Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czytam wpisy jak to nauczycielom jest strasznie źle, albo nie tak całkiem…

Czytam wpisy jak to nauczycielom jest strasznie źle, albo nie tak całkiem źle, albo i całkiem dobrze.
Wiecie co?
Skończcie z tym lamentem.
Cała afera wieloletnia w postaci nauczyciel i jego przypadłości bierze się z tego że do zawodu poszło mnóstwo ludzi bez powołania, bez tej iskry którą każdy nauczyciel nieć powinien.
Miałem takich nauczycieli. W podstawówce od chemii. Facet był genialny. W szkole średniej już nie wszyscy byli OK. ITD.

Nauczyciele powinni lepiej zarabiać, fakt. Ale powinni być lepsi niż są. Mam już dorosłe dzieci, dawno czasy szkolne mam za sobą, ale do dziś pamiętam panią od przyrody w szkole córki, która nie ogarniała stron świata. Czego świadkiem byłem przypadkiem, tłumaczyła strony świata myląc wschód z zachodem, w piękny słoneczny dzień.
Myślę że jeśli nauczycieli byłoby mniej, ale ich poziom byłby wyższy to i zarabialiby lepiej i zamieszania byłoby mniej.

I żeby nie było że tak sobie teoretyzuję, mam nauczycieli i wśród znajomych (Łapa, buziaki) i wśród rodziny.

Szkoły nasze...

by tatapsychopata
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
9 13

W mało którym zawodzie większość ludzi jest z powołania (chyba że z powołania do pieniędzy). Nauczycieli pracujących jest za mało, jakby było ich jeszcze mniej, to w sumie nie wiem, część dzieci ze skały trzeba by zrzucić, czy coś

Odpowiedz
avatar doktorek
-2 14

Po pierwsze nikt nie lamentuje! Chcemy zwyczajnie godnie zarabiać. Po drugie co to znaczy powinni być lepsi niż są? Ludzie też powinni być lepsi. Czy da się to osiągnąć? Ten sam nauczyciel dla jednego będzie super, a inny będzie go uważał za słabego nauczyciela. Problem z oceną jest tym większy, że mamy skłonność do przypisywania sobie sukcesów, a przerzucania winy za swoje porażki na innych. Choćby w szkołach uczyli sami nobliści, nie osiągnęliby lepszych wyników nauczania. Gdyby mogło być mniej nauczycieli to by było! Pytanie czy byłoby to z korzyścią dla nauczanych? Już były eksperymenty z 40 osobowymi klasami. W liceach, gdzie nabór zapewnią im uczniowie, laureaci olimpiad, z czerwonymi paskami na świadectwach, może liczebność klasy aż tak wielkiego znaczenia nie ma. Jednak w szkołach, gdzie trafiają słabsi uczniowie, stwarzający problemy wychowawcze to jest z ogromną szkodą dla nich. Przy dzisiejszych warunkach mam do ogarnięcia sumarycznie około 300 uczniów. Czy jak będę miał ich 400, czy 500 będę miał szansę ich lepiej przygotować? Oczywiście prawdą jest też to, że czasem zdarzają się nauczyciele, którzy nigdy w tym zawodzie znaleźć się nie powinni. Czy jednak pozwala mi to oceniać ogół? Czy po tym, jak pewien rodzic (po studiach wyższych), umawiając się ze mną na rozmowę, zapisywał w notatniku termin spotkania na "ftorek", mam wszystkich rodziców uważać za nieuków?

Odpowiedz
avatar Zunrin
1 5

@doktorek: Nie godnie. Nauczyciele chcą zarabiać na poziomie, do którego kiedyś się przyzwyczaili. Gdy stażysta miał podstawę o 1/3 większą od minimalnej, a dyplomowany prawie 2,5 raza większą (patrz rok 2005). Gdy awans zawodowy był szybki, a związana z tym podwyżka spora. Ale cóż, siedziało się cicho jak zamrażano im stawki, to się ma.

Odpowiedz
avatar kitusiek
2 4

@Zunrin: Manifestacje i protesty nauczycieli są mniej więcej co półtora-dwa lata. To raczej nie jest siedzenie cicho. Zapowiadany teraz protest ma być po prostu największy od lat - nie tylko ze względu na odsetek protestujących nauczycieli (zazwyczaj był to margines, bo młodzi nauczyciele nie widzieli powodu do protestów albo się bali, a "starszym się nie opłacało"), ale też ze względu na formę, czyli całkowity paraliż pracy szkoły. Wcześniej były to tylko manifestacje w Warszawie lub miastach wojewódzkich.

Odpowiedz
avatar Zunrin
2 2

@kitusiek: Tak, wiem że były protesty. Znajomi nauczyciele mieli dzięki nim wycieczkę do Warszawy i pozwiedzali trochę. Tylko że protesty były od zawsze, a mi trudno jest sobie przypomnieć kiedy ostatnio związki nauczycielskie posuwały się do realnej groźby zaprzestania pracy. I to w momencie gdy znów są podwyżki. I gdy za ten niby całkowity paraliż pracy szkoły w sporej części odpowiadają też samorządy. A swoją drogą przypomniała mi się jeszcze jedna rzecz. Jakoś przez ostatnie kilka lat był czas, gdy nauczyciele z odpowiednim stażem mogli przejść na emeryturę bez względu na wiek. Tak się zastanawiam czy swoje do tego oburzenia się nauczycieli nie dokłada też sytuacja, że trzeba zastępować emerytów.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
1 3

