Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia #84294 przywiodła mi na myśl piekielność, której dopuściłam się wobec nachalnej…

Historia #84294 przywiodła mi na myśl piekielność, której dopuściłam się wobec nachalnej "koleżanki" z pracy.
Otóż, jakiś czas temu pracodawca zatrudnił dodatkową osobę, z którą miałam pracować w jednym zespole. Osobą tą okazała się nieco ode mnie starsza kobieta, dajmy na to Anka. Anka miała męża oraz dwóch synów, z których pierwszy miał ok 6 lat i urodził się jakieś pół roku po ślubie Anki. Ja natomiast nie miałam ani dzieci, ani męża, ani ochoty na zakładanie rodziny (mój chłopak podzielał moje stanowisko i tak sobie zgodnie i szczęśliwie żyliśmy). Minęły od tamtej pory 2-3 lata, obecnie mam 27 lat i dopiero teraz powoli włącza mi się instynkt macierzyński, a i mój luby coraz częściej stwierdza, że nic złego by się nie stało, jakbym mu powiedziała, że będziemy mieli dziecko, ale do rzeczy.
Pewnego dnia weszłyśmy z dziewczynami z pracy na temat rodziny i w ramach dyskusji powiedziałam, że na razie nie chcę mieć dzieci. Uważam, że są fajne, ale nie na tyle, żeby podjąć się takiej odpowiedzialności, bo mam świadomość, że na razie nie byłabym dobrą matką. No i zaczęło się. Anka niemal codziennie namawiała mnie na zrobienie sobie dziecka. Początkowo wdawałam się z nią w dyskusję, naiwnie wierząc, że uda mi się jej wyjaśnić, że nie wszyscy są tacy sami i to, co uszczęśliwia ją, nie musi uszczęśliwić mnie. Poddałam się szybko, bo jak dyskutować z kimś, kto twierdzi, że gdybym tak po prostu przestała o tym myśleć i zaszła w ciążę, to zarówno mi, jak i mojemu chłopakowi od razu zmieniłoby się nastawienie. Co ciekawe, Anka tylko mnie tym zakładaniem rodziny maltretowała- inne koleżanki z zespołu też nie miały dzieci lub były pannami i jakoś to jej nie przeszkadzało. Po kilku tygodniach słuchania o tym, jakie to fantastyczne mieć rodzinę, nie wytrzymałam i kiedy Anka stwierdziła, że na bank wkrótce przekonam się jak to cudownie jest być mamą (chwilę wcześniej powiedziałam, że nie czuję się najlepiej- zaczynało mi się przeziębienie) powiedziałam zamyślona, że to raczej niemożliwe w przypadku kogoś, kto jest bezpłodny. Anka spurpurowiała w tempie ekspresowym, odwróciła się do monitora i jakoś przestała dzielić się ze mną swoimi uwagami na temat macierzyństwa.
Z tego miejsca chciałabym przeprosić wszystkich, którzy zmagają się z problemem bezpłodności. Na moje usprawiedliwienie mam tylko tyle, że cierpię na zespół policystycznych jajników, co utrudnia zajście w ciążę. Wiem, jak bardzo bolesne mogłoby być słuchanie uwag Anki dla kogoś, kto faktycznie tuszowałby bezpłodność gadką, że nie chce mieć dzieci, a nie nie może, bo moja siostra była właśnie w takiej sytuacji.

PS. Anka jakiś miesiąc później przyszła do pracy z mocno podkrążonymi oczami po ewidentnie nieprzespanej nocy, wyraźnie było też widać, że jest "rozedrgana" i nie może skupić się na pracy. Po godzinie zaczęła zawodzić, że ten drań ją zdradza i że czuła to od dawna. Rozwodzi się i zniszczy tego gnoja. Puści go w samych skarpetkach, ale tylko tej jednej dziurawej parze, bo go nienawidzi i że zawsze był takim prymitywem, że w sumie jej wstyd było z nim się gdzieś pokazywać. Cud, miód i orzeszki takie małżeństwo...

ciąża

by Anytsuj
Dodaj nowy komentarz
avatar Lypa
1 9

Dobrze jej tak, nie?

Odpowiedz
avatar Jaladreips
-5 15

Jak jemu też kwękała tak jak tobie, to nie dziwię się że ją zdradził, bo z taką jędzą to by nikt nie wytrzymał. Swoją drogą to też pokazuje z jaką intencją kobiety wchodzą w związki małżeńskie - by mieć potem możliwości legalnego ograbienia mężczyzny z jego własności. Pamiętajcie, jak ślub to tylko z intercyzą.

Odpowiedz
avatar Armagedon
3 9

@Jaladreips: UWAGA! NIE KARMIĆ TROLLA!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

Takie ględzenie nad uchem jest męczące. Mnie w pracy, z kolei, by wydawali za mąż za każdego, bo jak to tak bez chłopa? A ja, mimo, że stara panna, wolę jednak powybrzydzać :) Ale ja nie o tym. Chciałam zwrócić uwagę, że trochę to wygląda jakbyś się z cudzego nieszczęścia cieszyła, a to trochę słabe. Poza tym, według mnie, jej rozstanie z mężem wydaje się nie mieć związku z namawianiem Cię na dziecko. Jakieś jednak chyba ludzkie odruchy miała, skoro po informacji o "bezplodnosci" przestała drążyć temat. Nie mówię, że upierdlistwo nie jest wkur*****ce, ale tekst ma taką formę, jakby odpowiednią karą za to upierdlistwo był rozpad małżeństwa. Może źle to interpretuję, popraw mnie jeżeli się mylę

Odpowiedz
Udostępnij