Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Sporo ostatnio chodzę po mieszkaniach do remontu - jako wsparcie techniczne i…

Sporo ostatnio chodzę po mieszkaniach do remontu - jako wsparcie techniczne i głos rozsądku. I po którymś obejrzanym naszła mnie refleksja. A właściwie refleksja i obserwacja.

Refleksja jest taka, że ogłoszenia kłamią. Np. jest napisane, że w kamienicy gaz jest, a naprawdę jest w drodze. Nie że go właśnie robią w tej kamienicy, tylko że ten gaz jest w ulicy przy której kamienica stoi. Pod asfaltem. "Jak pan chce se podłączyć to se proszę zrobić przyłącz." Albo jest napisane "dwa pokoje" i faktycznie mieszkanie ma dwa pokoje - bez kuchni, łazienki i przedpokoju. Boki zrywać.

Obserwacja jest natomiast inna. Po wielu amerykańskich filmach miałam takie - błędne jak się okazuje - wyobrażenie, że agent nieruchomości robi wszystko, by nieruchomość sprzedać. Np. umawiać się będzie tylko popołudniu, bo wtedy wpada słońce przez okno pod optymalnym kątem, a działający za rogiem tartak jest po godzinach pracy. Albo rozpyla zapach pierników w aerozolu, żeby pokreślić "domowy" charakter miejsca, rozkładając równocześnie świeże kwiaty w wazonie.
Albo przynajmniej, że pomalują ściany na biało, żeby nie było widać satanistycznego graffiti.

No więc nie. Zamówienie sprzątaczki, żeby przynajmniej śmieci wyniosła czy wywietrzenie mieszkania to zabiegi niespotykane.
Z resztą śmieci - śmieciami. Żeby butelki po piwie czy ślady po bezdomnych wynieśli. Te organiczne.
Albo przynajmniej butem strącili martwe gołębie z balkonu. Nie mówię jakimś zamaszystym kompem, ale tak w ogóle...
Stan lokali "do remontu" woła o pomstę do nieba i nie dziwię się, że historyczne centrum pustoszeje w tym kontekście.
Chyba, że to taka specyfika rynku lokalnego.

by takatamtala
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar andtwo
2 6

Fajna historia :)

Odpowiedz
avatar Raveneks
9 9

Jestem strasznie ciekaw jak doszło do takiego stanu. Pośrednik woli zgarnąć procent nie robiąc nic, czy w ogóle kasuje tylko za samo oprowadzanie ludzi po ruderach? Lokal po licytacji komorniczej? Daleka rodzina widziała nieruchomość tylko jako wpis w księdze wieczystej otrzymując spadek?

Odpowiedz
avatar takatamtala
5 5

@Raveneks: Większość to lokale po tym jak umarła tam osoba mieszkająca tam "z nadania" czyli od lat 50 tych. Jeśli wykupiła- sprzedają spadkobiercy, jak nie, sprzedaje miasto. Są też kamienice odzyskane, których właściciel żyje gdzieś we Wrocławiu czy innej Warszawie i chce się tylko pozbyć.

Odpowiedz
avatar Dominik
3 3

Jakoś tak zawsze w punkt potrafisz wycelować w swoich historiach.

Odpowiedz
avatar takatamtala
1 1

@Dominik: dziękuję :)

Odpowiedz
avatar Kitty24
7 7

Ja Ci już kiedyś pisałam, że cokolwiek napiszesz o czymkolwiek, czyta się to z taką lekkością..jest cudnie, pisz więcej.

Odpowiedz
avatar takatamtala
2 2

@Kitty24: dziękuję :)

Odpowiedz
avatar krogulec
3 3

> "dwa pokoje" i faktycznie mieszkanie ma dwa pokoje- bez kuchni, łazienki i przedpokoju. Ktoś mocno pojechał po bandzie.

Odpowiedz
avatar niemoja
0 0

@krogulec: Dlaczego pojechał po bandzie? Podał stan faktyczny - dwa pomieszczenia z oknami.

Odpowiedz
avatar Zunrin
1 1

@niemoja: A skąd wiesz, że są okna?

Odpowiedz
avatar niemoja
0 0

@Zunrin: bo bez okna to nie byłby pokój tylko alkowa. Pozostałe pomieszczenia (kuchnia, łazienka, przedpokój) mogą być ciemne, ale pokojem jest izba z dziennym światłem.

Odpowiedz
avatar krogulec
0 0

@niemoja: > Podał stan faktyczny - dwa pomieszczenia z oknami. Właśnie- pomieszczenia z oknami. To nie spełnia warunków określonych w definicji i przepisach.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
0 0

o myszkach i rybkach to wiedziałem, ale o martwych gołębiach...

Odpowiedz
avatar takatamtala
1 1

@PiekielnyDiablik: Rybek jeszcze nie widziałam... Psy, koty, szczury i takie pełzające to tak. Ale o rybach to musi być fascynująca historia...

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
3 3

@takatamtala: to nawiązanie do starego żartu: "Student skarży się właścicielowi mieszkania, że w wynajmowanym pokoju są myszy. - To niemożliwe! - Proszę się przekonać na własne oczy. Student wysypuje na środek pokoju okruszki. Wybiega jedna myszka, druga myszka, następnie rybka, potem jeszcze dwie myszki. Właściciel patrzy zbaraniały: - Jakim cudem rybka? - Sprawę myszy mamy ustaloną, przejdźmy teraz do wilgoci."

Odpowiedz
avatar Powidelko
2 2

Jakbym czytała dzień z własnego pamiętnika. Wynajęłam taki lokal od miasta bo naiwnie wierzyłam, że to dobry interes. Do kompletnego remontu. Jedno, które oglądałam wcześniej szczególnie zapadło mi w pamięć. Korytarz wspólny z sąsiadem, w 'przedsionku' przeciskaliśmy się między jego kuchenką i setką innych gratów. Podłoga cała wymazana, nie chcę wiedzieć czym. W protokole instalacja elektryczna jest. Do wymiany. Woda jest, ale po drugiej stronie korytarza jest pion. A tam jest sąsiad. I brak możliwości poprowadzenia przyłącza, więc do dyspozycji jest tylko toaleta na korytarzu, w stylu tych, gdzie wolisz żeby rozerwało Ci pęcherz, niż skorzystać. Na oglądaniu 15 osób, Pani otwiera drzwi od mieszkania a tam tapety pozwijane od wilgoci, grzyb wielkości owcy na ścianie i turlające się butelki. Centralnie pod oknem tory tramwajowe, drewniane okna. Piękna sprawa. Kaucja jedyne 9 tys z czynszem 700. Bezzwrotne pokrycie kosztów całkowitego remontu włącznie z wymianą okien, drzwi (ale kamienica wpisana do rejestru zabytków, więc też nie tak łatwo). Cyklinowanie parkietu, w którym brakuje połowy klepek i wygląda jakby cała kamienica wieczorami grała na nim w bowling od pięćdziesięciu lat. Paranoja.

Odpowiedz
Udostępnij