Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czytam historie o kradzieżach i mi się przypomniało. Był sobie pewien byznesmen,…

Czytam historie o kradzieżach i mi się przypomniało. Był sobie pewien byznesmen, zatrudniający ludzi w budowlance. Oczywiście na czarno, co z resztą było wierzchołkiem góry lodowej w jego machlojkach. Pieniędzy zatrudnieni zwykle nie widzieli na oczy nigdy. Miał samochód, papiery był na kogoś innego, robotnicy się z nim dogadali, żeby podpisał umowę (wiedział jaki film grają w tym kinie, człowiek był normalny), zabrali mu i sprzedali, żeby odzyskać chociaż część kwoty za pracę. Oficjalnie nie miał właściwie nic wartościowego, mieszkał z matką w jej mieszkaniu. Numery takie jak wkręt w oponie (dla niewtajemniczonych: do domu dojedzie, ale opona wymaga naprawy u wulkanizatora lub wymiany) miał robione na porządku dziennym. Nie był bity, był wręcz katowany (łamanie kości w wyniku pobicia), nadal bez skutku. Nie wiem jak się dalej sprawy rozwinęły, czy komuś całkiem nerwów nie popsuł i go nie zakopali w jakimś lesie, ale połamane żebra, naloty na dom i inne atrakcje nie sprawiły, żeby zmądrzał. Podsumowania nie będzie.

by Trepan
Dodaj nowy komentarz
avatar Lypa
1 1

Napisz jeszcze raz, tym razem po polsku.

Odpowiedz
Udostępnij