Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Chciałam dodać komentarz, ale za bardzo się rozpisałam. Nauczyciel po studiach zarabia…

Chciałam dodać komentarz, ale za bardzo się rozpisałam.

Nauczyciel po studiach zarabia około 1750 zł przez 2 lata, potem przez następnych 5 ma około 100 złotych więcej. Może dostać dodatek za wychowawstwo od 50 złotych do kilku setek, ale to tylko w Warszawie, zazwyczaj jest to około 100 złotych. Czasem dodatek motywacyjny 2-5%, nie wszyscy, nie zawsze.

Umowę nauczyciel podpisuje, jak każdy, na 40 godzin tygodniowo, ale jest to rozbite na pensum (czyli przedmiotowcy 18 godzin przy tablicy, wspomagający 20 godzin, bibliotekarze 30 godzin, przedszkole 25 godzin) oraz pozostałe godziny, w czasie których robimy pierdylion rzeczy.

Obowiązkowe szkolenia i studia podyplomowe i późniejsze tłumaczenie, dlaczego takie, a nie inne.

Obecnie nauczyciel uczy dzieci w klasach 4-8 z różnych podstaw programowych, z czego te dla klas 4-5, 7-8 pisane na kolanie bez sensu, przeładowane, dlatego dzieci muszą tyle pracować w domu. W klasach 7-8 wciśnięto materiał, który był wcześniej w 3 klasach gimnazjum (pretensje do MEN kierować). Klasówki, sprawdziany - standard, można korzystać z gotowców, ale… kurczę, w każdej klasie są uczniowie z różnymi dys... tak więc trzeba te testy dostosować, dla każdego inaczej.

W miesiącu po 2 rady (około 4 godzin) i jedno zebranie (2-3 godziny). Apele i uroczystości, a więc dzieci śpiewają, recytują i co tam jeszcze... Kurczę, ktoś musi to przygotować, przy każdej imprezie przynajmniej 6-8 nauczycieli pracuje.

Dyskoteki - mobilizacja całej kadry, dekoracje szkolne też robią nauczyciele, łącznie z wycinaniem kwiatuszków, serduszek i innych, bo dzieci nie mogą, bo się przepracują. Potem trzeba to porozwieszać. Dyżury na przerwach, w mojej szkole to około 200 minut na tydzień. I papiery, papiery i jeszcze raz papiery, sprawozdania i sprawozdania ze sprawozdań. Pisanie wiadomości do rodziców, uzupełnianie dziennika elektronicznego. Okienka - możesz ich nie mieć, osobiście nie znam nauczyciela bez, zazwyczaj od 3 do 8 - i jeżeli w "normalnej" pracy płacą ci 50% stawki za gotowość, to w szkole siedzisz i nic nie dostajesz.

Wakacje - czyli urlop, mamy go 36 dni i tylko w okresie letnim czyli najdroższym sezonie. Po zakończeniu roku szkolnego są rady, sprzątanie pracowni, pisanie sprawozdań, znowu rady. Od połowy sierpnia znowu rady, układanie planu lekcji, poprawki, rady szkoleniowe.

Do tego te tak zwane dni wolne - wolne mają dzieci, nie nauczyciele. Są dyżury, półkolonie i inne zajęcia.

I jeszcze jedno - wyjścia do kin, muzeów itp. zazwyczaj nie da się zgrać tak, aby było w czasie naszych lekcji, a nadgodzin nam nie płacą. I wycieczki wyjazdowe od rana do wieczora albo kilka dni, dla nas to sama "przyjemność" - jesteś odpowiedzialny za grupę dzieciaków, jak są młodsze, to trochę mniej straszno, bo zazwyczaj oni za alkoholem nie latają i nie zaciążą, ale 7-8 klasa? I, jak zwykle, za nadgodziny nikt nie płaci.

I wisienka na torcie naszej pracy, RODZICE – czasami są normalni, ale niestety coraz ich mniej, jest to pokolenie, na którym przeprowadzono nieudany eksperyment bezstresowego wychowania, pokolenie, któremu wszystko wolno, któremu wszystko się należy, które jest najmądrzejsze.

