Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Tym razem z innej beczki, ale też w związku ze szkołą. Jesteśmy…

Tym razem z innej beczki, ale też w związku ze szkołą. Jesteśmy w okresie Wielkiego Postu, zbliżają się Święta Wielkanocne, a więc REKOLEKCJE.

Żeby sprawa była jasna - wychowałem się w rodzinie głęboko wierzącej, jako młodziak byłem ministrantem, ale jakoś łaską wiary nie zostałem obdarzony (nad czym czasami ubolewam). Jednakowoż, głębokim szacunkiem darzę ludzi prawdziwie wierzących, niezależnie, czy to są chrześcijanie, muzułmanie, czy hinduiści. Już słyszę ten hejcik o islamistach, ale przez trzy lata mieszkałem w kraju islamu wraz z rodziną i doznałem od wierzących wielu przysług, na które Polak katolik nigdy by się nie zdobył. Tyle tytułem wstępu.

Jak wiadomo uczę w niewielkiej szkole STO. Mam rozumną i rozsądną dyrekcję. U nas rekolekcje to wyjście do kościoła (rzut beretem od niego jesteśmy) dla chcących, co trwa około dwóch godzin lekcyjnych. Przed i po odbywają się normalne zajęcia. Owszem, tracimy trochę zajęć dydaktycznych, ale dla spokoju sumienia warto to poświęcić.

W innej szkole, u mojego wnuczka, idą na całość. Zajęcia dydaktyczne nie odbywają się w ogóle. Część dzieci udaje się na Mszę lub na nauki rekolekcyjne, a część ma trzy dni luzu. Czyli wolne, o którym nie wspomina kalendarz roku szkolnego, który jest zatwierdzany przez Radę Pedagogiczną.

Ponieważ wyjście ze szkoły wymaga zgody rodziców, muszą oni podpisać odpowiednie kwity, co dzieli uczniów na katolików i bezbożników (Konstytucja, głupcze!).

Dalej: uczniowie muszą pozostawać pod opieką nauczyciela nie tylko na trasie dojścia, ale i w kościele. Dla niektórych, niewierzących, jest to dyskomfort. Albo udają, żegnają się i klękają w stosownych momentach, albo tego nie robią, narażając się na zaskoczenie innych. Generalnie, nikogo nie można zmuszać do praktyk religijnych, nawet pod płaszczykiem opieki nad uczniami.

Akurat w moim kościele była atmosfera skupienia, ale w poprzednich szkołach zdarzało mi się być świadkiem zachowań młodych ludzi przypominających małpiarnię w ZOO. Głośne pogawędki, śmiechy niekoniecznie a propos, żucie gumy, szturchanie się i głośne komentarze były na porządku dziennym (wielkanocnym?).

by jotem02
Dodaj nowy komentarz
avatar tomatek
15 17

A nie mozna zorganizowac opieki w szkole dla tych dzieci, ktorych rodzice nie wyrazaka checi na uczestnictwo w rekolekcjach?

Odpowiedz
avatar Ohboy
11 13

@tomatek: Nie wiem, o której szkole mówi autor, ale w tych, które znam, nie ma przymusu chodzenia na rekolekcje, w szkole są zorganizowane zajęcia (+normalne lekcje też się odbywają, przed rekolekcjami)

Odpowiedz
avatar TakaFrancuska
12 12

@Ohboy: jak ja chodzilam do szkoly, to rekolekcje byly zawsze jedynymi "zajeciami" dnia. I ja wybieralam wolne. Zawsze chorowalam w tym czasie ;D . Bylo tak i w podstawowce/gimnazjum i w liceum. Jedyna szkola w regionie, o ktorej wiedzialam, ze po rekolekcjach ma zajecia to była prywatna szkoła, do której uczęszczała koleżanka.

Odpowiedz
avatar Ohboy
2 2

@TakaFrancuska: Szczerze mówiąc nie pamiętam, jak było we wcześniejszych latach mojej nauki, pamiętam jedynie, że w liceum nie chodziłam (zajęcia zamienne w szkole były, ale ja też chorowałam ;). Ale obecnie w kilku szkołach o których słyszę od znajomych jest właśnie tak, że zajęcia są przed rekolekcjami.

