Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dworzec Wrocław Główny. Popołudniowe godziny szczytu, wracam z pracy jak setki innych…

Dworzec Wrocław Główny.

Popołudniowe godziny szczytu, wracam z pracy jak setki innych osób. Na samym środku dworca leży sobie pan. Lat koło 30, widać że fan trunków wyskokowych, ale leży w pozycji dość dziwnej i niespecjalnie wstaje. Idąc w jego kierunku zauważyłem obok mnie pracownika dworca, w żółtej kamizelce PKP, więc nieprzypadkowa osoba. Mówię mu, że tam na podłodze ktoś leży. On odparł, że co z tego. Powiedziałem, żeby może sprawdził czy wszystko ok, on odparł, że to nie jego sprawa, na co ja mu odpowiedziałem, że przecież chyba jego sprawa, skoro pracuje na dworcu. Pan tylko zrobił głupią minę i stał dalej.

Podszedłem do klienta i sprawdziłem czy wszystko ok. Akurat zaczął wstawać i okazało się, że był tylko mocno pod wpływem, bo gdy pomogłem mu wstać, od razu zapytał czy nie mam 50 gr. Odparłem, że nie i poszedłem dalej skoro pan już stał o własnych siłach.

Wiem, że 9/10 przypadków żule są po prostu sponiewierani na własne życzenie alkoholem i nie mam pretensji do osób postronnych. Lecz pracownik dworca gdy ktoś leży na ziemi, chyba powinien się tym zainteresować.

Wro dworzec PKP

by ~aaz1
Dodaj nowy komentarz
avatar Daro7777
1 11

Nie udzielenie pomocy jest przestępstwem za które grozi do lat 3 pozbawienia wolności. Oczywiście ciężko potem takie osoby ścigać. Zachowałeś się bardzo dobrze i punkt dla Ciebie za to. Nie miałeś pojęcia czy gość jest pijany a jeśli nawet to i w tym stanie mógł potrzebować pomocy. Gość mógł natomiast odmówić udzielenia pomocy, jeśli stwierdziłby, że zagraża to jego zdrowiu lub życiu ale powinien przynajmniej zawołać ratowników, jeśli nie chciał sam sprawdzać. Kiedyś, w drodze do domu, mijałem osiedlowego pijaczka. W pewnym momencie, akurat jak przechodziłem obok, dostał ataku padaczki i rąbnął głową o chodnik. Mimo, że byłem w lekkim szoku i stresie, pierwsze co zrobiłem to zadzwoniłem po karetkę. Dyspozytorka poinstruowała mnie co mam robić, chociaż delikatnie się z nią nie zgodziłem, gdyż kazała mi przytrzymać jego głowę, żeby nią nie uderzał o ziemię. Odmówiłem gdyż był pokrwawiony a ja nie miałem rękawiczek. Od tamtej pory noszę je jak najczęściej przy sobie.

Odpowiedz
avatar Daro7777
2 10

@starajedza: nawet nie czytam Twoich wypocin. Powinnaś mieć nick stary troll.

Odpowiedz
avatar katem
0 8

@Daro7777: Starajędza zachowuje się zgodnie z nickiem. Niestety, miewa czasem brutalną i okrutną rację.

Odpowiedz
avatar Gienek
17 17

Kilkanaście lat temu na Dworcu Fabrycznym w Łodzi szedłem akurat na rozmowę kwalifikacyjną i przechodząc przez dworzec autobusowy zauważyłem takiego "pijanego" leżącego w błocie pośniegowym na podjeździe dla autobusów wysiadających. Nie pasowało mi że "pijak" ma siwe włosy i czapkę leżącą obok niego. Okazało się, że był to starszy Pan, którego żona poszła sprawdzić rozkład autobusów a on w tym czasie zasłabł. Pomogłem mu wstać i doprowadziłem do stanowiska, żona zadzwoniła chyba po córkę lekarkę, kierowca czekający na stanowisku też interweniował, a ja w ufajdanej błotem kurtce wróciłem następnym autobusem do domu. Pracy nie dostałem tego dnia, ale nie żałuję. A byłem tylko przechodniem.

Odpowiedz
avatar livanir
9 13

Szczerze? ja bym to zachowanie interpretowała jako: gość widział jak ten się kładł/jak ktoś do niego podchodził, próbował go wyciągnąć, ale ten tylko go zbluzgał i ma zły dzień, bo ludzie się czepiają, a on nie może za wiele zrobić.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 13

Myśle ze to na pewno nie leży w zakresie jego obowiązków i zapewne widział w żeńskiej tego menela. Fajnie ze reagujesz ale faceta się nie czepiaj

Odpowiedz
avatar Iras
13 13

Dworce od praktycznie zawsze sa miejscem "łowów" i noclegownią dla żuli. Najprawdopodobniej to po prostu staly bywalec, tóry nie pierwszy i nie ostatni raz walał się po ziemi.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
4 4

@Iras: Też o tym pomyślałem. Jak ktoś pracuje tam jakiś czas, to już rozpoznaje wszystkich bezdomnych.

Odpowiedz
avatar Jaladreips
-1 7

Jak leży i się nie rusza to zawsze podchodzę i sprawdzam, nieważne czy człowiek czy żul.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
4 6

spokojnie - obsługa zna "swoich leżaków" można przyklejać karteczki na monitoringu, który gdzie dzisiaj leży, żeby ich nie pogubić. Ktoś nowy leżący i to często z walizką/plecakiem obok - a to faktycznie powód do interwencji. ----- a teraz spostrzeżenie systemowe: nadal mamy w kodeksie kila paragrafów które są, ale nie działają a można było by je wykorzystać i żulików/włóczęgów po prostu pozbierać do oddalonych obozów pracy/leczenia/resocjalizacji. Z pożytkiem dla wszystkich. Bo inaczej efekt społeczny jest taki, że postrzegamy, każdego kto leży jako żula-pijaka i omijamy. Gdyby nie było tych żuli to faktycznie osoby leżące byłyby zjawiskiem rzadkim i jednoznacznie identyfikowalnym. ----- rada osobista: jak masz zamiar stracić przytomność to, lepiej najpierw/szybciej/zanim padniesz krzycz o "Pomocy LEkarza"

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

Dwa razy zdrapywałam pijanego gościa ze środka skrzyżowania zimą. Postawiłam na nogi, doprowadziłam do chodnika i puściłam. On wrócił i znów wyrżnął na śliskiej drodze, w tym samym miejscu. Wróciłam, postawiłam dziada (współpracował)i zaprowadziłam na drugą stronę. Znów wrócił i znów się rozłożył na środku. Trzeciego razu nie było.Chcesz to leż gdzie chcesz :)

Odpowiedz
Udostępnij