Tak, możecie powiedzieć „zmień pracę”, ok, ale ja uwielbiam pracę z dziećmi, tak po prostu - i chcę robić to, co lubię.

by Ulek
Dodaj nowy komentarz
avatar FrancuzNL
2 32

A i tak będzie " że łoni tyla wolnego majo". Tego, że urzędniczka w UM, ZUS o 14:45 już nikogo nie przyjmuje, że na 7 okienek tylko 2 czynne a w pozostałych siedzą i udają, że coś robią.Ze na budowie dróg na 3 km widać tylko 4 osoby z czego 2 bawią się telefonami.Tego nikt nie widzi, bo mają etat po 8h.A i tego, że listonosze, kurierzy, przedstawiciele siedzą w pracy po 10 i więcej godzin tego też nie widzą, bo też mają etat 8h.a nauczyciele tylko siedzą w szkole po kilka godzin, te darmozjady".

Odpowiedz
avatar CatGirl
1 27

Podpisuję się pod tym rękami i nogami. Uczę w szkole od dwóch lat. Staram się jak mogę, a i tak pojawiają się niezadowoleni rodzice. Dla każdej klasy układam inny sprawdzian, bo indywiduwalizacja nauczania, bo dostosowuję program do możliwości ucznia. Mam siódme klasy i to jest koszmar - potrafią powiedzieć naprawdę okropne rzeczy, przeklinają, rozwalają lekcje, nauczyciel jest dla nich nikim. Chcę pracować w szkole, ale chcę móc godnie żyć. Ta praca naprawdę stresuje, przed dniami otwartymi zawsze jestem przerażona i boli mnie brzuch, bo rodzice są nieobliczalni (np. Mają pretensje, że nie dostali pytań, które pojawią się na sprawdzianie).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 marca 2019 o 6:30

avatar bezznaczenia
-4 12

@CatGirl: nie potrafisz utrzymać dyscypliny w klasie i czyja to wina?

Odpowiedz
avatar StudentZeStatku
8 12

@bezznaczenia: A co obecnie może zrobić nauczyciel ? Jak będzie krzyczał, to zaraz zgłoszą, że się znęca. Po łapach długą drewnianą linijką zdzielić nie może. Jak pałe wstawi, albo uwagę, to rodzice z "ryjem" przyleci, albo mu uczniowie auto rozwalą. Miałem taką jedną nauczycielkę w podstawówce, od Polskiego i historii. Nikt jej wśród uczniów (i rodziców) nie lubił. Jakoś na studiach dowiedziałem się, że kilku jej uczniów wybiło jej cegłami szyby w aucie (i to pod domem!). Z dzieciaczkami z klas 0-3 to można jeszcze coś podziałać uwagamiw dzienniku, czy pogrozić palcem, ale taki nastolatek (autor komentarza wspomina o 7 klasie, czyli 1 gim) bez szacunku do nauczyciela się niczym nie przejmie. Rodzice oleją uwagi, albo jak już pisałem, przyjdą z "ryjem". Ewentualnie można jeszcze do dyrektora wysłać, ale i jego coraz mniej osób się boi. Wymyśli się bajeczke jak by co, pójdzie do mediów i tyle w temacie. Teraz "dzieciaki" w wieku gimnazjalnym są dość kreatywne

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 marca 2019 o 20:09

avatar bezznaczenia
2 12

@StudentZeStatku: cóż za bzdura. Nauczyciel sobie nie radzi i źli są uczniowie? Jak już wspomniałam, moja mama jest emerytowanym nauczycielem, mam też stały kontakt z jej koleżankami, które nadal pracują. Niektóre z nich mnie uczyły. Żadna z tych szanowanych przez uczniów nie musiała lać nikogo po rekach linijką, wrzeszczeć czy stawiać pał za ujowe zachowanie. A uczyły i podstawówkę i gimnazjum. W mojej szkole była też klasa wyrównawcza, trafiała tam młodzież z tragicznym zachwianiem oraz różnymi trudnościami. I wiesz co?Jak się za nich wzięli porządni nauczyciele to się okazało, że potrafią słuchać na lekcji, skupić się i jeszcze coś tam przyswoić w miarę możliwości. Ale cóż, złej baletnicy...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 marca 2019 o 20:39

avatar bezznaczenia
5 11

@StudentZeStatku: poza tym jeśli, że przyczyną braku dyscypliny w Twojej klasie jest to, że nie możesz na ucznia nawrzeszczeć ani przywalić mu linijką to powinieneś nie tylko natychmiast zmienić zawód ale rowniez powstrzymać się przed rozmnażaniem.

