Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wredny personel ochrony zdrowia? No to z drugiej strony. Opowieści z pomocy…

Wredny personel ochrony zdrowia?
No to z drugiej strony.

Opowieści z pomocy doraźnej*.
Mamy wyjazd do pacjenta onkologicznego u schyłku życia.
Lekarz przyjął pacjentów, którzy byli zarejestrowani przed przyjęciem wizyty, więc minęło parę godzin od prośby.
Jesteśmy już ubrani do wyjazdu gdy wchodzi Janusz.
Informujemy go, że mamy wyjazd więc poczeka 1.5h około, bądź wróci za jakiś czas (przeziębiony).
J - To jak, lekarz mnie teraz nie przyjmie?
P - Niestety nie. Proszę zrozumieć. Pacjent czeka już sporo czasu, a jest to pacjent onkologiczny i musimy jechać.
J - Ja mam w du&ie tego pacjenta. Mam być teraz!
No nie był.

Telefon około 22.
- Proszę przyjechać i stwierdzić zgon u mojej babci.
- Przyjedziemy, tylko nie wcześniej niż po dwóch godzinach. Muszą wystąpić znamiona śmierci.
- Pani chyba nie myśli, że będę teraz tyle czasu w domu z truchłem siedzieć.

Przychodzi kobieta. Mężczyzna został w poczekalni z dzieckiem.
- Chciałabym zarejestrować dziecko. Od dwóch godzin gorączka, wymiotuję, ból gardła itp.
- A macie państwo jakiś worek na wymioty?
- Nie (No brawo wy. Ciekawe czy samochód pozostał czysty).
Dostali od nas taki fajny woreczek.
Po pół godzinki.
- Proszę przysłać do nas kogoś do sprzątania, bo dziecko zwymiotowało na podłogę.
- A co z workiem?
W odpowiedzi mina "guzik mnie to obchodzi"

Nie wiecie nawet jak roszczeniowi są ludzie. Czego oczekują i jak bardzo przypadło im do gustu sformułowanie "SŁUŻBA zdrowia".

*w założeniu. Służy dla nagłych przypadków gdzie wykorzystano "domowe" metody leczenia, a oczekiwanie na przyjęcie u lekarza rodzinnego mogłoby wpłynąć w sposób znaczny na pogorszenie stanu zdrowia bądź jego utraty. W praktyce przychodzą przeziębienia od tygodnia i złe samopoczucie od rana. I potem ktoś kto potrzebuje pomocy oczekuje na nią dłuższy czas.

by Czopek
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar tycjana12
2 14

Proszę mnie shejtować,mówi się trudno,ale co do osoby zmarłej ja też bym nie chciała/nie mogła przebywać teoretycznie kilka godzin,a praktycznie nie wiadomo ile-bo przecież osoba zmarła nigdzie nie ucieknie-pod jednym dachem z ciałem zmarłego.Mimo że teoretycznie jestem bardzo dorosła-to nie i już,boję się i nie przemawia do mnie że kiedyś to było inaczej,umierało się w domu i zanim był pogrzeb zmarły pozostawał w swoim domu.Nie mieści mi się również w głowie np.obyczaj całowania zmarłego-on i tak już nie poczuje i nie będzie wiedział,ciało to tylko skorupa a to co stanowiło o danym człowieku odeszło z chwilą jego śmierci.

Odpowiedz
avatar Balbina
2 10

@tycjana12: Jeżeli masz osobę chorą w domu to wiesz że prędzej niż póżniej odejdzie.. Można się do tego psychicznie przygotować. Miałam 19 lat,jak umarła u nas w domu chora babcia. Bardziej przeżywałam jej śmierć niż to że leżała w moim pokoju parę godzin zanim ja zabrano.

Odpowiedz
avatar jass
0 10

@Balbina: Wszystko fajnie, ale czy brak oddechu i akcji serca to nie są wystarczające "znamiona śmierci"?

Odpowiedz
avatar Czopek
8 8

@jass: nie wystarczy. Potrzebujemy znamiona jak plamy opadowe czy stężenie pośmiertne. Przykład pacjent wciągnięty z lodowatego jeziora. Nie oddycha i nie ma akcji serca. A jednak akcja ratownicza trwa parę godzin.

