Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czy wiecie na czym polega mutyzm wybiórczy (selektywny)? W skrócie. Jest to…

Czy wiecie na czym polega mutyzm wybiórczy (selektywny)?

W skrócie.

Jest to zaburzenie o charakterze psychologicznym, które dotyczy głównie dzieci. Niekiedy trwa także w dorosłym życiu.
Polega ono na tym, że w sytuacjach stresowych człowiek nie może mówić.
Po prostu stoi sparaliżowany strachem i nie może wypowiedzieć słowa.
W tym wypadku pojęcie "sytuacja stresowa" może oznaczać np. wizytę u lekarza, zakupy w sklepie, egzamin w szkole czy odwiedziny u sąsiadki.
Czyli sytuacje zupełnie normalne dla człowieka bez tego zaburzenia.

Dlaczego o tym piszę?

Otóż dlatego, że mój kolega cierpi właśnie na to zaburzenie. Jest mu podwójnie trudno z tym żyć, ponieważ jest dorosłym człowiekiem, bez rodziny, ani innych bliskich osób. Mieszka on w wielkim mieście z kilkoma uniwersytetami w tym Uniwersytetem Medycznym.

Tydzień temu kolega poszedł prywatnie do lekarza psychiatry, aby uzyskać skierowanie do psychologa.
Niestety w gabinecie nie mógł wypowiedzieć, ani słowa. Był bardzo zestresowany.
Pani doktor zamiast zaproponować alternatywny np. pisemny sposób komunikacji, bez zastanowienia wezwała pogotowie zapewne myśląc, że ma do czynienia ze świrem.
Karetka przyjechała pod gabinet lekarki i ratownicy zabrali kolegę do szpitala psychiatrycznego na postawie ustawy o zdrowiu psychicznym (czyli bez jego zgody), tylko dlatego, że kolega nie potrafił wydusić odpowiedzi na pytanie lekarki "po co przyszedł?".

Kolega spędził tam cztery dni. Przez trzy dni prosił personel oddziału o możliwość skontaktowania się ze swoim wujkiem w celu powiadomienia go, gdzie obecnie przebywa.

Pani pielęgniarka pracująca na oddziale obiecała, że zadzwoni. Później podczas obchodu kolega pyta się czy zadzwoniła. Ona, że próbowała, ale nie mogła się dodzwonić i zadzwoni ponownie później.
Więc za jakiś czas kolega ponownie się pyta, na co otrzymuje odpowiedź, że podał zły numer, co jest nieprawdą, bo kolega zna go na pamięć i bardzo często używa.

Pielęgniarka powiedziała, że może zadzwonić sam, ale dopiero jutro, bo na skorzystanie z telefonu musi wyrazić zgodę lekarz.
Następnego dnia kolega pyta się czy może zadzwonić do wujka.
Lekarz odpowiada, że nie, bo telefon jest schowany w depozycie i może jutro będzie mógł.

Trzeciego dnia w końcu ktoś z personelu przynosi telefon kolegi i udaje mu się skontaktować z wujkiem i powiadomić go gdzie jest.

Prosto po pracy wujek kolegi przychodzi do szpitala i chce rozmawiać z lekarzem. Otrzymuje odpowiedź, że w dniu dzisiejszym jest to niemożliwe, ponieważ lekarze pracują do 15:30, a było już po tej godzinie.

Nazajutrz rano wujek kolegi ponownie przychodzi do szpitala z dokumentami i po rozmowie z lekarzem, kolega zostaje wypuszczony na wolność.

Jeszcze jeden "kwiatek" z tego szpitala.
Na izbie przyjęć kolega podał numer do swojego zakładu pracy w celu powiadomienia, że przebywa w szpitalu.

Gdy został wypisany zadzwonił do swojego szefa i powiedział, że już go wypuścili.
Na co szef zdumiony oświadczył, że oni nic nie wiedzą o jego pobycie w szpitalu, że już mają pracownika na jego miejsce i że on może co najwyżej iść na urlop. Kolega umowę ma do czerwca.
Szef powiedział także, że jest wkurzony na kolegę, że przez prawie tydzień nie dał znaku życia.
Całkiem możliwe, że ta umowa nie zostanie przedłużona przez zaniedbanie personelu pracującego w szpitalu.

Ja się pytam.

- Jakim prawem w szpitalu przetrzymywali człowieka bez możliwości kontaktu z kimkolwiek?
- Czy lekarz, do którego zgłosił się kolega, nie powinien wykazać się wnikliwością i zaproponować formę pisemną skoro widział, że człowiek jest przerażony i nie może wypowiedzieć słowa?

I najważniejsze pytanie:

- Czy sąd został powiadomiony o hospitalizacji pacjenta na podstawie art 24 Ustawy o zdrowiu psychicznym?
W takim wypadku powiadomienie sądu, jest pierwszym obowiązkiem szpitala.

Mój chłopak, który jest prawnikiem stwierdził, że to było pozbawienie wolności.
Wychodzi na to, że w Polsce najłatwiej zamknąć człowieka w psychiatryku, pozbawiając go możliwości kontaktu z otoczeniem zamiast pomóc mu wypowiedzieć się w spokojnej atmosferze.

Dodam, że w na oddziale był zatrudniony psycholog, który rozmawiał z kolegą dwa razy. Kolega poinformował go, że cierpi na mutyzm.

