Działo się to kilka lat temu, gdy pracowałem jeszcze jako kasjer w Realu.
Kwadrans przed zamknięciem, ludzi jeszcze sporo.
Koleżanka obsługiwała stoisko z alkoholem. Kolejka na jakieś 5-6 osób. Ostatni "klient" dość mocno się niecierpliwi. Co chwilę słychać komentarze w stylu "Gdyby zatrudniali szczuplejsze kasjerki, to szybciej by to szło".
Koleżanka co prawda z lekką nadwagą, ale bez przesady.
Postanowiła to zignorować, jednak spojrzała się w stronę klienta.
Na jej szczęście...
W ostatnim momencie zdążyła uskoczyć przed lecącym w jej stronę winem.
Trunek rozbił się o ladę z papierosami za nią, a gość zaklął głośno rzucił 20 zł na ladę i sobie poszedł.
Cała kolejka razem z koleżanką jeszcze przez chwilę w osłupieniu patrzyła się na oddalającego gościa.
Nie wiem skąd się tacy biorą...
Real
W głowie mi się to nie mieści. Ochrona powinna go zatrzymać i wezwać policję! Przecież chciał tę kasjerkę "uszkodzić", a butelka z winem potrafiłaby narobić sporo szkód... edit: ja bym na miejscu kasjerki odpowiedziała po tym komentarzu o szczuplejszych, ze na szczęście klienci to tacy Adonisi, że to równoważą... co za chamstwo
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 kwietnia 2011 o 15:27
yyy...właśnie,jestem ciekawa,kto tak ludzi wychowuje.bo chyba nikt nie chce mieć takiej żony/męża.ech...
OdpowiedzPrzy wyjątkowym pechu trafienia ciężką butlą można nie przeżyć. Trzeba było wezwać policję, może do faceta dotarłoby, że nie jest całkiem bezkarny.
Odpowiedz"Wyjątkowym pechu"? To jak kamień. Nie rzucasz komuś w głowę dużymi kamieniami.
OdpowiedzAlkoholik z mózgiem wyżartym przez promile, typowe.
OdpowiedzZatrzymała go ochrona? Chyba tak łatwo się nie wywinął, w końcu koleżanka mogła spokojnie wylądować w szpitalu, gdyby dostała tą butelką w głowę. A jeżeli go nie zatrzymali, to kurczę, od czego tam była ochrona? :|
Odpowiedzosobiscie znam takich ludzi! To są ludzi z kompleksami, ktorym nie powodzi sie w pracy i w domu....
OdpowiedzZ tego co wiem to nie. Gość po prostu sobie poszedł. Zapłacił za szkodę i dla niego nie było sprawy. Nie jestem pewien, czy ochrona zwracała w ogóle na to uwagę.
OdpowiedzNie zatrzymali go w ogóle? A jakby ta butelka była z trunkiem za 50zł to też za dwie dychy by sobie poszedł? (pomijając jej rzucenie) Coś trudno w to uwierzyć...
OdpowiedzWłaśnie. Ja także się pytam gdzie była ochrona?
Odpowiedza szkód tam nie narobił na półkach z fajkami? :P
OdpowiedzZ tego co pamiętam to żadnych konsekwencji z tego nie było. To było za czasów, kiedy ochrona uwagi zbyt dużej do monitoringu nie zwracała. Tylko w rządku kas był jeden ochroniarz i jeden przy informacji. Co do strat tytoniowych nie pamiętam czy coś się większego stało, jak nie obita zabudowa lady o którą się butelka rozbiła.
OdpowiedzCóż, biedna kasjerka. A stratami nie mamy się co przejmować. Jak właścicielowi dwa, trzy razy coś zniszczą to i o odpowiedniej ochronie pomyśli...
Odpowiedzbyć może właściciel o odpowiedniej ochronie pomyślał, ale skoro kasjerka "jeszcze przez chwilę w osłupieniu patrzyła się na oddalającego gościa." a nie zawiadamiała ochrony to nie dziwie się, że gościu zdołał bezkarnie uciec
Odpowiedz