Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czasem przeglądam Piekielni.pl metodą "losuj" i jakoś tak się ostatnio złożyło, że…

Czasem przeglądam Piekielni.pl metodą "losuj" i jakoś tak się ostatnio złożyło, że poczytałam sobie dużo historii o psach - psach agresywnych albo tylko sprowokowanych do agresji ludzką głupotą. I oczywiście przypomniało mi się...

Wiele lat temu moja codzienna trasa do pracy i z pracy prowadziła przez cichą, spokojną uliczkę zabudowaną domkami jednorodzinnymi. Dom, płot, ogródek (czy tam inny kawałek terenu), a w ogródku zazwyczaj pies. Całą drogę przez tę uliczkę towarzyszyło mi więc psie poszczekiwanie zza płotów - od przyjaznego, poprzez neutralne, aż po poważne psie ostrzeżenia "ja tu pilnuję!". Wydaje mi się, że nie trzeba być jakimś szczególnym znawcą psów, żeby rozpoznać po szczekaniu nastawienie psa do ewentualnego kontaktu, no ale mogę się mylić, ja jestem "psiolubem" i do żadnego psa nie jestem z góry nastawiona negatywnie.

Dobra, do czego zmierzam. Tak jak pisałam, wachlarz psich zachowań (poszczekiwań) i poziomu agresji był różny, ale był też na tej uliczce PIES. Tak, Caps Lockiem, należy mu się. Jest jakaś skala psiej agresji? Jeśli tak, on się w niej na pewno nie mieścił. Zresztą nie wiem, czy to był PIES, czy też raczej furia wcielona, skumulowana nienawiść, kwintesencja wściekłości i zajadłości, dzikie pragnienie "ugryźć! zabić! rozszarpać na strzępy!". Według mnie, nawet największy laik w temacie psów i psich zachowań powinien wiedzieć, że ten PIES jest po prostu niebezpieczny. A co robili ludzie? Oto mój TOP ludzkich zachowań względem tej bestii:

1. Matka z dzieckiem. "Zobacz, jaki fajny piesek, jak śmiesznie szczeka, chcesz go pogłaskać?". Nie interweniowałam, bo dziecko mądrzejsze od matki, na taką propozycję po prostu wybuchnęło płaczem, matka odpuściła.

2. "Jestem oazą spokoju, żyję w harmonii ze wszechświatem, zwierzęta mnie uwielbiają, ten PIES też się do mnie przekona". No cóż, przynajmniej nie próbował wpychać rąk między sztachety, przekonywał psa tylko werbalnie albo po prostu stał i patrzył na niego. Osiągnął tylko to, że pies na jakiś czas ochrypł, bo nie zamierzał przestać szczekać (i warczeć jednocześnie, do dzisiaj nie wiem, jak to robił, że prawie równocześnie ze szczekaniem było słychać głuchy, złowrogi warkot - tak, na pewno był tam tylko jeden pies). Dał spokój dopiero po jakichś dwóch tygodniach.

3. Gówniarze. "Ty, zobacz, jak on się śmiesznie wścieka, chodź go podrażnimy!". Drażnienie polegało na waleniu jakimś kijem w sztachety, PIES oprócz skumulowanej nienawiści miał też niesamowity refleks, bo wykorzystał ułamek sekundy, kiedy to kij znalazł się nie na sztachetach, ale między nimi, złapał i szarpnął. Gówniarz z krwawiącą dłonią (chyba skaleczoną o płot, bo gdyby PIES go złapał zębami, to raczej by już nie puścił...) uciekł w panice, koledzy wraz z nim.

4. Przechodnie. "Ło matko, co to za bydlę, jak można coś takiego trzymać, po policję trzeba zadzwonić, przecież on kiedyś kogoś zeżre! Ja tu zawału mało co nie dostałam/em!!!". No fakt, pierwsze spotkanie z PSEM dostarczało niesamowitych wrażeń słuchowych i emocjonalnych, ale posesja była naprawdę dobrze zabezpieczona. Płot (nie siatka, jak w sąsiednich domkach) wysoki, z grubych, solidnych sztachet, więc według mnie nie było się czego obawiać.

Nie wiem, dlaczego ten PIES tak się zachowywał. Czy miał za sobą jakieś traumatyczne przeżycia? Czy po prostu nieco za silny instynkt obrony własnego terytorium (zaczynał szczekać w momencie wkroczenia intruza na chodnik przed "jego" posesją, uspokajał się po opuszczeniu tego odcinka chodnika).