Odpowiedz
avatar Czopek
4 4

@tycjana12: Niestety. Ludzie odchodzą i na to nic nie poradzi się. Zanim przyjedzie firma pogrzebowa też jakiś czas minie. Co do przebywania pod jednym dachem nie będę się zbytnio wypowiadać. Ja wychodzę z założenia, że no są rzeczy z którymi trzeba sobie poradzić w życiu. Tylko, że ja z powodu pracy mam do tego na tyle inne podejście, że trudno mi wejść w skórę osoby, która ma do czynienia ze śmiercią pierwszy raz.

Odpowiedz
avatar KittyBio
1 1

@Czopek: To czy wtedy nie powinno przyjechać pogotowie? O ile ciało nie ma oznak śmierci (ma głowę razem z tułowiem, brak stężenia pośmiertnego czy "zmętnienia oczu"), to zawsze należy przyjąć, że człowiek "żyje" i należy podjąć próbę jego ratunku. Co do lęku przed nieboszczykami - swego czasu mnie brzydziły, ale po bardzo krótkiej przygodzie w prosektorium, jest trochę lepiej i myślę że 2 godz pod dachem z nieboszczykiem bym przeżyła, ale wcześniej pewnie mi by trzeba było udzielić pomocy, bo bym naćpała się relanium (zwłaszcze że to mój bliski). Może i jestem nie do końca normalna, ale do dziś mam niechęć do dotykania zwłok gołą ręką (a już na myśl o całowaniu mam mdłości). Jeśli zaś chodzi o zakład pogrzebowy - babcia umarła mi rok temu. Pogotowie przyjechało po 15 min, stwierdziło zgon, zakład pogrzbowy był ze 30 min poźniej. W sumie całość od odkrycia śmierci do zabrania ciala to nawet nie była godzina.

Odpowiedz
avatar lillith
-1 3

@KittyBio: tyle ze u pacjenta onkologicznego/paliatywnego podejmowanie heroicznych prób „ratowania życia” jest niesprawiedliwe i nie pozwala tym ludziom odejść w spokoju. Serio wolałabyś umrzeć w trakcie prób przywrócenia krążenia, z połamanymi żebrami, w karetce jadącej do szpitala, czy na spokojnie, we własnym łóżku, otoczona rodzina? I ja trochę nie rozumiem tego czekania na plamy opadowe. Brak oddechu, centralnego pulsu, rozszerzone źrenice niereagujące na światło i brak odruchów powinno wystarczyć do zdiagnozowania śmierci.

Odpowiedz
avatar Czopek
2 2

@lillith: Odsyłam chociażby na wiki. Tam też są opisane wczesne znamiona śmierci. Nie ja ustalam zasady. Z tego co wiem i w POZ i w doraźnych się czeka na te znamiona. Jak to wygląda w działaniach ZRM nie wiem zbytnio. Wiem, że często jedziemy wypisać karetkę gdzieś gdzie już był zespół nawet i S

Odpowiedz
avatar KittyBio
-1 1

@lillith: Ależ WYDAJE mi się że w Polsce jest możliwość oświadcznia tzw DNR (nie reanimować), z tym że to chyba nie działa tak, że chory ostatni raz zamyka oczy, a my stoimy nad nim i czekamy. Osobiście bym wezwała lekarza, chociażby po to, żeby mnie potem po sądach nie ciągali, co wydaje mi się dosyć logiczne... Nikt nie mówi, że ma przyjechać tzw erka na sygnale i czekać aż chory umrze, co może trwać, tylko mówimy o potencjalnym zgonie, gdzie lekarz stwierdza, że o tej godzinie nastąpiło zatrzymanie akcji serca i tym samym śmierć (po 10 min od zatrzymania akcji serca nie ma już praktycznie możliwosci do "obudzenia" pacjenta, bo mózg ulega rozkładowi). @Czopek W sumie nie wyobrażam sobie dzwonić do przychodni, by mi kartę zgonu wystawili. U mnie przyjechało normalnie pogotowie i wypisało stosowną kartkę.

Odpowiedz
avatar andtwo
7 7

Mieszkaliśmy we trójkę, ja, siostra i dziadek. Dziadek zmarł w domu. Siostra była wtedy w szkole. Przez kilka następnych godzin byłam sama i byłam przerażona. Wszystkim po trochu.