Odpowiedz
avatar jotem02
6 6

@tomatek: Można i trzeba, więc się organizuje, ale na ogół dzieciaki i tak zostają w domu.

Odpowiedz
avatar Habiel
6 6

@tomatek: U mnie wyglądało to w ten sposób, że ci co mieli rekolekcje, szli na nie, a po nich do domu. Jak nie chodziłeś na rekolekcje to siedziałeś "twoją" ilość lekcji w bibliotece. Dlatego całe 10 osób z całej szkoły, które tak miałoby marnować czas, chorowało w tym czasie :)

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
6 8

Tak z czystej ciekawości. W jakim kraju islamskim mieszkałeś i z jakimi muzułmanami miałeś do czynienia, szyitami czy sunnitami?

Odpowiedz
avatar jotem02
8 20

@pasjonatpl: Przez trzy lata razem z rodziną mieszkałem w Libii (Benghazi). Nie interesowało mnie czy to sunna, czy szija. Ważne, czy byli to porządni ludzie, czy nie. A większość była i gdy było trzeba pomagała. Jeden przykład - podczas jazdy z rodzinką przez libijskie zadupie (a tam zadupie to rzeczywiście daleko do wszystkiego) padły mi po kolei dwie gumy. Pierwszy samochód, pickup pełen młodych Arabów, przejeżdżał po godzinie. Zabrali oba koła do gumiarza odległego o 50km, przywieżli zrobione (oraz pieczone kurczaki), wymienili koło. Na próbę zwrócenia kosztów, żachnęli się i stwierdzili: "prorok kazał pomagać w potrzebie, ty też komuś pomożesz" i pojechali. I to nie był wyjątek. Są ludzie i ludziska niezależnie od wiary.

Odpowiedz
avatar Eander
7 13

@jotem02: Tylko widzisz zachowanie które opisałeś nie wynika z wiary w Allacha, Chrystusa czy Latającego Potwora Spaghetti, a z "miejsca" gdzie byłeś. Zauważ że taka mentalność ludzi występuje we wszystkich miejscach o ciężkich warunkach do przeżycia niezależnie od wiary. Po prostu jeśli ludzie tam nie pomagają sobie czasem bezinteresownie to zwyczajnie nie przetrwają bo każdemu prędzej czy później powinie się noga.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 2

@jotem02: Rozumiem, że to było za czasów Kaddafiego, przed wojną domową? A jeśli później, to naprawdę ciekawe, bo wszyscy wiemy, jak Libia jest przedstawiana w mediach.

Odpowiedz
avatar jotem02
1 5

@Eander: Oczywiście, punkt widzenia jest określany przez punkt siedzenia. Ale ludzie widzieli, że ich szanuję, nie tak jak inni Europejczycy, dla których było to "bezmyślne bydło w turbanach". Plus zawsze jakiś epitet dotyczący wiary.

Odpowiedz
avatar jotem02
5 5

@pasjonatpl: Tak, to było za pułkownika. Co ciekawe Kaddafi był generalnie postrzegany dość pozytywnie - niskie ceny (na początku, potem już nie było tak różowo), bezpłatna edukacja na niezłym poziomie, świetna służba zdrowia, rozwijająca się infrastruktura... A to wszystko rączkami Polaków, Bułgarów, Czechów i innych nacji z całego świata. Ale całe społeczeństwo miało archaiczną strukturę rodową (połowa starszyzny rodowej była w ministrach, a druga połowa w kiciu z perspektywą czapy. Po kilku latach wymieniali się miejscami). I tak się to kręciło. Młodzi ludzie mieli niewielkie szanse na awans społeczny, ludność nie była homogeniczna - Arabowie, Berberowie, Tuaregowie i inni i w końcu pierdyknęło. Przy pomocy oczywiście paru osób postronnych, którzy przynieśli długo wyczekiwaną pomoc. A teraz mamy ruiny, zgliszcza i teoretycznie istniejące państwo.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
3 3

@jotem02: I mam wrażenie, że dokładnie o to chodziło. Chyba że Amerykanie, a w tym przypadku też Francuzi, są na tyle głupi, że nie uczą się na błędach. Każda interwencja USA na Bliskim Wschodzie i próba wprowadzenia demokracji skończyła się katastrofą.