Odpowiedz
avatar Ulek
7 9

@bezznaczenia: są szkoły i szkoły. Ja pracowałam w jednej dzielnicy, gdzie odbiorców 500+ praktycznie nie było. Szkoła była spokojna, bez większej przemocy i agresji. W tym roku oddelegowano mnie do innej dzielnicy, połowa rodziców nie pracująca, w każdej klasie po 2-4 dzieci z rodzin gdzie każde dziecko ma swojego osobistego tatusia, nie zawsze znanego. Uczeń z 3 klasy potrafi powiedzieć nauczycielowi, że przypi**dolił koledze bo go wk**wiał. Uwagi... hahaha, mamusia na fejzbuczka wejdzie do dziennika elektronicznego nie potrafi :(

Odpowiedz
avatar StudentZeStatku
3 5

@bezznaczenia: A kto powiedział, że ja jestem nauczycielem? I ja nie mówię, że to są jedyne metody, dlatego zapytałem CO KONKRETNIE zrobić, bo ja np. jako student kierunku który w żadnym wypadku nie jest związany z edukowaniem dzieci/młodzieży nie specjalnie mam pomysły. Nie wiem, kartkówki? Wzywać za każdym razem rodziców ? Może spróbować zaciekawić dzieci swoim przedmiotem ? Tylko jak ? W moim roczniku nie było takiego problemu, bo każdy nauczyciela szanował i bał się coś odwalić, bo będzie uwaga w dzienniczku i mama albo tata będą musieli podpisać, a później już tak wszystkim zostało,mimo że nikt uwagami się nie przejmowal,a punkty z zachowania każdy olewał, bo kto by tam patrzył na jakieś zachowanie

Odpowiedz
avatar bezznaczenia
2 6

@Ulek: mówię o szkole bardzo mieszanej, mówię też o klasie wyrównawczej gdzie byli wszyscy- od młodzieży opóźnionej ale niezdiagnozowanej po dzieci patologii z prawdziwego zdarzenia (jeden chłopak nigdy nie był w mieście, serio, ojciec przepijał każdy grosz i w 8 klasie podstawówki chłopak nigdy nie jechał kolejką podmiejską). Dobry nauczyciel jest w stanie nie tylko zapanować nad klasą ale jeszcze coś im do głowy wbić. @StudentZeStatku: ja też nie jestem nauczycielem więc nie spędziłam 5 lat na uczeniu się tego jak klasę lekcją zainteresować (chociaż coś tam tej dydaktyki liznęłam). Ale wiem, że jakoś te koleżanki mojej mamy nadal są w stanie nad klasa zapanować a w internetach czytam morze hejtu na warunki bo to dzieci są złe. A to są te sam dzieci/młodzież przecież, zmiennym czynnikiem jest tylko nauczyciel.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 marca 2019 o 21:50

avatar CatGirl
5 9

@bezznaczenia: połowa tej klasy była w ośrodkach wychowawczych, mają pozakladane sprawy w sądzie i co chwilę słyszę, że dostali wezwanie na komendę, ale masz rację, jestem beznadziejnym nauczycielem, już piszę wypowiedzenie. Ja mam 25 lat. I przykro mi, ale uczniowie starszych klas nie zawsze biorą mnie na poważnie. Może chcesz spróbować pracy w szkole? Może mnie czegoś nauczysz?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 30

Hmm...ja to znam trochę z innej strony. Pracowałam w szkole dość długi czas, ale nie jako nauczyciel tylko w administracji. Miałam dostęp do list płac i żaden ale to żaden nauczyciel nie zarabiał poniżej 2500 zł. Zanim ją skończyłam pracę czyli o 16 żadnego nauczyciela nie było już w szkole, chyba że była wywiadówka. Całe przygotowanie dokumentacji na matury musiałam robić ja bo nauczyciele nie mogli się przepracowywać chociaż to było w ich zakresie obowiązku, a nie moim. Dyrektor każe służba robi. I teraz narzekanie jak nauczyciel ma ciężko. Ciężko to ma budowlaniec albo rolnik. Ktoś może powiedzieć trzeba było się uczyć, więc przypomnę że większość ma wyższe wykształcenie.

