Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Być może wstęp dla niektórych będzie przydługi, ale dla mnie to ważne.…

Być może wstęp dla niektórych będzie przydługi, ale dla mnie to ważne.

Czasem kupuję mojej córce (12 lat) ubrania w jednym, konkretnym sklepie internetowym. Ceny wysokie, ale wzornictwo i jakość rewelacyjna, więc od czasu do czasu odżałuję większą ilość gotówki, żeby kupić jej jakiś fajniejszy ciuszek. Ważne jest to, że można zamówić wzór z ich strony, ale można też poprosić o modyfikację danego wzoru - jeśli zmiana nie jest zbyt duża, cena nie wzrasta, a kupuje się naprawdę niepowtarzalny ciuch (firma wychodzi z założenia, że modyfikacje zgłoszone przez klienta są jego autorskim projektem i nikt inny nie ma do niego prawa, czyli po prostu - nikomu innemu już nie sprzedadzą takiego "zmodyfikowanego" ciuszka).

Córka ostatnio marudziła, że bluza by jej się przydała. No faktycznie, prawie ze wszystkich już wyrosła, coś tam jej kupiłam w sieciówkach, ale przydałoby się jeszcze. Wchodzę na stronę rzeczonego sklepu, córka dzielnie mi sekunduje w przeglądaniu ofert i jest! Sportowa bluza, obszerna, na suwak, z kapturem, z przepięknym wzorem i napisem.

"Mamo, ale ten napis jest głupi, ja bym wolała XXX"... No dobra, piszę wiadomość, czy zamiast standardowego napisu mógłby być XXX? Odpowiedź prawie natychmiastowa: "Ależ oczywiście, może być XXX". Kupuję, płacę (dużo, jak dla mnie) i po kilku dniach bluza jest. Milutka, cieplutka, piękna... warto było!

Córka oczywiście poszła w niej do szkoły. Raz, drugi... Za trzecim razem wróciła z płaczem: "Mamo, zgubiłam bluzę!". Zdjęła ją na przerwie, odłożyła no parapet na korytarzu i nie ma. Nie przejęłam się zbytnio, bo sądziłam, że zabrała ją któraś woźna i że bluza znajdzie się na specjalnym stoliczku, na którym "wystawione" są wszystkie rzeczy poniewierające się po szkole, a pracowicie zbierane przez panie woźne.

Dzisiaj poszłam po moją córkę do szkoły - duża dziewczyna, ale lubię ją czasem jak "maluszka" odebrać ze szkoły, ot, takie zboczenie, ona też jakoś nie protestuje i nie wstydzi się, że czasem jeszcze mama po nią przychodzi. Czekam, aż się ubierze, a ona przybiega do mnie i woła: "Mamo, zobacz, ta dziewczynka ma moją bluzę!". No faktycznie... Z trudem powstrzymałam chęć natychmiastowego wyjaśnienia sprawy z zauważoną dziewczynką*, rozejrzałam się za dyżurnym nauczycielem i zgłaszam problem. No i odbiłam się od ściany:

- Ale to na pewno jej bluza? Wie pani, dużo dzieci ma takie same rzeczy...

No nie, ta akurat jest jedyna i niepowtarzalna, bo pomijając fakt, że sklep, w którym kupiłam, preferuje krótkie serie, to bluza miała modyfikację - inny napis.

- Ale to na pewno jej bluza? Wie pani, dzieciom się wydaje...

Może i dzieciom się wydaje, ale ja wiem, co kupowałam i za co zapłaciłam.

- Ale to na pewno jej bluza? Wie pani, no to taka nieprzyjemna sytuacja...

No wiem. Bardzo nieprzyjemna. Zwłaszcza dla mnie i dla mojej córki, która widzi swoją wymarzoną, ukochana bluzę na kimś innym, kto twierdzi, że to jego własność!

- Ale to na pewno jej bluza? A w sumie co to za różnica?

Jak już pan pyta, to jest to różnica ok. 150 zł.

- Ja się skontaktuję z rodzicami tej dziewczynki i dam pani znać. Nie wiem, czemu ludzie robią takie problemy z drobiazgów!

No cóż, 150 zł (+/-, nie będę podawać dokładnej kwoty, bo nie o to chodzi), to dla mnie nie jest "drobiazg". Poza tym o wiele ważniejszy jest dla mnie fakt, że moja córka bardzo lubi tę bluzę!

Odpuściłam, ale "na chwilę". Po powrocie do domu wydrukowałam sobie moją korespondencje ze sklepem internetowym - zamówienie oraz modyfikację wzoru. Jutro idę do szkoły i nie wracam bez bluzy!

*nie podeszłam bezpośrednio do dziewczynki, bo na kilku ostatnich zebraniach stanowczo i z dużym naciskiem poinformowano nas, że nie wolno podchodzić do dzieci, sprawę należy załatwiać z ich rodzicami lub nauczycielem.

szkoła

by ~szkolnamama
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Leme
6 6

Ta historia była wrzucana lata temu, czemu znowu jest na głównej?

Odpowiedz
avatar Arry
2 4

@Leme: Bo administracja lubuje się w odgrzewaniu starych kotletów.

Odpowiedz
avatar Librariana
3 3

@Leme: historia dodana lata temu, a urwana w połowie. Co dalej? Czy bluzę odzyskano? Jak zareagowali rodzice małej złodziejki? Tyle niewiadomych w tej opowieści...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 marca 2023 o 11:48

avatar Xynthia
8 8

Kurczę, pamiętam tę historię, to było parę lat temu, kiedy kwota 150 zł za bluzę to było sporo. Teraz 150 zł kosztuje byle bluza w byle sieciówce.

Odpowiedz
avatar ICwiklinska
1 1

@Xynthia: Ja jej akurat nie złapałam wtedy. A pamiętasz jak się skończyła?

Odpowiedz
avatar Xynthia
1 1

@ICwiklinska: Nie mam pojęcia, bo historia dodana przez niezalogowanego użytkownika, więc bez możliwości dodawania prze niego komentarzy, ja sama miałam ochotę zapytać o namiary na ten sklep (dlatego pamiętam historię), ale nie miałam jak. Kontynuacji chyba nie było.

Odpowiedz
avatar japycz1
-3 3

"firma wychodzi z założenia, że modyfikacje zgłoszone przez klienta są jego autorskim projektem i nikt inny nie ma do niego prawa, czyli po prostu - nikomu innemu już nie sprzedadzą takiego "zmodyfikowanego" ciuszka" Ciekawe czy są tam też wróżki i Mikołaj....

Odpowiedz
avatar Librariana
3 5

@japycz1: raczej jest zerowe prawdopodobieństwo, że dwie osoby będą chciały identyczne zmiany. Ale zapewnienie klienta, że jego modyfikacje sprawią, że ma niepowtarzalną rzecz, podnosi prestiż zakupu.

Odpowiedz
avatar japycz1
1 1

@Librariana: nie jest zerowe tylko niewielkie a wystarczy żeby się pokazał w tym jakiś influencer albo ktoś znany i już. Zwyczajnie nikogo nie obchodzi to jaki wzór ktoś zamawia, jak inny zamówi taki sam to po prostu zrobią bo tego nikt nie sprawdza nawet. A jak ktoś chce wierzyć w takie bajki i zapewnienia jak te wyżej to jego wola....

Odpowiedz
Udostępnij