 km/h), jadę nieprzepisowo, bo 140. Ale warunki na lewym pasie na to pozwalają (z mojej strony "pośpiech"). Prawy z koleinami wielkości Alp pozwalał raczej na max 90 km/h. Pora raczej wieczorna, wczesna noc.
Oczywiście taka prędkość dla króla szos to za mało. On chce jechać 160-180. Podjeżdża więc pod zderzak i mruga. Znaczy próbuje mrugać, bo ja nie widzę - w kilku przypadkach zobaczyłem w tylnym lusterku jakiś majaczący, ciemny kształt i wtedy się zorientowałem, że mam kogoś w d... z tyłu. Nie odpowiedziałem chamstwem na chamstwo, choć korciło.

Kierowcy łamią przepisy i łamać będą. W pierwszym przypadku, o ile nie będą zadufani w sobie, przyjmą mandat i nauczą się czegoś. W drugim czasem się będą wykłócać, ale zasadniczo wiedzą, że łamią przepisy, za co czasem trzeba ponieść konsekwencje. Z chamstwem należy walczyć, ale jak? Chyba tylko nagrania i anonimowe donosy. A jeśli to dotyczy także Ciebie - zacznij od siebie samego. Szanujmy wszystkich uczestników ruchu.

by kartezjusz2009
Dodaj nowy komentarz
avatar kitusiek
4 4

W pierwszej sytuacji - gdybyś jechał równo z dopuszczalną, bez problemu wyhamowałbyś przed przejściem. W trzeciej - narzekasz na gościa, który chce jechać 160 na ograniczeniu do 100, a sam jedziesz 140. To, że droga pozwala na jakąś prędkość nie oznacza, że od razu można jechać ile się chce - niektóre drogi w Polsce pozwalałyby na 200+, a mimo to ograniczenie jakieś jest. Drugą przemilczę - dla ludzi jadących 90 przy 50 w terenie zabudowanym mam osobny słownik wulgaryzmów. Dla mnie wszystkie te opisane sytuacje można zamknąć jednym słowem - bezmyślność.

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
-1 3

@kitusiek: Z wieloma aspektami mógłbym polemizować, ale nie o same historie tutaj chodziło, ale o klasyfikację łamania przepisów. Czy to wszystko jest "bezmyślność"? Jeśli tak, to 95% osób z prawem jazdy tak musisz zaklasyfikować. Bo nie spotkałem jeszcze w życiu czynnego kierowcy, który by nie należał do żadnej z tych grup.

Odpowiedz
Udostępnij