Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mieszkam w średniej wielkości miasteczku, pół godziny drogi od stolicy. W miasteczku…

Mieszkam w średniej wielkości miasteczku, pół godziny drogi od stolicy. W miasteczku są dwa warsztaty z serwisem rowerowym (to znaczy - może jest więcej, ale te dwa znam). Z serwisu pierwszego (nazwijmy go S1) korzystałem od lat. Serwis drugi (S2) jest bardziej "trendy", podobno bardzo dobry, ale znany jako droższy.

Dziś zawiozłem rower starszego syna do S1. Klasyka (robimy to co roku): wyczyścić części mechaniczne, przesmarować, wyregulować przerzutki, z tyłu wymienić klocki hamulcowe, bo zużyte. Zwykle za taką operację płaciłem koło stówy (plus cena części).

Niestety, okazało się, że mechanik, który zawsze pracował w S1, już tam nie pracuje. Pojawił się jakiś nowy - młody, wyszczekany, "śliski". Rzucił okiem na rower mojego syna - ale dosłownie "rzucił okiem", nawet nie podszedł, żeby go dokładnie obejrzeć) i wygłosił cały wykład, że "żeby było dobrze", to on tu musi połowę części wymienić, bo łańcuch rozciągnięty, bo wielotryb, bo linki z pancerzami też, a w takich hamulcach, to on klocków nie wymieni, tylko musi całe hamulce, bo to szmelc no-name…

Rentgen w oczach? Czy po prostu z założenia tak traktuje rowery tańszych marek? Rower syna to nie jest sprzęt z górnej półki - zdaję sobie z tego sprawę - ale też nie g… z supermarketu: B'Twin z Decathlonu, syn na nim jeździ juz parę lat i bardzo sobie chwali. Z ciekawości zapytałem, ile w takim razie kosztowałaby taka naprawa. Pan zaczął dodawać, wszystkie części, linki, śminki - wyszło mu prawie 800 zł (!).

Parsknąłem śmiechem po prostu - bo za taką sumę to wolałbym dołożyć dwie-trzy stówy i kupić nowy rower… Próbowałem dyskutować. Że nie chcę wymiany hamulców - że wymiana klocków zupełnie wystarczy (już kilka razy to było robione, w tym samym warsztacie, i zawsze się dało…). Że nie rozumiem potrzeby wymiany linek razem z pancerzami, bo chodzą sprawnie i nie są postrzępione. Nawet zapytałem złośliwie, czy może chciałby jeszcze ramę przemalować, bo za bardzo niebieska…

Zero refleksji. On tu jest wielki fachowiec i wie lepiej, a ja mu szmelc przynoszę i czegoś wymagam. No cóż - pozostało powiedzieć "do widzenia".

Pojechałem do S2, gdzie rower przyjęli do serwisu bez cienia protestu. Pan powiedział, że powinno się zamknąć w 200 zł razem z częściami - czyli więcej, niż w S1 w zeszłym roku, ale wiadomo, że S2 był droższy.

Czy panom z S1 nie opłacało się na mnie zarobić? Za dużo pracy? Czy do końca liczyli, że zedrą z frajera? Nie wiem. Wiem, że stracili klienta.

serwis rowerowy

by janhalb
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar vezdohan
24 24

>Próbowałem dyskutować. Poważnie? Jedyne co mi przychodzi do głowy to: Pan mi to da na kartce jak będzie mi smutno i źle, to ją sobie wyjmę i znowu będę mógł się śmiać.

Odpowiedz
avatar Crook
35 35

Możliwe, że właściciele serwisu nawet nie wiedzą, że zatrudnili człowieka, który im rozkłada cały biznes i niedługo się obudzą z ręką w nocniku, że odeszli im wszyscy stali klienci. A oni będą się ciężko zastanawiać "dlaczego"...

Odpowiedz
avatar Iras
13 13

Jak dla mnie właściciele nie wiedzą kogo zatrudnili. Nowy pracownik, gnojek, ktory pozjadal wszystkie rozumy, wszystko wie najlepiej i nic nie da sobie przetlumaczyc, ani nie obchodzi go, ze ktos jest stalym klientem. Ogolnie jesli chodzi o serwisy rowerowe - u mnie są w sumie trzy. Dwa pseudoprofesjonalne, jeden "przydomowy" prowadzony przez ojca z synem. Ten ostatni jest najtanszy - i jak dla mnie najlepszy. W jednym z profesjonalnych na durna wymiane detki tzreba bylo czekać kilka dni (zawsze) w drugim z kolei trafiło się, ze siostra stwierdziła, że zrobi mi "prezent" i oddała mój rower do serwisu na ogólne doprowadzenie do porządku. Wybuliła około 350zł. - do tej pory nie wiem za co, bo JEDYNA zauważalna zmiana było naciągnięcie linki hamulcowej, w kolejnym roku zaś rozpadło mi się pare elementów - hamulec tez. Wymiana, wyregulowanie przerzutek, naprawa haulca, wymiana klockow i pare innych rzeczy - w tym najtanszym - 150zł. z czego setka to koszt nowych elementów. W tym roku - kolejne naciaganie linki hamulcowej. Szalona cena zwalila mnie niemalze z nog - 5 zł.

Odpowiedz
avatar krzychum4
10 10

Ja serwisuję u pana, który swoje życie związał z rowerami, najpierw wyczynowo, medalista, a później zawodowo, czyli serwis, sprzedaż. Oddaję już kilka lat i oprócz ogólnego przeglądu, regulacji jak trzeba coś wymienić to dzwoni i pyta się czy robimy to i ile będzie to kosztować. Akceptuję lub nie, ale wymiana jest na zasadzie, że jeśli da się do jesieni dojeździć to zostawić można, ale jeśli coś szybciej się zużyje to jednak poleca wymianę. Żadnego zbędnego naciągania, tylko rzeczowe podejście do tematu.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
1 1

Poszedłem kiedyś do "profesjonalnego" serwisu kupić dętkę. Serwis spory, fachowców chyba z sześciu. Jeden obsługuje, drugi coś tam naprawia, pozostali udają że coś robią byle w tylko nie podejść do klienta. Ustawiam się do tego, który obsługuje, mówię "dzień dobry" i czekam aż zakończy obsługę klienta. Transakcja dobiega końca, klient się żegna i wychodzi a co robi Pan Fachowiec Rowerowiec? Bez nawet spojrzenia na mnie, wychodzi sobie na zaplecze i znika na kilka dobrych chwil. Ani meee a ni beee, coś w stylu "przepraszam na momencik ale muszę...". Zrozumiałbym to ale takie coś??

Odpowiedz
avatar marcel_S
-2 2

Zdradzę wielką tajemnicę jak zapłacić nic, mieć w nosie serwisy, i przy okazji zabłysnąć przed synem.. - Rozkuwacz do łancucha - 10pln - Miernik do łańcucha - 5pln - Klucz do szprych 15 - Kilka kluczy imbusowych Toya/Topex - 20pln - Śrubokręt krzyżakowy - Szmatki - Klucz nastawny 10-20mm, najtańszy - Klucze do konusów 15/17 Zmieścisz się do 100-150pln. Smar EP0, dycha za tubę, jakiś teflon w spraju, oliwa maszynowa. Do tego poradniki na yt, jedno popołudnie i robisz wszystko do spółki z synem. Od 30kkm serwisuję swoje rowery sam. Od czasu jak pan w profesjonalnym serwisie zaśpiewał 20pln za wymianę pedałów.

Odpowiedz
Udostępnij