Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem recepcjonistą w hotelu. Sytuacja miała miejsce na nocnej zmianie, start około…

Jestem recepcjonistą w hotelu.
Sytuacja miała miejsce na nocnej zmianie, start około północy.

Gościliśmy dużą, zorganizowaną grupę ludzi. Była impreza integracyjna, było dużo alkoholu i zero panowania nad sobą.

Na recepcję przyszedł kompletnie pijany gość. Imprezował wcześniej poza terenem hotelu. Nie byłem w stanie się z nim porozumieć, ustalić tożsamości ani numeru pokoju. Usiadł na kanapie w lobby i na siedząco zasnął. Uznałem, że jak prześpi się godzinkę, to trochę mu się poprawi i będę mógł odesłać go do odpowiedniego pokoju.

Po kilku chwilach gość zaczął obficie wymiotować dookoła siebie, po czym przewrócił się. Na szczęście inni goście już się ulotnili.
Ułożyłem go w pozycję bezpieczną, oraz wezwałem ochronę (taki mamy protokół działania).
W tym czasie dwóch "Opiekunów" (przechodzący akurat goście, którzy koniecznie chcieli nam pomóc pomagać pijanemu) przyczepiło się do nas, i nie chciało odejść.

No i zaczynają się piekielności.

Ochrona przyjechała po 50 minutach.
Po przyjeździe i telefonie do dyspozytorni zadecydowali - dzwonimy na policję i pogotowie.

Pogotowie przyjechało po 40-kilku minutach (z miejscowości obok, odległej o ok. 6 kilometrów). Ratownik potrząsnął kilka razy pijanym gościem, zmierzył mu puls i zadał pytanie "czy potrzebuje pan pomocy?". Usłyszał "Eeeh" (moim zdaniem beknięcie) i zinterpretował to jako "tak". Ratownicy pojechali.

Policja przyjechała po tym jak tylko pogotowie wyjechało, z tej samej miejscowości. Spisali dane pana, moje, ochroniarzy no i pojechali.

Zostaliśmy: pijany gość, dwaj "opiekunowie" oraz ja.

Po jakimś czasie do hotelu wmaszerowali kompletnie nawaleni kumple pijanego gościa. Przywitali go radośnie, zadeklarowali że zabiorą go do pokoju - ucieszyłem się, że sytuacja w końcu się rozwiąże. Niestety, jeden z "opiekunów" pijaczka powiedział głośno "no, to teraz zabierzcie kolegę i możemy iść spać".

"NIE BĘDZIESZ MI KUR%&^A MÓWIĆ CO MAM ROBIĆ" - usłyszał opiekun, zanim został sprowadzony do parteru ciosem z główki, wyprowadzonym przez "kumpla pijaczka". Wywiązała się bójka, lub raczej brutalne pobicie niewinnych opiekunów. Po kilku minutach agresorzy wraz z pijakiem ewakuowali się do pokoju jednego z napastników, gdzie spędzili noc.

Znów wezwałem ochronę, pogotowie i policję.

Pogotowie przyjechało po 30 minutach, opatrzyło "opiekunów" i pojechało. Nie będą chodzić po pokojach i szukać napastników (też byli pokrwawieni), bo nie. Nie zabrali ani nie wyrzucili też zakrwawionych bandaży, gazików itd.

Policja przyjechała po prawie godzinie. Spisali zeznania poszkodowanych i moje. Zanim przyjechali - znalazłem w systemie kamer pokój, do którego ewakuowali się napastnicy. Na moją sugestię, że "może by panowie do nich poszli?" usłyszałem że "nie będą po nocy łazić po pokojach". Przyjadą rano.
-Ale ci goście wymeldowują się jutro z samego rana!
-To my przyjedziemy o 6 rano. Będzie ktoś na recepcji?
-Tak, będę ja (zmiana od 20 do 8 rano).
-No to do zobaczenia.

(Ochrona przyjechała chwilę po policji, posiedzieli ze mną godzinkę "na wszelki wypadek" i pojechali).

Policja nie przyjechała o 6 rano. Ani o 8. Ani o żadnej następnego dnia... Przyjechali 3 dni po zdarzeniu, za to z wielkimi pretensjami, że napastnicy zdążyli się już wymeldować (nie zrobili tego, po prostu z samego rana wyszli bocznym wyjściem, bez słowa).

