Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem właścicielką szczeniaka. Od kiedy mieszka ze mną, wydarzyło się już kilka,…

Jestem właścicielką szczeniaka. Od kiedy mieszka ze mną, wydarzyło się już kilka, niestety niemiłych, sytuacji.

Po pierwsze, szczeniak budzi ogólne zainteresowanie. Ludzie na chodniku odwracają się, dzieciaki mówią swoim rodzicom "jaki słodki!", dużo osób chce głaskać. Pierwsze, co mnie zszokowało, to że nikt nigdy nie zapytał o zgodę na to głaskanie. Nigdy nie dotknęłam i nie wyobrażam sobie dotknąć psa na spacerze, nie konsultując tego wcześniej z jego właścicielem. Tym bardziej, że piesek na początku nie lubił obcych - był przyzwyczajony tylko do nas i gdy ktoś inny wyciągał do niego rękę, popiskiwał i szczekał.

Ostatnia sytuacja jednak przeszła wszelkie granice...

Byłam z psem na spacerze. Z bramy niedaleko wyszła kobieta z dwoma psami bez smyczy, więc już trochę spanikowałam, bo zaczęły podchodzić w naszą stronę, widocznie zainteresowane szczeniakiem. Kobieta zawołała psy, powiedziała im, że nie wolno. Posłuchały. Następnie sama podeszła, kucnęła od razu obok mojego psa i zaczęła go głaskać, rozczulonym głosem mówiąc, jaki jest mięciutki i słodziutki. Pies, przestraszony, zaczął cofać się w kierunku moich nóg, ja tymczasem rozglądałam się wokół, bo psy tej kobiety znowu zaczęły niebezpiecznie się zbliżać, a od razu było widać, że postawę mają raczej agresywną.

W czasie, gdy zastanawiałam się, jakie szanse przeżycia miałaby ta mała kulka na mojej smyczy wobec dużych psów na wysokich łapach, babsko złapało mojego psa pod łapy i zaczęło szczebiotać jeszcze bardziej:
- Pójdziesz do mnie na rączki? Dasz buziaczka?

Zdębiałam.

- On się boi, proszę go tak nie brać - powiedziałam tylko.

Pies zaczął zapierać się łapami i szczekać. Baba powiedziała zdziwiona:
-Taki mały i już na obcych szczeka!

Po czym zawołała psy i poszła.

Było to dla mnie ogromnie zaskakujące, że trzeba ludziom coś takiego uświadamiać, coś, co na pierwszy rzut oka jest widoczne - że obcego psa nie bierze się na ręce, zwłaszcza gdy zapiera się łapami, jak może.

Dwie kolejne sytuacje powtarzają się niestety bardzo często. Kilkukrotnie zdarzyło mi się brać psa na ręce, ponieważ zbliżały się do nas inne psy. Już nie tylko wyglądające agresywnie, ale warczące, szczekające, szczerzące kły. Puszczone oczywiście wolno, przecież to wieś, po co pilnować psa, niech se chodzi...

1. Idziemy z partnerem na spacer, szczeniak truchta przed nami na smyczy trzymanej przez partnera. Gdy mijaliśmy wjazd na czyjąś posesję i stojącego w tym wjeździe mężczyznę rozmawiającego przez telefon, z posesji wyszedł duży pies, nastawiając uszy i patrząc na naszego. Stanęłam, partner też, a pies mężczyzny zerwał się do biegu z wyszczerzonymi zębami. Partner oddał mi smycz, chcąc przegonić psisko, które tymczasem już chciało złapać naszego psa zębami za tyłek. Krzyknęłam do faceta, dalej rozmawiającego przez telefon, żeby wziął tego psa. Dopiero wtedy podbiegł, zaczął krzyczeć i wyklinać na swojego psa i zagonił go z powrotem na posesję.

2. Kolejna sytuacja zdarzyła się wczoraj, kiedy byłam na spacerze ze szczeniakiem i przechodziłam okolicą, w której stał tylko jeden dom. Rodzina w tym domu ma dwa psy - ogromnego owczarka, który jest zamykany, ale także dużo mniejszego kundla, nieco podobnego do jamnika, ale dużo bardziej masywnego w łapach i ogólnej budowie. On często biega wolno.

Wczoraj także wyszedł zza krzewów, gdy tamtędy przechodziliśmy, ale wyszła za nim kobieta, która zaraz go zawołała. Pies jej nie posłuchał, stanął tylko w miejscu, zastrzygł uszami i podbiegł do mnie i mojego psa w bardzo już znany mi sposób, chociaż nie był od razu tak agresywny jak ten z poprzedniej historii. Co tymczasem zrobiła kobieta?