Wiem tylko, że ja, jako "psiolub", nigdy bym nie próbowała w żaden sposób się z nim zaprzyjaźnić, bo stwierdzenie "ten pies nie życzy sobie żadnych kontaktów" jest w tym przypadku bardzo łagodnym eufemizmem... Więc czy ktoś może mi wyjaśnić pobudki ludzi, którzy na siłę próbują "zaprzyjaźnić się" z psem, który sobie tego ewidentnie nie życzy? Ewentualnie wręcz przeciwnie - drażnią go, a potem płacz, bo pies zaatakował?

Ludzie, myślcie! Podobno tym właśnie różnimy się od zwierząt.

cicha spokojna uliczka

by Xynthia
Dodaj nowy komentarz
avatar BlackAndYellow
8 8

Jedni twierdzą, że każdy piesek to aniołek i nie zrobi krzywdy i można go pogłaskać i się pobawić (np - kto szybciej dobiegnie do bramy/płotu/furtki :) ), drudzy drażnią takiego agresywnego psa - bo są przekonani na 1000%, że jak jest za płotem to nic im nie zrobi (dzieciak z twojej opowieści - dowiódł, że tak nie jest), a pozostali - nie wiem co napisać :)

Odpowiedz
avatar Althing
4 12

Jeśli był posłuszny właścicielowi i jego rodzinie to moim zdaniem bardzo dobry pies obronny. Nie tyle ochroni przed włamanie co po prostu nie dopuści do podejścia pod ogrodzenie. A że jest tak rozszczekany to i ludzie wiedzą do czego zdolny.

Odpowiedz
avatar Jorn
15 19

@Althing: Tylko sąsiadom należy współczuć ciągłego ujadania.

Odpowiedz
avatar bipi29
10 14

@Althing: Dobry pies obronny nie ujada bez powodu.A ten zwyczajnie ma problemy z opanowaniem swoich emocji.

Odpowiedz
avatar justangela
5 7

@bipi29: Dokładnie. I również współczuję sąsiadom. Swoją drogą zastanawia mnie co w głowach mają właściciele takiego bydlęcia. Czy oni nie mieszkają w swoich domach, nie ma ich całymi dniami? A może są kompletnie głusi, skoro im ciągłe ujadanie psa nie przeszkadza? Podobno psy to mądre stworzenia i można z nimi nad wszystkim pracować, skoro więc tak, to czemu nie pracowali nad takim ujadaniem? Z lenistwa czy głupoty? Sorry, ale w wielu przypadkach nigdy nie zrozumiem właścicieli psów...

Odpowiedz
avatar aegerita
9 9

@Althing: 1. Pies obronny to nie to samo co pies stróżujący (choć często tę funkcje się pokrywają). 2. Ani pies obronny, ani pies stróżujący nie jest od tego, żeby jazgotać jak potłuczony. Zachowanie opisane w historii to przejaw problemów behawioralnych (wynikłych z zaniedbania opiekunów, skoro nic z tym nie robili). Dobry stróż powinien spokojnie obserwować otoczenie, a interweniować tylko w razie prawdziwej potrzeby - czyli np. kiedy intruz próbuje sforsować ogrodzenie, a nie kiedy przechodzi obok.

Odpowiedz
avatar 19Grzesiek83
0 2

@aegerita: Zgadzam się sąsiedzi maja psa. Brama otwarta pies, grzecznie siedzi na podwórku. Sąsiad idzie z obcym, pies grzecznie leży. Ktoś obcy idzie sam po podwórku, pies cały zjeżony szczeka i nie spuszcza intruza z oka.

Odpowiedz
avatar Iras
7 7

Nieważne, czy miał traumatyczne przeżycia - podstawa by właściciele byli odpowiedzialni. A debilizm wśród ludzi zdarza się niestety bardzo często (sytuacja jaka u mnie była - idiotka wsadzila rękę za ogrodzenie, bo psa chciała pogłaskać. Zachowanie psa - wściekanie sie. Skąd chęć pogłaskania? Bo machał ogonem..) Co do wściekania się za ogrodzeniem jeszcze - przy odpowiednim wychowaniu pies na swoim terenie będzie się wściekał i go bronił,natomiast po wyjściu z terenu - olewka wobec obcych. Wobec właściciela z kolei - całkowite posłuszeństwo oparte na zaufaniu. (ważna sprawa, bo przy tresurze polegającej na przemocy osiągnie się tylko jedno - że pies w razie czego będzie bronił tylko siebie i tego co uznaje za swoje - również przed właścicielem.)