Odpowiedz
avatar Kamaiou
-1 5

Ja rozumiem, że tzw. triage jest istotny, ale czy to jest norma, że dziecko z gorączką i wymiotami musi czekać na pomoc pół godziny? W sumie pewnie tego się nie da od ręki zastopować, ale można było szybko zdiagnozować, zalecić leczenie i wtedy może nie skorzystaliby z woreczka już z powrotem w samochodzie...:P

Odpowiedz
avatar Czopek
1 5

@Kamaiou: Nie da się, bo w kolejce jest kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt innych dzieci. Lekarz rodzinny przyjmuje 30-40 osób i informuje, że nie ma numerków, a my w sezonie infekcyjnym mamy i 3 czy 4 razy więcej pacjentow. Więc są i kolejki.

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 12

Zacznę od końca. Po co gmatwasz temat pisząc o "pomocy doraźnej", podając w dodatku mało zrozumiałą definicję? Co to jest? Wizyty domowe w zwykłym POZ, czy z "nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej", a może "pomoc doraźna 24h" z (na przykład) ENEL-MED? Bo jeśli to ostatnie - to nikomu łachy nie robicie. Jest to bowiem dodatkowe, PŁATNE ubezpieczenie prywatne. A teraz od początku. I Dziwi mnie, że pacjent onkologiczny "u schyłku życia" musi czekać na pomoc aż kilka godzin. Dziwi mnie też, że rodzina o tę pomoc musi PROSIĆ, a nie jej wymagać, jako należnej usługi medycznej, dość - jak przypuszczam - pilnej, na dodatek. Bo, co prawda, nie chodzi o ratowanie życia (zapewne), ale NA PEWNO o ulgę w cierpieniu. Powiedzmy, o podanie silniejszych leków przeciwbólowych. II Określenie zmarłej babci mianem "truchło", istotnie, jest obrzydliwe. Ale... skąd dzwoniąca osoba może mieć pewność, że babcia, faktycznie, nie żyje? Jeżeli WY wychodzicie z założenia, że może to ocenić nawet niefachowiec, to po co czekać kilka godzin? Żeby sobie babcia, w razie czego, przez ten czas spokojnie "doszła"? Ja rozumiem, że procedury są takie, iż ciało musi ileś tam "odleżeć", nawet w szpitalu na oddziale. Ale to już PO stwierdzeniu zgonu, a nie PRZED. A przebywanie w mieszkaniu sam na sam z nieboszczykiem, naprawdę, nie jest miłe, zwłaszcza dla osoby, dla której zmarły był osobą bliską. III Rozumiem, że rodzice powinni plastrem przykleić dziecku woreczek do buzi. Ewentualnie, trzymać go cały czas w pogotowiu, i - w razie czego - łapać pawia w locie. Małe dzieci mają to do siebie, że rzygają gwałtownie i bez ostrzeżenia. "Nie wiecie nawet jak roszczeniowi są ludzie." Wiemy, wiemy. Ale w twojej historii ich tyle, co kot napłakał. PS "...dla nagłych przypadków gdzie wykorzystano "domowe" metody leczenia..." Jak ktoś się już leczył "domowo", to przypadek nie jest nagły. "...przychodzą przeziębienia od tygodnia i złe samopoczucie od rana." A z czym mają przychodzić? Z obciętym palcem i zawałem serca to się jedzie na SOR.

Odpowiedz
avatar Czopek
-2 6

@Armagedon: 0. Nocna i świąteczna pomoc lekarska 1. Jeżeli jest jeden lekarz i w danej chwili ma do opanowania pacjenta z zaostrzeniem astmy plus wysokie ciśnienie to co. Ma je zostawić? Jeżeli u lekarza rodzinnego prosi się o wizytę to też nie jest od ręki. Nie wiem o jakie "proszę" mi się czepiasz. Nie wiem jak Ty, ale ja jak zamawiam w knajpie jedzenie to też mówię "proszę", a w końcu według Twojej definicji place, więc mi łachy nie robią. 2. Jeżeli doszło do nagłego zatrzymania krążenia to się dzwoni po pogotowie. My jesteśmy od osób, gdzie dalsze działanie podpadałoby pod uproczywe leczenie. My potrzebujemy m.in. plamy opadów i stężenie pośmiertne. Zasady są jakie są i nie my je ustalamy. Może z powodu takich zasad się nie słyszy, że ktoś nagle obudził się w kostnicy? 3. Tak. Skoro dziecko wymiotuję warto by było mieć worek w pogotowiu. No i bardziej chodziło mi o żądanie wysłania kogoś do sprzątania. Nie wiem. Ja raczej sam bym jednak to posprzątał. Historii mam dużo, ale książki pisać nie będę. Pacjent w nocy z piątku na sobotę dostał gorączki 39,5. Podal co miał w domu, zrobił okłady. Temperatura nie schodzi. Tak. Podpada to pod nagle zachorowania gdzie wykorzystano domowe metody. Z czym maja przychodzić? Wysokie ciśnienie, napad astmy, zatkany cewnik, zaostrzenie POChP, wysoka temperatura. Jest wiele rzeczy, które obejmuje doraźna. Na pewno nie katarek od tygodnia. Z zawałem serca woła się pogotowie. To co ostatnio była afera, że dziecko miało gorączkę, a pogotowie odmówiło przyjazdu jest idealnym przykładem dla doraźnej.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-2 6