Odpowiedz
avatar Jorn
8 20

Wiesz, co jest twoim problemem? To, że nie rozumiesz poglądów, które głosisz. Na końcu słusznie ubolewasz nad tym, że jesteście zmuszani do uczestnictwa w praktykach religijnych, ale wcześniej chwalisz swoją szkołę, że was do tego zmusza, bo ten przymus ogranicza w czasie. A na samym początku zgrabnie użyłeś nieprawdziwej i dyskryminującej zbitki pojęciowej „Polak – katolik” jednocześnie autorytatywnie ogłaszając, że ten „Polak – katolik” jest zły, a muzułmanin dobry.

Odpowiedz
avatar cija
7 19

@Jorn: zgodzę się tylko połowicznie - urządzanie obrzędów religijnych zamiast zajęć dydaktycznych i organizowanie ich przez placówkę to zwyczajna patologia.

Odpowiedz
avatar Samoyed
2 10

@Jorn: Tak czulam, ze sie taki pojawi szybko. Polak dobry (bywa zly), katolik dobry (bywa zly), muzulmanin dobry (bywa zly), "Polak - Katolik" (koniecznie duzymi literami i koniecznie wywrzeszczane i dumny z tego, bo to jego jedyna cecha osobnicza, jako ze na ogol jest tepym dzbanem) zawsze zly, Muzulmanski Bojownik (jw przy Polaku - Katoliku) zawsze zly.

Odpowiedz
avatar jotem02
-1 3

@Samoyed: Sorki, ale nie zaczajam intencji. Można detaliczniej?

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
-4 4

@jotem02: Bo napisałeś coś pozytywnego o muzułmanach, a piętnujesz jedno zjawisko ściśle związane z katolicyzmem w Polsce. Dlatego co niektórzy wyszli z założenia, że wg ciebie muzułmanin jest dobry, ale polski katolik zły. Taki system dwójkowy. Coś jest całkowicie dobre albo złe. Nic pomiędzy. A to, że bazujesz na doświadczeniach, których oni najzwyczajniej w świecie nie mają, to już bez znaczenia.

Odpowiedz
avatar Samoyed
0 4

@jotem02: A to nie bylo do Ciebie :) Tylko do tego z pretensjami, ze zapewne nienawidzisz Polaka-Katolika. Wyjasnilam mu w skrocie czym sie rozni normalny Polak, ktory przy okazji jest katolikiem od "Polaka-Katolika", agresywnego trepa, ktory niczym sie nie rozni od agresywnego "Muzulmanskiego-Bojownika".

Odpowiedz
avatar bleeee
-2 16

W moim liceum nie bylo lekcji podczas rekolekcji, ale dla uczniow, ktorzy nie uczestniczyli w rekolekcjach byly do wyboru dodatkowe zajecia: z pierwszej pomocy, z angielskiego, niemieckiego i 'sztuki' - jednego roku sztuka bylo garncarstwo, innego malarstwo. Zgadnijcie kto, bedac wowczas jeszcze wierzacym i praktykujacym katolikiem najpierw dmuchal w gumowego fantoma (bez skojarzen prosze) a pozniej lepil garnki zamiast chodzic na rekolekcje, bo uwazal, ze to znacznie wazniejsze? :D

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
7 17

@bleeee: Nie mam pojęcia. Roman Giertych?

Odpowiedz
avatar Kamil2586
1 1

I jeżeli nauczyciele zamiast pójść z niewierzącymi do jakiejś klasy, porobić coś z nimi, wziąć planszówki choćby. Wykazać inicjatywę i zrozumienie dla tych co kościół po prostu obchodzą szerokim łukiem, to lepiej narzekać że to oczywiście czyjaś wina.

Odpowiedz
Udostępnij