Odpowiedz
avatar Ata11
7 7

Dla mnie poza brakiem wyobraźni i/lub inteligencji, a czasem nawet instynktu samozachowawczego, u takich ludzi brakuje podstawowej wiedzy o zachowaniu zwierząt, a wręcz nauki jak i dlaczego należy postępować ze zwierzętami i zachowywać się w ich obecności. No ale po co się uczyć? "koń jaki jest każdy widzi", a co dopiero pies... Poza tym (wg mnie) jest specyficzna grupa ludzi, którzy nie potrafią odróżnić "fikcji telewizyjno-kinowej na temat zwierzątek" od realu. No bo "filmowy piesek" albo wszystkich MUSI kochać, albo jest to DZIKA bestia, którą należy drażnić - a można bez konsekwencji... A potem przez takich ... (wstaw wg uznania) normalni właściciele psów mają przekichane. Mamy ogrodzony teren - podwójną siatką leśną. Tabliczki, że teren prywatny i o psach. Musieliśmy założyć górą pastucha elektrycznego... Oficjalnie na lisy, a tak naprawdę to nie do końca… Bo zdarzyło się, że dwóch "panów" sforsowało siatki. Mieliśmy razem masę szczęścia, bo akurat zamknęliśmy psy. Nie było by wesoło, gdyby cztery duże burki dopadły gości - po SWOJEJ stronie ogrodzenia. A oni tabliczki widzieli, ale "tylko na grzyby weszli"... Czasami bywam z burkami w Czechach. Burki mam specyficzne, ale w Czechach to nie problem. I ZAWSZE człowiek, niezależnie od wieku (od 5 do 80 lat) pyta się, czy może podejść i pogłaskać. I „nie ma zdziwienia”, dlaczego pozwalam jednego pogłaskać, a drugiego nie. Jestem właścicielem = wiem lepiej... Muszę się następnym razem dopytać, skąd się u nich to bierze. z domu czy ze szkoły.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 kwietnia 2019 o 0:09

avatar Norwatt
4 4

Moj pies jest do kolana. Była bardzo skrzywdzona jako maleńki szczeniak, do tej pory nienawidzi obcych a w szczególności obcych dzieci. Szczeka i warczy tak jakby miała ich rozszarpaćw kilka sekund. Za to całą naszą rodzinę uwielbia. W domu jest największym pieszczochem. Na smyczy ignoruje mijanych ludzi, ale za ogrodzeniem to diabeł. I mimo, że nikomu jeszcze krzywdy nie zrobiła to jestem pewna, że osoba bez zaproszenia mogłaby mieć kłopoty.

Odpowiedz
avatar kojot_pedziwiatr
3 3

Ja się przekonałem że nie warto drażnić psa bo on zapamięta Twój zapach na całe życie i odegra się w najmniej spodziewanym momencie. Drażniłem czasem takiego małego kundelka, i mimo wielokrotnie otwartej bramy do mnie nie doskakiwał. Aż raz spotkaliśmy się na drodze i on był ze swoim panem. W towarzystwie pana się nie bał i poszarpał mi nogawkę spodni. Od tamtego momentu nie drażnię już żadnego stworzenia.

Odpowiedz
avatar Armagedon
0 4

@kojot_pedziwiatr: No i słusznie. Szkoda tylko, że ze strachu, a nie z powodu empatii, na przykład, lub - zwyczajnie - przez rozum.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 7

Wygląda to jak żale kierowcy Ubera. Jeżdżę taksowkami i jakiś wielkich problemów nie miałem. Zdążyło się, że złotówa przejechał 30 metrów mój dom aby licznik przeskoczył, raz na trasie, z dworca do domu taksiarz pojechał bardzo okrężną drogą i zarządzał 50 zł A zawsze płacę 20. Podałem mu 20 i podziękowałem za wycieczkę, śmiał się z samego siebie. Innym razem w Warszawie taksiarz też pojechał inną drogą to poprosiłem o fakturę z podaniem trasy przejazdu, wziął mniej niż zwykle i pojechał wzywając pod nosem. Jednak dalej wolę taxi ponieważ jestem ubezpieczony, mam pewność, że nie jadę z zawodowcem.

Odpowiedz
avatar PooH77
2 2

@thebill: Naćpany...?

Odpowiedz
avatar elda24
2 4

Tak ogólnie, to według mnie za szczekajace w ogrodach psy powinny być wysokie mandaty, nie ważne jaka to pora dnia. Uwierzcie, że każdego psa da się oduczyc takich zachowań. Tyle lat mam psy, żaden z nich nie oszczekuje przechodzących po chodniku ludzi, jedynie trzeba zwierzęciu czas poświęcić, a nie zostawiać samemu sobie.

Odpowiedz
Udostępnij