Odpowiedz
avatar RaniMathur
-4 18

Fajnie, że ktoś wreszcie napisał jak to właściwie jest z tymi dniami wolnymi. U nas w szkołach nawet w wakacje nauczyciele pracują (co prawda nie tak dużo jak w roku szkolnym, ale jednak) i można dzieciaki zostawiać przez całe dwa miesiące jak się idzie do pracy. Programy nauczania są teraz straszne. Ktoś powinien coś z tym zrobić, bo to nie wychodzi na dobre nikomu. Nie to, żeby kiedyś było lepiej... Naszej edukacji potrzebna jest całkowita reforma, a nie tylko dodawanie i likwidowanie gimnazjów. Może najwyższa pora zaangażować dzieci w robienie tych dekoracji itp. My robiliśmy takie rzeczy sami. Gazetki, rysunki, plakaty. Były konkursy, dostawaliśmy za to oceny, albo po prostu bawiliśmy się ucząc nowych rzeczy, nawet na świetlicach. To tylko kwestia podejścia i fajnych pomysłów. W jak dużej szkole pracujesz, że nad akademiami musi pracować 8 osób? Zupełnie bez sensu! U nas to zawsze była jedna osoba, a większością rzeczy zajmowaliśmy się sami. Nawet w podstawówce. Dopiero w gimnazjum przy większej uroczystości (dzień patrona), gdzie zjeżdżało się pół miasta pracowało troje nauczycieli. Dekoracje, stroje, rekwizyty, wszystko robiliśmy sami z drobną pomocą rodziców i nauczycieli. Wiem, że życie nauczyciela składa się w dużej mierze z siedzenia w papierkach. Problem trzeba nagłaśniać. I nie są nam potrzebne tylko podwyżki dla nauczycieli. Bo co z tego, skoro dalej będą wykonywać tą samą, bezsensowną, męczącą pracę zamiast po prostu uczyć dzieci. Potrzebna nam jest całkowita reforma tego skostniałego i durnego systemu edukacji.

Odpowiedz
avatar Balbina
4 6

@RaniMathur: Powiem Ci jak się teraz robi plakaty. Mój syn w technikum miał do zrobienia dwa. Jeden z historii drugi z biologii.Na ocenę(więc można sobie przytulić coś na plus) Dowiedziałam się o tym z dziennika elektronicznego a nie od niego. W domu jazda bo on nie będzie robił,bo nie trzeba.Żadne tłumaczenie nie działało.W końcu po awanturach zrobił przy moich wskazówkach. Przyniósł do szkoły,okazało się że jeden jedyny z całej klasy. Dostał dobre oceny ale łacha z niego sobie kumple robili że taki nadgorliwy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 marca 2019 o 10:39

avatar Ulek
2 4

@RaniMathur: Co do obsługi apeli, 1 osoba scenariusz i pilnowanie całości, opiekun chóru to 2, opiekunowie klas, zależy ile dzieciaków jest ale zwykle trochę z 1-3 i reszta 4-8, tak więc 2 następnych. nauczyciel do obsługi mikserów, czy jak to się nazywa od dźwięku i jedna od zdjęć. To mały apel tylko 6.

Odpowiedz
avatar RaniMathur
2 4

@Balbina: Jeżeli plakaty były do zrobienia na ocenę to reszta powinna dostać jedynki i tyle. Po pięćdziesiątej by się nauczyli, że wykonuje się polecenia. Ja miałam na myśli bardziej podstawówkę, bo jak chodziłam do liceum to nikt się nie bawił w gazetki i ozdabianie szkoły poza biblioteką, były ważniejsze sprawy. W ogóle mam wrażenie, że dzisiejsze dzieci traktuje się zbyt pobłażliwie w sprawie odrabiania lekcji, wykonywania prac i stawiania za to ocen (wiem co mówię, mam młodszą siostrę w czwartej klasie). @Ulek: Jak to jest jakaś ogromna szkoła to spoko, może i tyle ludzi trzeba. Tak jak napisałam wyżej, nas angażowali w większość przygotowań i jedna, góra dwie nauczycielki radziły sobie w zupełności. Nawet scenariusze sami pisaliśmy. Ktoś to wszystko musiał zatwierdzić i nadzorować, pewnie. Moi nauczyciele potrafili sobie poradzić z zaangażowaniem dzieci w takie sprawy i podziałem obowiązków, wielu nadal pracuje i właśnie tak robi.