Największy żal mam do działania policji.

Edycja: odpowiadając na pytanie z komentarzy - nie do końca "mieliśmy dane gości". Był to przyjazd grupy zorganizowanej, i mimo przypisanych pokoi goście po prostu pozamieniali się pokojami jak im było wygodnie bez naszej wiedzy.

Hotel

by minus25
Dodaj nowy komentarz
avatar FrancuzNL
9 13

" Ratownik potrząsnął kilka razy pijanym gościem, zmierzył mu puls i zadał pytanie "czy potrzebuje Pan pomocy?". Usłyszał "eeeh" (moim zdaniem beknięcie) i zinterpretował to jako "tak". Ratownicy pojechali." WTF?????? "zinterpretował to jako "tak" i pojechali? Tak po naszymu - co ty dupcysz?

Odpowiedz
avatar kokosanka
11 11

@FrancuzNL: Dodatkowo podoba mi się fragment "Pogotowie przyjechało po 40-kilku minutach (z miejscowości obok, odległej o ok. 6 kilometrów)." Rzeczywiście trochę długo, ale biorąc pod uwagę, że pogotowie wezwano dopiero po przyjeździe ochrony, która docierała na miejsce 50 minut to trudno podejrzewać zagrożenie życia ;-)

Odpowiedz
avatar minus25
-5 7

@FrancuzNL: Czego nie rozumiesz? Ratownik potrząsnął gościem żeby go trochę "postawić do pionu", zadał pytanie, usłyszał bełkot w odpowiedzi i pojechał "bo pan mówi że nie potrzebuje pomocy".

Odpowiedz
avatar Jorn
8 8

@minus25: Przeczytaj jeszcze raz – tam jest napisane, że « pan mówi, że potrzebuje pomocy », a ratownicy go zostawili i odjechali.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
3 3

@minus25: Ja też nie rozumiem. Wyraźnie zaznaczyłeś, że zinterpretowali jako tak, więc go zostawili i pojechali.

Odpowiedz
avatar minus25
1 1

@Jorn: cholera masz rację, zinterpretowali to jako "nie". Nie mogę już edytować.

Odpowiedz
avatar elda24
7 9

Przecież miałeś dane gości hotelowych z danego pokoju. W czym problem?

Odpowiedz
avatar kratka1
4 8

"Jestem recepcjonistą w hotelu" Trzy miesiące temu produkowałeś i sprzedawałeś meble za granicą, ale mniejsza o to... "Pogotowie przyjechało po 40-kilku minutach (z miejscowości obok, odległej o ok. 6 kilometrów)" Sam wzywasz pogotowie do pierdoły, a dziwisz się, że późno przyjeżdżają... zajęci zapewne czymś równie ważnym jak żygający pijak. " Ratownik potrząsnął kilka razy pijanym gościem, zmierzył mu puls i zadał pytanie "czy potrzebuje Pan pomocy?". Usłyszał "eeeh" (moim zdaniem beknięcie) i zinterpretował to jako "tak". Ratownicy pojechali" Puls w normie, oddech w normie, pacjent się odzywa czyli zagrożenia życia nie ma => nie mają nic do roboty. Parametry sam mogłeś stwierdzić, zanim zacząłeś zawracać głowę ratownikom. "Znów wezwałem ochronę, pogotowie i policję." Po co pogotowie? Apteczki w hotelu nie było? Panowie sami się rozeszli, czyli wezwanie pogotowia było bezpodstawne. Piekielny byłeś Ty, dwa razy wzywając bezpodstawnie pogotowie

Odpowiedz
avatar leonkennedy
0 0

@kratka1: mógł zmienić pracę? Co tego typu imprez, takie da najgorsze. Na 90% przyjdą jacyś prezesi i narobią trzody

Odpowiedz
avatar minus25
0 0

@kratka1: odszedłem z tamtej pracy, nie słyszałeś o czymś takim jak "zmiana miejsca zatrudnienia"? Wcześniej pisałem że jestem studentem, więc jak to możliwe że już nim nie jestem? Za pierwszym razem nie wezwałem pogotowia tylko zrobiła to ochrona. Za drugim razem wezwałem ratowników widząc ostrą bójkę. Jeśli to jest niezasadne, to mamy odmienną definicję tego pojęcia.

Odpowiedz
Udostępnij