Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia miała miejsce około roku temu. Był to marzec lub kwiecień, nie…

Historia miała miejsce około roku temu. Był to marzec lub kwiecień, nie pamiętam już.

Przeziębiłam się wtedy na tyle mocno, że musiałam zostać w domu na kilka dni. Bardzo nad tym ubolewałam, bo o ile z wykładami nie było problemu, o tyle zajęcia laboratoryjne trzeba było w późniejszym czasie odrobić. Udałam się zatem do lekarza rodzinnego, by wypisał mi zwolnienie i, co najważniejsze, zaradził coś na chorobę. Pani doktor przebadała mnie i stwierdziła, że mam co kilka godzin łykać tabletkę przeciwbólową i brać jakiś lek na gardło.

Okej, pomyślałam sobie, nie jest tak źle, więc przeboleję tych kilka dni. Jednak pierwszego i drugiego dnia po wizycie u lekarza ból gardła i zatok nasilił się na tyle mocno, że bolało mnie pół twarzy. Nie mogłam spać i płakałam do poduszki, że boli. Mama starała się pomóc, jak mogła, ale kolejna wizyta u lekarza była konieczna. Poczłapałam znowu do przychodni, trafiając tym razem na inną panią doktor, nieco mniej sympatyczną. Nakreśliłam, jak sprawa wygląda, że byłam tu dwa dni temu, ale boli coraz bardziej. Oto, co mniej więcej usłyszałam:

- A co pani sobie myśli? Była tu pani dwa dni temu! Przecież to jest infekcja, musi boleć!

Wyrzuciła to z siebie, niemal krzycząc na mnie i z łaską przepisała mi trzydniowy antybiotyk. Widocznie jej zdaniem powinnam tak płakać z bólu, dopóki by samo nie przeszło, bo przecież infekcja.

Zaczęłam się ciężko zastanawiać, po co są niektórzy lekarze. :P

słuzba_zdrowia

by kolorowa994
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Nayka
1 15

Jak uodporni się w Polsce szczep, to dopiero będziecie wyć jak antybiotyki nawet nie będą działać, a Polaków będą izolować. Boli i trzeba brać przeciwbólowe, a nie antybiotyk. Najlepiej mogli by wymyślić tabletkę i nazwać antybiotykiem, żeby takim mamicorkom i mamisynkom wciskać żeby był efekt plecebo, bo bo ludziom pomaga.

Odpowiedz
avatar Nayka
3 15

I co po antybiotyku od razu w jeden dzień przeszło i nie płakałas jak już wzięłaś? Ogólnie tydzień na przeciwbólowym się jedzie, a potem do lekarza, bo nie pomogło, a nie dwa dni. Sorry, jeśli za ostro, ale antybiotyk to ostateczny lek, a nie magiczna pigułka.

Odpowiedz
avatar lady0morphine
7 7

To, że lekarz nie wypisuje recept na antybiotyki na każdą pierdołę akurat dobrze o nim świadczy. Prawda jest taka, że jako naród żremy za dużo leków, a antybiotyki stały się zastępstwem dla rutinoscorbinu. Nie jestem jakimś wrogiem leków, ani antyszczepionkowcem, bo zaraz ktoś mi to pewnie zarzuci. Jestem za MĄDRYM leczeniem, uważam, że przyjmowanie antybiotyków powinno być poprzedzone badaniami, czy w ogóle jest ten antybiotyk konieczny (a jak jest, to jaki dokładnie, bo zwykle przepisuje się na chybił-trafił), tyle, że mało który lekarz daje skierowania na badania, a ludzie najchętniej wpieprzaliby antybiotyki na każdy katar albo grypę (co samo w sobie ma tyle sensu co gaszenie pożaru benzyną), jakby to były cukierki.

Odpowiedz
avatar I_m_not_a_robot
1 1

Tak po prostu przepisała antybiotyk? Jakoś trudno mi w to uwierzyć... We Francji mamy od dawna (od paru lat i cały czas ją mamy) telewizyjną kampanię społeczną "Les antibiotiques, c'est pas automatique!", tzn. "antybiotyki nie są przepisywane automatycznie!", czyli że, źle się czujesz? - może niekoniecznie potrzebujesz antybiotyku, tylko odpoczynku/innego leku. Moim zdaniem, jest to bardzo bardzo mądra i potrzebna kampania. Szczególnie w społeczeństwie, które absolutnie przoduje w bezsensownym braniu leków. Antybiotyki, owszem. Są to mega potrzebne leki. ALE tylko wtedy, jeśli zostanie rozpoznana choroba, która tymi lekami może zostać wyleczona, A nie - masz katarek/kaszel? OK! Antybiotyk, 3 dni zwolnienia i do pracy/szkoły z powrotem! Przecież to absurd!

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

mnie tez babsko poczestowalo pretensjami jak po tygodniu brania antybiotyku nie bylo ZADNEJ poprawy- bo to trzeba 10 dni brac a nie tydzien! bywaja bezczelni

Odpowiedz
Udostępnij