Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Sytuacja z wczoraj z warszawskiego metra. Oglądam sobie na telefonie coś, chyba…

Sytuacja z wczoraj z warszawskiego metra.

Oglądam sobie na telefonie coś, chyba na yt. Obok mnie przysiadła babeczka z dzieckiem, na oko lat 4.

Choćby nie wiem jak słodkie były bąble, to trzeba je uczyć troszkę pokory. To przynajmniej moje zdanie.

Bąbel co chwila patrzy mi się w wyświetlacz. Nie przeszkadza mi to, ja lubię dzieci. Dopóki dziecko nie próbuje mi wziąć telefonu z ręki. Oczywiście telefon trzymam, patrzę jedynie na mamę, a ona na mnie.

- Przepraszam, czy mogłaby pani wytłumaczyć małemu, żeby nie zabierał mi telefonu?
- A co to pani przeszkadza? Da się pani mu trochę pobawić.

Zamurowało mnie. Spojrzałam na dziecko i zrobiło mi się go szkoda, bo to przez zachowanie matki, on nie potrafi być grzeczny i to pewnie nie pierwsza taka akcja.

Ja: - Pani wybaczy, ale nie będę dawała dziecku telefonu, nie mam obowiązku, a dziecko też nie jest moje tylko pani.

Bąbel się rozpłakał. Chociaż było mi go szkoda, w ogóle nie reagowałam i w końcu się przesiadłam. Usłyszałam jedynie "co za wredna idiotka".

Planowałam to olać, naprawdę, ale babcia naprzeciwko nie chciała olać i jak wylała żal na mamusię patusię, to na następnej stacji wysiadła z bąblem.

Serio, chyba nic mnie już nie zdziwi.

by KittyDevil
Dodaj nowy komentarz
avatar OgorekKonserwatywny
7 7

Najbardziej przerażające jest to, że to dziecko kiedyś dorośnie. A o ile jego wychowanie nie ulegnie zmianie, będzie tak samo zepsutym dorosłym, jak jest dzieckiem

Odpowiedz
avatar sutsirhc
7 7

Trzeba było puścić dziecku HAPPY TREE FRIEND'S.

Odpowiedz
avatar leonkennedy
3 3

@sutsirhc: albo Egzorcystę, tudzież Kapitana Bombę. Jak się bawić to się bawić:D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

No niestety, w dzisiejszych czasach na wszystko się dzieciakom pozwala. Byłam kiedyś u znajomych, siedzieliśmy, gadaliśmy, w zasadzie północ się zbliża, a ich dwulatka siedzi z pilotem i ogląda bajki z Youtube. Na każde hasło, że czas spać, odpowiedź była: nie. I po jakichś 20 takich dyskusjach, zaproponowałam, żeby może wyłączyli bajki i zostawili jakiś film, to jej nie zainteresuje i szybciej zaśnie (wszak sama, będąc senną, gdy widzę film, który mnie interesuje, przestaję tę senność odczuwać). I przyjęli sugestię, dzieciak popłakał 5 minut, za kolejnych 15 już spał. Przez wcześniejsze 4 godziny tylko co 2 minuty zmieniała bajki. Tylko niestety młodzi rodzice nie zawsze przyjmują do wiadomości, że nie każdy chce z ich latoroślą mieć cokolwiek do czynienia.

Odpowiedz
avatar lotos5
5 5

@Kontodospontanicznychwypowiedzi: Ja jak pojechałam odwiedzić kuzynów chłopaka to jednego z nich dziecko wystarczyło, że się rozpłakało bo się skończyły lukrowe ozdoby z ciasta (a płacz jakby żywcem obdzierał) i już gnali ich szukać po całym domu. I tylko "Nie płacz. Zaraz Ci przyniosą".Dla mnie to chore.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

@lotos5: wśród moich dzieciatych znajomych obserwuję to samo zachowanie. Mało tego, dwulatka ignoruje stanowczy zakaz rodziców, śmieje się, a rodzice śmieją się wraz z nią. Jeśli tak działają zawsze, to nie zazdroszczę im jak mała stanie się nastolatką.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