@Czopek: Ze niby jak? Nie jestescie w stanie orzec, ze ktos nie zyje, dopoki nie zacznie sie rozkladac? Ok, skoro nie jestescie w stanie zgonu stwierdzic, to moze powinniscie odeslac go calkiem do pogotowia? Moze babcia jeszcze zyje. A skad wiecie, ze babcia nie byla zdrowa i radosna, tylko pan dzwoniacy jej nie zadzgal lub poddusil? Inna sprawa, ze ja tez bym nie chciala ze zwlokami 2 godziny siedziec. To jakas dzika sluzba zdrowia...

Odpowiedz
avatar Balbina
0 4

@Samoyed: Ręce mi opadają. Te zwłoki były parę minut,chwil dodaj cokolwiek twoją-babcią,dziadkiem,lub kimś bliskim i drogim. Jak był ten ktoś u ciebie w domu to znaczy że mieszkał,żył,oddychał. I co odszedł i a ty już w tej chwili zabierzcie mi to z stąd??? Współczuję twoim bliskim. Ale mam nadzieję że ciebie też będą się chcieli w takiej sytuacji szybko pozbyć z domu.

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
2 6

@Balbina: A ja współczuję Tobie. Gdyby chiało Ci się zgłębić choć trochę temat, to na pewno znalazłoby się kilka ciekawych artykułów o ciele po śmierci. Między innymi to, co powoduje plamy opadowe, czyli ustanie pracy wszelkich mięśni oraz spływ grawitacyjny wszystkiego. Nie tylko krwi. Oznacza to też rozluźnienie zwieraczy i wypuszczenie wszystkiego, co jest pod ciśnieniem lub w końcowym odcinku. I poleci to nigdzie indziej, jak pod osobę zmarłą. Śmierć oznacza rozpoczęcie działania procesów gnilnych. Im cieplej, tym bakterie mają większe pole do popisu. Po co najmniej dwóch godzinach w pomieszczeniu, a często więcej, nie oszukujmy się, ciało zaczyna wydzielać woń, zwaną przez katolików odorem śmierci. Na początku może nie jest intensywny, ale wyczuwalny. I wbija się we wszystko. Dodaj do tego instynkt cywilizowanego człowieka, dla którego ludzkie ciało po śmierci jest jak demon. Ludzie miewają koszmary po takim przeżyciu. A ty masz czelność oceniać czyjąś psychikę i podejście do zwłok. Ja też nie chciałbym, aby moja matka leżała w domu póki ktoś nie postanowi w końcu przyjechać i stwierdzić zgon. Choć widok zwłok w różnym stanie mnie nie rusza. Co innego rzeczone stwierdzenie, zawarte w opowieści. To zalatuje już bezdusznym zwyrodnialcem, który tylko czekał na to i chce się pozbyć kuli u nogi.

Odpowiedz
avatar Balbina
-2 4

@Doombringerpl: Miałam w domu chorą osobę która zmarła może nie na moich rękach dosłownie ale byłam w pobliżu. Zmarła w moim pokoju,gdzie byłyśmy razem przez 1,5 roku. I jakoś sobie nie przypominam tego "odoru śmierci"jak to określiłeś. Owszem nie myłam babci po zgonie bo zrobiła to moja ciocia więc się nie wypowiem.Ale na pewno czekaliśmy na karetkę dłużej niż 2 godz. I nie mów mi że mam czelność oceniać czyjąś psychikę bo jak widzę nic nie stoi na przeszkodzie żebyś ty mnie oceniał.

Odpowiedz
Udostępnij