Zniknęła w garażu, nie oglądając się nawet. Ponownie musiałam wziąć psa na ręce i odejść szybko, bo pies kobiety zaczął szczekać, warczeć i iść za nami jeszcze przez kilkanaście metrów. Bałam się, że ugryzie mnie gdzieś w nogę, tak blisko mnie szedł.

Nie wiem, czy ma sens apel o to, by pilnować psów. Rozsądni ludzie bowiem to robią, a nierozsądni, pomimo próśb, nie robią tego nadal, posiadając na dodatek psy agresywne.

Szkoda tylko, że boję się chodzić we własnej miejscowości na spacer.

wieś

by Serrrebhaj
Dodaj nowy komentarz
avatar MartyMcFly
8 8

Samo zachowanie innych osób rzeczywiście piekielne i jak najbardziej nie powinno to się dziać, ale czy jeśli boisz się o bezpieczeństwo szczeniaka, to w razie czego nie lepiej wziąć go na ręce? Myślę, że to by wiele ułatwiło. Też, gdy mój pies był jeszcze mały, zdarzało się, że inne psy pochodziły blisko nas i wtedy dla pewności brałam swojego na ręce.

Odpowiedz
avatar aegerita
4 8

@MartyMcFly: Właśnie bardzo dobrze, że nie podnosi szczeniaka "dla pewności". Wiadomo, w sytuacji realnego zagrożenia lepiej to zrobić - trudno, bezpieczeństwo ważniejsze. Ale podnoszenie w reakcji na każdego zbliżającego się psa zaburza proces socjalizacji, zależnie od psychiki danego zwierzaka może prowadzić do lękliwości w kontaktach z przedstawicielami swojego gatunku, a także do agresji lękowej.

Odpowiedz
avatar MartyMcFly
-1 3

@aegerita: nie chodzi o to, żeby przy każdym psie go podnosiła. Jedynie przy tym, który jest spuszczony ze smyczy i podbiega do szczeniaka. Nie można przecież przewidzieć czy pies nie będzie czasem agresywny.

Odpowiedz
avatar aegerita
3 7

@MartyMcFly: Akurat o wiele bardziej prawdopodobne jest, że agresywnie zachowa się podchodzący pies na smyczy niż podchodzący pies luzem (-> agresja smyczowa). "Nie można przewidzieć" - wydawało mi się, że masz psa? Każdy odpowiedzialny opiekun uczy się takich podstaw jak mowa ciała psów. Serio, psy komunikują swoje zamiary tak czytelnie, że ktoś, kto sam ma czworonoga, nie powinien mieć problemów z odczytaniem zwierzaka.

Odpowiedz
avatar bipi29
10 16

@MalinaTruskawkowa: No i nie jesteś lepsza w swoim zachowaniu od osób opisywanych w historii. To właściciel psa decyduje czy pozwoli na głaskanie obcej osobie. Dla przykładu - mam labradora, bardzo przyjaźnie nastawionego do każdego napotkanego człowieka. I gdybym tak pozwalała każdej mijającej nas osobie go głaskać to przy nastepnym przechodniu, który psów nie lubi/boi się etc. będę musiała odciągać mojego psa bo ten będzie kojarzył mijane osoby z głaskami (no bo zawsze głaszczą, to dlaczego teraz nie?) i będzie próbował podejść, będzie się nadmiernie ekscytował, być może z tej ekscytacji będzie próbował na tę osobę skoczyć, żeby zwrócić na siebie uwagę. Albo pójdę z nimi na spacer i puszczę luzem, kiedy ten zobaczy z daleka człowieka i z automatu będzie do niego biegł po głaski (bo obcy człowiek=głaskanie, coś fajnego). Mój pies cieszy się do każdego, kto tylko na niego spojrzy i się uśmiechnie. I kiedy był szczeniakiem to pozwalałam na każdy taki kontakt. Z czasem, jak wydoroślał i już nie był taką małą, słodką kuleczką to co raz mniej osób chciało się z nim bawić, ale on przyzwyczajony do głaskania upominał się. Teraz już to na szczęście naprawiliśmy. Dlatego gdybym spotkała Cię na swojej drodze a Ty zaczepiłabyś mojego psa to ten z pewnością zamerdałby ogonem. Ale gdybyś tylko bez pytania MNIE wyciągnęła do niego ręcę to nie przebierałabym w słowach.