Po co zajmować się dzieckiem, skoro można dać mu telefon, tablet, komputer, czy tv i niech się zajmie sobą, a później to dzieci nie robią nic, tylko uciekają do świata wirtualnego, ale to głównie dlatego, że po prostu nie czują zainteresowania ze strony innych, ze strony rodziców i po prostu wolą coś obejrzeć, pograć, a później to niby przez gry są "spie*dolone", a to po prostu przez brak zainteresowania ze strony rodziców.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@Kuczirino: cała prawda. A wszyscy się tłumaczą, że czasem to konieczność. I ja tego nie neguję, ale jeśli ta "czasem koniecznosc" staje się codzienną rutyną, to coś jest nie tak. I coraz więcej dzieciaków widzę, które nie mówią w wieku dwóch lat, może nie jest to upośledzenie, nie wiem, nie znam się, ale z opowiadań rodziców, dziadków, wiem, że jeszcze gdy ja byłam dzieciakiem, standardem niemal było, że maluchy zaczynały mówić pierwsze słowa przed postawieniem pierwszych kroków. Obecnie, wśród dzieci znajomych obserwuję, że trzyletni berbeć porozumiewa się ze światem za pomocą dźwięków wydawanych nawet bez otwierania ust. I miałam porównanie z dzieckiem długo przez rodziców wyczekiwanym, które, mimo rodziców informatyków, nie jest rozpieszczane dostępem do tabletów. I to dziecko, będąc trzyletnim malcem, mieszkając za oceanem, pięknie i wyraźnie mówi po polsku, widać, że rodzice mu czytają, bo bajki cytuje z pamięci, fizycznie się też bardzo dobrze rozwija. Ok, nie mam dzieci, można mnie zrugać, że nic nie wiem. Ale ktoś kto nie wie, może też otworzyć oczy na pewne rzeczy tym co wiedzą.

Odpowiedz
avatar izka8520
2 4

Masz rację, niemówiący trzylatek to patologia. Jeżeli jest upośledzony to tu jest problem ale nad tym się pracuje. Ale jeżeli wszystko z nim w porządku to poprostu jest nie nauczony-a to jest jeszcze gorsze, bo rodzicom się po prostu nie chciało opiekować dzieckiem

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@izka8520: W ogóle mam wrażenie, że jak trzylatek, nawet jeśli używa słów, ale pojedynczych, nie potrafi sformułować prostego zdania, to trochę dziwne. Nie pamiętam jak to było jak ja miałam 3 lata, no pamiętam jak przez mgłę, ale mam młodszych o kilka lat kuzynów i ich w tym wieku już pamiętam. W czasach przed erą tabletów, smartfonów, w ogóle ogólnodostępnych komputerów, oni także pojedyncze słowa zaczynali mówić zanim zaczęli chodzić, a w wieku 3 lat już zrozumiałe zdania budowali, a z perspektywy czasu, wcale nie byli jacyś nadinteligentni. Ich rówieśnicy rozwijali się podobnie.