Odpowiedz
avatar Balbina
2 2

@RaniMathur: Ocena była jak ktoś zrobił ale plakaty nieobowiązkowe. Po prostu nauczyciel chciał cokolwiek wykrzesać z uczniów. A ocena była zachętą jak widać nieskuteczną.

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
0 10

Dlatego też uważam, że nauczyciel to nie zawód, ale powołanie.

Odpowiedz
avatar Librariana
2 22

Gdyby do pracy w szkole wymagane były jakiekolwiek testy psychologiczne, egzamin w kuratorium, COKOLWIEK, co potwierdziłoby, że przyszły nauczyciel nie jest sfrustrowanym dyletantem, można byłoby dyskutować o zasadności podwyżek. Bo zaangażowanych pedagogów z pasją do nauczanego przedmiotu jest garstka, a ilość pojawiających się tu historii o piekielnych nauczycielach mówi sama za siebie...

Odpowiedz
avatar StudentZeStatku
5 5

@Librariana: Z pewnością w jakiś sposób zmniejszyło by to ilość "nauczycieli z przypadku". Niestety, z drugiej strony, boję się pomyśleć co by się wtedy działo. Patrząc choć by na to, co tutaj jest opisywane, jakieś 70% obecnej kadry pedagogicznej by musiało zmienić pracę

Odpowiedz
avatar Ulek
1 1

@Librariana: Za około 2 tysiące nie zapłacisz rachunków, wykarmisz dzieci. Tak więc łatamy nasz dodatkowymi godzinami w innych szkołach, prywatnych zajęciach, korepetycjach, czy podejmując inne prace. Moja koleżanka w weekendy stoi na kasie w Maku. Pracując przez 6 dni w tygodniu po 10 godzin trudno nie być zmęczonym, wypalonym i być piekielnym. A tak ogólnie są źli policjanci, źli hydraulicy, są też źli nauczyciele jak w każdej grupie zawodowej.

Odpowiedz
avatar Jaladreips
1 13

Dlaczego jak wam źle w państwowych szkołach to nie pójdziecie uczyć do prywatnych?

Odpowiedz
avatar magic1948
2 2

@Jaladreips: Niech zrobią wszyscy a potem będzie płacz, że nie ma państwowych. I jak kogoś nie będzie stać na naukę dziecka, to co wtedy? Zmienić pracę i wziąć kredyt?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 13

Idź uczyć do szkoły prywatnej. I po problemie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 15

@maat_: Dodam jeszcze, ze zakres materiału jest żenująco okrojony w porównaniu do "kiedyś" a do tego dzieci jest o połowę mniej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 13

@maat_: I jeszcze urlop dla poratowania zdrowi, oczywiście płatny, ile on tam trwa? Rok?

Odpowiedz
avatar Ulek
0 2

@maat_: Uczyłam, ale te w najgorszych dzielnicach, z problemami też mnie potrzebują, często nawet bardziej niż te wypieszczone z dobrych domów. Jestem specyficznym nauczycielem.

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 2

@Ulek: no to jak sama WYBIERASZ takie szkoly, to robisz to na wlasne zyczenie :) wiec nie rozumiem, skad pretensje?