Odpowiedz
avatar aegerita
11 11

@MalinaTruskawkowa: Wiesz, ja ogólnie się zgadzam, że niekoniecznie potrzebne jest podanie ze zdjęciem, ale jednak zapytać opiekuna też wypada. Fakt, mnie się nieraz zdarza pytać niewerbalnie - ale to naprawdę widać, czy ktoś sobie życzy, czy niekoniecznie. "Można oduczyć albo nauczyć" - no można, tylko dlaczego opiekun ma naprawiać zachowania, które Ty wywołujesz? Tym bardziej, że o ile nauczenie danej reakcji jest w miarę proste, o tyle oduczenie już wyrobionego nawyku pochłania nieraz mnóstwo pracy. "W drodze smyrnąć psa" - to już zwyczajnie głupie. A co, jeśli trafisz na psa, który jest nerwowy albo po prostu chory i po niespodziewanym dotknięciu ugryzie? No i ciekawe, jak "w drodze" pytasz psa o głaskanie...

Odpowiedz
avatar bipi29
9 11

@MalinaTruskawkowa: Gdyby nie takie osoby jak Ty to nie byłoby problemu z uczeniem czy oduczaniem psa takiego zachowania, bo sam nie wpadłby na to, że każdy przechodzień równa się zabawa i głaski. To czy mam czas czy nie, nie ma nic do rzeczy. Po prostu mój pies i nie życzę sobie dotykania go bez pytania. Tak samo jak nie zaczepiam bez pytania obcego dziecka. I tak, powiedziałabym Ci, że sobie nie życzę. A jeśli nic by mi to nie dało to widac, że Ty po prostu jesteś niereformowalna. Mam nadzieję, że nie będzie nam nigdy dane się minąć.

Odpowiedz
avatar MalinaTruskawkowa
-4 6

@aegerita: Powiedziałam, że jak nie jestem pewna to nie dotykam.

Odpowiedz
avatar aegerita
10 10

@MalinaTruskawkowa: Tylko opiekuna tudzież psa może guzik obchodzić, czy TY jesteś pewna. Idzie o to, czy druga strona życzy sobie kontaktu, czego zdajesz się specjalnie nie rozumieć...

Odpowiedz
avatar MartyMcFly
5 9

@MalinaTruskawkowa: a co jeśli pies tylko wygląda przyjaźnie? Co zrobisz jak cię ugryzie? Mój taki jest; wszystko fajnie, spoko, nawet może do ciebie ogonem machnąć, ale jak go zaczepisz albo - nie daj Boże - dotkniesz, a on cię nie zna, zwyczajnie zareaguje agresywnie. I to całkiem normalnie. Jak ty byś się czuła gdyby ktoś obcy cię dotykał albo zaczepiał? Nieswojo, co?

Odpowiedz
avatar aegerita
7 9

@MalinaTruskawkowa: 1. Może pies jest chory i nie należy go dotykać. 2. Może opiekun właśnie pracuje z psem, ćwiczy skupienie, a Ty utrudniasz szkolenie. 3. Może pies właśnie został zakroplony preparatem na kleszcze i nie należy go dotykać w określonym miejscu. 4. Może opiekun woli, żeby pies nie spoufalał się z obcymi, bo to przeszkadza w jego pracy (np. pies obronny czy stróżujący). 5. Może opiekun po prostu sobie nie życzy - BO TAK - i nie musi się tłumaczyć natrętom. Z ciekawości: Masz coś przeciwko, żeby obcy ludzie głaskali i smyrali Twoją torebkę, portfel, włosy, dziecko? No co to szkodzi?

Odpowiedz
avatar fawaszi
11 11

Bo ty uważasz xD a jak ktoś uważa, że może cię dotknąć, to też nie możesz mieć nic przeciw! Bo on tak uważa i tyle.

Odpowiedz
avatar szafa
6 6

Z tymi głupimi właścicielami psów to gorzej niż z pedalarzami ;) (i nie, nie mówię, że każdy jest głupi ;) ). Kiedyś się zbiorę do kupy i wypiszę wszystkie piekielności, jakich byłam świadkiem przez całe życie dzięki debilom, co nie używają mózgu, ale psa mają, bo uzbierało się ich już dość dużo.

Odpowiedz
avatar Spaniel25
3 3

Wiem, o co chodzi, bo ile to ja miałam razy na spacerach ze swoją Tosą sytuację, gdy trzeba było ratowac innego psa - bo już sam wygląd mojego "pieska" nie mówił, że wybacz, nie chce Cię w pobliżu siebie. To samo mam z babami w wieku +65 i ich wnuczkami. Ile to razy odciągalam swoje 60 kg, byleby nic się nie stało, bo jakaś kobitka stwierdziła, że warto introdukować swojego grandegówniaka do mojego pieseła. Nie ogarniam tego społeczeństwa. A potem krzyk i rzucanie piorunami w psy, bo takie agresywne...

Odpowiedz
Udostępnij