Odpowiedz
avatar Meliana
5 5

@Kontodospontanicznychwypowiedzi: Coś tam wiesz, tylko niedokładnie. Większość dzieci zaczyna chodzić w okolicach pierwszych urodzin - widełki normy to 9-18 miesięcy. Pierwsze słowa (a raczej to, co rodzice bardzo chcą słyszeć jako słowa - gaworzenie to jeszcze nie mowa) pojawiają się mniej więcej w tym samym momencie. Pierwsze świadome słowa, składane w proste, 2-3 wyrazowe zdania, to już okolice drugich urodzin, przy czym o opóźnieniu rozwoju mowy (ale to jeszcze nie patologia, nie używajmy słów, których znaczenia nie znamy) mówimy dopiero po ukończeniu przez dziecko 3 lat. Ponadto, z reguły chłopcy zaczynają mówić później od dziewczynek i sporo logopedów "daje" jeszcze trochę czasu takim niemówiącym trzylatkom, zanim zaczną diagnozować jakieś poważniejsze zaburzenia. Niemniej, prawdą jest, że to opóźnienie rozwoju mowy często fundują dziecku sami rodzice, właśnie wręczając mu tablet/telefon/sadzając przed TV, zamiast mu czytać, bawić się z nim, mówić do niego. Tylko czego oczekiwać po ludziach, którzy sami nie potrafią już rozmawiać, a ostatnią książkę czytali w podstawówce? Nie zdarzyło ci się wejść do kawiarni, w której panuje zupełna cisza, a wszyscy goście wlepiają wzrok w migające ekraniki? Mnie zdarza się to coraz częściej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@Meliana: jak mówiłam, wiem, że się nie znam, opisałam co mi się wydaje. Dzięki za przedstawienie tematu z fachowej strony :) Jak pisałam, akurat mam znajomą z trzylatkiem uzywającym tylko słow: tak, nie i mama. Z kolei moja kuzynka ma również syna, też trzylatek, który mimo przebywania w kraju anglojęzycznym, mówi pięknie po polsku i buduje pełne zdania, a z racji, że praktycznie na pamięć zna bajki Brzechwy, to nie są to jedynie dwuwyrazowe zdania. Niestety, zauważam, że nawet na spotkaniach z tą koleżanką od niemówiącego trzylatka, ona sama podczas naszej rozmowy non stop patrzy w telefon i czasem sama nie wiem czy mam dalej mówić, czy się zamknąć. Takie czasy, smutne

Odpowiedz
avatar Meliana
2 2

@Kontodospontanicznychwypowiedzi: Mimo wszystko, warto pamiętać, że każde dziecko rozwija się w swoim tempie - fakt, można w tym nieco pomóc, można i trochę przeszkodzić, ale natury się nie przeskoczy i nie powinno się w ten sposób dzieci porównywać, bo to bardzo osobnicze kwestie, a widełki normy są bardzo, baaardzo szerokie. Też miałam znajomą, której dziecko zaczęło mówić bardzo późno - a robiła cuda, żeby mówić zaczęło. Ma całe serie książek logopedycznych, lekarze, terapie, cuda wianki. A dzieciak, jak się później okazało, nie był w żaden sposób "opóźniony", tylko leniwy. Skoro mama domyślała się, co oznacza jego e-e-e i wyciągnięty palec, to nie chciało mu się wysilać na nic więcej. Poszedł do przedszkola, nikt jego stęków nie rozumiał, pani przedszkolanka prowadzała go toalety (no bo e-e, to kupa, nie?) i nagle, z dnia na dzień, dziecko zaczęło mówić pełnymi zdaniami. Trochę cicho i niewyraźnie, ale zupełnie normalnie. Nie każde dziecko ma talent plastyczny, nie każde będzie dobre z matematyki, nie każde będzie świetnie biegać - talent oratorski, to zdolność, jak każda inna, nie każdy jest nią obdarzony w tym samym stopniu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Meliana: oczywiście, rozumiem. Akurat tych dwóch porównałam, bo ten wydający dźwięki, akurat to wiem, codziennie z rana dostaje na godzinę tableta, żeby rodzice mogli pospać, jeśli przy posiłku nie ma tableta, to nie zje. Nie porównywałabym dzieciaków, gdybym każdego widziała tylko raz w życiu i nie miała pojęcia jak pracują z nim rodzice. A jednak jakiś system odniesienia i tak w końcu trzeba przyjąć. Ja oceniam na takiej zasadzie jak pewnie większość szarych ludzi. Nie analizuję tego naukowo, bo to nie moja dziedzina. Ale zaobserwowałam taką prawidłowość, że dzieci znajomych, którzy dają im tablety, miały dość długo trudności w mówieniu.

Odpowiedz
Udostępnij