Odpowiedz
avatar TakaFrancuska
5 17

Przypomniały mi się czasy szkolne... gimnazjum .. geografia. Ja byłam chora jak miałam isc na geografie. Baba z gegry zawsze sie nade mna pastwila... tak mówiłam. Ze zawsze ja dostawałam trudniejsze pytania niz inni. Mapa to mi sie po nocach snila... Normalnie cieszylam sie, jak odchodzilam z tej szkoły Rok potem i kilka kolejnych lat z rzedu, ta sama nauczycielka zostala wybrana nauczycielem roku w jakims konkursie, co uczniowie glosowali. I prawda byla taka ze inni uczniowie ja bardzo lubili. I tak dzis z perspektywy czasu, moge powiedziec, ze to nie byla wina jej ze ja sie nie chcialam uczyci geografi i ze mi nie szlo. Ona moze byla surowa i ostra. Ale nie byla taka wiedzma za jaka ja uwazalam. Mam tez kolezanke, ktora jest totalnym matolem jesli chodzi o nauke jezykow. I jakiego nauczyciela bysmy nie mieli od jezykow, ona zawsze uwazala ze jest glupi... i ze sie pastwii nad nia bo kaze sie jezyka uczyc. Bo pały wstawiał ( jak ona po 9 latach nauki jezyka . TO BE to potrafila tylko odmienic przed sprawdzianem jak sie tego nauczyła)... Ale zawsze w jej odczuciu to była wina nauczyciela. Czy to w gimnazjum ( a mielismy naprawde fajna nauczycielke... z powolania) czy pozniej z liceum. Zawsze opowiadanie jaki to nauczyciel jest zły... Debil idiota i miernota... I rodzic oczywiscie wtorował, bo zawsze po stornie dziecka. Takze ja juz nie wierze w te bajki o zlych nauczycielach. Bo wiekszosci to wina jest samych uczniow. Nauczyciel wcale nie ma obowiazku aby wynajdywac nowe metody jak dotrzec do ucznia. Ma wytlumaczyc, zadac zadanie a potem wiedze ucznia sprawdzic. Oczywiscie ze zdarzaja sie zakały wsrod nauczycieli, ale to raczej margines a nie norma. I w sprawie strajku to ja jestem całym sercem z nauczycielami !

Odpowiedz
avatar jelonek
7 9

@TakaFrancuska: ja też uważam, że nauczyciele powinni zarabiać więcej ale co do "bajek o złych nauczycielach" to niestety się z Tobą nie zgodzę. Dawno temu w liceum miałam problem z fizyka, co było o tyle dziwne że inne przedmioty ścisłe wchodziły mi bez problemu. I trafiłam na nauczycielke której się po prostu nie chciało. Mimo że fizykę mieliśmy rozszerzona i parę osób chciało ja wziąć na maturę, poziom nauczania był żenujący, choć nauczycielka była bardzo miła to już widać że zapał do pracy jej dawno odszedl. Ktoś się w końcu wkurzył na ten poziom i napisał skargę i prośbę o zmianę nauczyciela. Była wizytacja na lekcji - nie pamiętam czy był tam ktoś z kuratorium ale napewno była dyrekcja. I nagle na tej lekcji okazało się że można przynieść jakieś samochodziki zabawkowe, baloniki i pokazac doświadczenie. Jak dziś pamiętam temat: "pęd i prawo zachowania pędu". To była jedyna klasówka z fizyki w mojej karierze licealnej z której dostałam 5. Tak to same dwojczyny. Wychodzi na to, że to nie do końca jest tak, że tylko uczniowie są leniwi i olewczo podchodzą do zajęć.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 2

Ja mam pytanie odnośnie studiów podyplomowych. Są płatne? Jeśli tak, to kto za nie płaci? Jeśli nauczyciel z własnej kieszeni,to całe to gadanie o wysokich zarobkach nauczycieli można sobie włożyć między bajki. Jeśli koszty pokrywa szkoła, to inna sprawa. A twojej historii w żaden sposób nie neguję.

Odpowiedz
avatar StudentZeStatku
3 3

@pasjonatpl: Nie dawno moja siostra robiła takie studia.Szkoła jej płaciła, ale nie wiem czy jest to standard, bo moja siostra nie mogła sobie wybrać dowolnego kierunku (związanego z pedagogiką) tylko jeden z kilku wcześniej wybranych. Zakładam, że był to jakiś projekt, bo szkole pieniądze później zwracało miasto

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

@StudentZeStatku: Raczej tak, skoro to miasto zwróciło kasę szkole. Chyba, że mają akurat taki system finansowania szkoły. Nie jestem do końca pewien, jak to działa. Wiem, że szkoły obecnie są finansowane przez samorządy. Ale wydaje mi się, że ogólnie przeznaczają jakąś kwotę na szkołę i dyrekcja decyduje, jak rozporządza tymi pieniędzmi. Oczywiście poza wydatkami obowiązkowymi.