Drodzy Państwo: gdzie my żyjemy, że takie rzeczy się dzieją?!

szpital psychiatryczny

by falaniebieska
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
-1 33

No i mamy wszystko: rzadkie zaburzenie, szpital psychiatryczny, brak rodziny, kolega, pozbawienie wolności, chłopak prawnik. Gratuluję! To sztuka upchnąć to wszystko w jednej historii

Odpowiedz
avatar greggor
-1 23

@maat_: Oni mają jakieś zawody czy jak? "Ułóż historię na piekielni.pl, wykorzystując następujące motywy:..."

Odpowiedz
avatar Schwanz
10 26

Skąd pod każdą mniej sztampową i oklepaną niż inne historią wysyp pokemonów, zarzucających autorowi fejk?

Odpowiedz
avatar antyalergiczka
-2 14

@maat_: niechcący dałam minus, sorki. Powinni dać możliwość zmiany głosu, przecież te przyciski są stanowczo za blisko siebie!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 7

@Schwanz: To jest bardzo sztampowa historia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

@maat_: Historia kompletnie zmyślona i do tego Autor nie ma pojęcia jak funkcjonują psychiatryki. A że wiele lat miałam wątpliwa przyjemność mieć z nimi do czynienia po przez hospitalizację (równiez przymusową) bliskiej mi osoby więc wam powiem, że głupoty i durnoty to sa okropne.

Odpowiedz
avatar antyalergiczka
3 7

@maat_: widzicie ile my wszyscy krytykujący historię mamy minusów? Pewnie zebrali się całą firmą i pozakładali konta, żeby się lepiej poczuć xd ale poważnie powinni zamykać tego rodzaju firmy, szerzą ohydną dezinformację.

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

@maat_: Problem w tym, że różne psychiatryki różnie funkcjonują...

Odpowiedz
avatar iks
8 16

@falaniebieska - jako potwierdzenie że to nie fejk wrzuć kopie zawiadomienia do prokuratury.

Odpowiedz
avatar Schwanz
7 23

@iks: na pewno autor o niczym innym nie marzy, tylko o udowadnianiu jakimś anonom z internetu, że historia jest prawdziwa. Nie będzie mógł spać po nocach, dopóki mu nie uwierzysz.

Odpowiedz
avatar Eander
3 5

@Schwanz: Nie ale jeśli autora naprawdę tak potraktowano to zawiadomienie do prokuratury powinno być pierwszą rzeczą jaką zrobił po wyjściu.

Odpowiedz
avatar Koralik
1 3

@Eander: Ale z historii wynika, że to nie autor został tak potraktowany.

Odpowiedz
avatar magic1948
0 2

@Eander: A Ty umiesz czytać? Gdzie jest napisane, że to autora tak potraktowano?

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

@iks: a czemu autor ma zalatwiac sprawy za kolege? Kolega bedzie hcial to zaskarzy, nie- to nie.

Odpowiedz
avatar Ata11
31 31

No popatrzcie, a moja znajoma miała problem... Mieszka na odludziu, czasem jest sama (syn i mąż w pracy). Posesja co prawda ogrodzona, ale duża (ponad hektar) i miejscami zarośnięta drzewami i krzewami. I nawiedzał ją psycholek. Jak zrobiła rozpoznanie na wsi, w której mieszkał, to okazało się, że jest samotny, matka i siostra mają go w "poważaniu", a leczyć się nie da, bo nie chce. I ŻADNA siła go nie zmusi. Psycholek podobno niegroźny, bo wlezie przez siatkę, "posiedzi sobie, popatrzy, najwyżej coś pootwiera, coś pozamyka" - tak twierdziła rodzina. "Wizyty" skończyły się, jak za moją radą, kupili pastucha o mocy "na dziki" i pociągnęli nad siatką. Nazywało się, że na lisy, bo kury kradły ;).

Odpowiedz
avatar Lapis
14 16

Sorry, ale nie wierzę, osobę z udokumentowaną historią poprzednich przymusowych hospitalizacji zabierają do szpitala dopiero po 2 interwencji tej samej nocy jak się nie uspokoi po pierwszej.

Odpowiedz
avatar popielica
12 12

Jakkolwiek sytuacja jest przykra, to kolega mógł jednak jej uniknąć. Wie, na co choruje, jakie są objawy, mógł spodziewać się zaniku mowy u lekarza - powinien przygotować sobie kartę z wyjaśnieniem i pokazać lekarce, gdy nie mógł się odezwać.

Odpowiedz
avatar Ata11
12 12

@popielica: Dlatego twierdzę, że to bajka.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 15

No popatrz! To musiał pobić i pogrysć lekarza, ponieważ nieagresywnego pacjenta nie można w brew jego woli przewieźć do psychiatryka.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
1 3

po takiej sytuacji i wiedząc że może się to powtórzyć i znacznie gorzej skończyć podczas np. zatrzymania prze policję; to zalecałbym posiadanie w portfelu znaków osoby głuchoniemej, podobnie wszywek w makietach, naklejek na telefonie, czy notatniku, teczce itd. bo funkcjonalnie to w sytuacjach stresowych jest osoba niepełnosprawną. https://cdn-grid.fotosearch.com/CSP/CSP109/niepe%C5%82nosprawny-znaki-clip-art__k19372607.jpg może to lekka przesada, ale lepiej się dać sobie szansę się wytłumaczyć, a nie skończyć jak zając z piątą nogą w ZSRR a lekarzowi faktycznie przydałoby się lektura np. https://s.znak.com.pl//files/covers/card/f1/T292103.jpg

Odpowiedz
Udostępnij