Heh.. I co widzimy? Trzeba zastępować emerytów, bo nie nadążają. (Nie wszyscy!) Trzeba brać młodych nauczycieli. Ci z kolei nie dorastają do pięt doświadczonym. (Też nie wszyscy). Wszyscy zarabiają za mało. I jest ich za mało. No to jakieś qui pro quo. Jeśli jest popyt to powinny być wysokie zarobki. Bo jeśli w szkole brak nauczyciela fizyki to jak już się jeden trafi to mówi: chcę pięć tysięcy na rękę. Nie? To spadam. Jeśli to tak nie działa to znaczy że system jest do du... niedobry. Tak działał system w poprzednim niesłusznym ustroju. I to było złe. Jeśli tak jest do dziś znaczy mamy taki niesłuszny ustrój w dalszym ciągu. No i tak, większości brak powołania, tej iskry którą miał mój nauczyciel chemii z podstawówki. Jak on tłumaczył coś to najgorsze tumany rozumiały. A co ciekawe potrafił wytłumaczyć w taki sposób nie tylko chemię. A teraz inna kwestia. Czy ktoś wie ile jest teraz dzieci w szkołach? Niekoniecznie co do sztuki, tak z grubsza. I ile było dzieci w szkołach w latach osiemdziesiątych? Bo to może być ciekawe takie porównanie. Czy faktycznie jest dużo więcej? Inna kwestia to zakres nauczanego materiału. Czego my uczyliśmy się w latach 1975 - 1989 przykładowo, a czego uczą teraz. Wydaje mi się że teraz jest mniej. Mam rację?

Odpowiedz
avatar zetka
3 3

@tatapsychopata: Obecnie dzieci mają do opanowania sporo mniej wiadomości i umiejętności. W zasadzie nie da się porównać niektórych treści. Dołożono języki od pierwszej klasy, informatykę, 2 godziny religii dla wszystkich. W młodszych klasach zlikwidowano po 1 godzinie techniki, plastyki, muzyki i matematyki. W latach siedemdziesiątych do bodajże roku 1980 nauka odbywała się również w soboty. W starszych klasach mają teraz WDŻ-ty i jakieś inne, dziwne przedmioty uczone lepiej lub gorzej. A to, ze nauczyciele chcą godnie zarabiać nie powinno nikogo bulwersować, wszak ich praca jest bardzo potrzebna, ale za misję nie wykarmią i nie wykształcą własnych dzieci. Lekarze, pielęgniarki, policjanci też strajkowali, też wieszano na nich psy. Jak widać negocjacjami i obietnicami przedsionek piekła wybrukowany. Jak sobie nie wywalczą, jak ustąpią, bo nie wypada, bo misja, wizja, etyka, to większej kasy nie zobaczą nigdy. Widzimy, co wyprawia rząd i partia rządząca, jak rozdaje pieniądze kupując sobie elektorat. A ciemnym ludem łatwiej manipulować i rządzić.

Odpowiedz
avatar bleeee
0 0

@tatapsychopata: Powiem tak, w mojej podstawowce (lata 90.) bylo 7 klas (A-G), moja byla najmniejsza - 27 uczniow. Najwieksza klasa liczyla 33-35 osob. W liceum (poczatek lat 2000) bylo 8 klas (A-H), kazda na starcie 30-32 osob (z mojej wykruszylo sie przez te 3 lata 2-ch uczniow, nie wiem jak w innych. W 'w mojej' podstawowce uczy kolezanka - klas jest 5 (lub 4 w zaleznosci od rocznika) i maksymalnie 25 uczniow (bo przepisy nie pozwalaja na wiecej, przy czym jest klasa 'integracyjna' w ktorej jest tylko 15 uczniow). W moim liceum przyjmowali do 6 klas w ubieglym roku (wyczytalem na stronie dotyczacej naboru). Dzieci jest mniej, materialu jest mniej (poza jezykami) a nauczycieli... nie jest mniej.

Odpowiedz
avatar bleeee
0 0

@zetka: Ok. Czy nauczyciele nie otrzymali podwyzek w tym roku? Liczac z podwyzka, ktora fizycznie (na konto) dostana we wrzesniu, dostana srednio 16%. Pokaz mi firme, ktora daje takie podwyzki w przeciagu roku? I zgadzam sie z przedmowca - nauczycielom nie jest zle, tylko odkryli, ze to nie jest juz 2005 rok, kiedy zarabiali 2x wiecej niz minimalna. Ale takie maja zwiazki zawodowe, ze nie potrafily nic zalatwic przez 20 lat a teraz chca wszystko nadrobic w tydzien.

Odpowiedz
avatar Zunrin
0 0

@tatapsychopata: Wydaje mi się, że nauczyciele bardzo by nie chcieli, żeby rodzice i społeczeństwo się dowiedziało jak obecnie wygląda program nauczania. Bo porównanie z tym czego się kiedyś trzeba było nauczyć z tym, co jest wymagane dzisiaj wywołałoby pytania o sens wyższych pensji skoro tak niewiele trzeba uczyć.

Odpowiedz
avatar Bubu2016
0 0

A co z tymi, którzy już "są lepsi"? A zarabiają, jakby byli gorsi?

Odpowiedz
avatar PaniFilifionka
1 1

Ależ to jest przyczyna-skutek. Pensja do kitu, więc jako nauczyciele pracują ci, którzy zrobili sobie kurs pedagogiczny "na wszelki wielki". Brak jakiejkolwiek konkurencji. Podnieś pensje nauczycielom do takich, o jakich mówi minister oświaty - zacznie się walka o pracę w tym zawodzie, która wykluczy miernoty i ludzi nienadających się. Jaka płaca - taka praca.

Odpowiedz
Udostępnij