Odpowiedz
avatar Ulek
2 4

@pasjonatpl: Za studia podyplomowe zazwyczaj płaci nauczyciel z własnej kieszeni, czasem dyrekcja coś dorzuci, jeżeli semestr kosztuje 2 tysiące to jak dostaniesz 200 złotych, to hohoho. Czasami miasto, samorząd czy inny wójt coś wyskrobie, ale nie wiem czy to nie należy do legend miejskich.

Odpowiedz
avatar tatsu
1 1

@pasjonatpl: Jak jeszcze pracowałam w szkole, to miałam warunek: idziesz na podyplomówkę z takiego a takiego przedmiotu i masz dalej zatrudnienie. Poszłam, wywaliłam sporo pieniędzy, zdałam, dostałam dyplom i... nie dostałam dalszego zatrudnienia. Peszek... Patrząc na to z drugiej strony: cieszę się, że nie pracuję już w szkole. Dzieciaki były zajefajne, można było nawet z ananasami się dogadać, ale z gronem pedagogicznym już nie było tak różowo :(

Odpowiedz
avatar bezznaczenia
-4 16

2 rady w miesiącu po 4 godziny? buhahahahaha Niedługo będziecie pisać, że rada pedagogiczna 6 godzinna jest codzienne. Okienka? A to w trakcie okienka nie można przygotowywać się do lekcji albo sprawdzać sprawdzianów? Ilu nauczycieli z całej szkoły układa plan lekcji? Bo z tego co wiem to jednak nie wszyscy. Dyskoteki- tak, ze 3 w roku i nie ma na nich całej kadry. Wycieczka z nocowaniem- raz. 20 dyżurów w tygodniu... Moja mama 40 lat była nauczycielką, nawet wicedyrektorem. Do pewnego momentu popierałam Wasz protest w kwestii zarobków. Możne niekoniecznie w formie szantażu dobrem dzieci. Ale widzę,że jednym z aspektów protestu jest akcja w mediach społecznościowych- jak to nauczyciele mają źle. Problem w tym,że coraz bardziej Was ponosi i piszecie już takie bzdury, że zaraz Wam się 40 godzin pracy na dobę zrobi.

Odpowiedz
avatar Ulek
0 4

@bezznaczenia: Co szkoła to inne zwyczaje, u mnie są rady 2 w miesiącu średnio 3-4 godziny, zapomniałam dopisać o tak zwanych zespołach wychowawczych raz w miesiącu 2-3 godziny. Co do Twojej mamy z całym szacunkiem nie wiem kiedy była wicedyrektorem, kiedy pracowała ale myślę, że to było dawno temu... i od tego czasu trochę się w szkole zmieniło. Dzieciom nic się nie stanie, konsekwencje legalnego strajku nazywać szantaże to zdecydowanie nadużycie. Sądzisz, że ministra, która była nauczycielem od początku nie zdawała sobie sprawy do czego może dojść? To albo jest bezrozumnym stworzeniem albo wyrachowanym, cynicznym politykiem, obstawiam to drugie :(

Odpowiedz
avatar magic1948
2 2

@bezznaczenia: Bliska mi osoba jest wicedyrektorem. Uwierz, że pracuje po 40h i więcej. Tak jak Ulek, nie wiem kiedy Twoja mama pracowała, ale w szkole teraz biurokracji jest pełno. To jest jakaś masakra. Systemów kilka, nie są z sobą kompatybilne, to paranoja, ale jakiś pociotek zgarnął szmal za program. Wiele innych przepisów i rzeczy też jest bzdurnych, ale nie chce mi się wszystkiego opisywać. Zatem jestem przekonany, że nie znasz OBECNYCH realiów edukacji.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

a gdyby tak pracowac 8-16? gdybyscie podczas okienek przebywajac w szkole sprawdzali te sprawdziany, klasowki, rpzygotowywali lekcje it esty, robili papierologie? placone jest? jest. i tak musicie to zrobic- dlaczego nie we szkole?

