Mała piekielność sprzed dwóch godzin.
Pracuję w całodobowym lokalu. Zamykamy się tylko kilka razy w roku i to na kilka godzin. Jednym z tych wyjątkowych dni jest Wielkanoc. Lokal jest nieczynny od 6, ponowne otwarcie po południu.
Dziś (niedziela) około 5:56 odebrałam telefon z pytaniem czy działamy normalnie. Ja wesołym głosem (no wiecie, udzieliła mi się atmosfera, a i nocka była przyjemna;)) powiedziałam jak wygląda sytuacja. Wywiązał się taki oto dialog:
(R)ozmówca: - Ale jak to? Czemu nie jesteście otwarci do 8.00?
(J)a: - No wie pan, święta są. Pracownicy chcą pobyć z rodziną.
R: - POPIERDZIELIŁO WAS! JA U WAS ZOSTAWIAM W CH... KASY! CO JA TERAZ BĘDĘ ROBIŁ?!
I rzucił słuchawką.
No to wesołych dla tych, którzy mają co robić.
Klienci
Niech zgadnę - to była osoba starsza? Druga możliwość to spier***enie mózgowe...
Odpowiedz@FlyingLotus: A masz coś przeciwko starszym osobom?
OdpowiedzNo bo ten klient to bezbożnik-ateista jest. Nie "rozumi", że pracownik może ma ochotę na rezurekcję zdążyć. O ósmej byłoby już za późno przecież...
Odpowiedz@Armagedon: wybacz ale naprawdę widać, że nigdy na rezurekcji nie byłaś bo pomysł, że komuś po nocce będzie się chciało na nią iść jest odrobinę smieszny ;)
OdpowiedzZamykacie tylko na parę godzin w niedzielę, a pan narzeka, że akurat na te parę godzin, bo on chciał przyjść? Ludzie są cudowni :P
OdpowiedzNo, niestety, niektórzy są po prostu niereformowalni. Nie szanują cudzego czasu Ja, choć firma nie pracuje w weekendy, regularnie słyszę oburzenie.
Odpowiedz