Odpowiedz
avatar Ulek
1 1

@bazienka: Bardzo chętnie, tylko małe ale... jest niewiele szkół w Polsce, które zapewnią "przyjazne", spokojne miejsce ze sprzętem do pracy. Komputer z pełnym oprogramowaniem, szybki internet, kolorową drukarkę i jeszcze sporo innych rzeczy które mam w domu i są mi niezbędne do pracy. Obecnie mam czasami krzesło w pokoju nauczycielskim (jak są wszyscy nauczyciele to brakuje miejsc). Ponad to jest 1 komputer, który włącza się 5 minut i 1 ksero-drukarka czarno-biała na 34 nauczycieli. Internet czasami jest, czasami nie ma...

Odpowiedz
avatar leonkennedy
-2 2

Najęłaś się na psa to szczekaj. Umowa określa zakres szczekania A wypłata to jedzenie za szczekanie. Jeśli nie pasują warunki umowy to zmień pracę A nie płaczesz. Podpis na umowie to akceptacja wszystkich warunków.

Odpowiedz
avatar Ginsei
1 1

1. Jak tworzyli gimnazja, to był płacz, że teraz cztery lata liceum trzeba będzie w trzy lata zrobić (z technikami było to samo). Nie kojarzę, żeby gimnazjum przejęło coś z pierwszej klasy liceum. Na pewno historia to była tylko powtórka z rozrywki (czyli ponowne uczenie się od starożytności, żeby tylko po łebkach zaliczyć wojny światowe). W międzyczasie, z tego co słyszałam, materiał był okrajany. Nie róbcie z dzieci debili, bo są młodszym pokoleniem. 2. Nie pamiętam, żeby dyskoteki w szkole były jakoś szczególnie ozdabiane. Po co? Tam przychodziło się głównie dla towarzystwa, potańczyć, pobawić się. Jak był komers w gimnazjum, to też ozdób nie było, nie kojarzę żeby jakieś jedzenie było czy coś (szkoła i tak nie miała stołówki). 3. Przy apelach pracowało najczęściej tyle nauczycieli, ile klas robiło (w sensie, że miałeś mieć polski, ale nie masz, bo masz próby, więc nauczyciel, zamiast lekcję wykładać, siedział z podopiecznymi i patrzył jak im idą próby). Najczęściej był jeden główny nauczyciel wyznaczony do takiej roboty - w podstawówce pani od muzyki i plastyki robiła z nami jasełka, jak było przedstawienie związane z Wielkanocą, to historyk to robił. W gimnazjum kojarzę głównie wychowawczynię, że robiła z nami różne przedstawienia (uczyła nas polskiego). A w liceum w zasadzie sami organizowaliśmy. Tyle od strony byłego ucznia ;)

Odpowiedz
avatar kowal2
-1 1

Bez względu na to jaka partia rządzi, jeśli pracujesz na państwowym to musisz się liczyć z 2 ważnymi sprawami. Pierwsza sprawa to taka że każdy kto ma państwową pracę będzie mieć ZAWSZE niskie zarobki ( pomijając synekury rządowe ) i zawsze Ci pracownicy będą się czuć sfrustrowani, przeciążeni pracą i będą mieć ochotę protestować. Patrz przykład urzędników państwowych, służb, lekarzy państwowych, pielęgniarek i każdego kto jest na rządowym cycku. Druga sprawa to taka że urzędnikami państwowymi pozostają zazwyczaj ludzie, którzy chcą mieć jeden zawód przez całe życie, nie ryzykować, nie być kreatywnym, nie spocić się w pracy, nie gimnastykować się przed klientem, przed konkurencją, przed debi..mi z innych urzędów, czyli lekkie bezstresowe doczekanie do emeryturki. Jeśli chcesz wysokopłatnej pracy to idź do sektora prywatnego, tyle że tam trzeba być kreatywnym, zajmować się czymś pożądanym przez społeczeństwo, być miłym dla klienta i konkurencyjnym wobec innych, mieć symboliczny urlop i wiele podobnych.

Odpowiedz
avatar Shakkaho
0 0

W jak głębokiej patologii ty uczysz, że 13 i 13 lat to dla ciebie czas na picie i zachodzenie w ciążę?

Odpowiedz
avatar Ulek
1 1

@Shakkaho: Kończąc 8 klasę dzieciaki mają 15 lat, a jak trafi się "zimujący" to 16 lat.

Odpowiedz
Udostępnij